Z serca „małej ojczyzny”

2013/01/19

„Dla człowieka, podobnie jak dla ptaka, świat ma wiele miejsc, gdzie można odpocząć, ale gniazdo tylko jedno” (Oliver Wendell Holmes), to dobra myśl przewodnia dla „Spotkania” Mistrzów Małych Ojczyzn, które odbyło się 2 kwietnia w Muzeum Niepodległości w Warszawie

Poezja to jedna z nielicznych, nieskomercjalizowanych dziedzin. Na szczęście. W przeciwnym razie nie powstawałoby tyle ciekawych i cennych utworów. Ich wartość polega na swobodzie wyrazu – rzadkim dziś zjawisku nieskrępowania bezdusznymi wymogami rynku. Przypomniał o tym Maciej Zarębski, prezes Świętokrzyskiego Towarzystwa Regionalnego, otwierający „Spotkania Mistrzów Małych Ojczyzn” w Muzeum Niepodległości.

I Sympozjon Poetycki, który odbył się 2 kwietnia, w założeniu organizatorów ma być wprowadzeniem do innych spotkań o podobnym charakterze. W inicjującym zapowiedziany cykl wzięło udział dwunastu poetów tworzących w kraju, a także na emigracji. Zaproszeni goście oprócz wybranych utworów mogli usłyszeć życiorysy każdego z artystów i krótką historię ich drogi twórczej, często powiązaną z bogatą działalnością społeczną. Trudno uwierzyć, że o tak wyjątkowych, aktywnych i bez wątpienia utalentowanych Polakach wie niewiele osób. Z pewnością są bardziej znani w swoich „małych ojczyznach”, dlatego tym znaczniejszy jest wkład warszawskiego Muzeum Niepodległości w promocję poezji regionalnej i głęboko patriotycznej, która nie istnieje na co dzień w tzw. głównym nurcie. Należy tylko żałować zamknięcia szerokiego rynku kultury na to, co dzieje się w mniejszych ośrodkach, a co często niesie bogactwo zarówno poznawcze, jak i intelektualne.

Wspólnym mianownikiem wszystkich utworów był, jakże dziś ważny, element zakorzenienia. W erze globalizacji i homogenizacji to wartość dość niewygodna. Zakorzenienie w polskości, tradycji, kulturowym indywidualizmie, z akcentem na duchowość, ciężar historii i ciepło międzyludzkich relacji. Te pojęcia, kształtujące nas przez wieki i wiodące w działaniu, samookreślające nie tylko jako naród, ale też zwykłych ludzi, pojawiały się bez wymuszonej i narzuconej przez współczesną modę ironii we wszystkich zaprezentowanych miniaturach poetyckich. Wymowę przedstawionych utworów, ich symbolikę i zaangażowanie można było odczytać jako manifest artystyczny przeciwko wykorzenieniu. Można śmiało stwierdzić, że takie spotkania stanowią odtrutkę przeciwko dzisiejszej komercji.

Trzygodzinna prezentacja dokonań Mistrzów Małych Ojczyzn pokazała również rzeczy wartościowe duchowo. W rocznicę śmierci Ojca Świętego nie zabrakło utworów nakreślających w sposób osobisty i emocjonalny postać Wielkiego Polaka. Zresztą emocji i szeroko pojętej głębi nie bał się nikt podczas tego spotkania, nasyconego tęsknotą za dobrem, pięknem rodzimej przyrody, szacunkiem dla zdarzeń historycznych, kojącym spotkaniem z drugim człowiekiem, z ledwo uchwytnym, ale wyczuwalnym dotknięciem Opatrzności.

Dzięki tak szerokiej prezentacji współczesnej poezji polskiej, słuchacz miał także szansę cennego przeżycia o charakterze estetycznym. Przedstawione utwory odznaczały się na ogół wysokim poziomem technicznym i wielkim bogactwem języka, coraz częściej dziś upraszczanego i kaleczonego poprzez nieudolne brytyjskie kalki. Wielka różnorodność stylów sprawiła, że nie odczuwało się ciężaru tak długiego spotkania. Wprost przeciwnie – pozostał jakiś niedosyt, a może zwyczajnie tęsknota za indywidualnym poznaniem przedmiotów inspiracji każdego z poetów.

Podczas słuchania kolejnych propozycji układałam sobie w myśli obrazy dzieciństwa stojących przede mną artystów, a także rekonstruowałam unikalne piękno jeszcze nieprzekształconych przyrodniczych zakątków. Podążyłam za poetycką wrażliwością i pozwoliłam się jej uwieść. Głośne, autentyczne brawa słuchaczy świadczyły o tym, że nie tylko ja dałam się zaprowadzić do serca niejednej Małej Ojczyzny.

I Sympozjon Poetycki pokazał, jak wiele ważnych zjawisk ma miejsce w każdym regionie Polski, nie tylko w sferze sztuki poetyckiej. Uzmysłowił, że równie istotne jest działanie na rzecz zachowania tradycji i historii lokalnej. Spotkanie w Muzeum Niepodległości pozwoliło odzyskać nadzieję na realizację w małym środowisku, przypomniało, że działać i tworzyć wartościowe rzeczy można nie tylko w świetle reflektorów i na pierwszych stronach gazet, ale także pośród własnej, często skromnej liczebnie wspólnoty. A warunkiem zachowania ciągłości kultury jest bezustanne pielęgnowanie jej dziedzictwa i obrona przed duchowym wyjałowieniem.

Katarzyna Kasjanowicz

Artykuł ukazał się w numerze 05/2009.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej