Na mocy postanowień traktatu wersalskiego, podpisanego 28 czerwca 1919 r., Polska uzyskała dostęp do morza. Przyznano jej niewielki odcinek, zaledwie 147 km wraz z Półwyspem Helskim (z wyłączeniem linii o długości 71 km). Tylko nieliczni politycy zdawali sobie sprawę, iż dostęp Polski do morza ma ogromne znaczenie dla rozwoju państwa polskiego. Należeli do nich m.in. Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski, Eugeniusz Romer, Jan Ludwik Popławski.
Postanowienia traktatowe, które – choć w niewielkim wymiarze – spełniły oczekiwania Polaków, nie byłyby możliwe, gdyby nie ogromne zaangażowanie Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego. Już w styczniu 1917 r. Paderewski przedstawił Thomasowi Woodrowowi Wilsonowi – prezydentowi Stanów Zjednoczonych memoriał, w którym pisał m.in., że „dla Polski Gdańsk jest oknem otwartym na cały świat. Jest płucem, bez którego nie może ona oddychać. (…) Gdańsk bez Wisły jest dzisiaj bezwartościowym portem morskim o znaczeniu lokalnym, prowincjonalną przystanią bez znaczenia. W przeciwieństwie do tego Gdańsk jako port zjednoczonej Polski będzie naturalnym i jedynym ujściem całego jej handlu zagranicznego, olbrzymią eksportu i importu kraju, który zajmie siódme miejsce w szeregu państw europejskich”. W dalszej części memoriału Paderewski pisał: „Polskie dążenia do osiągnięcia dostępu do morza są tak gorące, jak dążenia innych narodów. (…) Polska musi wciąż krwawić w swej walce o dostęp do morza, tak niezbędnego dla jej dobrobytu, morza, które właściwie należy do niej”. Oficjalne żądanie powrotu i przyłączenia Gdańska do ziem polskich wysunął przywódca stronnictw zgrupowanych pod sztandarem zjednoczenia Polski, Roman Dmowski. Uczynił to w memoriale o granicach przyszłego państwa polskiego, który pod koniec marca 1917 r. przedłożył angielskiemu sekretarzowi stanu Arthurowi Balfourowi. W memoriale pisał, „iż Polsce powinny przypaść Prusy Zachodnie z Gdańskiem, który da jej dostęp do morza, a w łączności z nią wkrótce rozwinie się w najbogatsze miasto portowe na Bałtyku”. Ze strony koalicji wielkich mocarstw sprawa ta została poruszona oficjalnie w 14 punktach prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona, przesłanych jako orędzie do Senatu Stanów 8 stycznia 1918 r. Punkt 13. wskazywał jako jeden z celów utworzenie państwa polskiego, które powinno posiadać wolny dostęp do morza. W czerwcu 1918 r. przedstawiciele Francji, Anglii i Włoch ogłosili uchwałę, która jako jeden z warunków sprawiedliwego i trwałego pokoju uznawała utworzenie Polski zjednoczonej i niezawisłej „z dostępem do morza”.
Ostateczne granice miał wytyczyć kongres, który zebrał się w 1919 r. w Paryżu. Delegacja polska na kongresie przedłożyła komisji do spraw polskich notę, w której określiła polskie żądania terytorialne. Ustnie uzasadnił je Roman Dmowski. Granice Polski miały obejmować także Gdańsk. Komisja do spraw polskich zgodnie wykreśliła granice Polski, w które wchodził również Gdańsk. Projekt traktatu komisja przedłożyła do zatwierdzenia Radzie Najwyższej. 19 marca 1919 r. na posiedzeniu Rady premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George wystąpił przeciw przyznaniu Polsce Gdańska. Mimo że komisja do spraw polskich ponownie podjęła jednomyślną uchwałę, iż Gdańsk powinien przypaść Polsce bez żadnych zastrzeżeń, punkt widzenia Davida Lloyda George’a zwyciężył. 18 kwietnia 1919 r. do przebywającej w Paryżu Polskiej Delegacji Pokojowej (I.J. Paderewski, R. Dmowski, W. Grabski, E. Piltz) dołączyli Antoni Abraham i Tomasz Rogala, którzy jako reprezentanci Pomorzan domagali się przyłączenia Pomorza do Polski. Równocześnie w Polsce wystosowywano liczne rezolucje, w których domagano się przyłączenia Gdańska do Polski. Jedną z takich rezolucji wystosował do rządu Paderewskiego metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski.
28 czerwca 1919 r. nastąpiło podpisanie Traktatu Wersalskiego. W relacji z tego wydarzenia Adam Grzymała-Siedlecki pisał: „(…) W alfabetycznym porządku nazw państw wzywano delegatów do księgi traktatowej. Dość długo trzeba było czekać na literę „P”, aż z fotela prezydialnego zadźwięczał nam głos Clémenceau’a: – La Pologne! Podnieśli się ze swoich miejsc: Paderewski i Dmowski. (…) Twarz Paderewskiego skupiona, wzruszona była jakby ucieleśnioną modlitwą, do świętości tego momentu, jakim on jest dla Polski. Za tą modlitwą idzie Dmowski, wydaje się jeszcze większy, niż zazwyczaj, może dlatego, że wyprostowany. W rysach twarzy powaga. W oczach, w oczach – co za radość!!! (…) Jak dwa światła, odmienne w sobie, a w tej chwili złączone w jakąś konieczną całość, niosły się te dwie głowy przez salę zwierciadlaną Wersalu, by Polskę po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, podpisać w historii politycznej świata”.
1 sierpnia 1919 r. Sejm Ustawodawczy podjął uchwałę o utworzeniu województwa pomorskiego. Pierwszym wojewodą został dotychczasowy komisarz Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej w Gdańsku, dr Stefan Łaszewski. Jesienią 1919 r. rozpoczęły się w Polsce przygotowania do odzyskiwania terenów północnych i wybrzeża, przyznanych na mocy traktatu. 24 października podpisano porozumienie z władzami niemieckimi. W październiku powołano w Skierniewicach Dowództwo Frontu Pomorskiego, na czele którego stanął gen. Józef Haller. Równocześnie zostało mu powierzone zadanie przejęcie Pomorza z rąk niemieckich. 30 listopada gen. Haller wydał do żołnierzy Frontu Pomorskiego odezwę, w której odniósł się do dziejów Pomorza, do jego związków z Polską. Podkreślił zasługi jego wybitnych mieszkańców: Kopernika i Wybickiego dla kultury polskiej. Złożył hołd mieszkańcom ziemi pomorskiej, którzy pomimo wielorakich prześladowań zachowali ojczystą mowę.
Pod koniec 1919 r. gen. Haller udzielił w piśmie „Rewia” wywiadu, w którym m.in. zapowiedział, iż „siódmego dnia po wymianie not ratyfikacyjnych wojska moje przekroczą dotychczasową granicę, postępując dzień za dniem naprzód, aż wreszcie zatkną w porcie Pucku sztandar Państwa Polskiego. (…) Wkraczając na Pomorze, oprócz zadań ściśle wojskowych, mamy szerokie plany odnośnie do akcji kulturalnej, w tym odłączonym tak długo od wpływów kultury polskiej kraju”.
17 stycznia 1920 r. dwie armie polskie przekroczyły dawną granicę Prus: dowodzona przez gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego podążała prawym brzegiem Wisły, armia pod dowództwem gen. Hallera lewym brzegiem. Dzień później wojsko polskie wkroczyło do Torunia. Towarzyszyły temu różne uroczystości, we wszystkich kościołach w Toruniu zostały odprawione nabożeństwa, na zakończenie których odśpiewano Te Deum. 21 stycznia gen. Haller wydał odezwę: „Mieszkańcy Pomorza! Po blisko 150 latach niewoli nadeszła chwila wyzwolenia. (…) Odwieczne dziedzictwo Piastów i Jagiellonów, kolebka Kopernika, wraca znów do swojej Macierzy. (…) Cała Polska w tym radosnym dniu oddaje hołd mieszkańcom tej ziemi za ich niezłomność, hart ducha, wielkie cnoty obywatelskie, wytrwałość w twardej narodowej służbie. W najcięższych czasach panowania siły nad prawem nie zwątpiliście nigdy w nieśmiertelność Narodu”.
Gen. Haller w odezwie zwrócił się do młodych: „MŁODZIEŻY POLSKA POMORZA! Nie danym Ci było dotąd służyć w szeregach Armii narodowej, dzisiaj nadchodzi pora czynu, więc wzywam do szeregów bohaterskich WOJSKA POLSKIEGO, które ma strzec potęgi i świetności Najjaśniejszej Rzeczypospolitej”. W Toruniu, który od chwili przybycia gen. Hallera stał się siedzibą wojewody pomorskiego i kwaterą dowództwa Frontu Pomorskiego, ułożono program uroczystości przejęcia wybrzeża, które miały się odbyć w Pucku 10 lutego 1920 r. Ustalony przez dowództwo program uroczystości wówczas nie przewidywał „zaślubin Polski z morzem”.
10 lutego, tuż po północy gen. Haller udał się pociągiem z Torunia do Gdańska. Towarzyszyli mu: adiutant ppłk Henryk Bagiński, sztab, marynarze, a także malarze, m.in. Julian Fałat i córka Józefa Chełmońskiego, Wanda Chełmońska. W godzinach rannych pociąg przybył do Gdańska, gdzie gen. Haller powiedział do zgromadzonych Polaków: „Obywatele Wolnego Miasta Gdańska, a jednocześnie obywatele Rzeczypospolitej Polskiej! Serdecznie Wam dziękuję w imieniu żołnierzy polskich, którzy idą tam, gdzie ich miłość ojczyzny wzywa, prawo i obowiązek, dziś stało się zadość prawu i sprawiedliwości – stajemy nad wybrzeżem morskim! Niech żyje niepodległa Polska!”.
Z Gdańska towarzyszyli gen. Józefowi Hallerowi m.in. komisarz generalny RP dr Maciej Biesiadecki, prawnuk Józefa Wybickiego, autora słów hymnu narodowego – starosta Józef Wybicki, urzędnicy delegatury, a także cudzoziemcy: attache wojenny USA i szef misji brytyjskiej. Jak wspominał w swoich Pamiętnikach gen. Haller, prawnuk Wybickiego wręczył mu „dwa platynowe pierścienie dla zaślubin Rzeczypospolitej Polskiej z Bałtykiem”. Był to dar Polonii gdańskiej na zaślubiny Polski z morzem.
Uroczystości w Pucku rozpoczęły się z dużym opóźnieniem. Jadący na miejsce udekorowany pociąg był zatrzymywany prawie na każdej stacji, gdzie miały miejsce powitania i wiwaty. Całą trasę zdobiły polskie sztandary i bramy triumfalne. Na dworcu puckim generała powitała salwa honorowa (oddana nad brzegiem zatoki z chwilą wjazdu pociągu na dworzec) i starosta powiatu puckiego dr Łęcki. Ze względu na opóźnienie i warunki atmosferyczne (deszcz) zrezygnowano z planowanego wcześniej uroczystego wjazdu na pucki Rynek. Równocześnie wprowadzono dodatkowy punkt programu – zaślubiny z morzem. Według ustaleń historyków ani gen. Haller, ani władze Pucka nie przewidywały takiego momentu. Podjęto decyzję, aby zaślubin dokonać pomiędzy nabożeństwem a poświęceniem słupa granicznego. Wprowadzono jeszcze jedną zmianę w programie – podpisanie pamiątkowego dokumentu, którego projektantem był artysta malarz z Krakowa Henryk Uziembło.
Po uroczystym powitaniu uformował się pochód, na czele którego podążał rybak niosący starą chorągiew kościelną z wizerunkiem Maryi Królowej Polski i z polskim napisem: „Módl się za nami Orędowniczko nasza”. Gen. Haller wraz towarzyszącymi generałami i oficerami konno udali się w kierunku zatoki. Wraz z nimi podążała tłumnie ludność polska, delegacje, wojsko piesze i konne, przedstawiciele władz.
W uroczystościach brali udział m.in.: wiceadmirał Kazimierz Porębski, płk Skrzyński, wicepremier Wincenty Witos, min. Ignacy Daszyński, gen. Kazimierz Sosnkowski, mjr Henryk Dobrzański (legendarny „Hubal”), Antoni Abraham, Artur Oppman, Leon Wyczółkowski. Przy maszcie usytuowanym u wylotu ześlizgu wodnopłatowców przemówił gen. Haller: „Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. (…) Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Orła Białego, cały świat stoi mu otworem”. W dalszej części generał mówił: „Zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim tym, którzy w walce nie ustawali. Cześć Im! Oni nie dożyli tej radosnej chwili. My szczęśliwi! Cześć tym, którzy w tej wojnie polegli! Cześć tym żyjącym, którzy pracą, trudem i znojem walczą w szarej, codziennej walce życia”.
Jako kolejny zabrał głos min. Stanisław Wojciechowski reprezentujący rząd Rzeczypospolitej. „Posiadanie własnego wybrzeża – mówił – to uwiecznienie dzieła Niepodległości Polski. Nie byłaby ona zupełna, gdyby nie dawał rzeczywistej podstawy dla gospodarczej niezależności. Własne wybrzeże morskie stanowi właśnie o wolnym oddechu życia gospodarczego Polski. Przez nie wchodzimy w bezpośrednie stosunki z całym światem, uwalniamy się od dotkliwego i kosztownego pośredniczenia państw obcych. (…) Obejmując w posiadanie ziemię pomorską, tu u samego morza ślubujemy utrzymać ją w posiadaniu Rzeczypospolitej Polskiej na zawsze, męstwem i pracą wytrwałą okazać się tak wielkimi, jak tego wymaga wielka myśl polska”. Jako kolejni przemawiali wojewoda dr Stefan Łaszewski i podsekretarz stanu Leon Janta-Połczyński, który oficjalnie obwieścił przejęcie przez państwo polskie władzy nad odzyskanym wybrzeżem. Po przemówieniach nastąpił uroczysty moment poświęcenia polskiej bandery, którego dokonał ksiądz dziekan Antoni Rydlewski w asyście ks. Józefa Wryczy (później przywódcy organizacji konspiracyjnych: Wojskowa Organizacja Niepodległościowa i Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski”) i ks. Władysława Miegonia (kapelana Dowództwa Floty i kapelana Komendy Portu Wojennego, zamęczonego w 1942 r. w Dachau, beatyfikowanego przez Jana Pawła II w 1999 r.). Poświęconą banderę wciągnięto na maszt. Towarzyszyło temu odegranie hymnu narodowego i oddanie 21 salw. Równocześnie chorążowie zanurzali w morzu sztandary. Następnie została odprawiona Msza polowa, której przewodniczył ks. Rychlewski, kazanie wygłosił ks. Wrycza. Po dziękczynnym Te Deum gen. Haller wraz z towarzyszącymi oficerami konno udali się nad brzeg morski. Tam rozpoczęła się ceremonia zaślubin Polski z morzem. Gen. Haller, siedząc na koniu, wrzucił jeden z ofiarowanych platynowych pierścieni do Bałtyku. Scenę tę przedstawił Wojciech Kossak w obrazie Zaślubiny Polski z morzem. W tym miejscu należy wspomnieć, iż drugi pierścień gen. Haller nosił na palcu do końca życia. Po śmierci generała, w 1960 r. w Londynie, pierścień trafił do muzeum Fawley Court nad Tamizą.
Na pamiątkę przejęcia wybrzeża, po zakończeniu ceremonii zaślubin, poświęcono wbity w dno zatoki słup z wyrzeźbionym orłem jagiellońskim. Na słupie znajdował się napis „Roku Pańskiego dn. 10 II 1920 Gen. Józef Haller na czele wojsk dotarł do morza i obejmuje je z powrotem w posiadanie”. (Słup ten został zniszczony w 1939 r. Obecnie w porcie znajduje się jego replika usytuowana obok popiersia gen. Hallera). Tego samego dnia nad zatoką odbyło się przejęcie władzy od burmistrza Pucka.
W czasie kiedy Puck przeżywał moment zaślubin z morzem, w Warszawie obradował Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Posłowie nie szczędzili słów ostrej krytyki pod adresem polityków Polski przedrozbiorowej. Jeden z posłów powiedział: „Nasza przeszłość w stosunku do Bałtyku zawiera się w niewielu, a bodaj w jednym tylko słowie – zaniedbanie. Zaniedbała przez długi okres Polska to morze, to okno do świata w historii. Tego zaniedbania my, naród nowoczesny, oparty po odrodzeniu na nowoczesnym ustroju, nie powtórzymy. Nie chcemy zaniedbać losów naszej Ojczyzny, o ile one są związane z morzem i dlatego wszelkich użyjemy wysiłków, ażeby to morze nie tylko utrzymać, lecz także wyciągnąć zeń te korzyści, zarówno materialne, jak moralne, jakie z morza wyciągnąć się uda”.
Miejmy nadzieję, że Polska ponownie nie zmarnuje i nie zaniedba tego, co z trudem odzyskała – polskiego Bałtyku.
Joanna M. Olbert