Zawsze mamy wybór

2014/02/12

Słyszałem niegdyś zdanie, jakoby polityk nie lubiący mediów był największym głupcem, jakiego możemy spotkać w dzisiejszych czasach. Zbliżający się okres wyborczy bardzo brutalnie potwierdza prawdziwość tej myśli.

Kogo bowiem będziemy, na szczęście nie musieli, wybierać w najbliższych wyborach? Oczywiście nie chodzi tutaj o podawanie konkretnych nazwisk. Nie pozwala na to kultura osobista oraz art. 212 KK. Niemniej można w tym miejscu przedstawić typy osób ubiegających się o reprezentowanie Narodu.

Z jednej strony widzimy zjawisko wciągania celebrytów na listy wyborcze. Ani specjalnie mądrzy (choć przekonani o swej wszechwiedzy), ani nie mający zbyt wiele sensownych myśli do wypowiedzenia (mimo to mówiący bardzo dużo). Byle sympatycznie się kojarzyli i „nabili” głosów (a może i „lajków” na Facebooku?). Inną sprawą, którą tutaj tylko zasygnalizuję, są wypowiedzi takich osób, nie zawsze przemyślane, ale przedstawiane z poziomu autorytetu. Osoba lubiana i podziwiana ze względu na – kolokwialnie mówiąc – „ładną buzię” czy „fajne okulary” staje się mędrcem, który z ekranu telewizora wygłasza osądy nie podlegające dyskusji.

Drugi typ to ludzie od dawna związani z polityką, ale w najbliższym kalendarzu wyborczym serwujący postulaty będące w opozycji do ich dotychczasowych działań. Do tej grupy można dopisać posłów wchodzących do parlamentu z jednego ugrupowania, by za chwilę je zmienić. Niektórzy zaliczyli już kilka takich wycieczek w jednym sezonie politycznym.

Czy katolik idący między gejów i celebrytów, a także między stare wilki, które zęby zjadły na polityce, jest gotowy do takiej służby? Czy jest przekonany, że świat afer, partyjniactwa go nie pochłonie? Jeśli czuje się gotowy, niech rusza do polityki przez duże „P”.

Nie można przejść obojętnie obok nowych formacji, które przystąpią do wyborów. Zasadne jest pytanie, czy uda się stworzyć ruch społeczny w warunkach partyjnej walki o stołki? Regularnie zmniejszający się klub poselski posła z Biłgoraju pokazuje, że realnej grupy nie da się zbudować tylko na zaoferowaniu „jedynek” na listach.

Proszę nie traktować tej w dwóch pierwszych przypadkach pesymistycznej diagnozy jako osobistego apelu o niegłosowanie. Apeluję do tych, którzy zamierzają startować. Niedawno abp Wacław Depo zasugerował, by katolicy dodali do swego rachunku sumienia pytanie o to, czy czytają/oglądają media katolickie. Idąc dalej za słusznym postulatem rozszerzania kategorii, które rozważamy przed spowiedzią, polecam dodać jeszcze jedną, dla osób rozważających start w wyborach. Czy katolik idący między gejów i celebrytów, a także między stare wilki, które zęby zjadły na polityce, jest gotowy do takiej służby? Czy jest przekonany, że świat afer, partyjniactwa go nie pochłonie? Jeśli czuje się gotowy, niech rusza do polityki przez duże „P”. Na szczęście nie muszę w tym miejscu dociekać, czy gotowe do tego jest „Civitas Christiana”. Nie tylko z tego względu, że nie mam prawa wypowiadać się w imieniu ogółu. Nasze stowarzyszenie nie musi się zastanawiać nad gotowością do polityki partyjnej, gdyż wcześniej zastanowiło się i odpowiedziało sobie na pytanie, czy do tej sfery powinno wkraczać.

Łatwiej przekonać człowieka, by zagłosował raz na 4 lata. Trudniej, by przez te 4 lata (a docelowo przez resztę życia) świadczył o Chrystusie, działał dla dobra wspólnego itp. Łatwiej masowo agitować o zakreślenie „krzyżyka” przy nazwisku, niż w bezpośrednim kontakcie, małymi krokami dawać podwaliny pod aktywną służbę katolików. Nie chcę zupełnie deprecjonować polskiej klasy politycznej. Jednak bez cichej, „mrówczej” pracy naszego stowarzyszenia i innych, podobnych ruchów, nie będzie katolików zdolnych do realizowania tego wielkiego powołania. Niestety tutaj nie ma drogi na skróty.

Wierzymy, że Naród przetrwa, opierając się tam, gdzie zawsze znajdował oparcie w najgorszych nawet opresjach: na Kościele. Z nim przetrwaliśmy przeróżne burze dziejowe. Przetrwamy też liberalną demokrację. Ustroje polityczne przychodzą i odchodzą, ewoluują bądź zupełnie się zmieniają. Jest jeden pewnik w świecie: Kościół, którego „bramy piekielne nie przemogą”. Jeśli Naród pozostanie wierny, także przetrwa.

Cieszmy się, że wobec tego wielkiego wyzwania rozpoznaliśmy swoje powołanie: Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” jest organizacją współkształtującą rzeczywistość polską i przygotowującą katolików świeckich do służby Kościołowi i Narodowi.

Mateusz Zbróg

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej