Nie było porozumienia w najważniejszych kwestiach ani wśród dyskutantów, ani wśród publiczności. Gorące rozmowy toczyły się jeszcze długo po zakończeniu sesji – w kuluarach. Warto zauważyć, że polityczne podziały w Polsce ostatnio mniej dotyczą gospodarki czy zarządzania – tu często rozstrzyga rachunek ekonomiczny i pragmatyzm. Spieramy się natomiast na gruncie kultury. Dzieli nas ocena historii i stosunek do różnych systemów wartości.
Ważne jest, żeby móc o tym rozmawiać i przekonywać do swoich racji. Jak zauważył obecny na kongresie wybitny filozof, profesor Władysław Stróżowski: „Nasza tożsamość narodowa jest nieustannym dialogiem teraźniejszości z przeszłością. Od niej nie uciekną nawet ci, którzy już dawno wybrali przyszłość”.
Czy polska tożsamość jest zagrożona?
Pierwsza sesja plenarna drugiego dnia kongresu „Kultura nośnikiem wartości i fundamentem tożsamości”, była areną sporów i głębokich podziałów zarówno wśród prelegentów, jak i publiczności. Profesor Ryszard Legutko, filozof, były minister edukacji, obecnie eurodeputowany PiS, zaatakował współczesną kulturę za gloryfikowanie indywidualizmu. Skrytykował uleganie wpływom Zachodu, co jego zdaniem grozi trwałości tożsamości kulturowej Polaków. Stwierdził, że „polscy inteligenci tak się otworzyli na Europę, że zaraz się w niej rozpłyną”.
Przestrzegał przed swoistą polityzacją kultury, która wygląda teraz niczym pole bitwy: kobiet z mężczyznami, homoseksualistów z heteroseksualistami, wykluczonych z uprzywilejowanymi itd. „Twórcy uważają, że nie zaistnieją, jeśli nie podważą jakiegoś tabu”.
Według profesora Legutki ciągłość polskiej kultury została po wojnie przerwana. Przyczyniła się do tego eksterminacja elit i destrukcja sfery obyczajowej. Przez pół wieku PRL-u zgubiono hierarchie, na indeksie umieszczono wielu wybitnych twórców i nurtów kultury, stare chciano zastąpić nowym. „Zdumiewające, ale lepiej już było w PRL-u. Dominującym wrażeniem, które wynoszę z obcowania ze współczesną polską sztuką, jest błahość powstających dzieł”. Jego zdaniem brak dzisiaj w kulturze kanonu, kindersztuby, szacunku dla klasyki. Tylko czy odpowiedzialność za taki stan rzeczy możemy zrzucić na Zachód?
Media mimo swej deomonstracyjnej obecności niespoecjalnie zajmowały się przekazami z Kongresu Kultury Polskiej
| Fot. Katarzyna Ćwik
Z ostrym głosem polemicznym wystąpił profesor Krzysztof Pomian, historyk i filozof. W emocjonalnym, ale i erudycyjnym wystąpieniu stwierdził, że nie istnieje jeden ujednolicony model Europy, że Unia Europejska chce przeciwdziałać uniformizacji i wspiera (także finansowo) lokalne inicjatywy kultywujące tradycje, język i miejscową kulturę. Globalna wioska to nośny, ale póki co nieurzeczywistniony mit.
Według profesora Pomiana zagrożenia dla naszej tożsamości nie stanowi Europa, ale niszczenie autorytetów we własnym kraju, do czego przyczynia się m.in. propagowanie hasła „łże-elity”, deprecjonowanie osiągnięć wybitnych osób. Stwierdził, że przez 50 lat PRL-u, mimo wielu wysiłków propagandowych, nie udało się zniszczyć linii, która łączy współczesność z kulturą przedwojenną. Warto podkreślić, że wielką rolę odegrał tu głęboko zakorzeniony w polskiej obyczajowości szacunek do tradycji, historii i korzeni. Ma to dobre i złe strony, bo dziedziczymy zarówno istotne wartości, jak i stare grzechy. Trzeba więc umiejętnie czerpać z tej skarbnicy.
Kultura elitarna i masowa – czy podziały mają jeszcze sens?
Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy drugiej sesji plenarnej. „Jeżeli mówimy o kulturze ogólnie, jako o przestrzeni, w której się obracamy, to nie ma sensu tworzyć podziałów. Ale jeśli odnosimy się do konkretnych dzieł, konkretnych pozycji z oferty kulturalnej, zaklasyfikowanie ich do dziedziny kultury wysokiej lub masowej w dalszym ciągu ma sens” – przekonywała dziennikarka Katarzyna Janowska. Dziś kultura masowa pcha się do teatrów, oper i innych miejsc zarezerwowanych kiedyś wyłącznie dla kultury wysokiej. Apelowała, żeby telewizja publiczna przeznaczała tyle samo pieniędzy na programy kulturalne, ile na show pokroju „Tańca z gwiazdami”.
Kultura masowa to po prostu usługa, zazwyczaj na kiepskim poziomie, której celem jest krótkotrwała funkcja rozrywkowa; nie zostawia po sobie śladu. Kultura wysoka ma zaś nas rozwijać, uwrażliwiać, przekazywać wartości i prowokować do myślenia. Ale jako taka wiąże się z poszukiwaniem, stawianiem pytań, ryzykiem artystycznym, zaskakuje często formą, świeżością, nowatorstwem spojrzenia, bywa niełatwa w odbiorze. Dlatego w dzisiejszym skomercjalizowanym, nastawionym na doraźny zysk świecie jest wypierana przez lekkostrawną kulturę masową. Zwrócono uwagę, że kultura wysoka, aby uniknąć niszowości, powinna nawiązać dialog z odbiorcą, unikać hermetyczności. Prelegenci przestrzegali przed urynkowieniem kultury, bo to nieuchronnie spowoduje ostateczną marginalizację kultury wysokiej. Finansujące kulturę firmy, przedsiębiorstwa czy sponsorzy prywatni w oczywisty sposób wybiorą produkcje masowe, a nie ambitne, wartościowe przedsięwzięcia, bo te obarczone będą ryzykiem zwrotu nakładów. Był to stanowczy głos, by nie szczędzić wysiłków na wspieranie kultury i porzucić pomysły włączenia tej dziedziny w kapitalistyczne, wolnorynkowe mechanizmy.
Owoce kongresu – twórcy biorą sprawy w swoje ręce
Wystąpienie profesora Tadeusza Gadacza „Kultura i odpowiedzialność”, w trzecim dniu kongresu, było klarowną wykładnią, czym jest kultura według wielkich autorytetów polskiej myśli religijnej, i naukowej. Motywem przewodnim był cytat z pism Jana Pawła II: „Kultura jest sposobem istnienia narodu i źródłem jego tożsamości”.
Na kończącej kongres sesji przedstawiono rekomendacje i wnioski ze wszystkich debat i paneli dyskusyjnych. Mają one stanowić punkt wyjścia do prac nad reformą zarządzania kulturą. Ogłoszono powstanie stworzonego przez ludzi kultury Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych. Pod deklaracją o jego powołaniu podpisało się kilkudziesięciu twórców, naukowców i dziennikarzy m.in.: Agnieszka Holland, Wojciech Kilar, Andrzej Wajda, Wisława Szymborska, Krzysztof Penderecki, Jacek Żakowski, Maja Komorowska, Maria Janion, Krzysztof Zanussi. Mają oni przygotować obywatelski projekt ustawy medialnej, wolnej od kontroli politycznej i zapewniającej trwałe, niezależne, finansowanie mediów publicznych (także z budżetu państwa).
Artyści wykazali wyjątkową solidarność zarówno w kwestii odpolitycznienia mediów, jak i mecenatu państwa. Jednym głosem domagali się zwiększenia nakładów na kulturę z budżetu państwa do 1 proc. Przez aklamację uczestnicy kongresu poparli zarówno inicjatywę Obywatelskiego Komitetu, jak i listę postulatów środowiska artystycznego do władz, które przedstawił Andrzej Wajda.
Przemawiający w imieniu premiera Michał Boni zadeklarował pełne poparcie i zainteresowanie rządu dla inicjatyw środowisk kulturalnych. Zapewnił, że cele rządu i ludzi kultury w wielu punktach są zbieżne, na przeszkodzie w ich realizacji stoi jedynie skromny budżet. Powołał się na projekt „Polska 2030”, gdzie planuje się zmniejszenie do 2030 roku osób nieuczestniczących w kulturze z 60 do 30 procent. Wyraził nadzieję, że „niewinni czarodzieje” będą w stanie spotkać się z surowymi ekonomistami. Minister kultury Bogdan Zdrojewski, zamykając kongres, zapowiedział, że państwo nie będzie wycofywało się mecenatu. „Została tu zbudowana nadzwyczajna wiara w mecenat państwa w kulturze i jego skuteczność. Powracało tu zaskakujące hasło: więcej państwa w kulturze. Ja dodam: więcej kultury w państwie” – mówił minister Zdrojewski. Ogłosił, że utworzone zostało Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Zapowiedział znowelizowanie do końca roku ustawy o działalności kulturalnej. Przełomem ma być przeznaczenie na kulturę w 2010 i 2011 roku 2 mld złotych (w tym roku to tylko 159 mln zł).
Warto wspomnieć, że kontynuacją krakowskiego kongresu (oprócz szeregu spotkań roboczych, które już zapowiedziały środowiska artystyczne) ma być Europejski Kongres Kultury, który odbędzie się w 2011 roku we Wrocławiu, w czasie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Dokument programowy Europejskiego Kongresu Kultury przygotowali profesor Marcin Król, filozof i historyk idei, oraz profesor Krzysztof Michalski, filozof, współtwórca i rektor Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu. Głównym tematem wrocławskiego kongresu ma być problem wykluczenia z kultury.
Krakowski kongres, mimo zignorowania go przez większość mediów, był przełomowym wydarzeniem, które rozpocznie wielką debatę nad stanem polskiej kultury i przygotuje grunt pod tak bardzo wyczekiwane reformy.
Katarzyna Ćwik
Artykuł ukazał się w numerze 11/2009.