Gromnice, wilki i popiół

2013/01/18

Staropolska nazwa święta Matki Boskiej Gromnicznej nawiązuje do łacińskiego festum candelarum, czyli uroczystości świec. Przypada ono w uroczystość Ofiarowania Pańskiego i Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, ustanowione w IV wieku, było najwcześniej obchodzone w Jerozolimie.

W Polsce dawniej i dziś podczas nabożeństw odprawianych w tym dniu w kościołach święci się woskowe świece, które pobożni ludzie przynoszą zapalone do swoich domów. Według ludowych tradycji poświęcone świece zapalało się w chwilach zagrożenia, podczas powodzi lub gwałtownych burz – stąd chyba wywodzi się nazwa świecy – „gromnica”.

Na licznych obrazach malowanych przez ludowych twórców Matka Boska Gromniczna ukazywana była w towarzystwie wilków. Jak mówi legenda, Matka Boża idzie nocą przez ośnieżone pola i pilnuje ozimin, by nie wymarzły w lutowe mrozy. Przyświecając sobie gromnicą, pomaga błądzącym odnaleźć drogę, dogląda także ludzkich obejść, do których podkradają się wygłodzone wilki. Litościwa Matka Boża nie wydała jednak wilka ścigającym go chłopom, odpowiadając im, jak pisze Kazimiera Iłłakowiczówna w znanym wierszu:

„Anim go szukała, ani go wydam, patrzcie lepiej po sercach, to wam się przyda, bo tam właśnie, a nie wśród leśnych ścieżyn, wilk leży”.

W interpretacji poetyckiej Iłłakowiczówny legenda ma zakończenie:

„Odtąd chodzi wilk z Matką Najświętszą wiernie, przez śniegi puste, zawiane ściernie,

pełniąc wśród nocy mrocznych i długich różne posługi. A kiedy jasna gromnica świeci, Panna Przeczysta pośród zamieci, tuż i Gromniczny Wilk za swą Panią jarzy ślepiami”.

Święto Matki Boskiej Gromnicznej zamyka radosne uroczystości Bożego Narodzenia z ludowymi jasełkami, śpiewaniem kolęd i duszpasterskimi wizytami w domach. Występująca często na malarskich przedstawieniach Święta Ofiarowania Pańskiego postać Symeona przypomina jego prorocze słowa: „oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). Po święcie Matki Boskiej Gromnicznej zbliża się koniec karnawału, a wraz z nim Środa Popielcowa i Wielki Post.


Popielec – obraz Juliana Fałata


Ofiarowanie Chrystusa w Świątyni, obraz Hansa Memlinga

Mało kto wie, iż mistrz fioletowo-niebieskich śniegów, błyskotliwych impresyjnych zapisów wielkich polowań, sławny polski malarz Julian Fałat (1853–1929) na początku swojej artystycznej drogi malował sceny realistyczne, wręcz naturalistyczne i religijne. Przebywając w 1881 roku w Rzymie, zmęczony hucznym włoskim karnawałem namalował dużych rozmiarów scenę, którą zatytułował „Popielec”. W swoich pamiętnikach tak te wydarzenia zanotował:

„Ostatni tydzień rzymskiego karnawału to szał, jakiego nie spotyka się nigdzie poza Włochami. Popielcowa Środa dopiero przynosi uspokojenie. Z tęsknoty za Polską namalowałem kilka szkiców akwarelowych i jeden obraz, który można było oddać słowami: Ťprochem jesteś i w proch się obrócisz ť. Tytuł obrazu ŤPopielecť, akwarela przedstawiająca półfigury prawie naturalnej wielkości na tle rzymskiego kościoła”.


Matka Boska Gromniczna – z towarzyszącymi jej wilkami, ryc. z XIX w.

Trzeba przypomnieć, że Fałat, późniejszy wirtuoz lekkich jak mgła akwareli, w latach 1879– 1882 posługując się tą techniką, usiłował osiągnąć efekty jak najbardziej zbliżone do obrazów olejnych. Tak też został namalowany „Popielec”, który jeszcze w tym samym roku znalazł się na wystawie w Krakowie. Ówczesna krytyka oceniła go bardzo wysoko, zachwalał go wybitny polski batalista Józef Brandt. Podkreślona została prawda i siła charakterystyki postaci ukazanych w chwili modlitewnego skupienia. Gdy dziś spojrzymy na ten pobożny, pełen pokory obraz, dostrzegamy przede wszystkim mistrzostwo detali. Poza tym można odnieść wrażenie, iż artysta we wnętrzu rzymskiej świątyni przedstawił postacie znajome mu z kościołów w Polsce. Ojciec Juliana Fałata był kościelnym organistą w podlwowskiej wsi Tuligłowy. „Był człowiekiem wielkiej i bezustannej pracy, niespożytej energii i rzadkiej prawości, religijny niemal bezprzykładnie, stosujący przykazania Kościoła, zarówno wobec siebie, jak i względem swej rodziny. Jedyną lekturą w domu były ŤŻywoty Świętychť Skargi; czytanie ich przeplatały modlitwy, odmawiane przez nas głośno i na klęczkach” – pisał Julian Fałat w swoich pamiętnikach.

Dzieciństwo artysty upłynęło wśród posług kościelnych i osób pracujących dla kościoła. Dlatego głęboko rozumiał religię i świetne oddawał nastrój pobożnego skupienia. Nasuwa się tu również inna, pozareligijna uwaga. Nasi najwybitniejsi XIXwieczni malarze pracowali i odnosili ogromne sukcesy w Paryżu i Monachium (Józef Chełmoński, Józef Brandt i inni), ale swoją artystyczną wyobraźnią wracali cały czas do Polski i przedstawiali sceny i pejzaże zapamiętane z ziemi ojczystej.

Jarosław Kossakowski

Artykuł ukazał się w numerze 02/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej