Chrześcijaństwo na terenach Indii sięga tradycji apostolskiej, jednak pomimo dwutysiącletniej historii liczba chrześcijan w skali całego społeczeństwa jest niewielka, zaledwie ok. 2,4% ludności.
Indie pod względem liczby ludności są drugim, po Chinach, krajem świata. Przez tysiąclecia z ich obszaru wyruszały całe społeczności, rozpoczynając wędrówkę ludów w różnych kierunkach globu, także do Europy. Obecnie Półwysep Indyjski czy, jak kto woli, subkontynent indyjski to niespotykana mozaika kulturowa, etniczna i religijna. By uświadomić sobie tę różnorodność, wystarczy nadmienić, że w Indiach używa się 17 różnych alfabetów i setek języków oraz tysięcy dialektów. Złożoność sytuacji świata indyjskiego nakazuje więc ostrożność w interpretacji zjawisk, które w nim zachodzą. Na mozaikę religijną Indii składa się także chrześcijaństwo, jednak jego wyznawcy stanowią zaledwie ok. 2,4% ludności.
Gdzie Tomasz apostoł oddał życie za Chrystusa
Według tradycji i źródeł historycznych chrześcijaństwo dotarło na terytorium obecnych Indii już w czasach apostolskich. Żywa i silna jest tradycja, według której to św. Tomasz Apostoł osobiście głosił Ewangelię w południowych Indiach, na terenie dzisiejszych stanów Kerala oraz Tamil Nadu, i w stolicy tego ostatniego poniósł męczeńską śmierć na wzgórzu zwanym dzisiaj Górą św. Tomasza, w obrębie miasta Chennai (dawniej Madras). Nie mamy źródeł pisanych na potwierdzenie, że Tomasz Apostoł dotarł do Indii, ale jest pewne, że chrześcijaństwo na tych terenach sięga jeżeli nie tradycji apostolskiej, to na pewno I lub II wieku. Wiadomo, że istniały kontakty handlowe i kulturowe pomiędzy wschodnimi i południowymi rubieżami Cesarstwa Rzymskiego a Półwyspem Indyjskim. Dlatego żywa tradycja Kościoła, szczególnie chrześcijan w Indiach, że Tomasz Apostoł głosił tam Ewangelię i oddał życie za Jezusa Chrystusa, jest historycznie co najmniej wielce prawdopodobna. Misjonarze z Europy po przybyciu do Indii na początku XVI wieku, w okresie wielkich podróży dookoła świata, odkryli, że chrześcijanie w Kerali byli zorganizowani w żywotne wspólnoty, którym przewodzili biskupi. Liturgię sprawowano w rycie starosyryjskim, nazwanym później rytem syromalabarskim. Tę samą nazwę zresztą nosi lokalny Kościół w Kerali, powszechnie znany jako syromalabarski. Są liczne świadectwa, że chrześcijanie w Indiach mieli łączność ze starożytnym Kościołem w Syrii. Oprócz wspólnot syromalabarskich istnieją jeszcze wspólnoty syromalankarskie i łacińskie.
Po prawie piętnastu wiekach dotarła na tereny dzisiejszych Indii druga fala chrześcijaństwa, tym razem w wydaniu europejskim, głównie portugalskim i hiszpańskim. Praca ewangelizacyjna, której najwybitniejszym reprezentantem był św. Franciszek Ksawery, zostawiła trwałe ślady na zachodnim wybrzeżu Indii, w Goa i na południe od niego. Chrześcijan będących owocami tamtej pracy misyjnej często nazywa się mangalorskimi. Ich centrum znajduje się w Mangalore, w stanie Karnataka. Po prawie pięciuset latach obecności chrześcijanie ci również wtopili się w krajobraz religijny i społeczny miejscowych ludów. Te dwie grupy chrześcijan w południowej części Indii wywodzą się spośród ludów pochodzenia drawidyjskiego. Mimo że stanowią znikomą mniejszość, to stały się one niekwestionowaną wspólnotą wiary w tamtejszej mozaice religijnej. Zostały zaakceptowane jako liczące się w społeczeństwie i zasadniczo nie uważa się ich za ciało obce.
Kolejne ważne zetknięcie się chrześcijaństwa z ludami obecnych Indii nastąpiło w epoce kolonialnej. W XIX w. Indie stały się kolonią brytyjską. Wtedy przybyły tam nowe grupy misjonarzy, już nie tylko katolickich, ale po raz pierwszy w większej liczbie także protestanckich i anglikańskich. Pojawiło się sporo różnych sekt, niektóre zachowywały się bardzo agresywnie, atakując hinduizm i tradycje hinduistyczne. Wtedy to doszło do zetknięcia się na większą skalę hinduizmu z chrześcijaństwem również wśród ludów aryjskich, czyli w północnej części Indii. Chrześcijaństwo w aryjskim świecie Indii jest stosunkowo młodą religią i, niestety, uważa się je za element obcy. Przez długi czas nie stanowiło ono problemu dla hinduistów, mimo to parę lat po ogłoszeniu niepodległości Indie zabroniły wjazdu zagranicznym misjonarzom. Zadania ewangelizacyjne przejęły Kościoły lokalne. Szczególnie członkowie zgromadzeń zakonnych skutecznie kontynuowali dzieło ewangelizacji i trzeba przyznać, że ich praca wydała nieoczekiwanie obfite owoce. W przeszłości konflikty natury religijnej zdarzały się sporadycznie, czego nie można powiedzieć na przykład o relacjach pomiędzy hinduizmem a islamem. Konfrontacja pomiędzy tymi religiami na Półwyspie Indyjskim ma długą historię, a po uzyskaniu niepodległości przez Indie i Pakistan konflikty były częste i miały dramatyczne konsekwencje.
Ataki na chrześcijan
Indie to nowe państwo, które jest owocem epoki kolonialnej. Przed skolonizowaniem Półwyspu Indyjskiego na jego terenie było sporo królestw i państewek. Po uzyskaniu niepodległości w 1948 r. Indie zagwarantowały wolność wszystkim religiom. Jednak w ostatnich latach nasiliły się ataki na chrześcijan. Najboleśniejszy miał miejsce w 2008 r. w stanie Orisa. W sytuacji kryzysu, a Indie przeżywają różnego rodzaju kryzysy, trzeba było znaleźć winnego i ofiarą, jak zawsze, padli najsłabsi i bezbronni, czyli chrześcijanie. Pod koniec września udało się powstrzymać agresję. Bilans był tragiczny. Według danych kurii arcybiskupiej archidiecezji Cuttack-Bhubaneswar, gdzie miały miejsce najbardziej brutalne formy ataku na chrześcijan, 75 osób zostało zabitych, 1800 odniosło poważne obrażenia cielesne, spalono 214 kościołów i kaplic, 8 domów klasztornych, a także 128 sklepów, które były w posiadaniu chrześcijan. Spalono 292 wioski, a ponad 5000 domów zrównano z ziemią. Ponad 70 000 chrześcijan musiało uciekać ze swoich wiosek i małych miast. Wielu bito i zmuszano do przejścia na hinduizm. Dzięki Bogu, że pod presją opinii międzynarodowej represje na szerszą skalę ustały.
Ataki na chrześcijan odnotowano także w innych stanach, takich jak Karnataka, Tamil Nadu, a nawet Kerala, gdzie obecność chrześcijan przez wieki nie stanowiła problemu i gdzie miało miejsce pokojowe współistnienie pomiędzy religiami. Tam były to jednak wypadki sporadyczne, chociaż atmosfera współistnienia została skażona strachem, podejrzliwością i niepewnością. Zadziwia, że ataki, szczególnie w Orisie, przeprowadzano według dobrze opracowanej strategii. Wskazywałoby to na dłuższe przygotowania. Skąd taka nienawiść do chrześcijan? I dlaczego właśnie w Orisie? Powody są różne. Warto wymienić te, jak się wydaje, najistotniejsze.
Chrześcijaństwo nadzieją najbiedniejszych
Należy zwrócić uwagę na fakt, który prawie przemilczają środki społecznego przekazu. Wielu Hindusów wciąż jeszcze identyfikuje chrześcijanina z człowiekiem Zachodu, Europejczykiem lub Amerykaninem, zaś społeczeństwa europejskie i amerykańskie jawią się w Indiach jako zsekularyzowane, agnostyczne i ogólnie bez wiary w Boga. Obraz ten jest utwierdzany w prasie i telewizji. Rodzi to tylko podejrzliwość w stosunku do chrześcijaństwa jako religii Zachodu i u przeciętnego obywatela budzi uczucia niechęci, a nawet wrogości. Oficjalny zarzut atakujących fundamentalistów hinduistycznych pod adresem chrześcijan dotyczył jednak nawracania na wiarę chrześcijańską, dlatego niektóre stany indyjskie wprowadziły zakaz zmiany religii bez zgody władz.
Ataki te mają także podłoże społeczne. Chrześcijaństwo jest wielką nadzieją ludzi z najniższych warstw społecznych, takich jak Dalitowie czy Adivasi, nawet wyłączeni z systemu kast, nic nieznaczący, najbiedniejsi i niemający głosu w strukturach społecznych. Kościół się nimi zajął. W ich grupach wprowadził system edukacyjny, zbudował szkoły, nauczył zawodów, zorganizował opiekę zdrowotną. Wielu z nich postanowiło się włączyć do wspólnot chrześcijańskich. To także od dłuższego czasu wywoływało agresję radykalnych grup hinduistycznych, które uznały, że taka polityka społeczna zagraża fundamentom ich przekonań religijnych. W ich mniemaniu w ziemskim życiu niczego nie powinno się zmieniać, dopiero w następnym wcieleniu można polepszyć swój status społeczny. Za życia nie ma też przejścia z jednej kasty do innej.
Nie bez znaczenia są również ekonomiczne przyczyny ataków na chrześcijan. Ludzie bezkastowi byli zobowiązani do pracy na polach wielkich właścicieli za symboliczne wynagrodzenie. Dzięki edukacji Dalitowie zaczęli nabywać ziemię, stawać się właścicielami sklepów i coraz bardziej uniezależniać się ekonomicznie. Najbiedniejsi zakładali swoje warsztaty, otrzymywali lepszą pracę. Nierzadko okazywali się bardziej użyteczni społecznie aniżeli ludzie odwołujący się do pochodzenia z wyższych kast. Wielcy właściciele ziemscy zaczęli tracić prawie darmową siłę roboczą. Wyższe kasty wpadły w panikę, że kontrola nad społeczeństwem, władza ekonomiczna wymyka im się z rąk. Postanowiono więc zaatakować chrześcijan i pozbawić własności, w tym ziemi, sklepów itp. Konsekwencją tych ataków było wypędzenie i ogołocenie ich ze wszystkiego.
Błogosławieni, którzy cierpią dla sprawiedliwości
Dwutysiącletnia historia chrześcijaństwa uczy, że Jezus Chrystus i Jego Kościół są znakami sprzeciwu. Kościół jest stale prześladowany w różnych punktach świata, chociaż z różną intensywnością. Prześladowania znaczyły początki Kościoła, o czym mówią Dzieje Apostolskie i historia starożytna. Na gruncie azjatyckim możemy się odwołać do prawie trzechsetletniej historii krwawych prześladowań w Japonii, potem w Korei, nie mówiąc o Chinach lub Wietnamie. Żadne jednak prześladowanie nie jest w stanie wyeliminować wiary chrześcijan; najczęściej stanowi ono umocnienie w wierze.
Postawa chrześcijan może być ważnym przykładem, jak rozwiązywać konflikty religijne, pokonywać wzajemne animozje, powstrzymywać przemoc. Indie potrzebują modeli rozwiązywania konfliktów. Chrześcijanie stają tam na wysokości wymagań ewangelicznych. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5,10). Indie stoją jednak przed wielkim wyzwaniem, jak w dobie ogólnoświatowego kryzysu i wzrostu fanatycznych, fundamentalistycznych tendencji ułożyć na przyszłość wspólne życie pomiędzy wyznawcami różnych religii? Jaką drogę obrać: pokojowej egzystencji, tolerancji czy konfrontacji? Perspektywą powinien być dialog międzyreligijny. Droga dialogu jest nieraz daleka i trudna. Chrześcijanie z innych Kościołów lokalnych powinni w duchu solidarności towarzyszyć swoim braciom i siostrom na Półwyspie Indyjskim i pomagać im na różne sposoby na ich drodze dialogu.
O. dr Konrad Keler SVD
pgw