Wielowiekowe współistnienie na Podlasiu różnych kultur i religii wzbogaciło nie tylko życie duchowe tego regionu, ale także urozmaiciło miejscowe pejzaże. Do Kodnia, Leśnej Podlaskiej czy Woli Gułowskiej od wieków pielgrzymują rzymscy katolicy. Do Grabarki i Jabłecznej przybywają prawosławni.
Osobną pozycję w podlaskim krajobrazie zajmuje również jedyna parafia greckokatolicka (neounicka) w Kostomłotach, podporządkowana nie Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej w Polsce, lecz Arcybiskupowi Metropolicie Warszawskiemu.
Zwykli turyści odwiedzają Białowieżę, Janów Podlaski, Treblinkę, a na północy – Tykocin i Supraśl. Reszta terenu Podlasia jest mało znana i stosunkowo mało popularna.
Siedlce i dalej na wschód
Już w panoramie samych Siedlec, oprócz barokowych i klasycystycznych sylwet świątyń św. Stanisława Biskupa, Niepokalanego Poczęcia NMP oraz kościoła garnizonowego Najświętszego Serca Jezusa, widać kopułę cerkwi prawosławnej Świętej Trójcy, a także cmentarz żydowski. Zachowało się na nim około 1000 starych nagrobków (macew).
Największą jednak uwagę zwraca świeżo odrestaurowany pałac Ogińskich, w którym znalazła swoją siedzibę Akademia Podlaska. Usytuowany w centrum miasta, otoczony parkiem, nowymi tynkami i czerwienią dachu odcina się od zieleni drzew.
W końcu XVII w. stał tam jeszcze drewniany dwór należący do rodziny Czartoryskich. Na przełomie wieków XVII i XVIII zastąpiono go murowanym, który jednak swoją świetność uzyskał dopiero dzięki inicjatywie Aleksandry z Czartoryskich Ogińskiej, hetmanowej wielkiej litewskiej. Na planie pałacu, zaprojektowanego w latach 1776–1782 przez znakomitego polskiego architekta Stanisława Zawadzkiego, zostały zawarte wszystkie podstawowe założenia klasycyzmu: prosta bryła, kolumnowy portyk i wysunięty ryzalitowo salon na osi budowli. Otaczający pałac ogród i park, projektowany przez innego wybitnego architekta epoki, Szymona Bogumiła Zuga, nazwany został „Aleksandrią” (od imienia właścicielki). Po śmierci hetmanowej park został zaniedbany, sam zaś pałac częściowo spłonął podczas działań wojennych w 1944 roku.
Pałac Ogińskich w Siedlcach | | Fot. Jarosław Kossakowski
Mając jeszcze w oczach starania, jakie Akademia Podlaska włożyła w odnawianie odbudowanej w latach 50. rezydencji w Siedlcach, nie sposób uwierzyć, iż ta sama szacowna instytucja jest właścicielem innego zabytkowego pałacu w niedalekich Mordach. Mieszcząca się w barokowej arkadzie unikatowej wieży wjazdowej, a zamknięta na zardzewiałe kłódki brama, odstraszającymi napisami oddziela nas od dziko zarośniętego podjazdu oraz dramatycznie zaniedbanej budowli, która do niedawna była klasycystycznym pałacem rodziny Przewłockich. Ostatni właściciel majątku, Janusz Przewłocki (1927?2007, bibliofil, kolekcjoner, redaktor działu historycznego Instytutu Wydawniczego PAX), już w latach 90. ubiegłego wieku czynił starania, aby pałac odzyskać i uratować przed zniszczeniem. Niestety, nie zwrócono go rodzinie Przewłockich, a pieniądze włożone w pierwszy remont w latach 70. zostały, jak widać, kompletnie zmarnowane. Obecnie Akademia Podlaska szuka kolejnego kupca, który podobno już się znalazł, ale biurokratyczne formalności nie pozwalają mu zostać notarialnym właścicielem i przystąpić do pilnego remontu rozsypującego się pałacu oraz również zaniedbanych zabytkowych zabudowań gospodarczych.
Strzegą rozstajów dróg
Na Podlasiu wzruszający jest widok dużych, ale już zbutwiałych przydrożnych krzyży, troskliwie przywiązanych do pobliskich drzew, w nadziei przedłużenia ich wiekowego życia. Często tuż obok starszego krzyża postawiony jest trochę nowszy, a obok niego stoi już całkowicie współczesny krzyż metalowy, koniecznie pomalowany na niebiesko. Takie malownicze skupienie trzech, czterech lub nawet pięciu różnej wysokości i wieku krzyży w jednym miejscu, z jednej strony mówi o przywiązaniu do uświęconego tradycją miejsca, z drugiej zaś nawiązuje do gęsto stawianych prawosławnych krzyży Grabarki czy Jabłecznej.
Krzyże przydrożne są charakterystycznym elementem krajobrazu podlaskiego | | Fot. Jarosław Kossakowski
W innych okręgach, zgodnie z miejscową tradycją, gdy zgnije część podziemna drewnianego krzyża, wkopuje się go ponownie, już bez owego zniszczonego fragmentu. Można to uczynić tylko jednego dnia – dzień po Zaduszkach. W ten sposób tworzy się zróżnicowanie wysokości drewnianych krzyży, które jednak powoli nikną z podlaskiego pejzażu. Drzew z umieszczoną na nich kapliczką lub przywiązaną i pomalowaną na niebiesko deską wotywną nie wolno było według tradycji ścinać. Ponieważ były to przeważnie wiekowe okazy, ludowa religijność przyczyniła się do ich zachowania. Dziś są to często pomniki przyrody.
Pomalowane na niebiesko i czarno trwalsze krzyże metalowe symbolizują niebo i ziemię. Pojawiły się już w XVIII wieku, jednak najwięcej ich powstało na przełomie XIX i XX wieku. Wykuwano je w miejscowych kuźniach, a od inwencji artystycznej kowala zależała forma dekoracyjna całości.
Najprostsze formalnie krzyże powstawały z połączonych prostopadle pasów metalu. Zakończenia ramion podkreślano motywami krzyżyków, półksiężyców, liści, lilii itp. Ozdabiano też miejsce krzyżowania się ramion, najczęściej ażurowymi tarczami z napisem IHS albo podobnie jak w monstrancjach rozchodzącymi się promieniami. Często na metalowym krzyżu umieszczany jest półksiężyc w kształcie sierpa, położony rogami do góry. Ten znany z wizerunku Matki Boskiej Ostrobramskiej symbol oznacza zwycięstwo chrześcijaństwa nad pogaństwem.
Figura św. Jana Nepomucena w Mordach | | Fot. Jarosław Kossakowski
Zamieszkujący Podlasie katolicy, prawosławni czy unici pod postacią przydrożnych krzyży i kapliczek tworzyli i tworzą ludowe świadectwo wiary zgodnie z własną tradycją religijną i lokalnymi upodobaniami estetycznymi.
Jarosław Kossakowski
Artykuł ukazał się w numerze 10/2009.