W pierwszych wiekach po Chrystusie tworzący się Kościół starał się przedstawić własną, chrześcijańską wizję rodziny, określić cel i zadania małżeństwa, role małżonków, dzieci i osób związanych z rodziną przynależnością krwi.
W starożytnym świecie pogańskim Cesarstwa Rzymskiego słowa wypowiadane przez dziewczynę podczas ceremonii zaślubin: „Gdzie ty Gajusie, tam ja Gaja” najpiękniej wyrażały to, co można było ówcześnie powiedzieć o istocie małżeństwa jako zaczątku rodziny, jednocześnie podkreśliwszy najważniejsze jej cechy: miłość i oddanie żony oraz władzę jaką dysponował mąż.
Cel, któremu przyświecała ta najmniejsza komórka społeczna, miał dwojaki charakter: państwowy i prywatny – rodzina miała za zadanie wychować nowe pokolenie, które poświęciłoby się z oddaniem sprawom ojczyzny oraz zadbałoby o spokojną starość swoich rodziców. Mężczyzn, którzy nie widzieli w małżeństwie swojej drogi życia, ośmieszano publicznie lub karano pieniężną grzywną, skazując ich tym samym na utratę czci. Ci zaś, którzy byli wzorowymi ojcami i zarządcami swojego domu, stanowili autorytet dla całego społeczeństwa.
Choć prawo dopuszczało rozwody (pierwszy odbył się w 231 r. przed Chr.), nie były one pochwalane i nie cieszyły się większą akceptacją społeczną. Rzymska familia była rodziną wielopokoleniową i patriarchalną, a więc taką, gdzie mąż od nikogo niezależny miał władzę nad żoną (wynikającą z małżeństwa), dziećmi (zwaną patria potestas) i niewolnikami (dominica potestas). To mężczyzna decydował o losie poszczególnych członków rodziny, będąc w pełni za nich odpowiedzialny. Z biegiem lat zwyczaje panujące w rzymskich rodach ulegały jednak pewnemu rozprzężeniu i dewaluacji, a poganom brakowało powodu, dla którego rodzinę postrzegaliby jako świętość i wartość najwyższą.
Tertulian pisał wiele o szczęściu małżeńskim
Rodzina z nadejściem chrześcijaństwa
W pierwszych wiekach po Chrystusie tworzący się Kościół starał się przedstawić własną, chrześcijańską wizję rodziny, wyłuszczając dokładnie cel i zadania małżeństwa oraz określając role małżonków, ich dzieci i osób niezwiązanych z familią przynależnością krwi.
Stopniowo tworzyło się prawodawstwo kościelne w tej dziedzinie – pierwsze przepisy regulujące sprawy rodziny znajdziemy w pochodzącym z III w. dokumencie autorstwa św. Hipolita Traditio Apostolica oraz w anonimowym Didascalia Apostolorum, będącym rodzajem małego kodeksu rodzinnego. O sakramencie małżeństwa, rodzinie i wychowaniu dzieci obradowały również synody i sobory (pierwszy odbył się w Elwirze w latach 295–303) a także ogłaszając dekrety i listy wypowiadali się papieże (w tym Syrycjusz, Innocenty I oraz Leon Wielki).
Jednak prawdziwe piękno nauki katolickiej odnajdziemy w pracach teologów i duszpasterzy, którzy całe życie poświęcili na nauczanie Słowa Bożego, jak również właściwą interpretację Pisma Świętego. Ojcami Kościoła, którzy szerzej zajęli się w swoich rozważaniach zagadnieniem rodziny, byli na Wschodzie Klemens Aleksandryjski i Jan Chryzostom, natomiast na Zachodzie Tertulian, Hieronim, Ambroży i Augustyn, lecz także wielu innych autorów wypowiadało się na ten temat, począwszy od okresu apostolskiego. Trzeba jasno zaznaczyć, że większość z tych nauk nie jest zebranych w konkretnych traktatach rozprawiających o znaczeniu i istocie rodziny. Wiadomości od Ojców Kościoła czerpiemy z komentarzy do poszczególnych Ksiąg Starego i Nowego Testamentu, homilii i listów, tylko nieliczni pokusili się o większe dzieła dotyczące tego zagadnienia. Także zdecydowana większość tekstów nie traktuje ściśle o teologii rodziny, lecz omawia konkretne kwestie – małżeństwo, miłość, wierność, dziewictwo, prokreację oraz wychowanie potomków.
Definicja małżeństwa i rodziny
Zacznijmy od samego rozumienia pojęcia rodziny chrześcijańskiej w pismach Ojców Kościoła. W starożytnym świecie pogańskim mariaż regulowany przez prawo był rodzajem umowy – w świecie chrześcijańskim przysięga wobec Boga w obecności biskupa stała się wyrazem woli i decyzją na całe życie. Klemens Aleksandryjski jako pierwszy spróbował wyjaśnić termin małżeństwa: Małżeństwo jest związkiem między kobietą i mężczyzną, opartym na prawie płodzenia prawowitego potomstwa (Stromaty II 137, 1). Dwa wieki później św. Augustyn dodawał, że związek ten uświęcony przez Chrystusa w Kanie Galilejskiej jest sakramentem, czyli „niezatartym znakiem”. Za warunek uznania więzi między dwojgiem ludzi za małżeństwo stawiał wierność.
Św. Jan Chryzostom z kolei małżeństwo definiował jako mistyczną jedność Chrystusa z Kościołem i całkowite darowanie siebie (Homilia 20 na List do Efezjan, 2). Nie zapominał również o samej istocie łączącej na całe życie dwa serca – miłości, która miała realizować się między małżonkami, a następnie rozszerzać się na innych ludzi. Zresztą już w III w. Klemens Aleksandryjski w swoich pismach namawiał, by związek między kobietą a mężczyzną rodził się z miłości, a nie przymusu czy konieczności.
Św. Augustyn, znany z umiłowania porządku, prawa i państwa, rodzinę nazywał „podstawową komórką społeczną, społecznością naturalną między mężczyzną i kobietą” (De bono coniugali 3, 3). Jan Chryzostom mówił natomiast o przestrzeni, w której dojrzewało dziecko – wychowanek, akcentował też jedność, jaka powinna panować w rodzinie: „I tak ciałem jest ojciec, matka i dziecko zrodzone z połączenia obojga” (Homilia 20 na List do Efezjan, 4). On też jest autorem sformułowania: „Rodzina jest kościołem domowym”.
O godziwości małżeństwa – czyli wybór między życiem w dziewictwie a rodziną
Ojcowie Kościoła nie raz wyrażali opinie, według których stan czystości był czymś lepszym niż wspólne życie mężczyzny i kobiety. Zwłaszcza Tertulian i św. Hieronim traktowali małżeństwo jako ustępstwo dla ludzi niepotrafiących opanować swoich instynktów seksualnych. Jednak w pismach sług bożych nie brakuje również słów obrony dla sakramentu. Wykorzystując fragmenty Nowego Testamentu, zwłaszcza naukę św. Pawła, a także dawną tradycję hellenistyczną i judaistyczną, starali się wytworzyć duszpasterską teologię rodziny. I tak Klemens Aleksandryjski, stojąc na stanowisku, że dziewictwo jest łaską daną od Boga, którą nie każdy człowiek mógł otrzymać, gorliwie zachęcał do małżeństwa: „Lepiej bowiem wstąpić w związek małżeński, niż płonąć żądzą” (Stromaty II 97,1). Dalej w swoich rozważaniach tłumaczył: „Sama natura uczyniła nas skłonnymi do małżeństwa, jak wynika ze struktury fizycznej mężczyzny i kobiety i świadectwa ťowocujcie i mnóżcie siꍔ (Stromaty II 139, 3). Jego zdaniem pożycie małżeńskie nie uwłaczało godności człowieka, nie czyniło go zwierzęcym, lecz było święte i błogosławione przez Boga.
Św. Hieronim
Św. Ambroży jako jeden z pierwszych dostrzegł natomiast, że dziewictwo i celibat wcale nie sprzeciwiają się małżeństwu, lecz podnoszą jego godność i wartość. Także św. Augustyn zapewniał: „Ja bowiem uznaję akt małżeński, mający na celu rodzenie potomstwa nie za zły, ale za dobry” (Contra Iulianum III, 7, 16). Podchodząc do małżeństwa pragmatycznie, wymieniał wartości cenione zarówno przez pogan, jak i chrześcijan: „Wszystkie ludy i wszyscy ludzie uznają małżeństwo za wartościowe z powodu krzewienia życia i wiernej czystości. U ludu Bożego dochodzi jeszcze wartość sakramentu” (De bono coniugali 24, 32).
Cel sakramentu – trzy jedności i trzy dobra
Klemens Aleksandryjski przekonywał, że małżeństwo ma za zadanie uświęcać parę, pogłębiać ich wiarę przez cały czas wspólnego życia podporządkowane Boskim przykazaniom: „Ulega więc uświęceniu małżeństwo, jeśli się dopełnia zgodnie z wolą Logosu” (Stromaty IV 126, 1) Małżonkowie mieli również razem zadbać, aby ich miłość ulepszała innych ludzi: „Należy się żenić (…) również po to, by doprowadzić świat do maksymalnej doskonałości w miarę naszych sił” (Stromaty II 140, 1). Jednak jako podstawowy cel założenia rodziny wszyscy Ojcowie Kościoła zgodnie uważali prokreację, czyli spłodzenie nowego życia. Św. Augustyn pisał: „wydanie zatem na świat potomstwa jest pierwszym, naturalnym i prawnym celem małżeństwa” (De coniugiis adulterinis II, 12).
Również i Jan Chryzostom dziecko uznawał za dobro najcenniejsze oraz za swoiste umocnienie więzi między mężczyzną a kobietą. Jednak nie tylko doczekanie się potomstwa było zadaniem dla małżonków, ponieważ chrześcijanie nie przeciwstawiali się małżeństwom bezdzietnym. W końcu Bóg stworzył dwoje odmiennych ludzi, żeby się wzajemnie uzupełniali. Zadaniem jednej strony było uzupełnianie drugiej. Ciekawa jest również nauka biskupa Konstantynopola o trzech jednościach, jakie powinny panować w małżeństwie. Miały to być kolejno: jedność fizyczna, moralna (polegająca na miłości małżonków oraz akceptacji wad i niedociągnięć, nad którymi nie można było zapanować) i duchowa (oznaczająca poszukiwanie zgody, co jak pokazuje nam wielokrotnie życie, jest zadaniem niezwykle trudnym).
Na temat celu, a co za tym idzie największych wartości zawarcia związku małżeńskiego, wypowiadał się także św. Augustyn, stwarzając tzw. naukę o trzech dobrach małżeństwa. Za owe dobrodziejstwa uznawał: bonum prolis – rodzenie i wychowywanie potomstwa, bonum fidei – wzajemność i wierność małżeńską oraz bonum sacramenti – nierozerwalność małżeńską. Jedynie śmierć jednego z małżonków mogła rozwiązać sakrament.
Jaki mąż, jaka żona? Jak wychować dzieci?
Już we wczesnych tekstach z połowy II w. odnajdziemy wskazówki: „mężczyzna, szukając żony, powinien zwracać uwagę nie tylko na piękno zewnętrzne, ale przede wszystkim na walory charakteru” (Hermas, Pasterz 1, [1] 1). Według pisarzy zajmujących się tematem lista zalet, jakie musiała mieć idealna „połowica”, była stosunkowa długa. Żona bowiem powinna być łagodna, sprawiedliwa, potrafiąca milczeć (Klemens Rzymski, List do Kościoła w Koryncie 21, 7), życzliwa i umiarkowana (Jan Chryzostom, Homilia 20 na List do Efezjan 2), nieskazitelna (Polikarp, List do Kościoła w Filippi 4, 2) o świętym i czystym sumieniu, jak również niemogąca odchodzić od reguły posłuszeństwa (Klemens Rzymski, List do Kościoła w Koryncie 1, 3), a także zobowiązana okazywać swojemu mężowi wierność w sprawach cielesnych i duchowych (Ignacy Antiocheński, Do Polikarpa 5, 1) oraz darzyć go miłością (Klemens Rzymski, List do Kościoła w Koryncie 1, 3). Poszukujący najlepszej kandydatki nie powinien z kolei zwracać uwagi na posag, bogactwo ani szlachetne urodzenie, gdyż te cechy nie decydują o wartości małżonki (Homilia 20 na List do Efezjan 3).
Mąż natomiast powinien odznaczać się prostotą i powściągliwością oraz być głęboko wierzący (Hermas, Pasterz 7,[3] 2). Jak twierdził św. Jan Chryzostom nie mogło mu również zabraknąć poczucia humoru. Podkreślano też, że mężczyzna powinien kochać żonę jak Chrystus Kościół (Ignacy Antiocheński, Do Polikarpa 5, 1) i troszczyć się o swoją wybrankę (Hermas, Pasterz 29, [1] 1).
Św. Jan Chryzostom rozwinął również bogatą naukę na temat postępowania kobiety i mężczyzny już po ślubie. I tak przestrzega: „niech żona nie mówi do męża: jesteś zniewieściały i tchórzliwy, gnuśny i ospały” (Homilia 20 na List do Efezjan 7) – w końcu każdy mężczyzna potrzebuje pochwały, zachęty i uwielbienia. Biskup nie zapomina jednak o doli kobiet – stał na stanowisku równości małżonków, choć niezupełnie partnerstwa – mąż był głową, a żona ciałem (In Ioannem, Homilia 61, 3), słowem niewiasta podporządkowana została małżonkowi. Zapewniał, że z prymatu mężczyzny wynika pokój domowy, który opiera się na istnieniu jego autorytetu.
Św. Augustyn uważał wierność za warunek małżeństwa
Miał również parę rad dla głów rodzin: „Mąż zaś, gdy słyszy, że ma władzę, niech nie posuwa się do pychy i do bicia […] Niech (…) nie robi wymówek, nie znieważa, ale kieruje kobietą jak kimś, kto wymaga wsparcia” (Homilia 20 na List do Efezjan 7). Dalej kierując swoje słowa bezpośrednio do mężczyzny, mówi: „Nigdy też nie zwracaj się do niej nierozważnie, ale z czułością, szacunkiem i wielką miłością. Czcij ją, a nie będzie potrzebowała czci od innych, jeśli będzie doznawać jej od ciebie. Nad wszystkich ją przedkładaj i chwal za wszystko: rozum i urodę. W ten sposób przekonasz ją, aby nie zajmowała się niczym poza domem, ale by nie zważała na wszystko inne” (Homilia 20 na List do Efezjan 9). Co ważne, biskup również przestrzega mężów przed dawaniem żonom powodów do zazdrości – jego zdaniem mężczyzna nie powinien dostarczać cierpień swojej towarzyszce życia, nawet jeśli jej oskarżenia są bezpodstawne.
Wiadomo jednak, że pełna rodzina to też i dzieci, a swoje potomstwo trzeba dobrze wychować. Ojcowie Kościoła zwracali szczególną uwagę na to, żeby chrześcijańscy rodzice zadbali nie tylko, jak do tej pory czyniły familie pogańskie, o wychowanie intelektualne i fizyczne swoich potomków, lecz również o religijno-moralne. W tym celu zachęcano do pilnego studiowania Pisma Św., wspólnego oddawania się modlitwie, śpiewania hymnów, czasem też do nocnego czuwania. Głoszono, że dobre wychowanie oparte na miłości zapewni dziecku zbawienie.
Duszpasterze dopuszczali kary cielesne, ale przestrzegali, aby stosować je z konieczności, dopiero gdy pociecha nie poddaje się nakazom i zakazom. Pochwałę i naganę zalecali stosować równomiernie. Dawano też bardziej szczegółowe zalecenia – dzieci nie powinny otrzymywać pogańskich imion, nosić drogich szat, udawać się do teatru na walki gladiatorów i zbyt często korzystać z rozrywki. Powinny za to ćwiczyć opanowanie namiętności i pościć dwa razy w tygodniu. Ogólnie nad wychowaniem dzieci czuwały głównie kobiety, jednak równie ważna rola bycia stałym przykładem mądrości życiowej przypadała mężczyznom. Choć proces kształcenia dziecka, trwający do czasu wstąpienia pociechy w związek małżeński, był niezwykle trudny i wyczerpujący, zdaniem Ojców Kościoła, warto było poświęcić całe swoje życie dla rodziny, bowiem to poświęcenie gwarantowało zbawienie.
Autorka jest absolwentką historii UKSW, specjalizuje się w zakresie literatury wczesnochrześcijańskiej.
Katarzyna Kakiet
Artykuł ukazał się w numerze 10/2008.