Miłować nieprzyjaciół?

2016/02/7

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują – takie jest wyraźne zalecenie Jezusa, tymczasem dobrze wiemy, że na okazaną nam wrogość reagujemy uczuciami dość dalekimi od miłości. Im bardziej ktoś nas dotknie i zrani, tym większą mamy chęć, by się zrewanżować. Odwet – w myśl zasady: ząb za ząb – może się wydać sprawiedliwy i dlatego bez większego namysłu odpłacamy „pięknym za nadobne”. 

Ogłoszony przez papieża Franciszka Jubileuszowy Rok Miłosierdzia jest szansą pogłębienia wiary, jak również odnowienia i ożywienia naszej nadziei, i to zarówno w wymiarze ostatecznym, eschatologicznym, jak i w wymiarze naszych ziemskich oczekiwań, niezbędnych do szczęśliwego przeżywania codziennego losu. W swojej mądrej pedagogii i doświadczeniu duszpasterskim obecny papież doskonale rozumie potrzeby i niepokoje współczesnych ludzi. Doskonale także zdaje sobie sprawę z tego, gdzie szukać środków zaradczych i w jakim kierunku zwrócić człowieka, tak by mógł znaleźć najbardziej prawdziwe odpowiedzi na dręczące go czasem bardzo boleśnie pytania.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że już papież Jan Paweł II u kresu pontyfikatu, jako dziedzictwo swego posługiwania, zostawił światu wielkie przesłanie o Bożym miłosierdziu. Papież Franciszek, kontynuując ten zamysł, zaproponował przeżywanie nadzwyczajnego Jubileuszu pod takim właśnie znakiem. Dlatego warto najpierw się zastanowić, co oznacza to wielkie przesłanie, by tym jaśniej dostrzec wszystkie konsekwencje wypływające z niego dla codzienności chrześcijańskiej. Ponieważ – jak mówił Jan Paweł II – idea miłosierdzia stanowi trzon mesjańskiego orędzia Chrystusa i jest siłą konstytutywną Jego posłannictwa, dlatego również „Kościół głosi prawdę o miłosierdziu Boga i wyznaje ją na różne sposoby” (Jan

Paweł II, Dives in misericordia, nr  6). Na audiencji generalnej 19 kwietnia 1993 r. papież wzywał wiernych, aby stawali się apostołami: „w słowie i czynie – tej Bożej miłosiernej miłości, objawionej do końca w Chrystusie”. Prosił, aby była ona fundamentem naszego życia i natchnieniem do tego, aby sobie przebaczać i miłować się nawzajem, stając się w ten sposób świadkami i apostołami Bożego miłosierdzia (por.  G. W. Kosicki, Jan Paweł II Papież Miłosierdzia, Warszawa 2008, s. 142).

We wszystkich terminach, które określają istotę miłosierdzia w Biblii, dominuje uczucie litościwej miłości, wrażliwej na ludzką nędzę i słabość, co wskazuje, że ze wszystkich wartości człowiek najbardziej potrzebuje takiej właśnie miłości. Dla Izraelitów miłosierdzie nie było tylko teorią ani abstrakcją. Nie oznaczało wyłącznie pomocy materialnej czy też zaspokajania potrzeb natury moralnej lub duchowej. Podstawą starotestamentowego miłosierdzia było uczucie, które rodziło czyn niewyrażający supremacji nad potrzebującym. Człowiek doznający aktu miłosierdzia nigdy nie czuł się upokorzony. Wynikało to z tego, że pojęcie to ukształtowało się na przeżyciach i doświadczeniach Narodu Wybranego z Bogiem Jahwe.

Treść pojęcia „miłosierdzie” w Nowym Testamencie ulega pogłębieniu i rozszerzeniu. Bóg jest miłościwy nie tylko wobec Izraelitów, ale w stosunku do wszystkich ludzi, którzy w Niego wierząc, stają się Narodem Wybranym. Nowy Testament urzeczywistnia starotestamentowe obietnice wobec ludzkości i objawia nam miłosierną miłość Boga-Ojca w posłaniu Syna jako Ofiary przebłagalnej. To „objawienie miłości i miłosierdzia ma w dziejach człowieka jedną postać i jedno imię. Nazywa się Jezus Chrystus” (por. Jan Paweł II, Redemptor hominis,nr 9). Chrystus przez całe swoje ziemskie życie objawiał miłosiernego Boga, którego poznajemy przez Jego czyny i słowa. Wszystkie przymioty Boga, do tej pory ukryte, stają się dla nas widzialne w osobie Chrystusa. Wcielenie stanowi więc ostateczną konkretyzację tego przymiotu Bożego, który już Stary Testament (przy pomocy różnych pojęć i słów takich, jak: hanan, hased czy rahamim) określał jako „miłosierdzie”. Jezus, uobecniając Boga, który jest Miłością i Miłosierdziem, jednocześnie czyni miłosierdzie jednym z głównych tematów swego nauczania. Ukazuje je nie tylko w swoich czynach, ale dodatkowo przybliża przez tłumaczenie i wyjaśnianie ludziom wprost i w przypowieściach, kim jest Bóg, ale nade wszystko sam je wciela i uosabia. Poniekąd On sam jest Miłosierdziem (por. L. Balter, Chrystus objawieniem miłosierdzia Bożego, w: Wobec tajemnicy Bożego miłosierdzia, Poznań 1991, red. L. Balter, s. 32).

Każdy pragnie kochać i być kochany.
Tylko miłość sprawia, że w człowieku
pojawia się chęć bycia lepszym.

Orędzie miłosierdzia Bożego to zarazem zobowiązanie do świadczenia miłosierdzia na naszą ludzką miarę. Synonimami miłosierdzia Bożego są łaskawość, wierność i sprawiedliwość. Cechą najbardziej znamienną miłosierdzia Bożego jest cierpliwość. Można powiedzieć, że historia narodu wybranego to nic innego, jak dzieje ludzkich upadków i powtarzających się ciągle na nowo aktów miłosierdzia Bożego. Miłosierdzie Boże wychowuje i wydobywa z człowieka dobro. Miłosierdzie nie jest jedynie wyrazem sentymentalizmu. To odnajdywanie własnej godności w miłości Boga. Tej prawdy pragnie każdy człowiek. Każdy pragnie kochać i być kochany. Tylko miłość sprawia, że w człowieku pojawia się chęć bycia lepszym.

W porównaniu z nauką Starego Testamentu w nauczaniu Jezusa pojawia się nowość, tj. obowiązkowe pierwszeństwo przykazania miłości, i powiązanie tego przykazania z nauką o Bogu jako najlepszym Ojcu, który posyłając Syna, stał się najdoskonalszym wyrazem miłości. Jezus nakazuje miłość bliźniego. Jeśli przedtem ten nakaz ograniczał się do współrodaków, członków Narodu Wybranego, to w Nowym Przymierzu obejmuje on wszystkich ludzi, bez względu na przynależność rasową, narodową czy religijną. Bratem jest każdy, a zwłaszcza potrzebujący. Uniwersalizm chrześcijaństwa zostaje ukoronowany przez miłość nieprzyjaciół, która po ludzku wydaje się niemożliwa do spełnienia. Chrystus objawiając miłość-miłosierdzie Boga, równocześnie stawiał ludziom wymagania, aby w życiu kierowali się miłością i miłosierdziem. Wszak jeśli Bóg najpełniej objawia swoją wielkość w miłosierdziu, to tym bardziej człowiek powinien świadczyć miłosierdzie na podobieństwo Boga (por. W. Łydka, Miłość na wzór Ojca Niebieskiego, w: Miłość w postawie ludzkiej, red. W. Słomka, Lublin 1983, s. 55 nn). A zatem miłość nieprzyjaciół staje się szczególnym wyzwaniem Bożego miłosierdzia w dzisiejszych czasach. Wielka nowość Ewangelii nie polega jednak tylko na tym, że Bóg jest źródłem dobra, ale również na tym, że ludzie mogą i powinni postępować na wzór swego Stwórcy: Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny! (Łk  6,36). Dzięki temu, że Jego Syn żył pośród nas, to źródło dobra stało się odtąd dostępne dla nas. Teraz i my staniemy się synami Najwyższego (Łk  6,35), istotami zdolnymi odpowiadać na zło dobrem, na nienawiść miłością. Ogarniając wszystkich współczującą miłością i przebaczając tym, którzy wyrządzają nam zło, świadczymy o tym, że Bóg miłosierny tu jest, w sercu świata, który odrzuca drugiego człowieka, upokarza tego, kto jest inny.

Prawdziwy radykalizm nauczania Jezusa wyraża się wszakże w słowach skierowanych do jego uczniów: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,44-48).

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują – takie jest wyraźne zalecenie Jezusa, tymczasem dobrze wiemy, że na okazaną nam wrogość reagujemy uczuciami dość dalekimi od miłości. Im bardziej ktoś nas dotknie i zrani, tym większą mamy chęć, by się zrewanżować. Odwet – w myśl zasady: ząb za ząb – może się wydać sprawiedliwy i dlatego bez większego namysłu odpłacamy „pięknym za nadobne”. Oddanie komuś z nawiązką sprawia nam pewną satysfakcję („ale mu dołożyłem”; „ale mu dołożył”). Formy oddawania dokonują się na poziomie emocji i słów. Są to niekończące się potyczki słowne, złośliwości, udowadnianie swej wyższości, surowe osądy itd. Jedno jest pewne, że te przemyślane lub spontaniczne formy reagowania na doznane zło nie mają nic wspólnego z Jezusowym zaleceniem, by nieprzyjaciół miłować (por.   Mt 5,43), by dobrze im czynić, błogosławić i modlić się za nich (por. Łk 6,28).

Jesteśmy wezwani do wolności najwyższej klasy:
zło możemy dobrem zwyciężać!
Wybór należy do nas.

Jezus uświadamia nam, że nienawidzenie prześladowców i złoczyńców nie musi nas determinować. Jesteśmy wezwani do wolności najwyższej klasy: zło możemy dobrem zwyciężać! Wybór należy do nas. Winniśmy wybrać – po namyśle – to, co nam się podoba i to, co jest prawdziwym dobrem. Taki wybór nie jest jednak jednorazowy; „raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę” – powie poeta. Co więc może oznaczać miłość nieprzyjaciół? Najpierw rezygnację z rewanżu. Samo zaniechanie zemsty i odwetu sprawy jednak nie załatwia. Błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają – zaleca Jezus. Miłość nieprzyjaciół musi więc zdążać – na krótszą lub dłuższą metę – do sytuacji, w której nieprzyjaciel już więcej nie będzie moim nieprzyjacielem; co więcej – gdy relacja już się znormalizuje, stać się może nawet prawdziwym przyjacielem. Ten stan osiągnąć może tylko miłość. Wrogie nastawienie sprawia, że nieprzyjaciel pozostaje nieprzyjacielem na zawsze. Jezus oczywiście ma na myśli nie tylko osobistych nieprzyjaciół, lecz dostrzega także w tym kontekście przeciwników światopoglądowych i politycznych. Nieprzyjacielem, którego uczniowie mają miłować, jest uciskający naród wybrany pogański Rzymianin; jest nim arcykapłan z nienawiścią ścigający Jezusa; jest nim celnik kolaborujący z okupacyjną władzą i ograbiający rodaków; w późniejszych czasach jest nim także prześladowca chrześcijan. Za nich chrześcijanin ma się modlić i świadczyć im dobro.

Wymagania postawione przez Jezusa nie są łatwe, ale taka jest droga do doskonałości budowanej na wzór doskonałości Ojca. Miłosierdzie nie może być zatem jedynie tkliwym uczuciem. Ono jest czasami heroicznym zmaganiem z sobą w drodze do Boga, przemieniającym świat zastany. Wydaje się, że także tak można rozumieć wielki zamysł papieża Franciszka związany z ogłoszonym przez niego Jubileuszowym Rokiem Miłosierdzia.

ks. prof. dr hab. Stanisław Skobel

mk

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#konflikt #ks. Stanisław Skobel #miłosierdzie #Miłujcie waszych nieprzyjaciół #papież Franciszek #przebaczenie #Rok Miłosierdzia #wrogość
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej