Tegoroczny XXVI Sejmik Rodzinny odbędzie się w Rzeszowie 6–7 listopada. Temat spotkania brzmi „Świat – zagrożenie i wyzwanie dla małżeństwa i rodziny”. Inspiracją do podjęcia tego tematu była homilia wygłoszona podczas Mszy św. na Jasnych Błoniach w Szczecinie 11 czerwca 1987 roku.
Bóg chciał być wszędzie z człowiekiem i dlatego wymyślił małżeństwo – rodzinę. To Jego zamysł podjęty „mądrze i opatrznościowo, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości” – napisał papież Paweł VI w encyklice Humanae vitae. Małżeństwo i rodzina nie są wynikiem przypadku ani owocem ślepych sił przyrody, ani też ludzkiej umowy. Jest instytucją bosko- ludzką, ustanowioną przez Boga i uformowaną Jego prawami, głęboką wspólnotą (komunią) osób, w służbie życia (zrodzenie i wychowanie) i miłości.
Fundamenty jedności małżonków
Jan Paweł II podkreślał, iż sakrament małżeństwa wyrasta z eucharystycznych korzeni. Wyrasta z Eucharystii i do niej prowadzi. Ludzka miłość aż do śmierci musi głęboko zapatrzeć się w tę miłość, jaką Chrystus do końca umiłował. Musi tę Chrystusową miłość uczynić swoją, ażeby sprostać treściom małżeńskiej przysięgi: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Dzisiaj jest bardzo potrzebne gruntowne przygotowanie do małżeństwa, zwłaszcza małżeństwa chrześcijańskiego. Niedawno skończył się rok św. Pawła. A to właśnie św. Paweł w liście do Kolosan daje nam odpowiedź, jak budować wspólnotę małżeńską i rodzinną. Jak ją budować w wymiarze całego życia, a zarazem na co dzień.
Apostoł uczy, że miłość jest więzią (por. Kol 3, 14), stanowi jakby życiodajne centrum, które jednak trzeba systematycznie i wytrwale odbudować całym postępowaniem. Na różne cnoty wskazuje ten apowięcej rozwój miłości między małżonkami. Pisze bowiem: „obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, zanosząc jedni drugich i wybaczając sobie wzajemnie, jeśli bym miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy!” (Kol 3,12–13). Jakież to konkretne! Apostoł ma przed oczyma życie małżeńskie swoich czasów, dwa tysiące lat temu, ale ludzie naszego stulecia mogą się w tym tak samo doskonale odnaleźć.
Małżeństwo to wspólnota życia. To dom. To praca. To troska o dzieci. To także wspólna radość i rozrywka. Czy tutaj nie doznajemy zarazem w szczególnej mierze zagrożenia? Tej moralnej klęski, którą ponosi człowiek: kobieta, mężczyzna, dzieci. A zarazem społeczeństwo, a zarazem naród. I państwo też.
Nie można rozchwiać tej małej wspólnoty, może słabej, może niewystarczającej, która jest jednak u korzeni wszystkich wspólnot, ażeby całe życie społeczne i narodowe nie doznało niepowetowanych strat. Jan Paweł II w Szczecinie radził, że nie ma skuteczniejszej drogi odrodzenia społeczeństw, jak ich odrodzenie przez zdrowe rodziny.
Świadomość zagrożeń
A rodzina, która jest pierwszą szkolą cnót społecznych, potrzebnych wszelkim społeczeństwom, jest dziś bardzo zagrożona. I trzeba, by o tym zagrożeniu, o tym własnym losie mówili, pisali, wypowiadali się przez filmy czy środki przekazu społecznego nie tylko ci, którzy – jak twierdzą – mają prawo do życia, szczęścia i samorealizacji, ale także ofiary tego obwarowanego prawami egoizmu. Trzeba, by mówiły o tym zdradzone, opuszczone i porzucone żony, by mówili porzuceni mężowie, dzieci pozbawione prawdziwej miłości i ranione u początku życia, oddawane często instytucjom zastępczym. Trzeba upowszechnić głos ofiar egoizmu i mody, permisywizmu i relatywizmu moralnego, ofiar trudności materialnych bytowych i mieszkaniowych.
Wezwanie do odpowiedzialności
Jednym z ważnych tematów jest odpowiedzialność rodzicielska. Odpowiedzialność za miłość. Odpowiedzialność wzajemna: męża za żonę, żony za męża, rodziców za dzieci. Odpowiedzialność ojcowska: „Pan uczcił ojca przez dzieci” – mówi Księga Syracha (3,2). I odpowiedzialność macierzyńska. Nie można jednak zapominać, że mężczyzna musi być pierwszy w podejmowaniu tej odpowiedzialności. Jeśli Apostoł mówi w duchu swojego czasu: „Żony, bądźcie poddane mężom” (Kol 3,18), to mówi zarazem: Mężowie, bądźcie odpowiedzialni! Zasługujcie prawdziwie na zaufanie Waszych małżonek i dzieci.
Wypada pamiętać, że natura i posłannictwo rodziny stanowią najbardziej odpowiedzialną służbę społeczną, a zatem rodziny mają prawo do takich warunków bytowych, które by im gwarantowały odpowiadający ich godności poziom życia i właściwy rozwój. Chodzi tutaj o słuszne wynagrodzenie za pracę. Chodzi o dach nad głową, mieszkanie, poczynając od młodych małżeństw i rodzin dopiero się zawiązujących. „Rodzina jest bowiem jednocześnie wspólnotą, która może istnieć dzięki pracy i zarazem pierwszą wewnętrzną szkołą pracy dla każdego człowieka. (Jan Paweł II, encyklika Laborem exercens p. 10)
Silne tendencje indywidualistyczne, rozwój różnorodnych organizacji i instytucji, duża ruchowość przestrzenna i społeczna, upowszechnianie się laickich poglądów na temat małżeństwa i rodziny oraz osłabienie autorytetów Kościoła chrześcijańskiego w kształtowaniu życia małżeńskiego i rodzinnego, daleko idące zróżnicowanie warunków życia ludności, to sprawy, które wpływają na trwałość małżeństwa i rodziny.
Nieodzowny czynnik
Małżeństwo jest powszechnym i niezmiernie ważnym zjawiskiem powszechnym. We wszystkich klasach społecznych, rasach, grupach etnicznych i religijnych ludzie się pobierają. Dla wielu osób, być może dla większości, małżeństwo nie jest jednak sprawą trywialną. W ten sposób realizują swoje dążenie do szczęścia – i nadal do tego aspirują, nawet jeśli we wcześniejszych nie byli szczęśliwi. A zatem usłyszeć, że małżeństwo nie jest dla ciebie, to tak jakby nie zostać dopuszczonym do jednego z najważniejszych rytuałów naszego życia.
Małżeństwo ma również aspekt prawny, wiążący się z wieloma p r z ywi l e j ami przyznawanymi przez państwo. Przywileje te dotyczą podatków, dziedziczenia, praw imigracyjnych, prawa do adopcji i opieki nad dziećmi, prawa do decydowania w kwestiach medycznych i pogrzebowych, prawa do odmowy zeznań obciążających współmałżonka itd.
Kolejny aspekt małżeństwa ma charakter ekspresyjny. Kiedy ludzie się pobierają, z reguły ślubują sobie przy świadkach miłość i wierność. Większość małżonków uważa tę deklarację za bardzo ważną. Możliwość jej dobrowolnego złożenia uchodzi za kluczowy element wolności dorosłego człowieka. Ogólnie uważa się, że społeczeństwo powinno odpowiedzieć na tę przysięgę: my ślubujemy sobie miłość i wierność, a społeczeństwo uznaje i sankcjonuje tę wieź.
Małżeństwo ma wreszcie aspekt religijny. Dla wielu osób jest ono ważne dopiero wtedy, gdy zostanie uświęcone przez władzę duchową zgodnie z przyjętymi w ich religii zasadami.
Przezwyciężyć egoizm
Brytyjski socjolog i filozof, Anthony Giddens, w swojej książce Przemiany intymności zwraca uwagę na zmiany zachodzące w postrzeganiu związku małżeńskiego. Współczesne nastolatki nie mówią i nie rozmyślają wiele o małżeństwie; nie dlatego, że udało im się umknąć przeznaczeniu gospodyni domowej czy matki rodzącej dzieci, ale dlatego, że uczestniczą i to czynnie w wielkiej przemianie istoty i instytucji małżeństwa oraz bliskich więzi osobistych. Współczesne młode kobiety – podobne jak mężczyźni – zwracają uwagę, że w pierwszej kolejności chcą „być ze sobą”. Giddens odnotowuje, że stało się modne stosunkowo niedawno. By ową zmianę precyzyjnie uchwycić i oddać jej istotę, brytyjski uczony do swoich analiz wprowadza termin „czystej relacji”. Termin wskazuje na sytuacje, w których jednostki wchodzą w związek dla niego samego, czyli dla tego, co każdy z nich może wynieść z trwałej więzi z drugą osobą, i trwa tylko dotąd, dokąd obie strony czerpią z niej dość satysfakcji, by chcieć ją utrzymywać
A przecież niespełna pół wieku temu dla większości istot ludzkich tym, co łączyło normalnych ludzi, co spajało miłość i seksualność, było małżeństwo. Dziś związki opierają się właśnie na czystej relacji, jesteśmy ze sobą tak długo, jak długo czerpiemy z naszego związku korzyści. Ekonomia i satysfakcja zastępuje miłość i zobowiązanie.
Cechą charakteryzującą czysty związek jest to, że w każdej chwili może on zostać zerwany. W takim związku nikt nic nie musi, gdyż nie podejmuje się żadnego zobowiązania, które zmuszałoby do zawiązywania relacji na dłuższą metę. Przeciwnie, każdy rodzaj wchodzenia w głębszą relację, angażowanie się zbyt intensywne, a tym bardziej bezwarunkowe, które miałoby polegać na przyrzeczeniu, że będę jej/jemu wierny aż do grobowej deski i że – nieważne czy w zdrowiu, czy w chorobie – nie opuszczę jej/jego aż do śmierci, jest traktowany jako przejaw frajerstwa. Innymi słowy: być wiernym, stałym w uczuciach, praktykować oddanie i poświęcenie, wziąć za kogoś odpowiedzialność, nie mówiąc już o kochaniu z całej siły, to brnięcie w ślepy zaułek, przed którym należy się za wszelką cenę bronić.
Po drugie, ocieplanie relacji, czyli angażowanie się w związek, prowadzi do zależności. Inwestowanie silnych uczuć w związki czyni cię mniej elastycznym i sprawia, że stajesz się zależnym/zależną od partnera, rodziny, grona przyjaciół. Zobowiązania wobec drugiego, na którym opiera się moja za niego odpowiedzialność, postrzegana jest dziś jako jakiś ciężar. Jeśli go nie zrzucisz, niechybnie utoniesz.
Świat naszych relacji, zarówno osobistych, jak i społecznych, jest płynny i kruchy. Chrześcijańska moralność bazuje na przykazaniu miłości bliźniego, opiera się na trwałych i bezwarunkowych relacjach osobistych. Dzisiaj przez wielu nowoczesnych myślicieli taka moralność nie ma racji bytu w świecie kultury płynnej nowoczesności, kultury czystych i zimnych związków. Dla nich celem moralności jest prawo i sprawiedliwość, nie zaś zobowiązanie i miłość. Dzisiejsze problemy w naszych związkach rodzą się, dlatego że ludzie nie dostrzegają łączących ich więzi.
Pytania, na które będziemy szukali odpowiedzi, są trudne. Teologia ciała teologią wyzwolenia seksualnego? Obrona wiary katolickiej czy negacja sakramentu małżeństwa?
Mam nadzieję, że na część tych pytań XXVI Sejmik Rodzinny znajdzie odpowiedź. Kontrowersji się nie boimy. Nasza postawa to „tak dla życia, tak dla prawdy”. Zapraszamy do Rzeszowa!
Jacek Stróżyński
Artykuł ukazał się w numerze 10/2009.