Parlament Europejski przyjął 24 czerwca rezolucję opartą o tzw. Raport Matića. Raport wzywa kraje UE do uznania, że „wszystkie prawa i zdrowie seksualne i reprodukcyjne, w tym legalny i bezpieczny dostęp do aborcji, nowoczesnej antykoncepcji, leczenia bezpłodności są prawami człowieka, których nie można naruszać”. To kolejna próba zastąpienia dotychczasowego powszechnie przyjętego pojęcia praw człowieka opartych na godności ludzkiej, radykalną i ideologiczną definicją.
Uchwaleniu raportu towarzyszyły protesty, debaty, prowadzone przez szereg różnorodnych środowisk oraz kampanie informacyjne pokazujące prawdę o treści raportu i zachęcające europosłów do odrzucenia dokumentu. Wystąpienia przeciw raportowi objęły wiele państw członkowskich. Słowacki parlament w rezolucji uchwalonej zdecydowaną większością głosów 17 czerwca stwierdził „że projekt raportu Parlamentu Europejskiego narusza zasadę pomocniczości i wykracza poza kompetencje Parlamentu Europejskiego”.
Raport konsekwentnie krytykowała też Rada Episkopatów Unii Europejskiej COMECE. Przyjęcie przez Parlament Europejski Raportu Matića jest świadectwem niepokojących przemian w Europie – zauważył sekretarz generalny, ks. Manuel Barrios Prieto. Zaznaczał, że choć rezolucja nie ma mocy wiążącej, to sam fakt, że większość parlamentarzystów uznała aborcję za prawo człowieka, a zarazem odmówiła pracownikom medycznym prawa do sprzeciwu sumienia, pokazuje, że Europa oddala się od swej antropologicznej tożsamości, która stawia w centrum godność człowieka.
W podobnym tonie wypowiadał się także Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki. Tuż po głosowaniu, na Twitterze napisał: „Wyrażam głęboki smutek po rezolucji Europarlamentu, w której wzywa się do zapewnienia możliwości zabijania dzieci nienarodzonych. Kultura życia, o jakiej myśleli Ojcowie Założyciele UE przeradza się w kulturę śmierci i wykluczenia, a ideologia bierze górę nad rozumem.” Kilka dni później jeszcze dobitniej stwierdził, że: „Dokument ten dotyczy zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego kobiet. Już sama jego nazwa bardziej przypomina język charakterystyczny dla hodowli bydła niż rozwoju człowieka. Jest to rezolucja, która przekroczyła wszelkie dotychczasowe granice etyczne, po raz pierwszy, bowiem w tym dokumencie aborcję nazwano prawem człowieka” – powiedział przewodniczący KEP.
Sam raport, za którym zagłosowało 378 posłów parlamentu Europejskiego (255 było przeciw, 42 wstrzymało się od głosu) swój tytuł wziął od inicjatora i głównego autora Predraga Matica, chorwackiego socjalistycznego polityka, który w Brukseli zasiada w tej jednej lewicowej grupie poselskiej m.in. z Robertem Biedroniem. Sam autor rezolucji tuż przed głosowaniem napisał w mediach społecznościowych pełne dramaturgii i patosu słowa: "Wezwałem posłów do obrony praw człowieka i wspólnego budowania Europy XXI wieku". Jak więc wygląda ta wizja praw człowieka i przyszłości Europy?
Raport posługuje się terminem „praw seksualnych i reprodukcyjnych”. To faktycznie bardzo zdehumanizowany termin, który nie został nigdy zaakceptowany przez społeczność międzynarodową. W raporcie jest przedstawiany jednak w kuriozalny sposób, jako wiążący i będący częścią praw człowieka. Pojęcie to nie tylko nie występuje w aktach prawa międzynarodowego, ale nie posiada też żadnej jasnej definicji. To fortel, którym próbuje się przeforsować prawną akceptację aborcji i innych rewolucyjnych, uderzających w godność człowieka ideologicznych inicjatyw . Lewicowe lobby wykorzystując to i ukuty przez siebie termin w praktyce utożsamia go z żądaniami m.in. powszechnej akceptacji dla aborcji, nachalnej edukacji seksualnej czy propagowania pseudonaukowej teorii „gender”. W raporcie wielokrotnie „wzywa się” do zapewnienia dostępu do aborcji. Autor raportu zapomina jednak, że kwestia stanowienia o legalności aborcji jest suwerenna kompetencją państw. Unia Europejska nie ma uprawnień do włączania się w politykę zdrowotną poszczególnych krajów.
Raport kontynuuje lewicową manierę notoryczne dopisywanie rzekomych „praw seksualnych” we wszystkich możliwych miejscach. Jak zauważyli eksperci prawni Ordo Iuris od lat zmierza do „oswojenia” społeczeństwa z tym terminem i finalnie do wprowadzenia go do międzynarodowego języka prawnego.” Warto zaznaczyć, że raport opowiada się za aborcją bez jakichkolwiek ograniczeń (także dla osób niepełnoletnich). Nie podnosi potrzeby indywidualnej rozmowy, konsultacji medycznej, prawnej i psychologicznej dla kobiety. Zamiast tego powtarza, że aborcja, czyli zabicie dziecka jest prawem kobiety. Promuje także szeroko dostępną antykoncepcję oraz dystansuje się wobec wagi macierzyństwa. Krytykuje również klauzulę sumienia, która pozwala lekarzom odmówić aborcji, jeśli sprzeciwia się to ich wierze. Przyjęcie raportu w takim kształcie oceniła zasadniczo Karolina Pawłowska z Ordo Iuris: "To swego rodzaju przewrót w dotychczasowych normach prawa międzynarodowego, ale także prawa instytucjonalnego UE". Raport instrumentalizuje kobiety, wmawiając im, że aborcja jest prawem i dobrem tak naprawdę depcząc ich godność. Przypomnijmy dla porządku: aborcja nie została uznana w żadnej deklaracji ani przez międzynarodowy trybunał za prawo człowieka.
Przyjęcie przez PE rezolucji w brzmieniu zaproponowanym przez Maticia to przede wszystkim dowód na to, jak oderwana jest ta instytucja od rzeczywistości i prawa. Podkreślić należy, że raport Parlamentu Europejskiego nie ma bezpośredniej mocy wiążącej wobec państw. Rezolucja wykroczyła poza swój mandat. Tym niemniej stanowi kolejny krok, który podejmują radykalne, lewicowe środowiska proaborcyjne, aby zredefiniować ukształtowane przez dekady pojęcie praw człowieka. Jest to także kolejny dowód, że organizacje, którym zależy na wprowadzeniu tego typu zmian w prawie, zdają sobie sprawę, że nie są w stanie przekonać do swoich poglądów mieszkańców na poziomie lokalnym, dlatego przyjęły strategię odgórnego wprowadzania swoich pomysłów, przy wykorzystaniu instytucji międzynarodowych i ich autorytetu. Przypomina to sytuację sprzed wielu dekad z okresu rewolucji bolszewickiej kiedy pytano Lenina, kto ma program realizacji rewolucji w Rosji. Odpowiadał: „Jest taka partia!”. I od tego czasu rządzące partie komunistyczne powoływały się na to zdanie, z którego wywiodły zasadę, że istnieje tylko jedna oficjalna myśl, idea, program. W rezultacie – jedna oficjalna wersja troski o to, co jest dobre dla człowieka, społeczeństwa, narodu, państwa.
Stąd pozorny triumf w głosowaniu zwolenników raportu Maticia miesza się z dezorientacją. Wielu europosłów było przekonanych o jego szkodliwości i zdeterminowanych go odrzucić. Raport wywołał także powszechną, krytyczna reakcję wśród odpowiedzialnych środowisk społeczeństwa obywatelskiego w wielu krajach Europy.
Zjawisko i konsekwencje związane z omawianą rezolucją jest doświadczeniem przykrym nie tylko ze względu na jej ideologiczną treść i instrumentalizacje godności ludzkiej. To niestety kolejny przykład ukazujący z jednej strony użyciem czysto przedmiotowo terminu „prawa człowieka”, z drugiej strony wskazujący na regres w tej dziedzinie. Próbuje się ukształtować tą problematykę w kierunku relatywizmu, pomijając zasadę, że z każdym prawem wiąże się także zobowiązanie. W pojęciu praw człowieka zawiera się także pewien kanon ładu społecznego, ładu, w którym w imię dobra wszystkich i na rzecz rozwoju społecznego prawa człowieka powinny być szanowane.
Świadomie też dokumenty takie jak raport Maticia lekceważą zasadę, że prawa człowieka są wartością i własnością powszechną, do której nikt nie powinien sobie rościć ideologicznych uzasadnień. W przeciwnym razie, tak jak to się dzieje obecnie, eskalacja radykalnych postulatów powoduje kolejne wrogie podziały i głęboką polaryzację społeczną.
Problem mnożenia i dublowania subiektywnych praw może poważnie zagrozić zniszczeniem całej idei praw człowieka, wywodzonej z ludzkiej godności. Dziś dominuje lekceważenie istniejących regulacji oraz próba nowej wykładni i reinterpretacji istniejących norm. W szczególności tych, które odnoszą się do ochrony życia, sfery prywatności i poszanowania życia rodzinnego. Na przestrzeni ostatnich lat interpretacja niektórych praw człowieka uległa stopniowo modyfikacji, aby objąć różnorodne tzw. nowe prawa, niekiedy często ze sobą sprzeczne. Dzieje się tak, gdyż zamiast sprawdzonego i przyjętego powszechnie fundamentu opartego na prawie naturalnym, godności człowieka i uniwersalizmie podejmuje się coraz częściej eksperymenty społeczne, które czerpią z aktualnych modnych ideologii. Pamiętajmy jednak, że zawsze w historii ludzkości takie doświadczenia na społeczeństwach przynosiły gorzkie owoce i tragiczne skutki.
/mwż