Spór prawny o życie Archiego Battersbee od końca kwietnia przykuwał uwagę światowych mediów i dołączył do listy bulwersujących spraw sądowych w Wielkiej Brytanii - Alfiego Evansa, Charliego Garda, Tafeedy Raqeeb, Zainab Abbasi - w których rodzice walczyli z lekarzami o prawo do życia i leczenia swoich małoletnich dzieci. Tylko w przypadku Tafeedy Raqeeb zakończyło się to po myśli rodziców. Archie umarł w sobotę 6 sierpnia. „Ta sprawa budzi strach.” - komentuje Jakub Bałtroszewicz. „Wygrywa ideologia, która komfort życia stawia wyżej niż prawo do życia.” - dodaje Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Co się wydarzyło?
7 kwietnia matka znalazła po powrocie do domu nieprzytomnego 12-letniego Archiego, ze sznurem wokół szyi. Hollie Dance podejrzewa, że tragedia wydarzyła się w związku z wyzwaniem na TikToku, polegającym na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu (tzw. „blackout challenge”). Chłopiec już nigdy nie odzyskał przytomności. 26 kwietnia Royal London Hospital, gdzie trafił nastolatek, wystąpił o odłączenie go od podtrzymującej życie aparatury, argumentując, że jest „wysoce prawdopodobne”, że u Archiego nastąpiła „śmierć mózgu”. Od tego czasu rodzice chłopca - Hollie Dance i Paul Battersbee - rozpoczęli walkę o to, by utrzymać syna przy życiu.
Sądowa batalia
W drugiej połowie maja lekarze, po uzyskaniu zgody sądu, przeprowadzili testy, z których wynikało, że chłopiec ma uszkodzony pień mózgu. 13 czerwca wydział rodzinny sądu najwyższego uznał, że „w najlepszym interesie” dziecka jest zaprzestanie dalszego utrzymywania go przy życiu. W trakcie rozprawy wybitny neurolog dziecięcy, prof. Alan Shewmon przedstawił opinie biegłych na temat licznych przypadków, w których osoby, u których zdiagnozowano tzw. śmierć mózgową, ostatecznie odzyskały świadomość i wyzdrowiały. Zapytany o to, czy istnieją dostateczne dowody na śmierć mózgową Archiego, odparł: „Absolutnie nie”.
Rodzice odwołali się od wyroku do sądu apelacyjnego, który ponownie skierował sprawę do sądu najwyższego. 11 lipca sąd, w osobie kontrowersyjnego sędziego Anthony’ego Paula Haydena (Hayden zawsze orzekał na korzyść lekarzy przeciwko rodzicom, m.in. w głośnej sprawie Alfiego Evansa), zadecydował, że chłopca należy odłączyć od aparatury: „Leczenie jest daremne, narusza godność Archiego… i służy tylko do przedłużania jego śmierci, a nie przedłużania jego życia”. Reprezentujący rodziców Bruno Quintavalle kwestionował orzekanie przez sąd o śmierci pacjenta, mimo braku pewności co do jej zaistnienia: „Jeśli zostanie uznany za zmarłego, ale w rzeczywistości nie jest martwy, konsekwencje nie mogą być poważniejsze.” – ostrzegł adwokat – „Jeśli ktoś żyje, gdy pobiera się od niego narządy (w celu dawstwa), to ten akt usunięcia bijącego serca go zabije”.
25 czerwca rodzice, wyczerpawszy wszystkie możliwości jakie dawał brytyjski wymiar sprawiedliwości, odwołali się od wyroku Haydena do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, chcąc uznania praw Archiego na mocy ONZ-owskiej Konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami. ETPC odrzucił wniosek. Równocześnie z matką chłopca skontaktowali się lekarze z Japonii oraz z Włoch, oferując leczenie, które miałoby mu zapewnić powrót do normalnego funkcjonowania. To wymagałoby jednak kolejnych rozpraw i zgody sądu na wywiezienie dziecka za granicę i poddanie go tam terapii.
5 sierpnia brytyjski sąd odrzucił ostatnią prośbę rodziców Archiego o umieszczenie go w hospicjum, gdzie mógłby umrzeć w spokoju, otoczony najbliższymi. Orzekająca sędzia Theis argumentowała swoją decyzję dość kuriozalnie „ryzykiem związanym z transportem chorego”, a opiniujący lekarze „ryzykiem przedwczesnego pogorszenia jego stanu”.
Śmierć i Życie
Chłopcu zaprzestano podawać leki w sobotę 6 sierpnia o 10.00, a dwie godziny później odłączono od respiratora. Archie umarł o 12:15. Jego matka, jakby w odpowiedzi na twierdzenia sędziego Haydena o godności Archiego, powiedziała mediom: „Nie ma absolutnie nic godnego w oglądaniu duszącego się członka rodziny lub dziecka. Żadna rodzina nie powinna nigdy przechodzić przez to, przez co my przeszliśmy, to barbarzyństwo.”
Na początku tego dramatu Hollie Dance obiecała Archiemu, że zrobi dla niego wszystko co w jej mocy. Jej obietnica nie dotyczyła tylko zmagań z lekarzami. W połowie czerwca Hollie ujawniła, że Archie od kilku lat wyrażał duże zainteresowanie chrześcijaństwem i regularnie pytał matkę, czy mogliby zostać razem ochrzczeni w kościele katolickim w pobliżu ich domu. Kupił sobie krzyżyk i chrześcijański pierścionek. Jego życzenie spełniło się po wypadku. Chłopiec został ochrzczony przez katolickiego kapelana szpitalnego w Niedzielę Wielkanocną 17 kwietnia, a jego mama i dwoje starszego rodzeństwa dzień później.
Ta sprawa budzi strach
W 2019 roku media rozpisywały się o sprawie Tafeedy Raqeeb. Dziewczynka po wylewie krwi do mózgu była leczona w czterech szpitalach i ostatecznie trafiła do Royal London Hospital - tego samego co Archie Battersbee. Szpital wystąpił do sądu o odłączenie dziecka od aparatury w jego „najlepszym interesie” (brzmi znajomo?). W tej sprawie sąd stanął po stronie rodziców i mała Tafeeda trafiła na leczenie do Włoch do dziecięcego szpitala Gaslini w Genui. Czy w tej sprawie zadziałała poprawność polityczna, fakt, że jej matka jest adwokatem, czy po prostu lepszy osąd sytuacji jaki miał sędzia MacDonald? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Dziś dziewczynka jest w tak dobrym stanie, że rodzice planują przywiezienie jej z powrotem do Wielkiej Brytanii. Utworzyli fundację imienia córki i zbierają środki na otwarcie centrum neurorehabilitacji dla dzieci, które skreślił brytyjski NHS.
Współczesna medycyna daje szerokie możliwości leczenia pacjentów, którzy jakiś czas temu z pewnością byliby skazani na śmierć. Zarazem wysokie koszty nowoczesnych terapii sprawiają, że decydenci coraz częściej i coraz chętniej wartościują życie pacjentów. „Sprawa Archiego Battersbee pokazuje przedmiotowe podejście do życia. Sytuacja, w której sądy podejmują decyzje między życiem a śmiercią jest jakąś formą zwycięstwa cywilizacji śmierci. Decydowanie, że to życie nie jest warte aby je chronić, aby o nie zawalczyć to mentalność eutanazyjna.” - komentuje dla e-civitas.pl Jakub Bałtroszewicz, Prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny.
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, Prezes Fundacji Grupa Proelio, powiedziała nam: „Widzieliśmy pośpiech instytucji, które były odpowiedzialne za decyzję w sprawie Archiego. One chciały, żeby został odłączony od aparatury podtrzymującej życie i aby odebrać rodzicom możliwość walki o to życie do końca oraz pewność że już nic dla ich syna nie da się zrobić. To sprawa, która od strony czysto prawnej pokazuje, że różne akty prawa międzynarodowego, które mówią o ochronie osób niepełnosprawnych, o prawie do życia niezależnie od okoliczności, działają słabo. Wygrywa ideologia, która komfort życia stawia wyżej niż prawo do niego niezależnie od stanu zdrowia. Dowodem na to jest zachowanie ONZ, czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - nie tylko w tej sprawie, ale i w różnych innych, gdy zwracano się do nich, a one nie stawały po stronie ludzi chorych.” „Społeczeństwo jest tyle warte na ile właściwie traktuje swoich najsłabszych członków. Sytuacja, gdy tylko młodzi, piękni i zdrowi mogą żyć budzi strach.” - podsumowuje Jakub Bałtroszewicz.
Źródła: LifeSiteNews.com, DailyMail.co.uk, BBC.com, PAP.pl, PremierChristian.news