Sensem edukacji jest wzrastanie człowieka. Katolicka edukacja wzbogacona zostaje o łaskę pochodzącą od samego Boga. Sens pojęcia edukacji katolickiej sięga z jednej strony do ciągłości kultury grecko-rzymskiej, z drugiej zaś to perspektywa objawienia i zbawienia.
Wobec powszechnego niepokoju, który dotyczy niebezpiecznych trendów w edukacji i wychowaniu współczesnej młodzieży, tego kongresu nie wolno przeoczyć. Wystąpienia, referaty wybitnych przedstawicieli światowej humanistyki mają nie tylko charakter wnikliwej analizy i diagnozy współczesnej pedagogii, ale również stanowią cenne propozycje zmian w istniejącym stanie rzeczy. Ponadto przebieg obrad wykazał uniwersalizm edukacji katolickiej, która nie może być tylko przysposobieniem do zawodu, nawet gdyby dotyczyła szkoły wyższej. Edukacja katolicka traktuje wychowanka integralnie, szanując jego potrzebę wychodzenia na coraz wyższy poziom rozwoju wewnętrznego, by mógł on świadomie, odpowiedzialnie i celowo nadawać kształt swojemu życiu. Sensem edukacji jest wzrastanie człowieka. Katolicka edukacja wzbogacona zostaje o nadprzyrodzoną łaskę, pochodzącą od samego Boga. Zatem sens pojęcia edukacji katolickiej sięga z jednej strony do ciągłości kultury grecko-rzymskiej, z drugiej zaś to perspektywa objawienia i zbawienia.
Zlekceważenie tego fundamentalnego źródła skutkuje powstawaniem takich modeli edukacyjnych, które odwracając się od kultury antycznej i religii, skazują człowieka na głęboką samotność, depresję, a w konsekwencji utratę sensu życia. Wobec postępującej deformacji i dezinformacji w zakresie pojęć filozoficznych, wychowawczych i edukacyjnych humanistyka już nie szuka prawdy o człowieku, natomiast staje się areną zwodniczych ideologii. A przecież współczesny człowiek dysponujący ogromną ilością atrakcyjnych narzędzi, wszechstronnie umożliwiających rozwój jego talentów, pozornie powinien być szczęśliwy. Tylko jak, skoro zatracił sam siebie? To pytanie delikatnie umieszczone w kontekście rozważań na temat źródła edukacji katolickiej i skutków wyschnięcia tego źródła można odnaleźć w syntetycznym i głęboko refleksyjnym wykładzie wygłoszonym na Kongresie przez ks. kard. Zenona Grocholewskiego, prefekta Kongregacji Wychowania Katolickiego Stolicy Apostolskiej. Tam również znajdziemy odpowiedź na tak postawione pytanie. Człowiek, szczególnie ten młody, jeszcze niekoniecznie sam siebie zatracił, sam zastąpił osobowe relacje międzyludzkie środkami technicznymi, sam przestał szukać prawdziwego sensu życia.
Jak nie dać się zmanipulować
– On tego nie został nauczony, nie nauczyli go rodzice, nie nauczyła szkoła, może tylko przeszedł krótki kurs public relations w firmie, która pokazuje, jak zjednać sobie klientów – mówi ks. kard. Grocholewski.
Przypomina również, że dzisiejszy człowiek musi się również zmierzyć z wszechstronnością i skalą oddziaływania mediów, które mogą być potężnym nośnikiem dobra i prawdy, ale również zła i kłamstwa. Ten, kto nie otrzyma dobrej edukacji, może być przez media manipulowany i to perfekcyjnie. A zatem jaka powinna być edukacja uodporniająca na manipulację?
– Dziś wobec nacisków różnych ideologii, które negują ludzką godność, i wobec różnych form manipulacji, którą dawniej nazywano po prostu kłamstwem, potrzebna jest taka edukacja, która człowieka już od najmłodszych lat uodporni na zło i pomoże mu realizować dobro, w środowisku, które jest wspólnotą osób – mówi ks. kardynał. Jak ważne to jest w procesie kształtowania zdrowej, twórczej osobowości, mówili wszyscy uczestnicy Kongresu, bowiem w przeciwnym razie staniemy naprzeciw problemów wychowawczych, które już tylko będą budzić grozę. Żaden samolot nie odleci przecież bezpiecznie bez odpowiedniego pasa startowego. Postępujący proces ateizmu i sekularyzacji tkwi korzeniami w ideologiach niszczących wolność wyboru, wolność myślenia, racjonalną wycenę rzeczywistości, osobowe relacje międzyludzkie. Nam Polakom aż nadto znane są te ideologie. Kard. Grocholewski przytacza słowa guru zachodniego socjalizmu, Antonio Gramsciego, który jaśniej już wyrazić się nie mógł: „Socjalizm jest właśnie religią, która musi zabić chrześcijaństwo”, dodając, że jest to możliwe, gdy przejmie się kontrolę nad publiczną edukacją. Obecnie jesteśmy świadkami tego, jak wiele państw zachodnich już tę kontrolę wprowadziła lub wprowadza. Na przykład hiszpańskie dzieci obowiązkowo uczęszczają do przedszkola już od trzeciego roku życia, natomiast polskie dzieci mają wkrótce rozpoczynać naukę szkolną w szóstym roku życia. Tendencyjnie skraca się czas wpływu rodziców i to w okresie dla dziecka tak ważnym rozwojowo.
Edukacja katolicka opiera się o potrzebę wolności, a punktem odniesienia, wzorem jest Chrystus. Zlekceważenie tych zasad prowadzi już tylko do cyberklasy, która staje się dla zatroskanych amerykańskich pedagogów katolickich szansą na przekroczenie trudności, na jakie natrafia współczesna edukacja.
Między nauką a wiarą
Prof. Gerard OShea, referujący obecny stan edukacji australijskiej, szukając głównych przyczyn jej zagrożenia, wymienił przede wszystkim zrelatywizowanie prawdy, dobra, piękna oraz błędne rozeznanie relacji zachodzących między naturą a łaską. Przypomniał, że szukanie na poziomie filozoficznym szczęścia bez Boga to reminiscencje oświeceniowe. W drugiej połowie XX wieku znowu zaczęto pytać, czy możliwe jest rozdzielenie natury i łaski, a także o zasadność dialogu między nauką a wiarą. Brak lub nieprawdziwość odpowiedzi wielkim cieniem kładzie się na edukacji, szczególnie edukacji katolickiej. OShea podał przykład młodej kobiety, która reprezentowała jakąś australijską partię polityczną. Mówiła, że jest katoliczką i coraz bardziej się z tego cieszy.
Obecny na spotkaniu profesor zadał kobiecie pytania dotyczące istoty i trwałości małżeństwa, wolnych związków, aborcji, eutanazji, homoseksualizmu. Odpowiedzią był chłodny dystans i zmiana tematu.
Szkoły amerykańskie, zwłaszcza wyższe, z coraz większym trudem muszą odpierać ataki ekspansywnego relatywizmu, wyrażające się w różnego typu manifestach, nowych zasadach, które prowadzą do sekularyzacji tego szkolnictwa. Mówili o tym profesorowie amerykańskich wyższych uczelni – Curtis L. Hancock, Tom Michaud oraz Peter Redpath – zwracając uwagę na rozległe konsekwencje tworzenia tzw. autonomii akademickiej. Sondaż przeprowadzony wśród młodzieży akademickiej na niektórych amerykańskiej uczelniach katolickich wzbudził ogromne zaniepokojenie. Okazało się bowiem, że 60% młodzieży jest za aborcją i seksem przedmałżeńskim, 57% zaś za „małżeństwami” homoseksualnymi.
Należy zatem jak najszybciej powrócić do podstawowych zasad edukacji katolickiej, o czym mówił prof. Wiliam Sweet z Kanady. Edukacja katolicka opiera się na osobie, na wspólnocie, jej celem jest poszukiwanie Boga, rozwijanie wszystkich talentów, poznanie całej rzeczywistości, materialnej i niematerialnej. Edukacja katolicka opiera się o potrzebę wolności, a punktem odniesienia, wzorem jest Chrystus. Zlekceważenie tych zasad prowadzi już tylko do cyberklasy, która staje się dla zatroskanych amerykańskich pedagogów katolickich szansą na przekroczenie trudności, na jakie natrafia współczesna edukacja, a przede wszystkim szansą na uchronienie młodzieży przed demoralizacją i ogromnym osamotnieniem. Rodzi się pytanie, czy cyberklasa może być nie tylko źródłem wiedzy, ale również dobrej wspólnotowości osobowej. Weryfikatorem tego pytania jest podobno powstawanie prawdziwych przyjaźni (wirtualnych?). Tak mówią amerykańscy pedagodzy. Mam odmienne zdanie i w związku z tym jest mi smutno.
Krystyna Holly
Artykuł ukazał się w numerze 01/2009.