Fragment wystąpienia przewodniczącego Stowarzyszenia Tomasza Nakielskiego podczas posiedzenia Rady Głównej Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” 5 listopada w Niepokalanowie
Katolickiemu Stowarzyszeniu „Civitas Christiana”, jako wspólnocie, potrzebna jest dziś refleksja skierowana ad-intra – dotycząca naszej kondycji, a przede wszystkim sposobów realizowania misji. Mamy bowiem głębokie w treści dokumenty programowe i – od ostatniego Walnego Zebrania – ujęte w przejrzystej formie. Jest to ich mocną stroną. Natomiast słabością jest brak wyrazistego i spójnego programu. Brakuje nam prestiżowych i dobrze wypromowanych inicjatyw na poziomie ogólnopolskim oraz skoordynowania przedsięwzięć na poziomie Oddziału Okręgowego. Tu bardziej przypominamy strukturę federacyjną, aniżeli w dobrym rozumieniu scentralizowaną organizację ogólnopolską. Być może za bardzo koncentrujemy się na pierwszej części naszej misji, która sprowadza się do współkształtowania rzeczywistości polskiej. To sprzyja swego rodzaju „wszystkoizmowi”, a nawet w pewnym sensie środowiskowej megalomanii. Być może za mało zastanawiamy się nad tym, jak przygotowywać katolików świeckich do służby Kościołowi i Narodowi (…)
W tym roku obchodzimy dwudziestolecie „Civitas Christiana”. Był to okres przynajmniej kilku niezwykle ważnych wydarzeń: w 1993 r. przyjęcie obecnej nazwy, w 1997 r. dekret prymasa Glempa o Katolickim Stowarzyszeniu, w 2008 r. przyjęcie statutu uchwałą Konferencji Episkopatu Polski, w maju bieżącego roku przyjęcie patronatu sługi Bożego Stefana kardynała Wyszyńskiego. Z pewnością słowa podziękowań należą się poprzedniemu przewodniczącemu Stowarzyszenia i jego najbliższym współpracownikom. Natomiast upływające dwie dekady to przede wszystkim czas organicznej i wytrwałej pracy całego środowiska – zwłaszcza na poziomie Oddziałów Okręgowych i tzw. terenowych. To właśnie tam, we wspólnotach lokalnych, wielu członków społecznych i etatowych pracowało na dobre imię naszego środowiska, sprawiając, że piękna idea zawarta w dwóch słowach: civitas christiana, była realizowana dla dobra Kościoła i Polski. Dlatego prawdziwe, a nie tylko kurtuazyjne jest stwierdzenie, że wszyscy wnieśliśmy swój wkład w ten niemały, dwudziestoletni dorobek. Po tylu latach, nie gubiąc pokory, mamy też prawo do dumy! Po tylu latach, mając świadomość własnych słabości, cieszmy się, że z Bożą pomocą nie zmarnowaliśmy tego dobra materialnego i duchowego, które było nam dane i zadane! Po tylu latach, pamiętając o trudnej historii, spójrzmy z optymizmem w przyszłość! (…)
Mam świadomość, jak wiele jest problemów wewnętrznych w Stowarzyszeniu. Wiem, że procesy sekularyzacyjne w pewnym sensie wypychają pierwiastki religijne i aksjologiczne z przestrzeni publicznej. Jednak niezwykłej wagi są słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka: „Ważne jest, by odczytywać rzeczywistość, patrząc jej prosto w oczy. Interpretacje ideologiczne czy stronnicze niczemu nie służą. Potęgują jedynie złudzenia i rozczarowanie. Trzeba odczytywać rzeczywistość, ale także żyć w niej bez lęku, ucieczki i katastrofizmu. Każdy kryzys, również aktualny, jest przejściem, trudem rodzenia. Kryzys może się stać chwilą oczyszczenia i przemyślenia na nowo naszych wzorców gospodarczo-społecznych oraz pewnego pojęcia postępu, którym karmiły się złudzenia. Trzeba odzyskać człowieka we wszystkich jego wymiarach”. Dwudziestolecie Stowarzyszenia, ale nade wszystko zacytowane przed chwilą słowa, sprawiają, że warto jest patrzeć w przyszłość Stowarzyszenia – tę dalszą, ale również tę najbliższą, którą będziemy kształtować, podejmując zadania programowe. (…)
Zależy mi bardzo mocno, by formacja nie funkcjonowała w naszym środowisku jedynie jako pewne hasło czy slogan, albo, co gorsza, jako sposób na uzyskanie środków z wewnętrznych projektów. Tylko głęboko i wieloaspektowo reflektowana formacja chrześcijańska katolików świeckich może nam pomóc w zrozumieniu nauczania społecznego naszego wielkiego patrona Stefana kardynała Wyszyńskiego i Ojca Świętego Jana Pawła II, który polecił nam budowanie civitas christiana – nie według naszej intuicji i w sposób powierzchowny, ale w duchu dojrzałości religijnej. Inaczej nawet najpiękniejszy i wymagający program będzie jedynie jakąś formą społecznego aktywizmu. (…)
Natomiast program winien wypływać z formacji, będąc jej integralną częścią i wyrazem. Dlatego tak niezwykle ważną rolę mają do odegrania Ośrodki Formacji Katolicko-Społecznej. Nie znaczy to jednak, by raz przyjęta formuła nie podlegała modyfikacji. Do dyskusji nad obecną formułą bardzo mocno zachęcam. Z pewnością swoje zadania formowania i integrowania liderów spełnia Centralny Ośrodek Formacji Katolicko-Społecznej. Ale powinniśmy pomyśleć o pewnej korekcie formuły i poszerzeniu jej, w szczególności o pewien walor praktyczny. Głębszej refleksji winna być poddana formuła Ośrodków na poziomie okręgowym i międzyokręgowym. Być może w niektórych przypadkach zamiast tworzenia Ośrodków, mówiąc kolokwialnie – „na siłę”, warto zaangażować się w inne inicjatywy formacyjne. Zjawiskiem niepokojącym byłoby, gdyby system projektowy wymuszał sankcjonowanie pewnej fikcji organizacyjnej, bez której organizacja terenowa zostałaby pozbawiona środków projektowych. Przy tej okazji, przynajmniej sygnalnie, trzeba powiedzieć o potrzebie refleksji dotyczącej zespołów formacyjno-zadaniowych. Jest to konstrukt niezwykle ciekawy w warstwie ideowej, który w przeważającej części nie sprawdził się jednak w praktyce. Ponieważ jest to najmniejsza struktura statutowa, jej przyszłość i forma winny stać się przedmiotem szerszej refleksji, a potem konkretnych decyzji przyszłego Walnego Zebrania.
Kryteria charakteru kościelnego zrzeszeń laikatu uświadamiają nam, jak ważna jest obecność w Stowarzyszeniu asystentów kościelnych. To ich ważnym zadaniem jest „pilnowanie”, byśmy owe kryteria jak najlepiej wypełniali. Winno się to jednakże odbywać w duchu dobrze rozumianej autonomii rzeczywistości ziemskich. Jeśli idzie o zaangażowaną obecność w ludzkiej społeczności, to jestem przekonany, że w ubiegłorocznej i tegorocznej uchwale programowej udało się nam swego rodzaju wyabstrahowanie z dokumentów programowych najważniejszych obszarów działalności (…)
Oczywiście te fundamenty działalności trzeba nabudować konkretnymi inicjatywami na poziomie ogólnopolskim, „całopolskim” i okręgowym. (…) Ważne jest, by pamiętać o zasadzie, że lepiej jest podjąć mniej inicjatyw, a zrobić to w sposób profesjonalny, z właściwą promocją, niż popadać w zbędny aktywizm. Jestem przekonany, że posiadamy kompetentną kadrę, która jest w stanie temu podołać. Nie możemy jednak zapomnieć o Tych, którzy są istotą Stowarzyszenia, czyli członkach społecznych. Ich zaangażowanie z różnych przyczyn nie zawsze może być pełne, jednak ich pominięcie w ofercie Stowarzyszenia czy ustawienie w pewnym sensie na marginesie życia naszego środowiska byłoby grzechem ciężkim. Myślę, że często nie dostrzegamy i nie doceniamy ich potencjału. Kryteria zaproponowane w przywołanej adhortacji uświadamiają potrzebę wpisywania naszych działań i charyzmatu w program duszpasterski Kościoła w Polsce, a nie tworzenia rzeczywistości równoległej. Natomiast nasze działania programowe winny znaleźć odbicie w szeroko rozumianych mediach stowarzyszeniowych. Wydaje się, że miesięcznik „Civitas Christiana” coraz lepiej to zadanie spełnia, na co symbolicznie wskazuje zmiana jego tytułu. Natomiast czeka nas głęboka reforma Instytutu Wydawniczego Pax i dwumiesięcznika „Społeczeństwo”. Zostały już podjęte pierwsze kroki, które niedługo powinny być widoczne.
(…) Wiemy, że czasami nawet środowiska ideowo nam bliskie nie dostrzegą i nie docenią naszej pracy, a te odległe być może będą nas w jakimś sensie zwalczać. Być może niektórzy duszpasterze czy władze polityczne nie zawsze docenią nasze zaangażowanie, ale paradoksem chrześcijańskiego optymizmu jest to, że potrzebuje on czasem właśnie nieoptymistycznego kontekstu. Jak pisał święty Josemaria Escrivá: „Optymizm chrześcijański nie jest optymizmem cukierkowym ani też ludzkim zadufaniem, że wszystko pójdzie dobrze. Jest optymizmem zakorzenionym w świadomości ludzkiej wolności i pewności co do mocy łaski: optymizmem, który każe nam być wymagającymi od siebie samych, starać się odpowiedzieć w każdej chwili na wołanie Boga”. Zatem wymagajmy od siebie, odpowiadajmy na wołanie Boga i… róbmy swoje. A „swoje” – to budowanie CIVITAS CHRISTIANA!
(kw)