W sobotę 17 listopada w Poznaniu odbyła się II Akademia Kultury Chrześcijańskiej pod hasłem: ,,Liturgia a Kultura’’. Uczestnicy debaty starali się odpowiedzieć na pytania, jak Liturgia stanowiąca fundament doktryny Kościoła rozumiana jest współcześnie i czy zmiany, które w niej zachodzą są szansą, czy zagrożeniem dla porządku ustalonego od wieków. Wśród zaproszonych gości byli Bogusław Kiernicki i Dawid Gospodarek, a w roli prowadzącego wystąpił Wojciech Nadobnik.
Zgromadzonych gości przywitała Ewelina Goździewicz – zastępca dyrektora Oddziału Okręgowego w Poznaniu, podkreślając przy tym, że temat relacji między Kulturą a Liturgią jest dzisiaj bardzo aktualny. Wstęp do całego wydarzenia nakreślił Wojciech Nadobnik, doktorant historii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prowadzący debatę zauważył, że żyjemy w trudnych dla Liturgii czasach. Nadmiar bodźców, hałas, pragmatyzm, nastawienie na informację jako podstawową jednostkę doświadczenia, brak wrażliwości na piękno to czynniki utrudniające owocne w niej uczestnictwo. Z drugiej jednak strony, obserwujemy ogromny głód ciszy – jednego z podstawowych “dóbr liturgicznych”. Co w takim razie z tymi trudnościami powinien uczynić Kościół? Pan Nadobnik wskazał, że bieguny kościelnej debaty w tej sprawie przez długi czas wyznaczały głosy “tradycjonalistyczne” akcentujące niezmienność wewnętrznej logiki liturgii i konieczność zachowania jej we względnie niezmienionym kształcie jako “znaku sprzeciwu” wobec współczesnego świata, odwołując się do okresu sprzed II Soboru Watykańskiego. Na przeciwległym krańcu usytuował się nurt myślenia uznający formy nowego mszału za “otwarcie drzwi”, pozwalający uczynić liturgię miejscem eksperymentu i kreatywności, w nawiązaniu do zmian po II Soborze Watykańskim. Najważniejszym jego wyrazem było pojawienie się w Kościele ruchów charyzmatycznych.
Dyskusja przebiegała w formie trzech rund pytań do prelegentów. Prowadzący zaczął od zagadnienia, czy rzeczywiście możemy mówić o specyficznym tradycjonalistycznym, bądź też charyzmatycznym podejściu do Liturgii i na czym miałyby one polegać, a co za tym idzie, jak się do nich odnieść. Pierwszy głos zabrał Bogusław Kiernicki – prezes Fundacji Św. Benedykta, publicysta, historyk, działacz katolicki. Podkreślał, że swoje zdanie ukształtował w oparciu o ,,zwyczajne’’ uczestnictwo w życiu Kościoła, jako wierny i obserwator. Powiedział, że bezsprzecznie istnieją nowe formy kultu – są to chociażby Msze Św. z modlitwą o uzdrowienie, wielkie rekolekcje organizowane na stadionach i innych obiektach rozrywki masowej – ale wiele z nich wykracza poza granice ustalonego od dawna porządku. Pan Kiernicki kilkakrotnie podkreślał, że ,,Liturgia jest darem samym w sobie”. Drugi prelegent, pan Dawid Gospodarek – dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej, redaktor Magnificat Polska, współinicjator Ars Celebrandi, członek Una Voce Polonia – wypowiedział się w podobnym tonie. Przytoczył swoje doświadczenia z uczestnictwa w życiu wielu wspólnot, ruchów katolickich, gdzie obserwował inicjatywy takie jak Wielka Pokuta czy różaniec do granic. Zauważył podobną tendencję do zmieniania form kultu w nazbyt daleko idący sposób. Dodał, że o ile śpiew – oczywiście w odpowiedniej formie – od zawsze wpisywał się w tradycje Mszy Świętych, o tyle taniec jest już nadużyciem.
Druga runda zawierała pytania: jak wygląda sytuacja Liturgii we współczesnej kulturze? Jakie aspekty mentalności współczesnego człowieka utrudniają (a może ułatwiają?) owocne w niej uczestnictwo? Jak Kościół powinien odpowiedzieć na trudności? Pan Bogusław Kiernicki wskazał, że niezależnie od działań charyzmatyków, w myśl tekstów Kard. Ratzinegra: ,,należy utrzymywać stary porządek liturgiczny, ponieważ ma on ogromną wartość’’. Rzeczywiście, współcześni ludzie łakną multimedialnego przekazu, muzyki, tańca, ale te formy nie powinny przesłaniać wartości zawartych w Liturgii – a tym bardziej – zastępować ich. Łatwo wówczas o ,,powierzchowną pobożność”, nie przekładającą się na postawę życiową i podejmowane wybory moralne. Pan Gospodarek odwołał się do relacji Liturgii ze sztuką, podkreślając, że sztuka jak najbardziej może pełnić bardzo ważną rolę w owocnym uczestnictwie wiernych w nabożeństwach, ale musi to być sztuka sfery sacrum. Wskazał, że ,,Kościół uciekł od relacji ze sztuką, nie troszczy się dziś o wrażliwość artystyczną katolików. Jest to duży problem w Polsce’’. Zdaniem prelegenta, może to być przyczyna poszukiwania przez wiernych nowych form kultu.
Ostatnie pytanie brzmiało: co można zrobić, aby Liturgia stała się – tak jak jest pomyślana – realnym miejscem wyrażania się jedności Kościoła? Obaj goście zaakcentowali rolę księży, którzy powinni ,,stać na straży Liturgii’’. Pan Gospodarek wskazał, że niestety to właśnie oni dopuszczają do nadużyć na Mszy Świętej, a wręcz są prowodyrami takich działań. Trudno określić, czy wynika to z braku wiedzy duchownych, czy może poważnych pęknięć w katolickim podejściu do Liturgii. Uczulił wszystkich, żeby tak jak on, reagować w takich sytuacjach. Pan Kiernicki dodał, że dobrym rozwiązaniem jest po prostu trwanie przy tradycyjnie ustanowionej logice Liturgii, która ,,jest dana nam jako skarb’’.
Debatę zamknęła żywa dyskusja. Z widowni padł głos, że w dobie niskiej frekwencji młodych ludzi na nabożeństwach – i wiernych w ogóle – ubogacanie Liturgii elementami proponowanymi przez charyzmatyków ma być formą zaciekawienia, realizacji nowych form sztuki. Prelegenci wskazywali jednak, że nie należy przekraczać ustalonych od dawna granic, bo ,,Liturgia jest darem samym w sobie”. Podali przykład chórów gospel, które wcale nie sprawią, że wartość przesłania ewangelicznego będzie większa. Kilka osób zgodziło się z tym stwierdzeniem, dodając, że nowe formy w Liturgii mogą być odpowiednie dla dzieci, ale niekoniecznie dla dojrzałych wiernych, którzy raczej potrzebują ciszy i powagi odpowiedniej dla podniosłości Liturgii. W dyskusji z widownią poruszono także kwestię Liturgii jako sumy wartości kulturowych, społecznych. Wszyscy zgodzili się co potrzeby kontynuacji tematu i organizacji podobnych wydarzeń, które pozwolą spojrzeć na Liturgię z jeszcze innej, szerszej perspektywy.
Marta Witczak-Żydowo, fot. Wojciech Ostrowski
/ss