Traktat Ribbentrop – Mołotow, to uwieńczenie wieloletniej konsekwentnej współpracy. 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie podpisany został traktat niemiecko - sowiecki, który określamy potocznie zbitką słowną Ribbentrop – Mołotow, od nazwisk głównych sygnatariuszy. Oczywiście oni też są ważni, tak jak ważni są grabarze w trakcie uroczystości pogrzebowej, co nie zmienia faktu, że działają w konsekwencji tego, co nastąpiło wcześniej.
Historycy, oceniając owo porozumienie dwóch totalitarnych krajów, które na mocy traktatu podzieliły Europę Wschodnią, piszą o tym, że w obu wypadkach dogadanie się wymagało z ich strony zwrotów, czy też odsunięcia na drugi plan ideologicznych różnic komunizmu i nazizmu. Wydaje się, że nie jest to do końca prawda. Traktat był na pewno konsekwencją geopolityki oraz konsumował współpracę między Niemcami a Rosją, komunistyczną a jakże, której początki należy datować na rok 1922, kiedy to oba kraje podpisały układ w Rapallo, jeden z ważniejszych tego typu dokumentów dwudziestolecia międzywojennego. Konsekwencją i dalszą częścią traktatu było nawiązanie w sierpniu 1922 roku współpracy wojskowej obu krajów. Dla Niemiec była to kwestia bardzo ważna, bowiem traktat wersalski z 29 czerwca 1919 r. utrudniał im znacznie rozwój sił zbrojnych na terenie Republiki Weimarskiej. W zamian za pomoc w dozbrajaniu Armii Czerwonej Niemcy uzyskały wówczas dostęp do poligonów w głębi Rosji. Współpraca miedzy krajami rozwijała się dobrze przez długie lata, choć rzeczywiście w pierwszych latach rządów Hitlera uległa pewnemu zahamowaniu. Wewnątrzniemiecki podział polityczny w tej kwestii wyglądał tak, że za współpracą byli konserwatywni junkrzy pruscy a Führer miał, zdaje się, pewne wątpliwości, które wynikały z kwestii ideologicznych, a właściwie politycznych – pamiętajmy, że sterowany z Moskwy niemiecki obóz komunistyczny dążył do bolszewickiej rewolucji w Berlinie i przewrót nazistowski był zwycięstwem konkurencji.
Sierpniowy traktat moskiewski z 1939 r. był objawem powrotu do tradycji Rapallo, a patrząc szerzej – do polityki współpracy rosyjsko - pruskiej z XVIII wieku, skutkującej rozbiorami Rzeczypospolitej. Tym razem również przypieczętowywał on los Polski i kilku innych krajów, mniej więcej na tym samym co w wieku XVIII terenie, oraz był preludium do tego wszystkiego co wydarzyło się potem. Tak naprawdę jego trwałość wykracza poza czas II wojny światowej. Traktat rozpołowił Polskę – sprawą drugorzędną jest czy granica przebiegała na Wiśle czy Bugu, likwidował państwowości państw bałtyckich – i też rzeczą wtórną jest to, do którego suwerena przypisano Litwę, bo tu obie strony miały pewne wątpliwości. Najważniejsze jest to, że zlikwidowano niepodległe państwa na tym terenie. A formy prawne, jakie miały na tych ziemiach obowiązywać, uznano za rzecz mało istotną, liczyło się to kto będzie miał realną władzę.
Wojna sowiecko - niemiecka, jaka miała miejsce w latach 1941- 45, zmieniła jedno: przesunęła strefę sowiecką daleko za Łabę. Żadne późniejsze postanowienia wielkich mocarstw nie unicestwiły panowania sowieckiego imperium na tych obszarach i nie było już mowy o suwerenności państw środkowoeuropejskich. Kolejne pokolenia polityków ze Wschodu i Zachodu przyzwyczaiły się do tej dominacji i wydaje się, że to przyzwyczajenie trwa do dziś dnia.
Ciekawe w kontekście paktu Ribbentrop – Mołotow może być spojrzenie na dzieje całkowicie najnowsze, w czasach kiedy potęga niemiecka odbudowała się, a swą suwerenność narzuciła też obszarom, które do końca lat 80-tych znajdowały się pod administracją nadaną przez Moskwę. Wydaje się, że ewidentnie niemieckie elity polityczne przez te wszystkie lata konsekwentnie wracały na tory nie tyle może traktatu z 1939 roku, ale na pewno tego wcześniejszego z 1922. Współpraca gospodarcza obu państw, w tym również ta najbardziej widoczna – energetyczna, w ostatnich latach prowadzona wbrew Europie Środkowej, jest tego jakimś przykładem. Czy obecny konflikt zarówno militarny na Ukrainie jak i polityczny jaki drąży zachodnią Europę, w powiązaniu z tym pierwszym, jest zwiastunem etapu następnego? Nie odpowiem. To, że Niemcy lubią się dogadywać z Rosjanami i dzielić miedzy siebie to, co do nich nie należy to fakty, reszcie należy się po pierwsze przypatrywać a po drugie przeciwdziałać.
Czy polityka II RP mogła przeciwdziałać paktowi Ribbentrop – Mołotow? Chyba na żadnym poziomie nie było to możliwe, zresztą kilka dni potem kraj stanął w obliczu jego realnych skutków. Czy jednak przez kilkanaście wcześniejszych lat zrobiono wszystko, by ową zaciskająca się na naszej szyi pętlę rozerwać – trochę wątpię.
/mdk