Nie śmierć, lecz życie pojawia się od pierwszej stronicy Biblii.
Każdy „dzień” stworzenia tętni życiem, którego pojawienie się umożliwiło światło, wody wydźwignięte w górę firmamentem i spadające na ziemię deszczem, by pokrywał ją świat roślin, dając pokarm istotom żywym. Te pojawiły się jako ptaki, ryby, stwory morskie, zwierzęta chodzące i pełzające po ziemi, a w końcu ich „król” – człowiek: mężczyzna i kobieta. Cel ich stworzenia ujął Stwórca słowami: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad… I tu przykładowo wymienia inne istoty żywe, dając im na pożywienie pokarm roślinny, podobnie jak człowiekowi. W pierwszym opisie stworzenia świata śmierć jest więc nieobecna. Pokarmem istot żywych są nasiona i owoce. Istnieje tylko dobro (por. Rdz 1,1-31).
Pierwsza i druga śmierć
Dopiero drugi opis stworzenia świata (wcześniejszy) daje odpowiedź na pytanie: dlaczego śmierć? Struktura powstawania świata jest w nim odmienna. Dzieło stworzenia ziemi i nieba opisane jest kilku słowami, a pierwszą istotą żywą jest człowiek. Oto brzemienne w znaczenie słowa, tłumaczone z hebrajskiego oryginału, najpierw stwierdzającego, że nic jeszcze na ziemi nie było: wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (Rdz 2,7). W oryginale nie ma „lepienia”, nie ma „gliny”. Ciało człowieka powstało z prochu ziemi, bo do ziemi wraca i w proch się rozsypuje. Jednak życie człowieka jest inne od życia zwierząt, ponieważ Bóg udzielił go „od siebie”.
Nie miejsce tu, by wyjaśniać różnice między tymi dwoma opisami, powstałymi ok. 3000 lat temu, gdy nawet najmądrzejsi ludzie nie posiadali takiej wiedzy o świecie jak my, opisy są więc tak utrwalone, jak pisarzom natchnionym mówił rozum oparty na „oglądzie” i „doświadczeniu”. W narracji biblijnej istotne jest znaczenie, np. jakie znaczenie mają słowa Boga, który umieścił człowieka w ogrodzie Eden i ostrzegł go: Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. W języku hebrajskim ta zapowiedź brzmi: mot tamut – „śmiercią uśmiercisz się” (Rdz 2,16-17).
Co oznacza ten „zakaz”, a właściwie ostrzeżenie? Oznacza, że człowiek ma wolną wolę i może Boga nie posłuchać. Oznacza równocześnie, że od posłuszeństwa zależy jego życie, symbolizowane „drzewem życia”, które z „rajem” – symbolizującym rzeczywistość „świata dobrego” – było nierozerwalnie związane. Pierwsi rodzice, okazując nieposłuszeństwo, stracili ową rzeczywistość „dobrego świata”, zerwali więź z Bogiem i postanowili żyć, jakby Go nie było, opierając się na samych sobie. Po tym pierwszym grzechu – zwanym grzechem pierworodnym – życie ludzi zalała „inwazja” grzechu już od pierwszego pokolenia. Gdy pierwsze dziecko pierwszych rodziców, Kain, poczuło głęboką zawiść do brata, Bóg wyjawił mu przyczynę: Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,6-7).
„Czyhanie” to wrodzona już skłonność do czynienia źle. Jest to grzech „niepopełniony”, tylko „zaciągnięty” ze względu na jedność natury ludzkiej. Jest też niemożliwy do usunięcia przez człowieka, czego skutkiem była prawdziwa „inwazja” nieczynienia dobrze, lecz czynienia źle – popełniania grzechu. Jaka jest jego „natura”, tłumaczy hebrajski termin określający „grzech”: chatat. Znaczenie tego terminu ujawnia opis wojowników pokolenia Beniamina: W całym tym wojsku było siedmiuset mężów wyborowych, którzy nie używali w boju prawej ręki, i każdy z nich ciskał z procy kamieniem tak celnie, że włosa nie chybił (Sdz 20,16). Zwrot „nie chybił” brzmi lo jachati i pochodzi od chata – „chybić”. Gdy Dawid popełnił cudzołóstwo z żoną Uriasza i poczuł żal, do którego wprost zmusił go prorok Natan, wyznał: Zgrzeszyłem wobec Pana – Chatati le Jahwe (2 Sm 12,13).
„Grzech” to „uchybienie” wobec Boga, to „nieczynienie tego, co się czynić powinno”, to „sprawienie zawodu” Bogu, to „niebycie w miejscu, w którym Bóg postawił człowieka” – a w sumie: „zerwanie harmonii” z dobrze stworzonym światem i wprowadzenie weń zła. Sami doświadczamy na sobie, że zło nam szkodzi na zdrowiu fizycznym i duchowym, a przede wszystkim na życiu. Bibliści, rozpatrując problem zła, stwierdzają, że gdyby nie zło, człowiek żyłby szczęśliwie i długo, a śmierć byłaby łagodnym przejściem w „drugi etap życia” z Bogiem w innym świecie.
Biblia ten stan człowieka żyjącego bez Boga określa „drugą śmiercią”, jak czytamy w ostatniej księdze: A losem tych, którzy są tchórzliwi i niewierni, i czynią to, co obrzydliwe, i morderców, i dopuszczających się nierządu, i uprawiających czary, i bałwochwalców, i wszelkiego rodzaju kłamców, będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga (Ap 21,8; BE). Biblia Ekumeniczna (BE) tak przełożyła ten werset, wymieniając śmiertelne grzechy uczynkowe, do których popełniania przyczynia się ten pierwszy. Jego pojawienie się w życiu człowieka krótko opisuje żydowski mędrzec: A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą. Wcześniej poucza: Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby własnymi rękami! Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących, a sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek w życiu przyszłym (Mdr 2,24; 1,12-13; 4,7).
Ku przyszłemu życiu
To prawda, że przekonanie o życiu po śmierci było powszechne, jednak w narodzie wybranym przez Boga otrzymało ono od Niego szczególne potwierdzenie, łącznie z obietnicą zesłania Mesjasza, który usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie (Iz 53,11). To oczekiwanie na Mesjasza – Pomazańca Pańskiego – umacniało przekonanie, że „bycie” po śmierci w Szeolu (Grecy ową „krainę umarłych” określali Hadesem) nie jest beznadziejne. Wyraził to król Dawid w jednym z psalmów: Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy. Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz duszy mojej w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy (Ps 16,8-11).
Przekonanie to umacniało się w Izraelu. W żadnej innej religii zmarli nie zaludniali nieba bogów, tylko w tym narodzie trwała wiara w takie życie pozagrobowe. Nic zatem dziwnego, że wódz powstańców żydowskich Juda Machabeusz – a było to w II w. przed Chr. – zebrał 2000 drachm i wysłał do Jerozolimy, by złożono z nich ofiarę. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna (2 Mch 12,44-45).
Wiara w zmartwychwstanie zrodziła się w Izraelu kilka wieków wcześniej, kiedy to wskutek zerwania przymierza z Bogiem cały naród w dwóch turach został uprowadzony przez Asyryjczyków (721 r. przed Chr.), a następnie przez Babilończyków (586 r. przed Chr.) do Mezopotamii. Wówczas to prorok Ezechiel miał wizję, że tenże naród powstał z martwych. Ujrzał ogromną dolinę zasłaną kośćmi ludzkimi, które na jego rozkaz – nakazany mu przez Boga – oblekły się w ciała i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie (Ez 37,10). Rzeczywiście, naród na wygnaniu uczynił wielki rachunek sumienia, wrócił do przymierza z Bogiem i powrócił do Ziemi Obiecanej. Zmartwychwstał!
Bóg nie jest Bogiem umarłych…
Wiara ta pozostałaby tylko w nadziei, gdyby nie zmartwychwstanie oczekiwanego Mesjasza, Jezusa Chrystusa. Tu dopiero zaczyna się rozważanie śmierci pierwszej i drugiej, oraz zmartwychwstania.Prawda ta wiązała się nierozerwalnie ze straszliwą śmiercią. Jezus trzykrotnie zapowiedział, że musi udać się do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 16,21; por. 17,22-23; 20,17-19). Rzeczywiście zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i (…) ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, a później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie… – wyznał św. Paweł. – A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także nasza wiara (1 Kor 15,4-6.14).
Jeśli kto pyta, dlaczego nie ukazał się Kajfaszowi i arcykapłanom, nie liczy się z realiami tego świata. Wiemy, co ten świat czyni z prawdą, którą jest Osoba – Chrystus. Tylko z Nim śmierć nie jest straszna, co więcej – jest wyzwoleniem, do którego wzdychał Paweł: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? (Rz 7,24).
Zenon Ziółkowski
pgw