
Piąta niedziela wielkopostna to już zupełnie nowy rozdział przygotowań do Paschy. Do tej pory nasza uwaga ogniskowała się na wezwaniach do postu i nawrócenia oraz czynów miłosierdzia. Teraz tradycyjnie zasłaniamy krucyfiksy z postacią ukrzyżowanego Chrystusa i coraz mocniej wnikamy w tajemnicę męki i śmierci Pana Jezusa. To ona przynosi nam wolność i przebaczenie. Taką wolność i przebaczenie przyniosła kobiecie cudzołożnej, którą przyprowadzono do Jezusa i chciano ukamienować.
Mojżesz kazał tak postępować z kobietami pochwyconymi na cudzołóstwie, ale Jezus się od tego odcina. Nie wprost, ale umiejętnie argumentując, żeby swoje zgorszenie usunęli rzucając w nią kamieniem ci, którzy sami są bez grzechu. Polecenie Jezusowe odnosi podwójny pozytywny skutek. Ratuje życie kobiecie, bo agresywni bojownicy o sprawiedliwość odchodzą jeden po drugim; ale też skoro odchodzą to znaczy, że coś w nich drgnęło i wreszcie sami przed sobą uznali, że także są skalani grzechem, a to w przypadku faryzeuszów bardzo duży postęp.
My także mamy w sobie fałszywe pokłady sprawiedliwości, dzięki którym potrafimy żądać zasłużonej kary dla innych, jednocześnie odsuwając od siebie wszelkie podejrzenia, że sami nie jesteśmy doskonali i grzeszymy. Pismo mówi bowiem: każdy kto twierdzi, że nie ma grzechu kłamie i sam siebie oszukuje. Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej.
Z pomocą w tym przepracowaniu własnej słabości grzechu i nieporównywania się z innymi, a także nie szukania zła i grzechu wśród ludzi zamiast u siebie, przychodzi nam Krzyż Chrystusowy. Adorując Go, medytując nad męką Pana zdajemy sobie sprawę w własnej słabości, ale dostrzegamy bezwarunkową miłość Boga, która jawi się z wysokości Krzyża i uzdalnia nas do kochania i przebaczania sobie nawzajem. Kiedy tego doświadczymy nie szukamy już kamieni, które ciśnięte w innych mają łagodzić nasze zgorszenia, ale dróg prowadzących do pojednania i jedności, dzięki której możemy bezpiecznie kroczyć do źródeł zbawienia.
/mdk