Czas radości ze Zmartwychwstania jak co roku poprzedza okres sześciotygodniowego przygotowania – Wielkiego Postu. Tradycyjnie można mówić o poście jako o jednej z praktyk pokutnych polegających na powstrzymywaniu się od jedzenia. Jednocześnie mówimy o Wielkim Poście, mając na myśli okres czterdziestu dni poprzedzających obchody Świąt Śmierci i Zmartwychwstania Pańskiego.
Gdyby spojrzeć na sprawę historycznie, to trzeba by wyróżnić trzy źródła, z których wyłania się chrześcijańska tradycja postu: źródła pogańskie, biblijne i liturgiczne.
Już bowiem starożytni Grecy mieli zwyczaj powstrzymywania się od niektórych pokarmów. Na przykład pitagorejczycy powstrzymywali się od jedzenia bobu, wierząc, że pozwoli im to na zachowanie czystości rytualnej.
Biblijne źródła
Biblijne wskazania dotyczące postu można podzielić na dwie grupy: starotestamentalne wskazania dla starożytnego Izraela wskazujące na nieczystość pewnych pokarmów (zalecenia te pełniły podobną funkcję jak w wypadku greckich filozofów) oraz liczne obrazy pokazujące wpływ o k r e s o w e g o powstrzymywania się przyjemnych doznań, co pozwalało na odnowienie i pogłębienie relacji z Bogiem. Ni e p r z y p a d – kowo zresztą podejmowany w współczesnym Kościele post trwa czterdzieści dni. Potop, który Bóg zesłał na grzeszną ludzkość, modlitwa Mojżesza na górze Synaj, okres, gdy Goliat urągał Żydom, trwały właśnie czterdzieści dni. Wędrówka narodu wybranego przez pustynię rozciągnęła się w czasie na czterdzieści lat i można na tej podstawie wysnuć wniosek, że sama liczba 40 oznacza właśnie pokutę, oczyszczenie, zmaganie się i ćwiczenie się w drodze do Boga. Zresztą sam Pan Jezus, zanim rozpoczął publiczne nauczanie, wyszedłszy na pustynię, modlił się właśnie czterdzieści dni. Dlatego warto zwrócić uwagę na fakt, ze chociaż wszelkie pokarmy zostały oczyszczone mocą Jego doskonałej ofiary, Kościół w całej swojej historii zalecał post jako jedną z praktyk ascetycznych.
Hieronim Bosch – „Kuszenie św. Antoniego”
Praktyka ta sięga samych początków chrześcijaństwa, a pierwsze wzmianki o rzeczywistości liturgicznej, którą dziś nazywamy Wielkim Postem, pochodzą od Tertuliana, natomiast jako czterdziestodniowy okres wzmożonej modlitwy i wyrzeczenia zaistniał on w rzeczywistości kościelnej na skutek decyzji podjętej przez Sobór w Nicei w 325 roku.
Gdyby z kolei spojrzeć na sprawę postu, mając na uwadze sytuację religijną ludzi współczesnych, trzeba by zwrócić uwagę na zjawisko, które można nazwać sekularyzacją postu. Feliks Koneczny wyraził kiedyś przekonanie, że cywilizacja łacińska opiera się na pięciu podstawowych filarach: prawdzie, dobru, pięknie, zdrowiu i dobrobycie. W naszym wypadku sprawa dotyczy przede wszystkim sposobu, w jaki rozumiane jest zdrowie, post dziś redukowany jest często do diety, ćwiczenia wspomagającego pielęgnację dobrej kondycji fizycznej własnego ciała. Chociaż pozornie niczym to się nie różni od praktyki ascetycznej podejmowanej przez chrześcijan, jednak uzasadnienie podejmowanych wyrzeczeń jest z gruntu inne.
Chrześcijański sens postu
Nasuwa się tu klika odpowiedzi. Post można rozumieć jako dopełnienie modlitwy, jako, można by rzec, modlitwę ciała.
Starożytni mnisi, poważnie traktujący ascezę, widzieli głęboki związek między ciałem a duszą. W Księdze Psalmów czytamy: „Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona bez wody” (Ps 63,2) – dlatego właśnie zarówno na płaszczyźnie ciała, jak i duszy podejmowano trud, aby Bóg mógł dokonać w życiu chrześcijanina tego, czego chciał – oczyszczenia z grzechu i zbawienia. Chrześcijańska praktyka postu ma zatem głębokie antropologiczno- teologiczne uzasadnienie.
Post to również czas próby. Człowiek, biorąc się w karby, nakładając sobie utrudnienia, dążył do rozpoznania samego siebie. Poszczący, wystawiając ciało na próbę, stawał jakby przed lustrem, post dawał mu możliwość rozpoznania prawdziwego gruntu jego dobrego samopoczucia. Wiadomo skądinąd, że człowiek syty, jest ospały, poszczący zaś skłaniał swoje ciało do wysiłku, otwierając się jednocześnie na łaskę Bożą, która tworzyła w nim „serce czyste”, umacnia jego prawość i odnawiała „moc ducha”. Podczas zeszłorocznej liturgii Mszy św. w Środę Popielcową Benedykt XVI zwrócił się do wiernych, mówiąc: „Szczególnie trafne wydają się nam słowa z Drugiego Listu do Koryntian: ťW imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!Ť (5, 20). To wezwanie Apostoła brzmi jak dodatkowa zachęta, by poważnie potraktować wielkopostne nawoływanie do nawrócenia. Paweł w szczególny sposób doświadczył mocy łaski Bożej, łaski misterium paschalnego, która ożywia Wielki Post”
Jednym z elementów, dziś niestety zapomnianym, jest połączona z postem praktyka jałmużny. Co prawda w tradycji kościelnej post często podejmowany był we wspólnocie modlących się przede wszystkim dlatego, że we wspólnocie łatwiej było zachować wierność podjętym wyrzeczeniom, lecz podejmowano go również po to, aby zaoszczędzone dobra spożytkować wspierając ubogich.
Duchowa głębia postu
Ale istota postu ma charakter ogólniejszy. Przecież podjęcie wyrzeczeń nie może być celem samym w sobie, lecz ma prowadzić do otwarcia na Boga. Jednym ze sposobów wprowadzania swojej duszy w stan medytacji jest uczestnictwo w kulturze. Hieronim Bosch, ilustrując na swoim słynnym tryptyku duchowe zmagania św. Antoniego Pustelnika, dostarczył znakomitego malarskiego studium chrześcijańskiego postu, odsłaniając nie tylko płaszczyznę ascetyczną, lecz także ukazując głębię duchowego zmagania.
Otoczony przez diaboliczne postaci, bełkoczące demony, św. Antoni, choć zewnętrznie targany przez diabły (co widać na lewej części tryptyku), w głębi duszy trwa przy Chrystusie, a post stanowiący podstawową praktykę pustelnika uzdalnia go do postawy radykalnej miłości. Tryptyk Boscha obfituje w symboliczne obrazy, na głowie jednej z postaci znajduje się sowa – symbol herezji albo niskiego wzrostu starzec pomaga sobie w chodzeniu, korzystając z niemowlęcego balonika, i trzyma w ręku wiatraczek. Rekwizyty te wskazują na bezmyślność dojrzałego wiekiem człowieka, który mentalnie i duchowo pozostał na poziomie małego dziecka, niezdolny do wytrwałej modlitwy, wytrwałej wiary. Święty Antoni został przedstawiony na środkowej części tryptyku jako człowiek przygnieciony trudami, lecz oddany poszukiwaniu Boga, pragnący rzeczy najważniejszej: poświęcić się temu, co wartościowe, nieprzemijalne, znalezieniu samego Życia.
Wystawiony na najprzeróżniejsze pokusy Antoni trwa niewzruszony: nieczystość, co symbolizuje postać nagiej kobiety wysuwającej się spoza kotary odsłanianej przez ropuchę, a także obżarstwo, które Bosch zilustrował, przedstawiając przygotowany do posiłku stół obierający się na kilku nagich demonach. Perwersja otaczającego św. Antoniego grzechu, wobec którego pozostaje on niezłomny, sięga tak daleko, że na stole tym znalazły się chleb i dzban z winem, odnoszące do najświętszej rzeczywistości – Eucharystii. Brutalność polega tu na tym, że w dzbanie znalazła się świńska noga plugawiąca Najświętszą Krew Zbawiciela.
W swoich świętokradczych igraszkach demony pozostają nieposkromione, jeden z diabłów przygrywa sobie na harfie, instrumencie służącym aniołom do wychwalania samego Boga. Nie jest to jedyne odniesienie do muzyki na tym tryptyku. Jedna z postaci, uwięziona w brzuchu bezgłowej kaczki, zdaje się śpiewać melodię jakby wprawiającą w ruch półzwierzęce postaci pławiące się nieopodal niezłomnego świętego, który trwa w eschatologicznym nastawieniu; za tym, co przemijające, szuka tego, co ostateczne.
Haniebne swawole demonów dotyczą także kościoła. Do groty, różnorako interpretowanej przez historyków sztuki, często jako pustelni, lecz także jako karczmy albo domu publicznego, zmierza procesja będąca parodią procesji kościelnej. Diabeł z mitrą na głowie i pastorałem w ręku prowadzi zakapturzonego diabła-mnicha obdarzonego wielkim nosem do przybytku cielesnych uciech, towarzystwa dotrzymuje im jeleń – symbol czystości duszy obmytej łaską Zbawiciela, co całemu epizodowi przedstawionemu na lewym skrzydle tryptyku nadaje tym bardziej obrzydliwej wymowy. Chociaż groźne, demoniczne stwory zdołały w końcu porwać świętego Antoniego i kusić go tłustą, bladą rybą – symbolem grzechu. On, jakby pozostający w innym wymiarze, składa ręce w nieprzerwanej modlitwie. Jego pełna heroizmu, prowadząca do zbawienia postawa, była możliwa jedynie dzięki wytrwałemu ćwiczeniu duchowemu, którego integralnym elementem był post.
Na samym początku rozważań użyłem sformułowania „czas radości ze Zmartwychwstania”. Do takiego, głębokiego, otwartego na łaskę z wysoka przeżywania może doprowadzić właśnie okres dobrze przeżytego postu, a wzorem może się tutaj okazać święty Antoni. Nie chodzi oczywiście o to, by na pustyni toczyć boje z zastępami demonicznych przeciwników, lecz o to, by poprzez refleksję, intensywniejszą modlitwę i drobne, lecz zdecydowane postanowienia, wejść w przestrzeń spotkania ze Zbawicielem.
Adam Wątróbski
Artykuł ukazał się w numerze 02/2010.