
Co nam przychodzi do głowy, gdy słyszymy słowo asceza? Pokuta? Umartwienie? Coś nieprzyjemnego, przykrego? Rezygnacja z czegoś? A może coś pozytywnego? Czym asceza właściwie jest? Czym nie jest? Ten krótki tekst będzie próbą odpowiedzi na te pytania.
Próba definicji
Grecki czasownik askeo można tłumaczyć m.in. jako praktykować, uprawiać, ćwiczyć, trenować. Rzeczownik askesis może oznaczać ćwiczenie, praktykowanie, uprawianie, tryb życia, ascezę. Przymiotnik asketikos oznacza np. pracowity lub ascetyczny.
Etymologia tych greckich słów ukazuje nam, że asceza to nie jest wyrzeczenie się, ale nauczenie się jakiejś umiejętności. To podjęcie pewnej praktyki, określonego treningu, a nawet trybu życia. To wprowadzenie zmiany w życiu. To nawet rozpoczęcie nowego życia. Po co? Przede wszystkim – żeby być bliżej Boga poprzez nawrócenie. Inne przyczyny, a zarazem skutki, to poznanie siebie, bycie wolnym, dokonanie pozytywnej zmiany w swoim życiu (co w chrześcijaństwie wiąże się również z nawróceniem, czyli polega głównie na zerwaniu z grzechem).
Biorąc to pod uwagę, Amedeo Cencini FdCC podkreśla, że „asceza nie ma nic wspólnego z rezygnacją. Asceza wyraża zainteresowanie osoby, która chce się nauczyć czegoś, co jest dla niej ważne, co jest w centrum jej uwagi, co jej leży na sercu. Dlatego ćwiczy, bo żeby się czegoś nauczyć, trzeba przejść pewną drogę. Trzeba trenować. Trzeba mieć pokorę i powtarzać określone gesty. To jest asceza. Zatem nie ma ona nic wspólnego z ideą negatywną pokuty czy wyrzeczenia. Dlatego ascetą nie jest ktoś, kto rezygnuje, ale ktoś, kto nauczył się jakiejś umiejętności”.
Teraźniejsze problemy
Takie spojrzenie na ascezę jest dzisiaj rzadko spotykane. Nie usłyszy się tego raczej w parafialnych kazaniach. Asceza traktowana jest jako praktyka umartwienia, robienia czegoś nieprzyjemnego. Jej sens nie do końca jest zrozumiały dla współczesnego katolika. Różne praktyki ascetyczne są widziane jako element wyrzeczenia, a nie nauczenia się czegoś nowego. Tymczasem o. Cencini wskazuje, że asceza polega przede wszystkim na nauczeniu się czegoś nowego. Warto podjąć refleksję nad naszymi praktykami duchowymi i zobaczyć, ile jest w nich miejsca na rozwój duchowy i osobisty, a ile widzimy tylko umartwienia.
W podobnym tonie wypowiada się również Jerzy Gogola OCD, który stwierdza, że „na ascezę z punktu widzenia jej istoty składa się kilka ściśle ze sobą powiązanych elementów: ćwiczenie, a więc systematyczny i stały wysiłek; wysiłek ten ma na celu zdobycie jakiejś sprawności, by móc łatwiej wykonywać daną czynność, co wymaga trudu, wyrzeczenia i przezwyciężenia siebie”. Warto dostrzec to rozumienie ascezy jako praktyki wymagającej ćwiczenia, treningu oraz podjęcia określonego wysiłku.
Przykłady
Mamy zatem konkretne wskazania, jak należy rozumieć ascezę i czym ona jest. Jakie natomiast moglibyśmy podać przykłady jej praktycznego zastosowania? Najpopularniejszą podejmowaną praktyką ascetyczną jest post. Polega on m.in. na powstrzymywaniu się od pokarmów mięsnych w określonych przypadkach, ograniczaniu ilości spożywanych posiłków czy powstrzymywaniu się od spożywania konkretnych produktów, do których ktoś ma słabość (np. słodycze). Te praktyki mają pomóc człowiekowi zapanować nad sobą. Inną praktyką ascetyczną (choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę) może być praca, zarówna fizyczna, jak i umysłowa. Dlaczego? Pamiętajmy, że praca jest podstawowym powołaniem każdego człowieka. To udział w stwórczym dziele Boga. Jest przedłużeniem dzieła stworzenia oraz środkiem do rozwinięcia naszych ludzkich zdolności. Praca umysłowa związana jest z uczeniem się, co dla niektórych też może stanowić znaczny wysiłek i wyrzeczenie.
Kolejnym aspektem ascezy może być wierne i systematyczne wypełnianie swoich obowiązków (domowych, rodzinnych, zawodowych itp.). One powodują, że należy oderwać się od siebie, od swojego „ja”, skupić się na czymś innym, mieć na uwadze drugiego człowieka. Niekiedy to wierne wypełnianie obowiązków stanowi dla kogoś największe wyzwanie, nawet większe niż post. Dzisiaj, w naszej kulturze, promuje się zachowania stawiające na indywidualność, niezależność, troszczenie się o siebie. To może przeszkadzać w służbie innym ludziom, współpracy z innymi i rezygnacji z własnych potrzeb na rzecz dobra wspólnego.
Ascezą może być także wytrwałe przestrzeganie przykazań, gorliwa modlitwa czy ćwiczenie się w pokorze. Zagadnienie walki duchowej, z grzechami, nawrócenie to również przedmiot ascezy. To, co oddala człowieka od Boga, wymaga przemiany, naprawienia. Różne podejmowane wysiłki, aby to zmienić, mogą mieć formę ascezy. To pokonywanie w sobie starego człowieka, aby nowy mógł się narodzić (por. Ef 4, 22-24).
Równowaga
Bez względu na to, jakie podejmiemy praktyki ascetyczne, w tych działaniach potrzebne jest zachowanie normalności i zrównoważonego podejścia. Nie można się skupiać tylko na nierobieniu czegoś lub podejmowaniu określonych czynności, bez wsparcia modlitwy. Nie powinno się też polegać wyłącznie na tej drugiej, niejako zrzucając odpowiedzialność z siebie samego na Boga. Łaska potrzebuje współpracy z człowiekiem i jego pozytywnej odpowiedzi. Jak to zrobić? Spójrzmy na naukę Ojców monastycznych.
„Pytano abba Agatona, co jest lepsze: asceza fizyczna czy czujność wewnętrzna. Odrzekł starzec: «Człowiek jest jak drzewo: asceza fizyczna to liście, a czujność wewnętrzna to owoc. A ponieważ, jak napisano, każde drzewo, które nie rodzi dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone (por. Mt 3, 10) – więc oczywiście celem wszystkich naszych wysiłków jest owoc, czyli czujność duchowa. I liści jednak trzeba pilnować i dbać o nie, to znaczy o zewnętrzną ascezę»”.
W tym tekście widać podejście do praktyk duchowych w sposób całościowy, zadbanie o każdą sferę życia ludzkiego. Było troską mnichów, aby połączyć życie modlitwy z pracą i z innymi aktywnościami. Żadne nie może stać się wyłączne. Potrzeba równowagi w życiu, aby nie popaść w różne skrajności. Służyć temu ma uważność, bez której nie da się tego osiągnąć.
Kiedy myślimy, że asceza to umartwienie swojego ciała, to powyższy przykład pokazuje, że tak nie jest. Asceza ma służyć rozwojowi duchowemu i osiągnięciu wolności. O zdrowym podejściu do ciała uczą jeszcze inne Apoftegmaty Ojców Pustyni:
„Powiedział też, że są ludzie, którzy wyniszczyli ascezą swoje ciało, ale ponieważ zabrakło im roztropności, oddalili się od Boga”.
„Abba Izaak odwiedził abba Pojmena i zobaczył, że on sobie polewał nogi odrobiną wody. A że miał śmiałość do niego, zapytał: «Dlaczego inni praktykują surowość i twardo się obchodzą z własnym ciałem?». I odrzekł mu abba Pojmen: «Nas nie uczono zabijać ciało, ale zabijać namiętności»”.
„I to powiedział: Wszelka przesada pochodzi od diabła”.
Te opowiadania dobrze ilustrują pozytywne podejście do ludzkiego ciała, sens ascezy i zachowanie umiaru w praktykach duchowych. Jeżeli wiemy, po co podejmujemy dane działanie, to będziemy potrafili zachować normalność i nie przesadzić w żadną stronę. Nie można jednak zapomnieć o tym, że asceza ma przede wszystkim zbliżyć człowieka do Boga, pomóc mu w rozwijaniu relacji z Nim.
Cel
Praktyki ascetyczne mają na celu nie tylko zdobycie jakiejś umiejętności, osiągnięcie wolności, ale pójście drogą przemiany życia, czyli nawrócenia. „Sensem ascezy jest rozrywanie tego, co nierzeczywiste, pozorne, tego, co urojone, dla ukazania Rzeczywistości (Boga). Jest to przechodzenie od obrazu do Rzeczywistości. (…) Osiągnięcie Boga, który jest Bogiem poza wszelkim wyobrażeniem – i tego właśnie Bóg chce nauczyć człowieka – zakłada odwołanie się do sposobu, który przekracza to, co normalne, lecz sposobu zawsze przyjmowanego z miłością. To wyrzeczenie się obrazów jest rozdarciem całej naszej istoty. Takie radykalne przekreślenie tego, co stworzone, co św. Paweł wyraził: Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego (Flp 3, 8), to jest nada (nic) św. Jana od Krzyża”.
Mnich benedyktyński bardzo pięknie ukazuje cel ascezy – przejście od obrazu do Rzeczywistości, rozrywanie tego, co urojone. Nasze obrazy, nasze sposoby pojmowania świata, nasze sposoby myślenia nieraz są tak dalekie od rzeczywistości, że pogrążamy się w iluzji, żyjemy w świecie fantazji, marzeń, a nie realizmu. Mamy się nauczyć Boga, który jest ponad wszelkim wyobrażeniem człowieka.
Zatem asceza nie jest wyrzeczeniem się czegoś, ale nauczeniem się określonej umiejętności, dochodzeniem do wolności. Nie jest występowaniem w jakichś zawodach, aby zdobyć nagrody i światową sławę. Nie jest tym bardziej jakimś wyczynem w życiu duchowym. Asceza chrześcijańska na pierwszym miejscu stawia Boga, a nie Jego dary czy cokolwiek innego. Jej celem jest uczynienie człowieka wolnym, aby mógł przyjąć miłość Boga i w pełni na nią odpowiedzieć. Oznacza to bycie wolnym wobec rzeczy tego świata, wobec własnego ciała czy wobec własnego „ja”.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 2/2025
/mdk