Bądźcie świadkami piękna Boga!

2024/08/7
20597
Fot. wirestock / Freepik

W 2009 roku papież Benedykt XVI w swoim przemówieniu zwrócił się do całej rodziny franciszkańskiej z enigmatycznym wezwaniem: „Bądźcie świadkami piękna Boga!”. Dlaczego nie świadkami Jezusa, Ewangelii, franciszkańskiego braterstwa czy ubóstwa? W czym tkwi siła świadectwa o pięknie Boga? Przewodnikiem w szukaniu odpowiedzi niech będzie św. Franciszek z Asyżu.

Piękno: upodobanie, światło, harmonia

Zanim podejmiemy refleksję nad pięknem Boga, warto zastanowić się nad pięknem jako takim. Co jest piękne? To, co się podoba. Ale upodobania są różne, więc coś, co jawi się jako piękne w czyichś oczach, dla kogoś innego może być zaprzeczeniem piękna. Stąd kryterium podobania się nie jest obiektywne, jest zatem niemiarodajne. Warto jednak zauważyć jedyny wyjątek, który dotyczy Boga. To, co się Bogu podoba, jest absolutnie piękne! Już św. Franciszek w Regule niezatwierdzonej zachęcał braci, by podobali się Bogu, bo „nic innego nie mamy czynić, jak tylko być przejętym o to, by postępować za wolą Pana i Jemu samemu się podobać”. Podobne zalecenie dał bratu Leonowi w liście skierowanym do niego: „W jakikolwiek sposób uznasz, że można bardziej podobać się Panu Bogu, i iść za Jego śladami i ubóstwem, róbcie tak”. On miał świadomość, że miarą Bożego upodobania jest Jezus, o czym zaświadczył słowami prośby skierowanej do Boga Ojca: aby „Syn Twój umiłowany, w którym bardzo sobie upodobałeś, razem z Duchem Świętym Pocieszycielem, składał Tobie dzięki za wszystko, jak Tobie i Jemu się podoba” (Reguła niezatwierdzona).

Poza kategorią piękna odnoszącą się do upodobania Bożego nie sposób nie wspomnieć o kategorii światła. Jezus jest „światłością świata” (J 8, 12), a człowiek z natury szuka światła. Domeną piękna nie jest to, że błyszczy, ale że ma w sobie światło. Apostoł powiedział jasno: „nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością, głosić wam świadectwo Boże” (1Kor 2, 1), ale by przez „ukazywanie ducha i mocy” (por. 1Kor 2, 4) mogła jaśnieć „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka” (J 1, 9). Ciekawe, że św. Franciszek spośród wszystkich elementów przyrody, poprzez które i za które uwielbia Boga w Pochwale stworzeń, przymiot piękna wiąże jedynie z czterema z nich: słońcem, księżycem, gwiazdami i ogniem. Każde z nich na swój sposób jest źródłem światła i dlatego właśnie jest piękne.

Inna kategoria piękna to harmonia, która jest jedną z podstawowych cech wrażliwości św. Franciszka. Kiedy w Liście do zakonu pisze o modlitwie, to zwraca uwagę na to, „aby głos zgadzał się z umysłem, a umysł zgadzał się z Bogiem”, i wtedy taka modlitwa będzie piękna, bo będzie dokonywać się w harmonii. Dla niego to, co zewnętrzne, jest organicznie sprzężone z tym, co wewnętrzne, bo rzeczywistość duchowa i rzeczywistość materialna stanowią jedność. Nawet sprawności duchowe, jak chociażby pokora i cierpliwość, są ze sobą spójne, przy czym pierwsza ma charakter stałej wewnętrznej postawy, a druga jest jej zewnętrznym przejawem w konkretnych okolicznościach. Stąd też człowiek jest piękny, kiedy jest spójny i jednoznaczny, kiedy jego wiara i duchowość znajdują swoje potwierdzenie w konkrecie życia, w jego postawach, zachowaniach, słowach. Jeśli „z obfitości serca usta mówią” (Mt 12, 34), to przecież z serca przepojonego żywą wiarą rodzą się czyny miłości. Jak „z owocu poznaje się drzewo” (Mt 12, 33), tak z pięknych czynów poznaje się pięknego człowieka.

Istota świadectwa

Dawanie świadectwa czy w ogóle ewangelizacja kojarzy się często z jakąś zorganizowaną akcją, podczas której mówi się o Jezusie, o Jego działaniu. Ktoś staje wobec zgromadzenia i mówi, jak Bóg zadziałał w jego życiu. Św. Jan wraz z innymi uczniami podobnie mówi o tym, „cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy” (1J 1, 1-2). Aby można było mówić o świadectwie, nieodzowne jest osobiste doświadczenie, w którym zmysły odgrywają szczególną rolę. Samo mówienie o tym, co się osobiście przeżyło, nie sprawia, że dzieje się chrześcijańskie świadectwo ze wszystkimi jego skutkami.

Świadectwo jest dziełem Boga w człowieku, możliwym wtedy, kiedy człowiek nie tylko doświadczył miłości Boga i wierzy w Niego, ale trwa w Nim: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4, 16). Owszem, świadectwo dzieje się w ludzkiej społeczności, ale moc jego oddziaływania jest z Boga, bo „świadectwo Boże więcej znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu” (1J 5, 9) i daje je nadal o tych, którzy należą do Niego i w Nim trwają. To, co jest istotą świadectwa, jest nie ludzkim wytworem, ale dziełem Boga w człowieku i poprzez człowieka, który pozwala Bogu mówić, działać, jaśnieć w sobie i oddziaływać na innych.

Podobnie też bycie świadkiem piękna Boga jest możliwe, jeśli ma się wiarę i samemu widzi się Go jako pięknego, i poznaje się, jak On to swoje piękno rozlewa w człowieku. Takie świadectwo dzieje się wtedy, kiedy człowiek trwa w Pięknie, którym jest sam Bóg, kiedy ulega zachwytowi do tego stopnia, że zostaje w Nim przemieniony i sam zaczyna jaśnieć Pięknem. Taki zresztą jest sens bycia światłością dla świata (por. Mt 5, 16) czy sens powołania Sługi Jahwe, który ma być już nie sługą, ale światłością, aby zbawienie Boże mogło rozprzestrzenić się aż po krańce świata (por. Iz 49, 6). Bóg nie szuka poddaństwa człowieka, ale jego uległości, dzięki której Boże światło może przez niego przepływać – jak życiodajne soki krzewu winnego, który wydaje piękne owoce (por. J 15, 1-11).

Odnowa świata przez piękno

Wezwanie do bycia świadkami piękna Boga kryje w sobie diagnozę, jaką Benedykt XVI postawił współczesnemu światu: chory z braku piękna. Dlatego dla ozdrowienia świata i człowieka konieczne jest piękno. Stąd wezwanie do takiego świadectwa. Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła? Bo nie widzą w nim piękna, które mogłoby ich pociągać. Czy Kościół nie jest piękny? Jest! Problem tkwi w tym, że nie jawi się jako piękny, bo niejednokrotnie ukazywany jest bardziej jako odrażająca, podstarzała bestia. Nie chodzi tu jedynie o wrogów Kościoła, bo swój udział w wykrzywianiu jego oblicza miewają też i pasterze, i sami wierni. Bo cóż pięknego jest w głoszeniu dobrej nowiny o wiecznym potępieniu, w nieustannym tropieniu diabła i herezji, w braku życzliwości i chęci zrozumienia? Cóż pięknego w rozdwojeniu, braku przebaczenia, konformizmie, w praktykowaniu kultu bez wiary i czynów miłości?

Benedykt XVI przypomniał, że Kościół może mieć również piękne oblicze, pod warunkiem że jego członkowie będą się odnawiać w duchu Ewangelii: „Jeżeli zachowacie w sobie zdolność, by odnawiać się w duchu Ewangelii, to wciąż będziecie pomagać pasterzom Kościoła w czynieniu jego oblicza – jako oblubienicy Chrystusa – wciąż piękniejszym”. A Ewangelia wcale nie zachęca do polemiki, konfrontacji czy nawet do bronienia Kościoła, bo prawda o tym, czym i po co on jest, broni się sama. Wystarczy wpatrywać się w Jezusa i przejmować Jego uczucia i pragnienia (por. Flp 2, 2-8), Jego spojrzenie (por. Mk 10, 21) i Jego sposób myślenia: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12, 8), a co rzeczywiście jest piękne.

Świat potrzebuje zobaczyć na nowo pięknego Chrystusa! Poranionego, ale pięknego (por. Iz 53, 2; Ps 45, 3). Pilne do realizacji pozostaje więc duchowe rodzenie Jezusa, aby wciąż mógł się objawiać światu w swoich wyznawcach i uczniach. O tym pisał św. Franciszek w Liście do wiernych, przekonując, że Jezus rodzi się w człowieku „przez święte działanie, które ma świecić innym jako przykład (lucere in exemplum)”. Aby Go rodzić, najpierw trzeba Go nosić w sobie. Każdy przejaw miłości, czynione dobro ma charakter epifaniczny, gdyż objawia Boga, bez Niego bowiem nie ma miłości (J 1, 3; 15, 5), „bo Bóg jest miłością” (1J 4, 8). I tak oto dzieje się najbardziej wymowne świadectwo o pięknie Boga. Chodzi o życie przemienionego człowieka, który objawia Boga w swoim świętym działaniu. Ma ono wymiar relacyjny i wspólnotowy, bo oddziałuje na innych, czyniąc ich uczestnikami świadectwa. Kiedy w człowieku jaśnieje piękno Boga, również świat staje się piękniejszy, o czym przekonuje doświadczenie Zacheusza: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu” (Łk 19, 9). Niech więc piękno Boga staje się udziałem tego domu, którym jest świat.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2024

 

/mdk

CCH 4515 2

o. Andrzej Zając OFMConv

Teolog duchowości, nauczyciel akademicki, dyrektor Wydawnictwa Franciszkanów Bratni Zew.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#piękno #Kościół #Benedykt XVI #franciszkanie #harmonia #światło #świadectwo
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej