W stale aktualnym nauczaniu św. Jana Pawła II na plan pierwszy nieustannie wybija się kwestia człowieka, której nie można oddzielać od pytania o Pana Boga. Już podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski, w czerwcu 1979 roku uczył, że „człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie” (Warszawa, 2 czerwca 1979). W tym samym miejscu Jan Paweł II uczył, że również my sami jako naród nie możemy zrozumieć siebie „bez tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus”.
Jan Paweł II ucząc chrześcijan wolności, sam był człowiekiem w pełni wolnym. Widzieli to już wierni zgromadzeni 22 października 1978 roku na placu św. Piotra, kiedy nowo wybrany papież wbrew wielowiekowej tradycji wyszedł z pastorałem w ręku ku obecnym, jakby pragnąc każdego osobiście zachęcić do otwarcia na oścież drzwi Chrystusowi. Świadkami tej wolności byliśmy zwłaszcza podczas jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, nad którą nie ciążył jeszcze cień zamachu na placu św. Piotra. Jan Paweł II nie obawiał się, co o nim powiedzą, gdy wszedł na okno w swej dawnej rezydencji na Franciszkańskiej, czy witając się z każdym, kogo spotkał. Był wolnym, gdy nakazał zbudowanie pływalni w Castel Gandolfo, czy wyruszał niepostrzeżenie na narty, do Mentorelii lub innych ukochanych miejsc. Był człowiekiem wolnym, kiedy w Sarajewie, doświadczając już pierwszych symptomów choroby Parkinsona, pokonywał niespodziewany mróz, czy będąc już bardzo słaby, nie ograniczał swoich audiencji, podróży zagranicznych, czy celebracji liturgicznych. Jak sam powiedział: „Nie można być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości” (Jasna Góra 18.06.1983 r.). Nie może więc dziwić, że kiedy w styczniu 1998 roku odwiedził jako pierwszy następca św. Piotra komunistyczną Kubę, ludzie wołali: „Papież jest wolny i chce, byśmy wszyscy byli wolni”. Ojciec Święty odpowiadając stwierdził: „Tak, żyje w tej wolności, do której wyzwolił was Chrystus”. Był dla nas świadkiem i wzorcem, ale odpowiadał również na zasadnicze pytania nurtujące ludzkie serca i umysły, na poszukiwania zwłaszcza ludzi młodych.
Wolność zdobywa się w trudzie
Jan Paweł II nie krył, że o wolność trzeba walczyć. „Prawdziwa wolność zawsze kosztuje! Każdy z nas musi ciągle od nowa ten trud podejmować” – uczył we Wrocławiu 1 czerwca 1987 roku. Dodawał, że chodzi o budowanie w sobie ładu moralnego, ładu w sferze wartości, ładu prawdy i dobra. Przestrzegał, iż „w sytuacji pustki w dziedzinie wartości, gdy w sferze moralnej panuje chaos i zamęt – wolność umiera, człowiek z wolnego staje się niewolnikiem – niewolnikiem instynktów, namiętności czy pseudowartości” (tamże). Zadaniem jest zdobywanie moralnej mocy, „którą człowiek osiąga przez wierność prawdzie i powinności. Przez wierność prawemu sumieniu” (Westerplatte 12.06.1987). Jest to zadanie stale aktualne, bo wolność stale jest wyzwaniem. W przeciwnym razie grozi człowiekowi samozniszczeniem a także zniszczeniem drugiego człowieka. „Wolność nie oparta na prawdzie oddziałuje na człowieka w taki sposób, że czasem staje się on przedmiotem – miast być podmiotem – w swoim środowisku społecznym, kulturowym, ekonomicznym i politycznym, a tym samym nie ma żadnej możliwości osobistego rozwoju. Kiedy indziej znów wolność ma charakter indywidualistyczny i nie bierze pod uwagę wolności innych, przez co zamyka człowieka w egoizmie. Zdobycie wolności połączonej z odpowiedzialnością jest zadaniem, które musi podjąć każdy człowiek” – mówił Ojciec Święty w Hawanie 21 stycznia 1998 roku. Wskazywał, że jesteśmy wezwani, aby odpowiedzieć na Boży głos rozbrzmiewający w głębi naszego sumienia i wybrać dobro. „Idąc ścieżką Przymierza z Bogiem, który jest święty, ludzie stali się dziedzicami i świadkami obietnicy, obietnicy prawdziwego wyzwolenia i pełni życia” – mówił Jan Paweł II 26 marca 2000 roku w bazylice Grobu Świętego w Jerozolimie. Idzie więc o wyzwolenie ludzkiej wolności naznaczonej grzechem z wszelkich zniewoleń.
Wolność ma także kształt społeczny
W licznych przemówieniach Jan Paweł II przypominał, że wolność ma nie tylko wymiar jednostkowy, ale również polityczny, bo człowiek ma prawo, by szanowano jego swobodę, wiarę i sumienie, decyzje dotyczące słusznej suwerenności narodowej.
Odwiedzając w 1996 roku po raz pierwszy zjednoczone Niemcy Ojciec Święty wygłosił 23 czerwca przed Bramą Brandenburską – symbolem dzielącej przez wiele lat Europę „żelaznej kurtyny” – przepiękny apel o wolność. Przypomniał, że człowiek jest powołany do wolności, która nie może się obyć bez prawdy o ograniczoności człowieka. Nie zawdzięcza on wszystkiego samemu sobie, nie jest panem swego życia ani też życia innych. Ponadto wolność może zapanować tylko tam, gdzie ludzie wspólnie opowiadają się za wolnością i walczą o nią solidarnie. „Wolność jest w niebezpieczeństwie tam, gdzie ludzie ograniczają swe spojrzenie tylko do kręgu własnego życia i nie są gotowi angażować się bezinteresownie na rzecz innych. Natomiast wolność przeżywana solidarnie wyraża się w działaniu na rzecz sprawiedliwości w dziedzinie politycznej i społecznej i kieruje wzrok ku wolności innych. Nie ma wolności bez solidarności” – mówił Jan Paweł II. Ojciec Święty uczył, że wolność wymaga ofiarności, czujności i odwagi wobec zagrażających jej sił wewnętrznych i zewnętrznych. Wskazywał, że nie ma wolności bez osobistej odpowiedzialności za wolność. Nie ma wolności bez ofiar. Wzywał, by twórcy i naukowcy angażowali się w budowanie tego, co nazywał „cywilizacją miłości”, której „duszą” jest kultura wolności. Wreszcie Jan Paweł II uczył, że nie ma wolności bez miłości, która przekracza samego siebie. Człowiek wówczas wyzwala się, „ponieważ zależy mu na innym człowieku, ponieważ pragnie, by życie drugiego człowieka było udane. Padają wówczas bariery egoizmu i człowiek odnajduje radość wspólnego działania dla wyższych celów” (tamże).
Wolna Polska w wolnej Europie
Mówiąc przed dwudziestu laty z wdzięcznością o Polsce niepodległej Ojciec Święty przypomniał, że „Ten akt dziejowej sprawiedliwości nie był tylko skutkiem sprzyjającej sytuacji politycznej w ówczesnej Europie, był to nade wszystko owoc wytrwałego zmagania całego narodu o zachowanie tożsamości i duchowej wolności” (Watykan, 11 listopada 1998 roku). Podkreślał wielką cenę, jaką za tę wolność płaciły pokolenia Polaków. Nie przypadkiem do jego ukochanych świętych, których sam kanonizował, należeli powstańcy styczniowi – brat Albert Chmielowski i Rafał Kalinowski. Wskazywał, że „te wysiłki ojcowie nasi opierali na nadziei, płynącej z głębokiej wiary w pomoc Boga, który jest Panem dziejów ludzi i narodów. Ta wiara była oparciem również wtedy, gdy po odzyskaniu niepodległości trzeba było szukać jedności pomimo różnic, aby wspólnymi siłami odbudowywać kraj i bronić jego granic”. Dlatego przypominał rządzącym, że „władza jest wyzwaniem wolności. Nie można jej sprawować inaczej, jak tylko służąc!” (Warszawa 8 czerwca 1991 r.). Jan Paweł II uczył, że także Europa potrzebuje dla swego istnienia i rozwoju szacunku dla każdego człowieka i dla różnych ludzkich społeczności oraz uznania ich specyfiki duchowej, kulturowej i społecznej, w tym jej chrześcijańskich korzeni. „Potrzebuje ludzi umiejących otwierać bramy, to znaczy bronić wolności poprzez solidarność i odpowiedzialność” (Berlin, 23 czerwca 1996). Cytując te słowa, zdaję sobie sprawę, że nauka Jana Pawła II nie zawsze była i jest akceptowana. Kiedy w 1996 roku wypowiadał swój przepiękny apel w Berlinie, wiatr niósł także odgłosy protestów anarchistów, odrzucających ład moralny. Dla nich osoba Ojca Świętego i jego wykład Ewangelii wolności i godności człowieka był synonimem opresji. Zatem każde z pokoleń musi na nowo powracać do skarbca słowa Bożego i duchowego dziedzictwa, jakie przekazał nam papież-Polak, by ocalić wolność człowieka i budować cywilizację miłości.
o. Stanisław Tasiemski