Teledyskiem do piosenki „Pod prąd”, skomponowanej specjalnie z okazji kanonizacji przez Mateusza Pospieszalskiego, rozpoczęła się 23 kwietnia konferencja prasowa w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie, poświęcona obchodom kanonizacyjnym. Utwór łatwo wpada w ucho, a jego mocnymi punktami są znani wykonawcy: Wojciech Waglewski, Adam Nowak, Jorgos Skolias i Sebastian Karpiel-Bułecka. Tekst powstał w oparciu o „Tryptyk Rzymski” Karola Wojtyły.
Tym razem w konferencji prasowej brała również udział prezydent Warszawy.
– Najbardziej znamienne słowa Jana Pawła II były wypowiedziane w Warszawie – rozpoczęła prezentację związków papieża ze stolicą Polski Hanna Gronkiewicz-Waltz. – W Warszawie często gościł jako biskup, a potem kardynał. Gdy wybierał się do Rzymu, nocował u sióstr urszulanek na Powiślu. Tam też gościł przed wylotem na konklawe, które wybrało go następcą św. Piotra. W 1996 roku został Honorowym Obywatelem naszego miasta. 2 czerwca 1979 zabrzmiało na placu Zwycięstwa wołanie o „odnowę oblicza ziemi, tej ziemi”. Były też słowa nawiązujące do historii Warszawy: Grobu Nieznanego Żołnierza i oczekiwania na pomoc sojuszników w 1939 i 1944 roku.
Natomiast Plac Piłsudskiego był dwukrotnym świadkiem mszy papieskiej: w 1997 i 1999 roku. W 1999 roku była to beatyfikacja ośmiu męczenników drugiej wojny światowej. Ołtarz był wtedy na tyłach Teatru Wielkiego, dzisiaj to byłoby już niemożliwe, ponieważ Warszawa w międzyczasie się zmieniła. Są też inne miejsca w Warszawie naznaczone papieską obecnością: kościół św. Krzyża, gdzie spotkał się z ludźmi kultury, dwukrotnie odwiedzona cerkiew grekokatolicka i akademicka świątynia św. Anny, gdzie miało miejsce żywiołowe spotkanie z młodzieżą. Papież odwiedził również miejsce, w którym było więzienie na Pawiaku, gdzie Maksymilian Maria Kolbe przebywał przed transportem do Auschwitz. Ponadto erygował katedrę św. Floriana na Pradze – wymieniała historyczne fakty prezydent Warszawy.
– Papież nauczył nas, jak łączyć miłość do Kościoła powszechnego z miłością do mniejszych i większych ojczyzn, które każdy z nas nosi w sercu – stwierdził metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. – Przeżywając tę kanonizację powinniśmy niczego nie zamykać, a wszystko otwierać. To nie może iść w tym kierunku, że przygotowaliśmy się, w niedzielę wieczór odetchnęliśmy, że mamy świętego Jana Pawła II i wszystko się skończyło. Do sposobu podejścia do Jana Pawła II zastosowałbym słowa teledysku, który oglądaliśmy na początku: Jeśli chcesz iść do źródła, musisz iść pod górę, bo źródła rzek są zazwyczaj w górach i musisz iść pod prąd. Jeżeli źródłem ma być jego nauczanie, to musimy odkrywać to źródło w wielu wymiarach. Nie da się go zrozumieć tylko przez pryzmat jego przemówień i religijnego zaangażowania. Takim pomijanym wymiarem jest jego bycie intelektualistą, myślicielem i profesorem. Ponadto był to człowiek kultury, który przynależał do środowiska poetów i aktorów. To był także mistyk.
Gdyby szukać przyczyn tego, co wydarzyło się w 1980 i 1989 roku, to u podstaw tego staje wiele osób i zjawisk. Dwie z nich wymieniał papież w swoim nauczaniu: błąd antropologiczny i błąd ekonomiczny tego systemu, ale one same nie wystarczyły. Musiała zaistnieć opozycja, pierestrojka i amerykański prezydent, a zapalnikiem był wybór Jana Pawła II – określił rolę przyszłego świętego metropolita warszawski.
Dyrektor Centrum Myśli Jana Pawła II Norbert Szczepański przypomniał o przedsięwzięciach organizowanych przez Centrum w ramach przygotowań do kanonizacji. Informowaliśmy o nich już w miesięczniku (wywiad z Norbertem Szczepańskim) i na naszej stronie internetowej (konferencja prasowa w siedzibie Archidiecezji Warszawskiej i otwarcie wystawy „Papież Wolności”). Tym razem mogliśmy usłyszeć już o pierwszych rezultatach tych działań. Teledysk „Pod prąd” obejrzało w sieci ponad 85 tys. osób, wystawę „Papież Wolności” odwiedziło 7 tys. osób w ciągu 7 dni, a projekt „26 dni z Janem Pawłem II” realizuje 3,5 tys. osób. Kolejne przypomnienie o grze planszowej „Ta ziemia”, której treścią jest zorganizowanie pielgrzymki papieża do Polski, zabrzmiało humorystycznie.
– Podczas tworzenia tej gry pojawił się problem, czy w takiej papieskiej grze rodzinnej powinien się pojawić się tajny współpracownik – podsunął żartobliwą ciekawostkę dyrektor Szczepański. – To jest ciekawe, ponieważ to pokazuje, jak bardzo staramy się wybielić rzeczywistość. W różnych szeregach byli tajni współpracownicy, dlatego w grze również się znalazł.
Marcin Motylewski