Eutanazja na razie nam nie zagraża

2014/11/13

Z Włodzimierzem Kucharskim, zastępcą dyrektora ds. opieki zdrowotnej Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Ostrołęce im. dr. Józefa Psarskiego, członkiem Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, rozmawia Marcin Motylewski

– Panie Dyrektorze, zwolennicy eutanazji nazywają ją „godnym umieraniem”. Nie przyjmują do wiadomości, że cierpienie uszlachetnia człowieka. Co Pan im może powiedzieć?

– Człowiek szczęśliwy przetrwa cierpienie. Cierpienie jest potrzebne i może pozytywnie wpływać na życie każdego człowieka i jego stosunek do innych ludzi.

– Ludzie przewlekle chorzy czują się poniżeni i odarci z człowieczeństwa jako istoty tak bardzo zależne od skomplikowanej aparatury podtrzymującej ich czynności życiowe.

– Nie należy tego demonizować. Żyjemy w czasach, w których aparatura jest nieodłączną częścią naszego życia. W życiu codziennym jesteśmy zależni od tylu różnych urządzeń: samochodu, komputera, telefonów… Jeżeli jest to aparatura medyczna, np. koncentrator tlenu, mamy po prostu do czynienia z sytuacją, w której człowiek nie może bez tego funkcjonować, ale mimo zależności od aparatury ta osoba nadal jest czyimś ojcem lub dziadkiem i nadal pełni określoną funkcję w rodzinie i społeczeństwie. Postęp techniczny i coraz lepsza organizacja opieki medycznej powodują, że zależność od aparatury staje się sprawą naturalną. Ludzie wyobrażają sobie, że zawsze będą piękni, bogaci i młodzi, a tak prawie nigdy nie jest. Każdy okres życia ma swoje wady i zalety.

– Zwolennicy eutanazji odwołują się do współczucia dla chorych. Czy można dyskutować z tymi emocjami?

– Prawdziwe motywy wprowadzenia eutanazji mogą mieć charakter finansowy. Najwięcej na leczenie wydajemy w końcowym okresie życia. Poza tym ludzi chorych należy objąć szczególną opieką. Ich ewentualne prośby o skrócenie cierpień powinny być rozumiane jako wołanie o pomoc, a nie skrócenie życia.

– Czyli w spiskowej teorii o finansowaniu kampanii na rzecz wprowadzenia eutanazji przez firmy ubezpieczeniowe, które ponoszą koszty leczenia starszych pacjentów, kryje się sporo prawdy?

– Obecnie nie widzę z tej strony nacisków na skracanie pacjentom życia, wprost przeciwnie, raczej jest tendencja ku temu, aby starać się maksymalnie je wydłużyć. W każdym systemie będzie brakować pieniędzy na lecznictwo, ale na szczęście wiele organizacji społecznych działa w tym kierunku, by wspierać leczenie. Jedyne naciski związane ze skracaniem życia, które obserwuję, to te dotyczące aborcji, łącznie ze straszeniem sądem i prokuratorem, gdyż – w odróżnieniu od eutanazji – prawo dopuszcza wyjątki zezwalające na przerwanie ciąży. W sprawie eutanazji atmosfera jest inna. Nie widać społecznego przyzwolenia na takie rozwiązanie.

– Samobójstwa w Polsce nie są zakazane, nikt nie sądzi niedoszłych samobójców za próby skrócenia swojego życia. Może więc powinniśmy zalegalizować eutanazję, jako konsekwencję prawa człowieka do decydowania o swoim ciele?

– To nie tak. Nie przedstawiajmy samobójstwa jako realizacji potrzeby posiadania autonomii człowieka w decydowaniu o sobie, gdyż jest to sytuacja patologiczna. Z reguły samobójca cierpi na zaburzenia psychiczne, a za chorobę nikogo się nie każe.

– My, katolicy, uważamy, że człowiek nie ma nieograniczonego prawa do dysponowania swoim ciałem, ale w państwie żyją nie tylko katolicy, lecz także ludzie o innych poglądach. Czy mamy prawo narzucać im własną filozofię?

– Większość mieszkańców naszego kraju to katolicy, a niewierzący są wychowani w kulturze katolickiej. Nie spotkałem się z ludźmi innych wyznań, którzy domagają się eutanazji. Nigdy w swojej pracy zawodowej nie spotkałem się z prośbą o skrócenie życia. Instynkt życia nawet u osoby chorej i cierpiącej jest bardzo duży. Mimo że taki człowiek zdaje sobie sprawę, że jego dni są policzone, jego myśli są cały czas związane z życiem na ziemi. Bardzo często obserwuję jako lekarz, że nieuleczalnie chorzy wbrew logice planują najbliższą przyszłość.

– Jan Paweł II zmarł, gdyż odmówił poddania się dalszemu leczeniu. Nazywamy to niezgodą na uporczywą terapię, ale jak taki akt odróżnić od eutanazji? Gdzie leży granica między jednym a drugim?

– Można dyskutować, czy zrezygnować z pewnych nadmiernych form leczenia. To jest zawsze trudny problem obciążający sumienie lekarza, jeśli leczenie zwiększa cierpienie i kłopoty chorego. Konieczny jest rozsądek i indywidualne podejście do pacjenta. Decyzję powinien podejmować lekarz po rozmowie z chorym i jego rodziną oraz na podstawie wiedzy o stanie jego zdrowia i możliwościach terapeutycznych.

– Znane są jednak sytuacje nieoczekiwanej poprawy zdrowia pacjentów terminalnie chorych. Może więc zaprzestanie uporczywej terapii powinniśmy traktować tak samo jak samobójstwo, bo nigdy nie mamy pewności, czy przypadkiem nie nastąpi poprawa?

– Eutanazja i przerwanie terapii to dwie różne sprawy. W pierwszym przypadku mamy czynne działanie na rzecz przerwania życia, np. podanie trucizny, a w drugim przypadku rezygnujemy z czegoś, co może choremu pomóc lub też nie.

– Co można zrobić, żeby postulaty wprowadzenia w Polsce eutanazji nie zostały zrealizowane?

– Jak już wspomniałem, nie widać specjalnych nacisków na rzecz wprowadzenia w Polsce eutanazji. Myślę, że należy inwestować w systemy opieki nad ludźmi starymi i chorymi. Długość życia się zwiększa, co oznacza, że wkraczamy do grupy krajów lepiej rozwiniętych, ale im dłużej człowiek żyje, tym więcej chorób doczeka. Przy planowaniu środków na służbę zdrowia trzeba pamiętać o wydatkach na choroby nowotworowe, gdyż są to choroby częściej występujące w wieku starszym.

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#eutanazja #Włodzimierz Kucharski
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej