Adamski: Opowieść o północnej utopii. Uwagi na marginesie podróży za koło podbiegunowe

2025/06/2
P1540520
Fot. ks. Krzysztof Adamski

W ogniu brudnej kampanii prezydenckiej umyka uwadze szereg spraw istotnych dla przyszłości zarówno Polski, jak i świata. Umiejscowienie geopolityczne Polski pokazuje, że szereg czynników dla przyszłego rozwoju kraju zależy od wpływów zewnętrznych, jednak należy przy tym odróżnić to, co jest narzucane bezpośrednio z zewnątrz od procesów, na które nie ma się wpływu.

Zdaniem wielu analityków świat ukształtowany w wyniku podziałów geopolitycznych, będących konsekwencją II wojny światowej, odchodzi do lamusa. Można przy tym zauważyć swoisty paradoks historyczny. O ile układ geopolityczny po pierwszej wojnie światowej, zaprojektowany bardzo szczegółowo i skrupulatnie w traktacie wersalskim, wytrzymał jedynie kilkanaście lat, to w istocie niezakończona nigdy druga wojna światowa, gdyż nie doszło po niej do żadnej konferencji pokojowej, ukształtowała świat na ponad czterdzieści lat.

Arktyka jest areną, często niedostrzeganą w głównym nurcie publicystyki, na której rozstrzyga się przyszłość świata. Od lat ścierają się tam wpływy głównych światowych mocarstw: USA, Rosji i Chin. Chęć podporządkowania sobie Grenlandii przez Donalda Trumpa nie jest jedynie fanaberią światowego przywódcy, lecz kryją się za nią ważne względy strategiczne, zarówno gospodarcze (metale ziem rzadkich) jak i polityczne (niezatapialny lotniskowiec).

O ile dla Polski II wojna światowa była wielopłaszczyznową katastrofą cywilizacyjną (polityczną, populacyjną, gospodarczą i kulturową), to w rejonie Arktyki jest państwo, które paradoksalnie wszystko zyskało dzięki tej wojnie. Tym krajem jest Islandia, która z biednego kraju nielicznych rybaków i wielorybników przekształciła się w jeden z najbogatszych krajów na świecie. Przyczyniła się do tego długotrwała obecność Amerykanów na wyspie. Kraj otrzymał nie tylko nową infrastrukturę transportową i nowe technologie, ale wielokrotnie pomnożył swoją populację przez związki (formalne i nieformalne) Islandek z żołnierzami amerykańskimi. Islandia jest członkiem NATO, mimo iż nie posiada własnej armii, jednak w przypadku konfliktu zbrojnego jest zobowiązana do udostępnienia swego terytorium wojskom państw sojuszniczych.

Jeśli chodzi o tytułową utopię, to chciałbym skoncentrować się na Norwegii, która również przeszła szybką modernizację, polegającą na przeskoku od biednego kraju rybackiego i wielorybniczego do jednego z najbogatszych krajów świata. Kraj Wikingów swą pierwszą modernizację przeżył wraz z wprowadzeniem w XI w. chrześcijaństwa przez św. Olafa (995-1030), którego uznaje się za patrona całej Skandynawii. Mimo powszechnego zlaicyzowania krajów nordyckich dużą popularnością cieszy się, wymagający wiele wysiłku fizycznego, szlak pielgrzymkowy Olavsleden, prowadzący do katedry Nidaros w Trondheim. To właśnie Nidaros, czyli dzisiejsze Trondheim, było pierwszą trwałą stolicą Norwegii, a w tamtejszej katedrze od 1814 r. odbywają się koronacje królewskie. Mimo tych procesów modernizacyjnych Norwegia nigdy nie była krajem niepodległym. W średniowieczu i późniejszych epokach, w czasie obowiązywania unii kalmarskiej (1397-1523) oraz po jej rozwiązaniu, kraj był podległy Danii. Po epoce napoleońskiej obowiązywała unia personalna między Szwecją a Norwegią. Do dziś przed pałacem królewskim w Oslo stoi pomnik Jeana Baptiste Bernadotte, czyli króla Karola XIV Jana, założyciela panującej do dziś w Szwecji dynastii Bernadotte. Ale to w XIX w., podobnie jak w wielu innych mniejszych krajach podległych obcej hegemonii, nastąpiło odrodzenie narodowe. To wówczas sformułowano nowoczesną konstytucję, a w sferze symbolicznej dokonano przebudowy katedry Nidaros. Na początku XX w. tendencje niepodległościowe były na tyle silne, że było już blisko do wojny szwedzko-norweskiej, jednak zwyciężył „aksamitny rozwód” i w 1905 r. Norwegia ogłosiła niepodległość. Jednak był to nadal biedny i zacofany kraj rybacki, który mimo wszystko zrodził dwóch wybitnych odkrywców – Fridtjofa Nansena i Roalda Amundsena, którzy rozsławili nikomu wcześniej nieznaną Norwegię. Szczególne znaczenie miał w tym względzie wyścig do bieguna południowego. Amundsen zawsze marzył o zdobyciu bieguna północnego, jednak kiedy dowiedział się o ekspedycji Roberta Falcona Scotta, to zmienił plany i stanął z nim w szranki do wyścigu, którego rezultat okazał się szokiem dla świata. Oto wyposażona w najnowocześniejsze środki techniczne ekspedycja brytyjska, na czele z arystokratą i wojskowym, poniosła wszelkie możliwe porażki. Scott co prawda zdobył na początku 1912 r. biegun południowy lecz zastał tam flagę norweską wetkniętą przez Amundsena w końcówce roku 1911. Największe imperium ówczesnego świata zostało pokonane przez awanturnika z nieznanego, biednego kraju, który swój sukces odniósł dzięki zacofaniu, gdyż w przygotowaniach do ekspedycji skrupulatnie naśladował Inuitów zamieszkujących Grenlandię i Alaskę.

Kolejny krok na drodze do budowania północnej utopii należy do Adolfa Hitlera, który w 1940 r. zaatakował Norwegię w ramach operacji Weserübung. Cele operacji były dwa – racjonalny i utopijny. W tym pierwszym chodziło o zdobycie niezamarzającego portu w Narviku, dzięki któremu można było transportować szwedzką rudę wydobywaną w okolicach Kiruny, a była ona niezbędna do niemieckiej produkcji zbrojeniowej. Drugi cel wynikał z ideologii rasistowskiej. Hitler uważał Norwegów i Islandczyków za narody reprezentujące najczystszą rasę nordycką. Dlatego też w Norwegii zaczęły powstawać ośrodki Lebensborn, kraj miał zostać skolonizowany przez Niemców i pokryty siecią autostrad i kolei. Powstały nawet plany budowy nowego Trondheim, mającego stać się świątynią pangermanizmu. Jak dobrze wiadomo z tych planów nic nie wyszło, ale zemsta Niemców była okrutna, gdyż w ramach taktyki spalonej ziemi puszczono z dymem całą Laponię, zarówno norweską jak i fińską. Ocalało tylko największe miasto na północy, czyli Tromsø.

O ile szwedzkie państwo dobrobytu mogło być budowane już po pierwszej wojnie światowej, to norweski cud gospodarczy jest związany z odkryciem zasobów ropy naftowej, które nastąpiło dopiero w końcu lat 60. XX w. Bogactwo oparte na wydobyciu tego surowca, z którego zyski są gwarancją stabilnych emerytur dla Norwegów, a przy tym import siły roboczej z całego świata, to symptomy nowej utopii państwa opiekuńczego. Warto jednak być świadomym, że ta ostatnia modernizacja była bardzo szybka, widać to choćby w całkowicie odbudowanym po wojnie Narviku, charakteryzującym się nadzwyczaj toporną architekturą. Jeśli ktoś zwiedza modną obecnie dzielnicę Aker Brygge w ścisłym centrum Oslo, to niech wie, że na jej terenie jeszcze w latach 80. XX w. budowano potężne platformy wiertnicze. Wszędzie w Norwegii można spotkać licznych turystów z Niemiec, których przodkowie wypalili całą północ, zaś dziś Niemcy wydają najładniejsze i najciekawsze czasopisma, książki, albumy oraz przewodniki poświęcone Skandynawii i krajom nordyckim.

 

/mdk

ks Krzysztof Adamski

ks. dr Krzysztof Adamski

Wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#geopolityka #Arktyka #Norwegia #Islandia #II wojna światowa #modernizacja #Donald Trump #ropa naftowa #NATO #koło podbiegunowe
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej