Adamski: Szwajcaria - państwo idealne, czy model anachroniczny?

2024/10/7
pomnik lwa
Fot. ks. dr Krzysztof Adamski / Pomnik szwajcarskich gwardzistów, którzy zginęli w obronie króla Francji Ludwika XVI w czasie rewolucji francuskiej, Lucerna.

Wśród radykalnych zwolenników deregulacji, upatrujących w rozwiązaniach wolnorynkowych likwidacji większości problemów obecnych we współczesnym świecie, podstawowym postulatem jest ograniczenie roli państwa w gospodarce. Jedną z bardziej radykalnych teorii w tym zakresie jest anarchokapitalizm reprezentowany przez Hansa-Hermanna Hoppego.

Spoglądając od strony historycznej, zwolennicy tej teorii źródeł wszelkiego zła w świecie dopatrują się w stopniowym, coraz silniejszym rozwoju państw posiadających duże zasoby terytorialne i ludnościowe, z silną władzą centralną dążącą do imperialnych podbojów i ekspansji. Zwykle struktura takich mocarstw jest podobna, a na ich czele stoją charyzmatyczni wodzowie mamiący tłumy snami o potędze. Dotyczy to nie tylko ekspansji kulturowej i politycznej, ale przede wszystkim gospodarczej.

Jakub Wozinski, autor monumentalnej pracy „Dzieje kapitalizmu. Nieznana historia imperiów, bankierów, wojen i kryzysów”, utrzymanej w ryzach doktryny anarchokapitalizmu, rozróżnia „kapitalizm wolnorynkowy” od „kapitalizmu państwowego”. Również wybitny twórca katolickiej nauki społecznej, ks. prof. Franciszek Janusz Mazurek, określał system gospodarczy panujący w krajach realnego socjalizmu mianem „kapitalizmu państwowego”. Oznaczało to, że monopol na własność środków produkcji w tamtym systemie była własnością państwa, co w praktyce oznaczało, że ich właścicielem jest oligarchiczna partyjna nomenklatura, a nie klasa robotnicza. Pozostaje pytanie: jeśli nie silne państwo, to co?

Ideałem dla anarchokapitalistów jest państwo ograniczone terytorialnie z niewielkimi kompetencjami władzy centralnej, oparte na wzajemnej konkurencji między innymi państwami o podobnej strukturze, przy zachowaniu maksymalnej wolności poszczególnych jednostek ludzkich. Dopiero taki model, ich zdaniem, sprzyja bogaceniu się oraz akumulacji kapitału. Stąd także początków nowożytnego kapitalizmu upatruje się w, istniejących jeszcze w średniowieczu, małych państwach-miastach funkcjonujących na zasadzie wolnych umów, jak choćby Wenecja, Florencja, Genua, Niderlandy, po części także rozdrobniona Rzesza Niemiecka. Jednak one wszystkie, z czasem, stały się ekspansjonistycznymi imperiami kolonialnymi.

Dziś podobnego systemu władzy można doszukiwać się jedynie w Szwajcarii. Państwo to, nigdy nie było monarchią i nie posiadało silnej władzy centralnej. Od samego początku było luźną federacją kantonów, które porozumiały się między sobą w celu obrony przed imperialną zachłannością Habsburgów. W 1291 r. kantony Schwyz, Uri oraz Unterwalden utworzyły „związek wieczysty” stanowiący zalążek współczesnej Konfederacji Szwajcarskiej. Alpejska kraina leżąca na szlaku handlowym z południa na północ, biegnącym przez alpejskie przełęcze, znakomicie wykorzystywała od początku swoje położenie geograficzne, mimo iż kumulacja bogactwa oraz uprzemysłowienie kraju nastąpiły dopiero w XIX w.

Wówczas narodziła się także narodowa tożsamość Szwajcarów, okupiona jedyną wojną domową w historii kraju (1847), toczoną między kantonami protestanckimi i katolickimi. Do stworzenia na nowo tożsamości Szwajcarów przyczynił się nie kto inny jak Napoleon Bonaparte, który narzucił alpejskiej krainie ustrój Republiki Helweckiej. Po upadku Napoleona powrócono do systemu konfederacyjnego, potwierdzonego w konstytucji z 1848 r.

Dla wolnorynkowców podstawową kwestią jest wysokość podatków. W Szwajcarii ich wysokość nie jest ustalana w stolicy, której zresztą formalnie nie ma, lecz na szczeblu poszczególnych kantonów. Dlatego istnieje w tym względzie konkurencja, a najbardziej bogatym kantonem jest Zug, położony niedaleko Zurychu. Fenomenem kraju jest system polityczny oparty na ograniczeniu kompetencji rządu federalnego i poddawaniu wielu kluczowych spraw pod powszechne referenda. W Szwajcarii politycy się nie kłócą, gdyż rząd (Rada Związkowa) składający się z siedmiu osób stanowi koalicję wszystkich najważniejszych sił politycznych w kraju i spośród siebie wybiera prezydenta na okres jednego roku. Rada musi porozumieć się we własnym gronie i na zewnątrz reprezentować jednolite stanowisko (tzw. magiczna formuła). Prowadzi to do sytuacji, że mało kto wie, jak nazywa się obecnie prezydent państwa, a przeciętnych ludzi interesuje bardziej polityka na poziomie kantonu, niż ta uprawiana w Bernie.

Wielu autorów zadaje pytanie, co jest źródłem bogactwa Szwajcarii, czy może sektor finansowy ze wzbudzającą kontrowersje tajemnicą bankową, czy przemysł farmaceutyczny (największe koncerny Big Pharma są ulokowane w Bazylei), czy może mocny i stabilny frank zapewniający stały dopływ kapitału,  czy też może przemysł precyzyjny i zbrojeniowy, czy w końcu turystyka, mleko, sery i czekolada? Nic z wymienionych wyżej rzeczy nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Można uznać, że to wszystko są jakieś składowe, ale czynnikiem kluczowym jest tradycja, która spaja ludzi mówiących różnymi językami oraz żyjących w różnych środowiskach kulturowych. Uznaje się, że w Szwajcarii obywatele rządzą się sami i tym samym są dla siebie najwyższą władzą, a politycy są jedynie urzędnikami wcielającymi wolę ludu w życie. Jednym z filarów systemu społecznego państwa szwajcarskiego jest, wspólna z katolicką nauką społeczną, zasada subsydiarności oznaczająca, że decyzje muszą zapadać na właściwym szczeblu. Oznacza to, że tylko te sprawy, które mają zastosowanie do całego kraju, powinny być regulowane na szczeblu centralnym.

Gospodarka globalna i wszechwładza rynków finansowych powoduje także turbulencje dla Szwajcarii, co zakłóca zbyt idealistyczne postrzeganie tej alpejskiej krainy. Świadczy o tym choćby upadek branży zegarmistrzowskiej w latach 70. i 80. XX w. Mimo restrykcyjnej polityki państwa w przyjmowaniu emigrantów, obecnie w Szwajcarii jest ich ponad dwa miliony, co stanowi 25% populacji kraju. Ale przecież jako przyczynę sukcesu gospodarczego kraju często uznaje się szwajcarską otwartość na przybyszów, gdyż choćby przemysł zegarmistrzowski rozwinął się dzięki hugenotom z Francji, jak i Polakowi Filipowi Patkowi. Czyżby była to tylko otwartość na tych, którzy przyjeżdżają z dużym kapitałem? Szwajcaria oczywiście nie jest rajem na Ziemi, jest krajem wyjątkowo drogim, o czym świadczy skrywany wśród miejscowych fakt, że obywatele niemieckojęzyczni często robią zakupy w Niemczech, a ci z Romandii - we Francji.

Powracając na koniec do koncepcji anarchokapitalizmu, to z pewnością jej zwolennicy nie są zadowoleni ze współczesnej Szwajcarii, w której istnieje choćby bank centralny. Zapisana w konstytucji zasada neutralności politycznej powoduje lokowanie na terytorium państwa szeregu instytucji służących globalnym interesom finansjery, jak choćby najstarszy na świecie bank międzynarodowy (Bank Rozrachunków Międzynarodowych), mieszczący się od 1930 r. w Bazylei.

Jednakże kluczową kwestią pozostaje: jakie ma być państwo? Pytanie nieustannie aktualne w Polsce, gdzie z jednej strony słychać narzekania na „państwo z dykty”, na które nie można liczyć w naglącej potrzebie, a z drugiej na wszechwładzę pastwa wtrącającego się we wszystko, co widać obecnie jaskrawo na przykładzie edukacji.

 

/ab

ks Krzysztof Adamski

ks. dr Krzysztof Adamski

Wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Szwajcaria #KNS #Katolicka Nauka Społeczna #polityka #państwo #ustrój #demokracja #wolny rynek #gospodarka #kapitalizm #anarchokapitalizm
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej