
Naturalne podejście do swojego ciała jest obecnie jednym z najbardziej propagowanych. Dbanie o siebie, wsłuchiwanie się w swoje potrzeby, diety, ćwiczenia i masaże. Wraz z rozwojem takiej postawy rośnie też hipokryzja lewej strony sceny politycznej. Wpływa ona na naturalny rozwój człowieka w sposób całkowicie sztuczny, twierdząc, że on sam rozwija się w taki sposób.
Chcąc opowiedzieć o cyklu życia człowieka, zaczynamy od narodzin, idąc przez dzieciństwo, dorastanie, wejście w dorosłość, potem wiek średni i starość, po której następuje śmierć. Wydaje się, że ta wiedza jest tak podstawowa, że nikt się już nad nią nie zastanawia. Okazuje się, że „wolność”, którą dostajemy od lewicy, zaburza ten ład.
Narodziny
Przyjście na świat dawno wyczekiwanego dziecka, radość od samego momentu poczęcia – są to uczucia, które towarzyszą każdej matce, która chciała posiadać potomstwo. Różnice światopoglądowe nie są w tym wypadku ważne. Jeśli kobieta chciała dziecka, to będzie ono jej córką czy synem od momentu, w którym pojawi się w jej brzuchu. Niestety, zdarzają się poronienia, które zawsze są tak samo bolesne i obciążające. Niedawno zdarzyło się to też pewnej lewicowej aktywistce – Mai Staśko, która straciła ciążę, dziecko, o które się starała. Sama użyła tych słów. Od wielu lat krzyczy jednak, że do pewnego momentu jest to zlepek komórek, a nie dziecko. Ciążę można przerwać, bo to tylko zarodek, nie czuje i nie myśli. Do 12. czy 26. tygodnia to nawet nie jest śmierć, tylko „pozbycie się problemu”. Tylko dlaczego matka w takim razie płacze i cierpi? Dlaczego dzieli się tym doświadczeniem w Internecie, wspierając tym razem wszystkie kobiety, które straciły dziecko? Jak to się w takim razie nazywa? Strata dziecka czy nic nieznaczącego zlepku komórek?
Dzieciństwo
Beztroski czas zabaw, poznawania nowych umiejętności, nazywania rzeczy po imieniu. Większość z nas chciałaby wrócić do tamtych lat, gdy wszystko było takie proste. Należy jednak pamiętać, że obecnie dziecko nie może dostać zabawki, która jest związana z płcią, ani nie można ubierać go w kolory, które ją definiują. Niech bawi się zabawkami, jakimi chce, ale jeśli dziewczynka pobawi się samochodzikiem, a chłopiec lalką, to zachodzą przesłanki do stwierdzenia, że może to dziecko urodziło się w „złym ciele”. Oczywiście jest za wcześnie, żeby to stwierdzić, więc wychowuje się je bez tożsamości płciowej i przynależności do grupy. Nie można mu także odpowiedzieć na pytanie, jak się będzie dalej rozwijać. Zakazuje się mu mówienia, że ktoś jest „gruby”, ponieważ jest to „osoba w kryzysie”. Nie może powiedzieć, że pan chodzi w sukience, bo to wybór tego człowieka i trzeba to akceptować. Musi się nauczyć, że trzeba pytać o zaimki, a także nie zakładać, że ktoś ma tożsamość, skoro ty sam jej nie masz. Beztroskie dzieciństwo, w którym pewne rzeczy wydają się oczywiste, nagle przepełnione jest zasadami, które nie łączą się z prostym i logicznym rozumowaniem małego człowieka.
Dorastanie
Moment buntu, odkrywania siebie, podejmowania decyzji, co chce się robić w życiu, kim być. Na tym etapie najlepiej jest podjąć decyzję co do zmiany płci, zacząć brać hormony, których organizm nie produkuje naturalnie w odpowiedniej ilości, i przyjmować je prawdopodobnie do końca życia. Trzeba przejść też inicjację seksualną i koniecznie się nauczyć, „jak to się robi”, bo w wieku nastoletnim jest to najważniejsza wiedza i im wcześniej dowiesz się, jak te mechanizmy działają, tym będziesz… no właśnie. Jaki? Doroślejszy? Lepiej znający świat? Dowiesz się, jak działa twoje ciało i zrobisz z tego pożytek. Mając wcześniej dzieciństwo pozbawione tożsamości, młody człowiek zaczyna szukać nie tylko tego, kim chce być, ale tego, kim w ogóle jest. Kiedy wydaje mu się, że wie, szuka grupy, która go w tym wesprze i zgodnie z jej ideologią podejmuje decyzje. Nie ma teraz czasu na problemy z nauką, pierwszą miłością czy poszukiwaniem zainteresowań. Twoją tożsamością jest grupa, w której jesteś. Ciało zmuszane jest do dorastania pod wpływem hormonów, które powinno produkować w mniejszej ilości, czy też brania tabletek, które mają zapobiec ciąży, a tym samym hamują rozwój płciowy, który jest i tak niepotrzebny, bo to są problemy dorosłych ludzi.
Dorosłość
Będąc pełnoletnimi, możemy robić wszystko. Rodzice nie mają już nad nami władzy, a życie przebiega na naszych zasadach. Wchodzimy wtedy w związki, zakładamy rodziny lub zmieniamy partnerów. Możemy decydować o tym, czy to dziecko, czy „zlepek komórek”, czy nasz rodzic ma jeszcze prawo do życia, możemy wybierać rząd i wychodzić na ulice wykrzyczeć swoje racje. Lewa strona sceny politycznej namawia do rozwiązłości, „sprawdzania” siebie nawzajem, zanim wejdziemy w długotrwałą relację. Trzeba się przecież „wyszaleć”. Skutkiem ubocznym są choroby weneryczne, które są normalizowane jako coś naturalnego. Należy tylko pamiętać o antykoncepcji w postaci tabletek na wypadek ciąży i prezerwatywach, żeby jednak żadnej z tych chorób nie złapać. Nie ma stuprocentowej pewności, że to zadziała, ale czego się nie robi dla „odnalezienia siebie”. Jeśli wybrana została płeć inna niż „biologiczna”, to trzeba pamiętać o dalszym przyjmowaniu hormonów, bo organizm nadal nie produkuje ich w ilości wystarczającej, żeby sprostać wymaganiom psychiki. Należy również pamiętać o terapii, ponieważ nic nie jest takie, jak się wydaje, a żeby odkryć, co jest nie tak, trzeba przeprowadzać długie rozmowy z terapeutą. Prawdopodobnie po prostu wychowanie przez rodziców było „złe”, bo nie nadążyło za obecnymi standardami, nie zapewniło tej „wolności”, która teraz jest powszechna.
Wiek średni
Życie wydaje się już stabilne, praca i zarobki są na poziomie, na coraz więcej można sobie pozwolić. Kobietom nie udało się zajść w ciążę, bo najpierw nie chciały, a jak już chciały, to było na nią za późno. Zdarzały się poronienia, okazuje się, że organizm, po długotrwałym ingerowaniu w cykl, nie chciał podjąć się tego zadania. Związki się rozpadają, bo przesłanie było takie, żeby się nie przywiązywać. Po trzeciej zmianie zaimków człowiek już nie wie, kim jest, więc stwierdza, że jest niebinarny, bo nie przywiązuje się do żadnej grupy płciowej. Trzeba się leczyć na nawracające choroby weneryczne. „Na szczęście” nadal jest grupa, która akceptuje takiego człowieka, grupa ludzi z podobnymi wartościami, którzy nadal walczą o „wolność” płci i stwierdzenie, że człowiek jest tym, kim chce być, a nie tym, kim środowisko mu karze. Osoby po „korekcie płci” nadal przyjmują „leki”, bo organizm nie chce się przestawić sam z siebie na „właściwe tory”. Trzeba dalej chodzić na terapię, bo jakoś nadal nie można się przystosować do zmian, które zaszły już tak dawno. W głowie można być tym, kim się chce…
Starość
Kim jesteś…?
Możesz odpuścić, inni zdecydują za ciebie, czy masz żyć.
Nowa naturalność
Współczesna propaganda głosi „wolność, naturalność, oddanie się uciechom”. Jednocześnie ta sama „naturalność” z jakiegoś powodu nie wynika z faktu, że żyjesz i istniejesz, ale trzeba jej pomóc. Każdy etap życia angażuje coraz to więcej zasobów zewnętrznych, które obciążają organizm. Hipokryzją jest więc nazywanie tego wolnym i naturalnym życiem. Jednoczesna propaganda, która głosi, że warto się zdrowo odżywiać i ćwiczyć, ponieważ to przedłuży życie, wydaje się wykluczać kult chorobliwej otyłości, zmiany dokonywane mechanicznie w ciele, przyjmowanie preparatów, które chwilowo „pomagają”. W promowaniu takiej postawy brakuje refleksji, że nie urodziliśmy się, posiadając samoistne możliwości takich zmian, ewolucyjnie jest to niemożliwe i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Ukazują się artykuły, które głoszą, że mężczyzna zaszedł w ciążę. Po przeczytaniu dowiadujemy się, że to nie mężczyzna, a biologiczna kobieta, której nie usunięto żeńskich narządów płciowych. W komentarzach zaczyna się dyskusja, czy prawidłowo napisano, że to mężczyzna, czy kobieta, jakich zaimków powinno się używać. Ludzie zarzucają sobie błędy, bo przecież poprawnie to powinno być tak, a nie inaczej. Za chwilę osoba o tych samych poglądach mówi, że powinno być odwrotnie. Wydawca publikującej strony, która ma charakter lewicowy, prosi o kulturę wypowiedzi w komentarzach, potwierdzając tym samym, że temat jest sporny. Tylko dlaczego taki jest, skoro to powinno być „naturalne”? Lewa strona sceny politycznej próbuje spowodować, że przyjmiemy za normalne coś, co nigdy nie wydarzy się bez ingerencji człowieka w organizm oraz w wychowanie. Pierwotne instynkty do prokreacji i rozwoju w grupie określonej po pierwsze przez płeć zostały zaburzone. Człowiek gubi się w tym, kim ma być i jak ma funkcjonować, a także, kim jest osoba żyjąca obok niego. Od dzieciństwa nie odnajduje się w swoim ciele i jest uczony, że dowie się, kim jest, później. W przyszłości nagle każą mu podjąć decyzję, której nigdy nie przemyślał, więc zasięga rady środowiska i zaczyna pracować nad swoim ciałem środkami zewnętrznymi. Hipokryzją jest więc nazywanie tego „naturalnością”.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 2/2025
/ab