Wigilia i Boże Narodzenie to jedne z najpiękniejszych świąt chrześcijańskich przeżywanych w ciągu roku.
Mogą to być tylko kolejne święta, kilka dni wolnych od pracy, o których szybko zapomnimy, a gdy będą się kończyć powtórzymy znany slogan „święta, święta i po świętach…”. Możemy jednak przeżyć je głęboko, w gronie najbliższych i w łączności z przodkami. Podstawą właściwego przeżywania tych świąt są oczywiście praktyki religijne, bo jak pisał Adam Mickiewicz: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”. Tak więc oprócz przeżycia Narodzenia Pańskiego podczas liturgii w kościele pomocne w świętowaniu przyjścia na świat Syna Bożego okażą się tradycje rodzinne.
Współcześnie adwent jest traktowany raczej jako czas „radosnego oczekiwania”. Zniesiono nawet obowiązek powstrzymania się od mięsa w Wigilię. Dawniej przed pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdki nie spożywano żadnego posiłku. Później siadano do bezmięsnej wieczerzy, już bez ograniczenia ilościowego. Liczba potraw na stole zależała niekiedy od statusu społecznego. Według niektórych źródeł chłopi jedli siedem potraw, szlachcice – dziewięć, a panowie jedenaście. Wśród podawanych dań znajdowały się ryby, kapusta, groch, owoce, kluski z miodem i makiem, a w prowincjach ruskich – kutia, czyli pszenica z miodem i mlekiem. Zwyczaj o podawaniu dwunastu potraw pochodzi z późniejszych czasów.
Według starego obyczaju znakiem do rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej jest pojawienie się pierwszej gwiazdy na niebie. Upamiętniała ona gwiazdę betlejemską zauważoną przez Trzech Mędrców. Kluczowym momentem wieczerzy wigilijnej jest łamanie się opłatkiem. Te od dawna wytwarzano jedynie w kościołach. Podobnie jak dziś nie kupowano ich w świeckich miejscach. Opłatek wywodzi się z dawnych eulogii – znanych powszechnie już od IV wieku chlebów przynoszonych wiernym, którzy nie brali udziału w świętej liturgii. Nie były one konsekrowane, ale jako poświęcone stanowiły coś więcej, niż zwykły chleb. Opłatkiem dzielono się z wszystkimi domownikami. To był i jest nasz piękny zwyczaj, który poprzez wyciągniętą rękę z chlebem mówi o otwarciu serca do każdego człowieka. Sama wieczerza wigilijna, zwana tradycyjnie wilią, miała zawsze charakter sakralny. Przed jedzeniem oprócz podzielenia się opłatkiem rodzina wspólnie się modliła. W katolickich domach zwyczaj ten przetrwał do dziś. Modlitwie przewodniczy głowa rodziny. Ponadto jest odczytywany fragment Ewangelii św. Łukasza opisujący narodziny Jezusa w Betlejem.
Wiele przepięknych tradycji wiąże się także z wigilijnym stołem, nakrytym białym obrusem, który staje się ołtarzem rodzinnym. Przykładem jest wkładanie siana pod wigilijny obrus.
W niektórych rejonach Polski umieszczano je również pod stołem lub na ławach. Przypominało to ubogie warunki, w jakich narodził się Zbawiciel. Kolejny zwyczaj to palenie świecy wigilijnej, który przyjmowany jest ostatnimi czasy przez polskie rodziny – zwłaszcza że świeca ta rozprowadzana przez polską Caritas mówi o dzieciach potrzebujących pomocy. Chrześcijańska, choć stosunkowo nowa, tradycja zostawiania pustego miejsca dla nieznanego gościa ma na celu zaproszenie do domu nieznanych, będących przecież naszymi bliźnimi.
Katolickimi obyczajami przesiąknięta jest nie tylko Wigilia, lecz cały okres Bożego Narodzenia, trwający zgodnie z prawem kościelnym do niedzieli po święcie Trzech Króli. Jednym z tych zwyczajów jest świąteczna szopka lub żłóbek. Jego pomysłodawcą był sam św. Franciszek z Asyżu. Jest ona ustawiana w każdym kościele, ale także w wielu domach. Przez cały ten okres towarzyszy nam choinka. Dziś trudno wyobrazić sobie święta bez niej, jednak nie zawsze pamiętamy o jej głębokiej symbolice. Nawiązuje ona do biblijnego drzewa życia dającego nieśmiertelność, a jednocześnie do krzyża Chrystusa, na którym dokonało się nasze zbawienie. Jakże bogaty jest zbiór pieśni bożonarodzeniowych – kolęd i pastorałek, które śpiewa się nie tylko w kościołach, ale także w polskich domach. Ale, niestety, często zachwycamy się ich melodiami, zapominając o ich głębokiej treści.
Dziś media i sieci handlowe dążą do laicyzacji Bożego Narodzenia. Nakręcana jest spirala konsumpcji. Zapomina się o całym bogactwie tradycji świątecznych, pamiętając o jednej –
prezentach. Ten sam w sobie przemiły zwyczaj staje się okazją do tworzenia potrzeb. W instytucjach publicznych coraz częściej panuje polityczna poprawność, a twierdzenie „święta Bożego Narodzenia” zastępowane jest neutralnym „święta”. Zamiast o bogatej treści faktu przyjścia na świat Boga w Osobie Jezusa Chrystusa mówi się o magii świąt.
Pozostańmy wierni naszym tradycjom, które w święta Bożego Narodzenia tak bardzo zbliżają ludzi do siebie, nie zapominając jednakże o tym, że to wszystko dzieje się dlatego, że na świat przyszedł Syn Boży i stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. Warto więc zgłębić skarbiec narodowych tradycji bożonarodzeniowych. Pozwolą nam one przeżyć ten święty czas pełniej i radośniej.
/md