Kto nie idzie do przodu, ten ginie

2024/08/19
16 Grafika Mariusz Huk
Grafika: Mariusz Huk

Mignęła mi kiedyś w Internecie informacja, że profesjonalni mówcy, zanim przejdą do meritum, robią swoistą przystawkę. Często jest to jakaś anegdota, w ramach której wykazują, że między nimi a widownią jest pewna więź, jakiś zaczyn braterstwa. Innym razem, próbując pobudzić uwagę słuchaczy, dają proste zadanie do wykonania. Nie roszcząc sobie prawa do określania mnie zawodowym mówcą czy też zawodowym autorem tekstów, dziś pozwolę sobie posłużyć się tą techniką.

Gra w skojarzenia

Skoro tematyka numeru jest poważna, to wszelkie anegdoty byłyby nie na miejscu. Dlatego mam dla Was, drodzy Czytelnicy, jedno krótkie zadanie. Gdybyście byli obecni na spotkaniu redakcyjnym i usłyszeli, że w kolejnym kwartalniku pochylimy się nad tematem piękna, to jakie byłoby pierwsze skojarzenie wypowiedziane przez Was w czasie burzy mózgów? A gdyby ograniczyć się tylko do nazwisk, to kto byłby pierwszy? Chopin, Matejko, Michał Anioł? Czy byliby to malarze, muzycy, czy rzeźbiarze? A może przyszedłby Wam do głowy jakiś film? Moim pierwszym skojarzeniem było nazwisko. Nazwisko, które nosił kojarzony z Krakowem i Wilnem historyk, historiozof, wykładowca akademicki i krytyk teatralny. Ciągnąc jeszcze przez chwilę tę nietypową rozgrzewkę, dodam kolejne podpowiedzi: bez wątpienia patriota, człowiek światły, twórca oryginalnej koncepcji, która przerodziła się w odrębną naukę porównawczą o cywilizacjach. Na tym zakończmy zadanie. Chodzi mi oczywiście o prof. Feliksa Konecznego. Jeśli ktoś chce zgłębić jego biografię, to zachęcam do sięgnięcia na półkę po nasz kwartalnik z końca 2020 roku i zajrzenia do działu „Inspiracje”. Dziś zaś zapraszam do skupienia się na zagadnieniu piękna w kontekście cywilizacji.

O Konecznym osobiście

Gotów byłem poświęcić część miejsca przeznaczonego na mój tekst na to „ćwiczenie”, bo jestem ciekaw, czy komuś jeszcze z pięknem skojarzyła się ta postać. Jest to także punkt wyjścia do wyjaśnienia, dlaczego mnie właśnie prof. Koneczny pierwszy przyszedł na myśl. Pisałem o nim pracę magisterką (o koncepcji zjednoczonej Europy), ale na pewno nie jest to powód bezpośredni, tzn. byłoby dziwne, gdyby losowe słowo kojarzyło się komuś z jego dawno już napisanym zwieńczeniem studiów. Prawda jest taka, że nauka o cywilizacjach w ujęciu Konecznego ma m.in. z pięknem całkiem sporo wspólnego.

Nawiązując raz jeszcze do „magisterki”, wypada choć krótko wyjaśnić kilka pojęć, zanim przejdziemy do głównego wywodu. Nawet jeśli ktoś nie lubi tego rodzaju tekstów albo naukę porównawczą ma w małym paluszku, to niech potraktuje to jako okazję do jej popularyzacji wśród tych, którzy dzieł profesora jeszcze nie czytali.

Koncepcja

Omówienie w kilku zdaniach dorobku naukowego liczącego kilkadziesiąt tomów po kilkaset stron jest zadaniem karkołomnym, więc proszę nie myśleć, że uważam, iż w ten sposób wyczerpię temat. Główna teza prof. Konecznego jest taka, że ludy i narody zamieszkujące ziemię w różny sposób organizują swoje społeczeństwa, uchwalają różne prawa, inaczej spoglądają na świat, niosą inny bagaż tradycji. Te różnice pozwalają wyróżnić cywilizacje. Jeśli miałbym wybrać jednozdaniowy cytat, który jest najważniejszy w tym ogromnym dorobku, to bez wątpienia wskazałbym na definicję cywilizacji. Dla prof. Konecznego jest ona metodą życia zbiorowego.

Na kartach jego książek przewija się większa liczba cywilizacji historycznych, ale za współczesne sobie uważał siedem z nich: arabską, bizantyńską, bramińską, chińską, turańską, żydowską i wreszcie łacińską, którą – co tu dużo mówić – wartościował najmocniej i wywyższał ponad inne. Pamiętać trzeba o tym, że kryterium różnicującym jest nie geografia czy kolor skóry, ale metoda tworzenia ustroju społecznego. Stąd można być np. Żydem lub Chińczykiem, a równocześnie żyć jak np. bizantyjczyk czy łacinnik, zależnie od tego, jak podchodzi się np. do zagadnienia indywidualności i gromadności czy też wolności myśli. Co również bardzo ważne, mieszanki cywilizacji – o ile w praktyce możliwe – nieuchronnie doprowadzają do upadku. Zdrowe cywilizacje charakteryzują się gotowością do starcia i ekspansji, a nie do bezrefleksyjnego mieszania się z innymi cywilizacjami. Do tego zagadnienia jeszcze wrócimy.

Dla naszego tematu kluczowy jest fakt, że jednym z wielu elementów metodologii nauki porównawczej o cywilizacjach był quincunx, figurujący również pod nazwą pięciomianu bytu. Koneczny umieścił w nim, jak nietrudno się domyśleć, pięć kategorii. Są to: prawda, dobro, zdrowie, dobrobyt i wreszcie – piękno. Gdybyśmy chcieli przedstawić quincunx graficznie, to przypominałby prostokąt, w którego rogach po jednej stronie znajdą się kategorie duchowe: to, jak cywilizacje rozumieją prawdę i dobro, a po drugiej materialne: jakie jest podejście do zdrowia i dobrobytu (dla przykładu: w kategorii zdrowia inaczej zachowa się przedstawiciel cywilizacji bramińskiej, który godzi się z chorobą, szczególnie gdy dotyka ona ludzi z innej kasty, a inaczej łacinnik, który o zdrowie będzie walczył i zastosuje do tego osiągnięcia medycyny). Znamienne, że piękno w owym prostokącie znajdzie się na jego środku, będąc łącznikiem między duchem i materią. Dla Konecznego ta kategoria nie jest jedynie sprawą subiektywnych preferencji czy gustów, lecz ma głębsze znaczenie cywilizacyjne.

Przychodzi mi do głowy rozróżnienie między tym, co dzisiejszy świat nazywa miłością, czyli skupienie się na sferze emocjonalnej, a tym, co nauka społeczna Kościoła mówi na ten temat, skupiając się na miłości jako gotowości do ofiarowania siebie dla drugiej osoby. Nieco podobnie było u prof. Konecznego. U niego bowiem piękno i nierozerwalnie związana z tą kategorią sztuka nie służy li tylko do pustych zachwytów, dogadzania modom czy wywoływania emocji. Jest to zadanie znacznie bardziej wzniosłe i odpowiedzialne, kształtuje bowiem pogląd człowieka na świat.

Skupmy się na pięknie

Spróbuję na chwilę nieuprawnionego być może, a na pewno ryzykownego odniesienia nauki porównawczej do naszych czasów. Czy patrząc dziś na Europę, kolebkę cywilizacji łacińskiej, widzimy zgodność co do postrzegania kategorii pięciomianu? Zostawmy zresztą pięciomian i skupmy się na zadanym temacie piękna. Czy Europejczyk może jasno określić, co uważa za piękne? Tak jak zastanawiałem się wcześniej, ilu z Czytelników skojarzył się Feliks Koneczny, tak teraz zastanawiam się, ilu respondentów na Starym Kontynencie wskazałoby katedry jako skojarzenie z pięknem. Posługując się wnioskami profesora, śmiało można stwierdzić, że dla trwałości cywilizacji jest znacznie lepiej, gdy żyjący według niej ludzie bez wątpienia zachwycają się np. posągiem Dawida czy Mona Lisą. Problem pojawia się wtedy, gdy w obrębie tego, co kiedyś tworzyło cywilizacyjną jedność, pojawiają się bieguny tak odległe, że aż niemożliwe do połączenia, tak iż jedni nadal będą stać w Luwrze w długiej kolejce, by zobaczyć najsłynniejszy obraz Leonarda da Vinci, a drudzy znacznie wyżej będą cenić sobie zbudowane na jego bazie memy.

Kto nie idzie do przodu, ten ginie

Jeszcze raz podkreślę, że świat widziany oczyma Konecznego to arena nieustannych starć cywilizacji. Nie musi to automatycznie oznaczać nieustannych wojen, ale ciągłe starcie wartości już tak. Czyniąc drobną dygresję, że ten właśnie pogląd profesora w dość dziwny sposób przypomina późniejszą teorię Samuela Huntingtona, dodam, że także tutaj obowiązuje zasada, że „kto nie idzie do przodu, ten się cofa”. Ludy cywilizacji ospałej, niewierzącej w siebie, niepamiętającej o swoich dokonaniach, są skazane na napór obcych, często szkodliwych wpływów innych metod życia zbiorowego. Kiedyś artyści, przetwarzający otaczającą ich definicję piękna w dzieła sztuki, byli żołnierzami na polu starć cywilizacyjnych, wcale nie mniej ważnymi od prawdziwych armii. Czy dziś łacinnicy mogą podjąć walkę w tym obszarze?

Nie wiem, co dziś powiedziałby na to prof. Koneczny, ale czuję, że łapiąc się za głowę, zgodziłby się, że cywilizacja łacińska, czy też to, co kiedyś nią było, nie jest w najlepszej kondycji. Z jego metodologii można by wymieniać całe szeregi dowodów na słuszność takiej tezy. Ponownie skupiając się jednak na samym tylko pięknie – to co jest nam dziś serwowane? Niegdyś człowiek Zachodu sztukę tworzył głównie po to, by oddać cześć swemu Stwórcy. Dziś, gdy spojrzymy choćby na przykład tak niepoważny jak Eurowizja, to pozostaje stwierdzić jedno: sztuka europejska nadal służy oddawaniu chwały bytom duchowym, tyle że stojącym po drugiej strony barykady…

 Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2024

 

/mdk

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#piękno #Koneczny #pięciomian bytu #quincunx #cywilizacja
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej