Niemczyk: Dzieci, wnuki, prawnuki… dokąd sięga testament soboru?

2022/11/7
Konzilseroeffnung 1
Fot. wikipedia.org

Dwa tygodnie temu obchodziliśmy sześćdziesiątą rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II. Taki okres czasu w historii Kościoła to właściwie niewiele, wciąż żyje kilku ojców soborowych, a żaden z dokumentów nie stracił na ważności (przynajmniej w teorii). Co więcej, całkiem spora część wciąż pozostaje do wypełnienia, a tymczasem coraz to częściej podnosi się postulat kolejnego soboru.

Vaticanum II było ogromnym zaskoczeniem, zarówno jego ogłoszenie, jak i rezultat. Nikt nie spodziewał się, że Jan XXIII rozpocznie coś rewolucyjnego, więcej, jak już ogłoszono to przełomowe wydarzenie, to środowisko Kurii Rzymskiej tak przygotowało dokumenty, by trwał on krótko i nie zmienił wygodnego stanu rzeczy. Tymczasem z planowanych kilku miesięcy ledwo Ojcowi wyrobili się w trzy lata, a pierwowzory dokumentów służyły co najwyżej  jako notatniki. Tak to Kościół ostatecznie zaskoczony, musiał wszystko z papieru przenieść w realia duszpasterskie, do życia diecezjalnego.

Pochylając się nad treścią dokumentów niejednokrotnie się zaskoczymy, może nie pod względem teologicznym, ale zastosowań praktycznych. Dość wyrazista jest tu konstytucja liturgiczna, która choć troszkę pozmieniała układ prezbiterium to w gruncie rzeczy nie była rewolucyjna, raczej subiektywne adaptacje i późniejsze dokumenty spowodowały duży rozdźwięk. Bo czy w naszych kościołach części stałe są po łacinie i przynajmniej raz w tygodniu śpiewa schola gregoriańska? Lecz patrząc w ten sposób zatracimy resztę dokumentu, która ma charakter katechizacyjny. Bardziej poucza nas o istocie, niż wyglądzie.

Czy Gaudium et spes straciło ważność? Dość odważne jest nadawanie ponadczasowemu dokumentowi tytułu z nazwą „współczesny”, ponieważ dla nas jest już „ówczesny”. Może rzeczywiście parokrotnie dostrzeżemy, iż otaczająca nas rzeczywistość pod pewnymi aspektami się zmieniła, chociażby to, że pojawiła się stosunkowo nowa forma niewiary – jakikolwiek brak zainteresowania religią i sprawami ducha, o czym mówi Prymas Holandii. Także postrzeganie kultury, o którym mowa w rozdziale drugim tego dokumentu, bardzo się zmieniło, doszło wiele nowych form wyrazu artystycznego, szczególnie w sferze internetowej, którego wówczas zresztą wcale nie było. Jednak czy te różnice mogą zdeklasyfikować dokument, którego nadrzędnym celem jest ukazanie godności człowieka i roli Kościoła we wzroście wspólnot i jednostek?

Zaglądnijmy także do dekretów. Pierwszy po jaki chwyciłem (z wiadomych względów) to Optatam totius – o formacji kapłańskiej. Tutaj już drugi akapit informuje, że ze względu na zróżnicowanie narodów i potrzeb, potrzeba aby odpowiednie dokumenty wydały episkopaty. Rzeczywiście, powstały akta zwane Ratio, najnowsze pochodzi sprzed roku, gdzie jednym z ważniejszych punktów jest wydłużenie formacji o rok przygotowawczy. Dekret o środkach społecznego przekazu nie jest instrukcją obsługi i sterowania radiem, ale uwypukla wartość prawdy i potrzebę jej rzetelnego głoszenia w świecie.

Wydaje mi się, że warto jednak odnieść się też do tych, które dotyczą każdego chrześcijanina, czyli dekretów o apostolstwie świeckich i działalności misyjnej. Uważam te dokumenty, za szczególnie niedocenione, bowiem to one wskazują, że ogrom odpowiedzialności nie leży tylko na księżach, lecz na każdej osobie, zarówno w nawie, jak i w prezbiterium oraz tych co stoją na chórze i podpierają mur przed drzwiami. Do każdego, kto przychodzi w niedzielę, kierowane jest słowo „idźcie i głoście”. Tego zadania ewangelicznego nie wypełniły po dziś dzień ani wnuki soboru, ani wszystkie dzieci pierwszego Kościoła.

Ciekawą uwagę stawia przed nami jeden z uczestników Soboru, Jospeh Ratzinger. Stwierdza, że czas wielkich zgromadzeń biskupów się skończył, a zaczęła się era synodalności. Wynika to bowiem nie tylko z kwestii organizacyjnych, mierze przede wszystkim bezpieczeństwa, ale również niebagatelnych kosztów i wielu procedur. Istotna też jest tu kwestia relacji wewnątrzkościelnych, bowiem o ile w latach 60 udział samych biskupów nie budził szczególnego sprzeciwu, tak obecnie opinia publiczna domagałaby się większego pluralizmu elektorskiego. Zauważmy też, iż polityka ojca Świętego Franciszka zakłada mimo wszystko decentralizację, skierowanie uwagi na lokalne episkopaty.

Następnym razem gdy podniesiemy głos kolejnej reformy, nim będziemy żądać zmian, zadajmy sobie pytanie ze sztuki Sławomira Mrożka: skąd pewność, że świat, który chcecie stworzyć będzie lepszy od tego, który już jest? Dość brawurowo pewnie brzmi to spod pióra alumna pierwszego roku, lecz nim zaczniemy odmieniać Kościół, odmieńmy siebie, nim zwołamy kolejny sobór, posłuchajmy tego, który zgromadził episkopat z całego świata, od „wolnej” Ameryki do krajów zza żelaznej kurtyny, a może wówczas, gdy rzeczywiście posłuchamy Ojców, którzy mówią w imię OJCA, odkryjemy, iż w obecnym Kościele jest bardzo duże pole manewru, a nade wszystko, nie ma ograniczeń ewangelizacji.

/em

Krzysztof Niemczyk v2

Krzysztof Niemczyk

Finalista Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Członek Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Kleryk seminarium we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Sobór Watykański II #Krzysztof Niemczyk #felieton #rozważania
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej