Połoniewicz: Mcdonaldyzacja. Uniformizacja życia społecznego

2025/02/6
AdobeStock 302613902 Editorial Use Only
Fot. Adobe Stock

Makdonaldyzacja wszystko spłaszcza, niszczy rozmaitość w wielu dziedzinach życia społecznego na całym świecie. Powoduje schematyzację zachowań ludzi, przyjmowanie amerykańskiego stylu życia, postaw konsumpcyjnych. Tyle mówią słowniki. Dość enigmatycznie. Teoria makdonaldyzacji została sformułowana przez Georga Ritzera w 1993 roku w książce pt. „Mcdonaldyzacja społeczeństwa”. Jak wygląda na gruncie życia społecznego w Polsce?

Jest luty. Niedzielne, nadzwyczaj słoneczne popołudnie chyliło się ku końcowi. Słońce przeszło przez horyzont i powoli układało się do snu. Obudzi się nazajutrz, o brzasku... Po drugiej stronie świata. Gdy zgasną słabe gwiazdy.

Tymczasem w barze szybkiej obsługi dumnego McDonald's Corporation przy S7 nadal trwa wytężona praca sporej grupy pracowników. To młodzi ludzie. Obserwuję, jak szybko pracują, sprawnie, automatycznie. Jak zaprogramowane roboty, precyzyjnie. Ani sekundy nie stoją w miejscu. Mimo zbliżającego się wieczoru, ruch nie ustaje; tasiemcowe kolejki oblegają kasy, a na zewnątrz niewyobrażalnie długi sznur samochodów osobowych oplata pawilon baru z niecierpliwością oczekując podjazdu do okienka podawczego. Z różnych stron Polski. Wystarczy zerknąć na tablice rejestracyjne. Każdy się spieszy. W barze i w samochodach „duzi, średni i mali”, także miejscowi ze swymi „podtłuszczonymi” już pociechami, a wszystkich łączy jedno pragnienie: jak najszybciej nabyć „zestaw” i dobrać się do tekturowych opakowań lub toreb, w których sprzedawca ukrył upragnione „danie”. Koniecznie z dobrze wysmażonymi frytkami. Najlepiej duża porcja. No i z coca-colą. Bez niej nie będzie smakować. Dzieci bardziej niecierpliwe nie mogą doczekać się, kiedy staną się posiadaczami „zabawki”, często udziwnionego w formie straszydła, do nikogo i do niczego niepodobnego. Zawiedzione, po zaspokojeniu pierwszej ciekawości, nie wiedzą, jak się tym bawić. Czy w ogóle można się tym bawić?

Tymczasem po drugiej stronie drogi, naprzeciw baru, spokojnie stoi staropolska karczma szeroko otwierając podwoje dla wszystkich. Rzadko kto jednak tam zagląda. Wabi stylizacją, wystrojem wnętrz i wyposażeniem. W środku cicho, ciekawie, wiele przedmiotów codziennego użytku, dziś już stanowiących rodzaj eksponatów muzealnych. Stoją stare zegary, żelazka z „duszami” i moździerze. Nawet palmy wileńskie. Są jeszcze inne, na których chętnie zawiśnie ciekawe oko. Kelnerki gustownie wystrojone, miłe i uśmiechnięte zapraszają... Dania smaczne, zdrowe, dobrze podane. Nie ma tu pośpiechu, bieganiny z jednej, a spoglądania na zegarki z drugiej strony. W otoczeniu karczmy dla dzieci plac zabaw i inne niespodzianki z rozklekotanym samochodem włącznie, który już nigdzie nie pojedzie...  Niestety, już za stary...

Inny obrazek z życia wzięty. Dziennikarz z Radia ZET rozmawiając na antenie o zbliżającym się meczu Polska – z kimś tam (nie pamiętam) żartobliwie zapytał rozmówcę, czy przed telewizorem będzie śpiewał hymn Polski. Sam sobie po chwili odpowiedział, że może on śpiewać hymny: Polski, Niemiec, Austrii, Brazylii i Senegalu... – jednym tchem... Nie trzeba tłumaczyć, że w tej wypowiedzi wybija się obojętność dziennikarza na polski hymn, na polskie sprawy, na patriotyzm... Kosmopolita? Senegalczyk w Radiu ZET władający polskim językiem? Jeśli nie, to kto? Odpowiedź, choć nieprosta, brzmi mniej więcej tak: człowiek działający w systemie makdonaldyzacji.

Makdonaldyzm objął już swym zasięgiem wiele sfer naszego – polskiego – życia społecznego, kulturalnego, gospodarczego, pojawił się na placu zabaw, w przedszkolu, szkołach, w parkach, w szpitalu, w przychodni. W sporcie i w turystyce. W zakresie polskiej historii również. Przy okazji krótki szybki test – kto z Czytelników prawidłowo odpowie na pytanie: którego dnia obchodzimy w naszej Ojczyźnie Dzień Weterana ustanowiony przez Sejm RP w 1997 roku? Albo takie: którego dnia obchodzimy Święto Kawalerii Polskiej i co ono upamiętnia?

Na szczęście moja wnuczka Agnieszka kojarzy sobie bar McDonald's Corporation jedynie z udaną zjeżdżalnią dla dzieci, na której lubi przebywać. To taka obudowana kombinacja rur... Nie potrafi też jeszcze prawidłowo wypowiedzieć nazwy McDonald's. Dla niej to po prostu "Magoland", w którym zjeżdża się w rurze. Tak trzymaj, Agnieszko! Do "Magolandu" i... w rurę... jak najdalej od polecanych tam „smakołyków”.

Teraz poważnie. Warto i należy bliżej zainteresować się zjawiskiem makdonaldyzacji. Wystarczy zajrzeć do encyklopedii (koniecznie w czapce, bo włosy się natychmiast podnoszą) i odnaleźć hasło makdonaldyzm (macdonaldyzm). Niekoniecznie do Wikipedii. Tej też nie polecam...

 

/ab

Zbigniew Poloniewicz 2024 kwadrat

Zbigniew Połoniewicz

Przewodniczący Białostocko-Olsztyńskiego Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Teolog, publicysta. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Zbigniew Połoniewicz #felieton #globalizacja #macdonaldyzacja #życie społeczne
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej