
W moim życiu było ich dotąd pięciu. Urodziłem się w czasach Pawła VI. Pamiętam jego zdjęcia w salkach przykościelnych i zakrystiach. W czasie tego pontyfikatu zaczynałem naukę religii i przygotowania do I Komunii Świętej.
Więcej dowiedziałem się o nim w późniejszych czasach. Wiem, że z okazji 1000-lecia chrztu Polski chciał odwiedzić nasz kraj, ale komuniści się na to nie zgodzili. Wiem o zabiegach dyplomacji watykańskiej w jego czasach, która chciała nawiązać stosunki dyplomatyczne z PRL i jak bardzo sceptyczny względem tych działań był Prymas Tysiąclecia. Wiem, że jako papież soborowy, ale i ten, który reformy soboru wprowadzał w życie, nie miał łatwo, lata 70-te były czasem napięć i eksperymentów, które w pewnym momencie chciał pohamować. Wiem jak bardzo owe kościelne szwadrony postępu poczuły się urażone encykliką Humanae Vitae, z roku 1968, w której stanął po stronie obrony życia ludzkiego i jego niezbywalnej godności. To ważny dokument, który w jakiś sposób łączy kolejnych papieży mojego życia, bo i Jan Paweł II, który jako krakowski kardynał był jej inspiratorem, i potem papież Franciszek, potwierdzili jej aktualność. Ten ostatni w 50 lat od ukazania się dokumentu.
Drugim papieżem mojego życia był Jan Paweł I, jednomiesięczna głowa Kościoła, tajemniczy przede wszystkim ze względu na swoją nagłą śmierć, która stała się okazją do wielu teorii spiskowych, co do prawdziwości których tu się nie wypowiem. Sam zresztą już jako nastolatek mogłem się z niektórymi z nich zapoznać za pośrednictwem „uczynnej” na taką okoliczność polskiej komunistycznej prasy. Jeśli chodzi o konkret to chyba w organie prasowym Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej pt. „Walka Młodych” przeczytałem kilka odcinków książki Davida Yallopa pt: „In God’s Name”, dotyczącej właśnie tajemniczej śmierci papieża, który miał zresztą zginąć w wyniku spisku masońskiego. Jeśli ktoś ciekaw dlaczego czytałem tak „szlachetną” gazetę to owszem odpowiem, kupiłem kilka numerów, bo była drukowana na dobrej jakości kolorowym papierze, a tego potrzebowałem na zajęcia plastyczne (młody czytelnik, jeśli mi się jakiś trafił, nie zrozumie tej argumentacji). W każdym razie teza o zorganizowanej przez czynniki zewnętrzne śmierci Jana Pawła I pojawiała się i później, a najbardziej barwnie przedstawiona została w powieści Vladimira Volkoffa „Gość papieża”. Poza tym, jeśli chodzi o dorobek papieża, no cóż miałem w ręku jeszcze cieniutką książeczkę wydaną przez ODISS, która zawierała jego całe nauczanie społeczne.
Wreszcie Jan Paweł II. Pierwsza spowiedź, I Komunia Święta, wszystkie pozostałe sakramenty i duża część mojego również dorosłego życia to jego pontyfikat. Nie będę go tu opisywał. Nie ta okoliczność. Jakby jednak nie patrzeć jest dla mnie, mojego pokolenia, ale i dla historii polskiej postacią pomnikową. Pełną ocenę jego pontyfikatu pozostawię jednak przyszłym historykom.
Benedykt XVI był również moim papieżem, oszczędnym w gestach, ale i słowach, teolog i bez wątpienia wielki obrońca czegoś, co można określić mianem dziedzictwa europejskiej cywilizacji. Zresztą znamienne jest to, że jak na razie był ostatnim Europejczykiem w tej galerii, oraz człowiekiem który odchodził z urzędu za życia, czym dał okazję do tworzenia następnych teorii spiskowych.
Wreszcie Papież Franciszek, inny, ale też mój. Jako członek Kościoła, nie mogę się go wyrzec, jak niektórzy komentatorzy, nota bene świętsi od papieża, twierdzący, że nie był papieżem. Były w jego nauczaniu rzeczy dla mnie ciekawe, ale były i takie, z którymi się zmagałem, były też składniki pontyfikatu, do których miałem większe zastrzeżenia, ale to niewiele zmienia. Był inny, ale …ktoś kiedyś zwrócił mi uwagę na zdjęcie, na którym stoi trzech duchownych: Jan Paweł II, kardynał Ratzinger i już w kardynalskim stroju Jorge Mario Bergoglio, wszyscy się uśmiechają do obiektywu. Może wiec okazać się, że historycy, którzy kiedyś będą pisać o tych sprawach z większego dystansu czasowego, ocenią iż te trzy pontyfikaty nie były aż tak inne. Nie wiem, tego już chyba nie zobaczę.
Wreszcie istota rzeczy: szósty papież mojego życia, jeśli pożyję jeszcze kilka tygodni oczywiście. W odróżnieniu od owych namnożonych ostatnio bez miary fachowców, watykanistów, publicystów i ludzi zajmujących czas innym ludziom w mediach, nie wiem kim będzie. Czy nastanie Franciszek II, czy Jan Paweł III czy może Paweł VII albo Benedykt XVII, czy Piotr II, żeby było jak w rzekomych przepowiedniach dotyczących końca świata. Nie wiem czy będzie czarny, żółty czy jeszcze jakiś inny. Będzie kolejnym moim papieżem, na którego co jeszcze raz zaznaczę: jako członek Kościoła czekam.
/mdk