Do niedawna wydawało się, że przyszłość Polski i świata jest oczywista i nie warto się nad nią zastanawiać. Być może dlatego w Polsce kluczowa stała się realizacja bieżących potrzeb, a zwłaszcza zaspokojenie narastającego przez lata PRL głodu konsumpcji. Reformy, w ogromnej większości były tylko mniej lub bardziej udaną reakcją na aktualne problemy, a nie rezultatem długookresowych wizji. Przypadkowość tych zmian od końca lat 19 0. była moderowana jedynie przez proces dostosowań prawnych i instytucjonalnych wymuszonych przez proces integracji europejskiej, który J. Staniszkis określiła jako „przemoc instytucjonalna”.
Rosnąca złożoność otaczającej nas rzeczywistości oraz nowe wyzwania stające przed Polską u progu XXI wieku każą jednak znów postawić pytanie o to, czy jesteśmy na nie przygotowani? Oddziaływanie „przemocy instytucjonalnej” będzie słabło, a bez wizji rozwoju Polska może stracić jedną z najlepszych w ostatnich dekadach szans cywilizacyjnych. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, pisał o złotej dekadzie lat 2011-20 – okresie, kiedy szczęśliwy układ czynników wewnętrznych i zewnętrznych może pozwolić Polsce dogonić kraje Zachodu. George Friedman, wybitny amerykański analityk stosunków międzynarodowych, wskazuje Polskę jako jednego z kluczowych graczy w polityce światowej XXI wieku.
Sformułowanym w tych wizjach szansom towarzyszą jednak obawy i pytania. Jak silna jest pozycja międzynarodowa Polski? Jak stabilne są możliwości rozwoju gospodarczego w bliższej i dalszej przyszłości? Czy zależą od nas, czy od czynników zewnętrznych? Te kwestie stały się w końcu przedmiotem analiz i badań. W latach 2006-2008 zrealizowano, by podjąć próby odpowiedzi, badanie „Foresight Polska 2020”. Jego celem było sformułowanie scenariuszy rozwoju Polski w najbliższych dekadach. Jak napisał Edwin Bendyk w broszurze podsumowującej program „Foresight nie służy do tego, by przewidzieć przyszłość, lecz ma pomóc do niej się przygotować, niezależnie od scenariusza rozwoju wydarzeń”.
W oparciu o opinie ekspertów wskazano czynniki kluczowe dla przyszłego rozwoju. Przedstawiają się one następująco:
Polityka: integracja globalna i regionalna; nowe przestrzenie strategiczne; cyberprzcstrzeń; petropolityka; ład multilateralny;
Społeczeństwo: wzrost i rozkład zamożności; wzrost aktywności ekonomicznej i politycznej kobiet; stopa zatrudnienia i wiek aktywności zawodowej; nowe formy wykluczenia; akceptacja dla rozwoju nauki i techniki;
Gospodarka: handel międzynarodowy; regulacja rynków; regulacje ekologiczne; inwestycje w infrastrukturę;
Środowisko: dostęp do zasobów; zmiany klimatu; dostęp do żywności;
Wiedza: nakłady na B+R; globalizacja; działalności B+R; innowacyjność poza technologiczna; innowacyjność społeczna; otwarte modele innowacyjności (Open Innovation); społeczna produkcja wiedzy; kapitał intelektualny; złożoność kontekstu polityki naukowo-technicznej; uspołecznienie polityki naukowej;
Te czynniki pozwalają wskazać 4 obszary determinujące rozwój Polski: proces integracji międzynarodowej, zdolność do przeprowadzenia reform wewnętrznych, umiejętność zbudowania gospodarki opartej na wiedzy oraz akceptacja społeczna dla procesu zmian. Proces integracji międzynarodowej związany jest z postępem lub wyhamowaniem procesu globalizacji. Obecny kryzys gospodarczy budzi w tym względzie niepokój, podobnie jak sytuacja krajów południa Europy rodzi pytania o długookresowe powodzenie projektu Unii Europejskiej. Możliwe wizje przyszłości gospodarki światowej rozpinają się więc między realnym, acz wcale nie pewnym stanem zrównoważonego rozwoju, a powtarzającymi się kryzysami gospodarki światowej i postępującą jej dezintegracją.
Reformy wewnętrzne nie muszą odpowiadać jakiejś konkretnej –liberalnej czy konserwatywnej albo socjal-demokratycznej wizji. Jednak narodowe elity posiadają – bądź nie – zdolność do tworzenia i realizowania wizji rozwoju uwzględniających nie tylko chwilową grę interesów, ale i wyzwania przyszłości. Dotychczasowe nasze doświadczenia po roku 1989 nie napawają w tym względzie szczególnym optymizmem. Spojrzenie w dalszą przeszłość pokazuje jednak, że zdarzają się momenty, gdy polskie elity wykazują się jednomyślnością i zdolnością budowania projektów o wizjonerskim charakterze, jak przy okazji Konstytucji 3 Maja, reform Władysława Grabskiego, reform II połowy lat 1930 albo programu Balcerowicza. W tym wypadku zatem może się zdarzyć wszystko pomiędzy procesem modernizacji instytucji publicznych wskutek realizacji planów reformatorskich elit, a narastającym anachronizmem tych instytucji i utratą zdolności dostosowań do zmieniającego się świata.
Wydaje się, że naturalnym etapem rozwoju gospodarki Polski powinno być odchodzenie od modelu wytwarzania dóbr mało zaawansowanych technologicznie oraz surowców i przejście do gospodarki zaawansowanej, oferującej najnowsze technologie oraz wysokiej jakości usługi – gospodarki opartej na wiedzy (GOW). Nie oznacza to rezygnacji z eksploatacji zasobów naturalnych, jednak warto uzyskiwane dochody przeznaczać na rozwój innowacji, nowych form produkcji czy upowszechniania edukacji i wiedzy. Polska gospodarka może się stać równie dobrze nowoczesną i opartą na wiedzy gospodarką otwartą, jak i zamkniętą na rozwój i innowacje gospodarką peryferyjną. Sukces reform wewnętrznych oraz budowy naprawdę nowoczesnej gospodarki, choć warunkowany również stanem gospodarki światowej, zależy w dużym stopniu od nas, a zwłaszcza od przyzwolenia społecznego na proces reform, oraz od innowacyjności i kreatywności. Także umiejętność współpracy i organizowania się będzie coraz ważniejsza
Można wskazać 5 scenariuszy rozwojowych. Pierwszy – skok rozwojowy, zakłada istnienie sprzyjającego otoczenia międzynarodowego, elit zaangażowanych w projekt modernizacyjny i społeczeństwa gotowego na zmiany. W tym wypadku Polska skorzysta z procesu odbudowy gospodarki światowej po kryzysie i pogłębiania się procesów integracji. W niedługim czasie zostaną przeprowadzone reformy wewnętrzne, tworzące warunki dla rozwoju gospodarki opartej na wiedzy. Proces zmian będzie wspierany przez akceptację społeczeństwa dla reform. Kulminacyjnym momentem zmian miałyby być lata 2014-19, a po tym okresie widoczne byłyby już trwałe zmiany społeczne i ekonomiczne. Polska dołączy do grupy krajów bogatych i wysoko rozwiniętych. Poziom jakości życia obywateli, jeden z ważnych i wymiernych wskaźników poziomu rozwoju zbliży się do tego, który cechuje naszych zachodnich sąsiadów.
Dwa następne, mniej optymistyczne, niż poprzedni opierają się na założeniu, że jeden z czynników determinujących rozwój nie będzie sprzyjający. Scenariusz twardych dostosowań zakłada pozytywny wpływ otoczenia zewnętrznego przy braku akceptacji zmian przez społeczeństwo i ograniczonych zdolnościach reformatorskich elit. Reformy obejmą wtedy tylko sektory „mało wrażliwe politycznie”, takie jak nauka i edukacja. Trwały wpływ sprzyjającego otoczenia zewnętrznego oraz poprawa jakości kapitału ludzkiego stworzy warunki do rozwoju nowych technologii. Potencjał rozwojowy na skutek protestów społecznych i anachronicznego systemu instytucji publicznych niezostanie jednak w pełni wykorzystany. Polska rozwijać się będzie powoli, a odpływ najbardziej utalentowanych jednostek rozczarowanych tempem zmian jeszcze zmniejszy dynamikę rozwojową. Jakość życia się poprawi, ale zmiany wymuszane będą głównie przez czynniki wewnętrzne. Zgodnie z tym scenariuszem Polska rozwijałaby się podobnie, jak przez ostatnie 2 dekady.
Scenariusz trudnej modernizacji zakłada załamanie się procesów globalizacji i integracji gospodarczej oraz osłabienie polityki prorozwojowej Unii. Trwale niekorzystne warunki zewnętrzne przyczynić się mogą do integracji społecznej w Polsce, a w konsekwencji do sformułowania autonomicznej strategii modernizacyjnej budowanej przy wysokim poziomie społecznego przyzwolenia na reformy. Dzięki temu u schyłku dekady Polska, pomimo niesprzyjających warunków zewnętrznych, stanie się krajem względnie nowoczesnym dzięki optymalnemu wykorzystaniu wewnętrznych szans i możliwości. Czy taki scenariusz jest realny? Jak pokazywałem wyżej, doświadczenie przeszłości pokazuje, że Polacy w trudnych warunkach potrafią się zorganizować i niejako wbrew światu podejmować wysiłki modernizacyjne.
Omówione scenariusze mają optymistyczną wymowę – Polska stanie się krajem nowoczesnym, nawet przy niesprzyjającym otoczeniu zewnętrznym lub uwarunkowaniach wewnętrznych. Jednak może się zdarzyć inaczej. W scenariuszu słabnącego wzrostu niekorzystny splot czynników wewnętrznych, nawet przy sprzyjającym otoczeniu międzynarodowym, źle się kończy. Brak akceptacji publicznej dla reform wewnętrznych przyniesie tylko ograniczone ich powodzenie. Początkowo sytuacja będzie moderowana przez napływ funduszy pomocowych z UE, ale potem brak reform, słabnięcie „przemocy instytucjonalnej” i zastopowanie zmian w polskiej gospodarce spowoduje utratę konkurencyjności. Dodatkowo społeczeństwo bronić będzie uzyskanego status quo w poziomie życia. W związku z tym tempo rozwoju po roku 2014 będzie spadać, a na początku nowej dekady Polska może pogrążyć się w trwałym i trudnym do przewalczenia kryzysie.
Najbardziej ponury scenariusz został nazwany zapaść. Niesprzyjające otoczenie międzynarodowe – trwający kryzys i postępująca dezintegracja gospodarki światowej – zostanie wzmocnione przez kryzys wewnętrzny. Słabość elit, roszczeniowe i przyzwyczajone do transferów z Unii społeczeństwo oraz nie-innowacyjni przedsiębiorcy to czynniki gwarantujące trwałe zablokowanie procesu zmian. W tych warunkach już około 2015 roku, Polska wejść może w stan trwałego kryzysu, a być może nawet utraci zdolność do zachowania suwerenności.
Co przyjdzie z oglądania takich scenariuszy? Po pierwsze spojrzenie w przyszłość pozwala dostrzec, jak dużo i jednocześnie jak mało zrobiliśmy dla siebie i Polski od 1989 roku. Po drugie pokazuje, że nie ma jednej gwarantowanej i pewnej ścieżki rozwoju. Nie wszystko zależy od nas, ale wiele okazji sami zaprzepaściliśmy lub, być może, właśnie zaprzepaszczamy. Po trzecie, w każdym scenariuszu okres do 2015 roku jest traktowany jako okres rozwoju. Kluczowe jest, czy do połowy dekady uda się stworzyć fundamenty do trwałego wzrostu i poprawy jakości życia. Nie cieszmy się zatem tym, co dziś – przełomowe momenty dla Polski dopiero nadchodzą. Można dostrzec początek kilku różnych dróg prowadzących w przyszłość. Ciekawe, którą pójdziemy.
Piotr Koryś
Artykuł ukazał się w numerze 03/2010.