Jest On jedną z najważniejszych postaci w naszej katolickiej wierze. Obecności Świętego Józefa, bo o nim mowa, w Piśmie Świętym jest jak na lekarstwo, gdyż wspomina się go, w dość skromny sposób, tylko kilka razy. Ostatni raz Biblia wspomina o nim wtedy, gdy Święta Rodzina odnalazła w świątyni Jezusa mającego wówczas zaledwie 12 lat. W beletrystyczny sposób jednak przybliża nam Go Jan Dobraczyński w książce pt. „Cień Ojca”.
Tytułu nie można interpretować pod kątem tego, że Józef był „cieniem człowieka”. W świadomości wiernych przez ikonografię czy chociażby śpiewanie w jednej z kolęd słów „... i Józef stary Dzieciątko piastuje” utarło się, że był on właśnie stary, a idąc tym tokiem myślenia, zmęczony życiem. Wiadomo, że nie był żadnym handlarzem czy właścicielem winnicy, gdzie miałby swoich najemników, którzy wykonywaliby wszystkie obowiązki za niego. Był natomiast cieślą, a prace ciesielskie polegają na wykonywaniu ciężkich, drewnianych elementów konstrukcyjnych, przeznaczonych do budowy wiat, domów, okrętów. Wykonywał więc ciężką, fizyczną pracę, w której musiał być silny, w pełni sprawny i wydajny. Nie snuł się więc niczym cień.
Patrząc po ludzku na Jego życie raczej nie ma Mu czego zazdrościć. Pochodził z rodu królewskiego, a był pomijany. Harował w pocie czoła niczym przeciętny Kowalski a nie jak potomek króla Dawida. Wreszcie, poślubiona mu Maryja, sprzedała mu wieść, że jest w ciąży… Jak zachowałby się „normalny” facet?
Pismo Święte zapewnia, że Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Kochał Maryję na całego i nie chciał narazić jej na niebezpieczeństwo, bo gdyby (powtarzam: po ludzku) uparł się i wyjawił opinii publicznej informację o tym, że Maryja jest w ciąży i to nie z nim, czekało by ją ukamienowanie.
Można zatem stwierdzić, że tytułowy cień ojca to była cicha i skromna obecność Józefa w życiu Jezusa i Maryi. Cień, który dawał ochłodę w spiekocie dnia dla ich obojga. Cień, który jest bezgłośny, ale jednak zauważalnie obecny.
Polecam Ci, Drogi Czytelniku, obejrzenie, a przede wszystkim wysłuchanie, krótkiego filmu, Tomasza Samołyka, w którym opisuje on różne „typy” mężczyzn. I co najważniejsze - obejrzyj go do końca!
Jeszcze bardziej polecam natomiast książkę Jana Dobraczyńskiego pt. „Cień Ojca” wydaną przez Instytut Wydawniczy PAX.
/mg