Boimy się Boga czy ludzi?

2013/01/16

Jak zwalczać pozostałe z dzieciństwa elementy neurotycznego lęku wobec Boga? Jestem świadom, iż są one wielką przeszkodą w rozwoju mojego życia modlitewnego.

Odpowiada: o. Józef Augustyn SJ

Pytający jest świadom zasadniczego źródła swoich lęków i jest to znak, iż została wykonana pierwsza ważna praca na drodze do ich pokonania. Trzeba kontynuować te zmagania z własnymi neurotycznymi lękami. Jest to istotne zarówno ze względu na bardziej dojrzały dialog z Bogiem, jak też ze względu na lepsze i bardziej wolne relacje z bliźnimi. Ów neurotyczny lęk uwidacznia się nie tylko na modlitwie, ale także we wszystkich innych spotkaniach międzyosobowych.

Neurotyczne lęki wobec Boga są zwykle owocem wychowania naznaczonego lękiem, zarówno w rodzinie, jak i w innych środowiskach. Boimy się Boga tylko dlatego, że czujemy strach przed ludźmi. Lęki wobec ludzi przenosimy na Boga i Jemu przypisujemy te zagrożenia, jakich uprzednio doświadczyliśmy od ludzi. Strach wzbudzany przez rodziców, surowych wychowawców, nauczycieli czy duszpasterzy powoduje, iż w dziecku rodzi się postawa lękowa, która niejednokrotnie zostaje utrwalona i przeniesiona na życie młodzieńcze i dorosłe. Nieświadomi swojego negatywnego oddziaływania niektórzy katecheci i duszpasterze wzbudzają w dzieciach nieraz dodatkowe lęki przed Bogiem, które nakładają się na lęki wywoływane przez rodziców i wychowawców. Bywa – i to nierzadko – iż w imię dobra dzieci pobożne mamy straszą je Panem Bogiem. „Tak nie wolno mówić, robić, ponieważ Pan Bóg cię ukarze! Pan Bóg cię widzi! Pan Bóg będzie się gniewał!” – to zdania, które często mają pomóc rodzicom zapanować nad żywiołowością swoich dzieci. Rodzice nie zdają sobie jednak sprawy, jak fatalne skutki może wywołać taki sposób wychowania.

Boimy się Boga tylko dlatego, że czujemy strach przed ludźmi. Lęki wobec ludzi przenosimy na Boga.

By przezwyciężyć neurotyczny lęk nie tylko wobec Boga, ale także wobec innych osób, jest rzeczą konieczną odkrycie własnej postawy lękowej jako skrzywdzenia. Stąd też należy zadać sobie pytanie: Kto nas aż tak bardzo wystraszył w naszym życiu? Odkrywając swoją postawę lękową jako skrzywdzenie, zostajemy stopniowo naprowadzeni na potrzebę udzielenia przebaczenia tym, którzy nas skrzywdzili. Jeżeli przez dłuższy czas uświadamiamy sobie nasz lęk, wypowiadamy go przed sobą, przed innymi i przed Bogiem, wówczas zaczyna on tracić swoją moc.

U podłoża naszych lęków przed Bogiem znajduje się nierzadko lęk przed niedojrzałą, czy też mało zrównoważoną męskością.

Stopniowe pokonywanie neurotycznych lęków staje się jednym z zasadniczych kryteriów naszej wiary. Lęk jest bowiem wielką barierą w budowaniu relacji miłości z Bogiem. Koncentruje on człowieka na sobie i własnym poczuciu zagrożenia. Neurotyczne lęki trzeba traktować nie tylko jako utrwaloną gdzieś w dzieciństwie reakcję emocjonalną, ale także jako owoc naszej aktualnej nieufności wobec Boga. Pan Jezus wzywa nas do przezwyciężania lęków i powierzania życia Bogu. Mówi wyraźnie, iż uleganie lękowi jest owocem małej wiary (por. Mt 14, 30–31).

Już sama świadomość neurotyczności przeżywanych lęków przed Bogiem oraz głębokie pragnienie ich pokonania jest połową sukcesu. Dalsze uśmierzanie lęków będzie dokonywać się stopniowo, w miarę pogłębiania relacji miłości i przyjaźni z Bogiem. Trzeba wierzyć, że sam Bóg, który jest nieskończoną dobrocią, troszczy się o to, aby człowiek wyzbył się neurotycznych lęków wobec Jego miłości. Zaufanie Bogu oraz powierzenie Mu dalszej drogi wiary to najważniejsze, co można w tej sytuacji zrobić. On sam z czasem przekona zalęknionego o bezsensowności jego obaw.

Dużą pomocą w pokonywaniu neurotycznych lęków może być także modlitewna refleksja nad obrazem Boga. Trzeba bowiem uczyć się odróżniać własny obraz Boga, który wzbudza lęki, od tego obrazu Boga, jaki On sam nam przedstawia, i mieć świadomość, iż neurotyczny lęk przed Bogiem nie jest owocem Jego działania w nas, ale niekontrolowanym odruchem emocjonalnym.

Trzeba uczyć się odróżniać własny obraz Boga, który wzbudza lęki, od tego obrazu Boga, jaki On sam nam przedstawia.

I ostatnia refleksja. Ogromną pomocą w przekraczaniu neurotycznych lęków wobec Boga może być szczere i proste nabożeństwo do Matki Najświętszej. Maryja najlepiej pojmuje miłość Boga do człowieka. Ona, która dała ziemskie życie Jezusowi, najpełniej rozumie prawdę, iż Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). U podłoża naszych lęków przed Bogiem znajduje się nierzadko lęk przed niedojrzałą czy też mało zrównoważoną męskością, z jaką spotkaliśmy się w tej czy innej formie w okresie dzieciństwa lub dojrzewania. Odnosi się to zarówno do dziewcząt i kobiet, jak też do chłopców i mężczyzn. Matczyna miłość Maryi, ciepła i serdeczna, która przecież czerpie z jedynej miłości Boga, może nas przekonać, iż przeżywane lęki – nawet jeżeli są głęboko zakorzenione – są wytworem naszej zranionej emocjonalności, która obawia się kolejnych zranień.

o. Józef Augustyn SJ

Artykuł ukazał się w numerze 1/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej