Czy powinienem opuścić dom rodzinny?

2013/01/16

Choć jestem dorosłym człowiekiem, mieszkam jeszcze z rodzicami. Pomiędzy nami istnieje wiele konfliktów. Wprawdzie jest we mnie szczere pragnienie wyjścia im naprzeciw i rozwiązania istniejących konfliktów, ale też jestem tą sytuacją już nieco zmęczony. Od pewnego czasu zastanawiam się, co powinienem zrobić: szukać dalej rozwiązania problemu czy też może szukać oddzielnego mieszkania? Wiem, że odchodząc z domu, sprawię rodzicom ból.

Odpowiada o. Józef Augustyn SJ

Pełne usamodzielnienie się nie przeszkadza w jednoczesnym szukaniu porozumienia i zgody z rodzicami. Może nawet przyczynić się do nich. Młody, dorastający człowiek winien stopniowo uniezależniać się od rodziców, także ekonomicznie. Księga Rodzaju stwierdza, iż mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2, 24). Aby móc oddać się drugiemu w miłości (nie tylko w miłości małżeńskiej), konieczna jest samodzielność życiowa i wewnętrzna wolność. W pewnych sytuacjach oddzielne mieszkanie wydaje się wprost konieczne, by móc uwolnić się od niedobrej zależności od rodziców.

Kiedy ktoś żyje w konflikcie ze swoimi rodzicami, nie powinien rozwiązywać go starając się ich zmieniać. Trzeba pamiętać, że rodzice pozostają zawsze rodzicami. Dziecko nie powinno także angażować się zbytnio w istniejące między nimi sytuacje konfliktowe. Trzeba raczej zostawić im ich własne problemy. Mają oni swoje życie, za które dziecko nie jest odpowiedzialne. Z drugiej jednak strony młody człowiek nie może pozwolić, aby rodzice swoimi konfliktami i problemami osobistymi przeszkadzali mu w dochodzeniu do coraz pełniejszej dojrzałości, samodzielności i odpowiedzialności za siebie. Nie może też zgodzić się, kiedy na siłę chcą go zatrzymać przy sobie. Rodzice nie są właścicielami swoich dzieci. I choć dają im życie, to jednak życie to do nich nie należy. Nie mogą więc żądać, aby ich dzieci żyły przede wszystkim dla nich. Byłaby to niewolnicza zależność. Każdy człowiek ma prawo do swojego życia.

Młody człowiek nie powinien czuć się winny, iż opuszcza rodzinny dom. Ma do tego prawo. Duża zaborczość rodziców wobec dziecka ma miejsce szczególnie wtedy, kiedy brak jest zgody, jedności i wzajemnego oparcia pomiędzy nimi. Usiłują oni wówczas domagać się od dziecka tego, co winni sobie nawzajem dawać. I chociaż dorastające dzieci zobowiązane są do pomagania swoim rodzicom, to jednak pomoc ta nie może być przez nich wymuszana manipulacją i naciskami psychicznymi.

Wolność jest integralnie związana z miłością. Miłość, która zniewala, jest bardzo niedojrzała. Stanowi raczej pewną formę posesywności emocjonalnej. Aby znaleźć właściwą odpowiedź na pytanie, czy „szukać dalej rozwiązania problemu, czy też może szukać oddzielnego mieszkania”, trzeba zobaczyć drugą stronę medalu i rozważyć, jak to się stało, iż doszło do swoistego patu emocjonalnego w relacji z rodzicami. Dlaczego usamodzielnienie nie nastąpiło wcześniej? Wielu młodych ludzi pozostaje w zależności (także ekonomicznej) od rodziców, ponieważ same dzieci nie chcą podjąć pełnej odpowiedzialności za swoje życie. Jeżeli młody człowiek podejmie decyzję o opuszczeniu domu, to powinien ją zrealizować, nawet jeśli wie, iż sprawi tym rodzicom pewien ból. Warto też uświadomić sobie, że opuszczenie domu rodzinnego nie jest opuszczeniem rodziców.


List do Redakcji

Dziękuję za ciekawy numer 2/2007 „Naszego Głosu”. Czytając artykuł Pana Piotra Chmielińskiego pt. „A to jest zwycięzca”, poświęcony błogosławionemu arcybiskupowi Zygmuntowi Szczęsnemu Felińskiemu, dostrzegłem na końcu dużą dezinformację. Nie jest prawdą, że „ciało bł. Zygmunta spoczywa w podziemiach warszawskiej archikatedry św. Jana Chrzciciela”. Prawdą jest, że ono tam kiedyś spoczywało, ale przed beatyfikacją zostało ekshumowane. Kości błogosławionego arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego zostały włożone do pięknego, srebrnego relikwiarza w kształcie trumienki i umieszczone w ołtarzu, który znajduje się w Kaplicy Literackiej po prawej stronie prezbiterium archikatedry, w sąsiedztwie pomnika marszałka Stanisława Małachowskiego. Dodam, że błogosławiony arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński należał do istniejącej do dziś Archikonfraterni Literackiej (od 1507 r.) jako protektor i jego relikwie decyzją prymasa Polski Józefa kard. Glempa, znalazły się w kaplicy tejże Archikonfraterni. Wizerunek tejże trumienki jest umieszczony na medalu wybitym sumptem Prymasa Polski z okazji wyniesienia na ołtarze arcybiskupa warszawskiego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

Z wyrazami szacunku

Ks. Grzegorz Kalwarczyk Kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej

 

Artykuł ukazał się w numerze 3/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej