Miłosierny święty naszych czasów

2016/06/15

Pamiętajcie, że jeśli w waszym życiu nie ma Jezusa, to tak, jakby nie było zasięgu. Nie można porozmawiać i człowiek zamyka się sam w sobie. Bądźmy zawsze tam, gdzie jest zasięg: w rodzinie, w parafii, w szkole.
Papież Franciszek

Jak trudno dziś o prawą i miłosierną postawę w świecie pełnym chaosu, zła i bezwzględnej znieczulicy. Kościół katolicki stawia nam za wzór do naśladowania prawego chrześcijanina, wysportowanego turyńczyka – Piotra Jerzego Frassatiego. Żył on zaledwie 24 lata. Ten młody Włoch to chrześcijanin odznaczający się głęboką duchowością, czystością obyczajów, samodyscypliną i ascezą. Człowiek nowoczesny, a tradycjonalista. Otwarty na sprawy kultury, sportu i  ważne kwestie społeczne. Wyjątkowy, bo szedł w życiu za głosem Ewangelii. Głęboko wierzący i bezspornie uczciwy. Uwielbiał alpinizm. Nieugięty i silny oddawał się szlachetnej służbie ludziom biednym i chorym. Dziś jest on dla nas przykładem, który niezmiennie zachęca młodzież do naśladowania jego pięknej postawy.

Wyróżniał się wrażliwością na ubogich
Piotr Jerzy Frassati urodził się 6  kwietnia 1901 r. w Turynie, w rodzinie majętnego Alfredo Frassatiego, wydawcy i właściciela „La Stampa” – jednego z popularnych dzienników włoskich. Żyjąc w zasobnej finansowo rodzinie burżuazji Piemontu w północnych Włoszech, Piotr Jerzy od dziecka odznaczał się wielką wrażliwością na cierpienia i ludzką biedę. Wyróżniał się pobożnością. Nie spełniał jednak oczekiwań swoich ustawionych w świecie rodziców, bo zamiast przygotowywać się do kariery, którą mu wytyczyli, chłopiec wolał odwiedzać chorych, czynić starania dla biednych i ustawicznie się modlił. Najczęściej spotykał się z niezrozumieniem własnego ojca, który zaznaczał swój ateizm, a matka, rygorystyczna katoliczka, ograniczała swobodę syna. Spartańskie wychowanie Piotra Jerzego i młodszej siostry Luciany nie pozbawiło małych Frassatich żywiołowości i temperamentu. Młody chrześcijanin wychowywał się wśród przepięknych górskich pejzaży i został alpinistą. Wspinał się brawurowo na górskie szczyty, gdzie kontemplował Boga. Razem z Lucianą przystąpił do pierwszej Komunii św. W szkole jezuitów chłopiec nabywał koniecznej ogłady i starał się temperować swoją żywiołowość. Ojcowie nauczyli go pracy nad sobą. Często przystępował do spowiedzi, przyjmując Eucharystię. Później stale odmawiał różaniec. Pomimo ostrych sprzeciwów matki nie odstąpił od tych praktyk religijnych. A kiedy dojrzewał, zapragnął pracy pełnej poświęcenia. Mówił: „Będę inżynierem górnikiem, aby jeszcze więcej służyć Chrystusowi”. Po zdaniu matury został studentem Politechniki Turyńskiej. Młody Frassati coraz goręcej kochał Chrystusa. 28 maja 1922 r. Piotr Jerzy wstąpił do III Zakonu Dominikańskiego w  Turynie, przyjmując imię Hieronim. Miał wielkie nabożeństwo do Matki Bożej i św. Katarzyny Sieneńskiej. Ukochał różaniec i nigdy nie zaniedbywał odmówienia Małego Oficjum do Najświętszej Maryi Panny. Młody student należał do  rozmaitych organizacji katolickich, np. Stowarzyszenia Najświętszego Sakramentu i do Apostolstwa Modlitwy, Akcji Katolickiej, Włoskiej Młodzieży Katolickiej. Nie znosił przemocy! Mówił: „Przemoc i gwałt sieją nienawiść i potem zbiera się tego owoce. Miłosierdzie zasiewa w ludziach pokój”. Piotr Jerzy działał na rzecz dobra, bo był miłosierny.

Pier Giorgio Frassati / fot. commons.wikimedia.org
Pier Giorgio Frassati / fot. commons.wikimedia.org

Szlachetny w czynieniu miłosierdzia
Nowoczesny, był wysportowanym młodzieńcem: pływał, jeździł konno, szusował na nartach, na rowerze jeździł brawurowo, co niekiedy niepokoiło powściągliwą matkę. Ukochał wspinaczkę wysokogórską. Tam, w  Alpach odczuwał czystą radość. Piotr Jerzy pracował nad wybuchowym charakterem, był swobodny i naturalny w sposobie bycia. Dążył, jak mówił, „do siły duszy”. Ćwiczył się w narzuconej przez siebie ascezie. Wyzbywał się wygód i materialnych korzyści, aby osiągnąć upragniony pokój serca i pogodę ducha. Nie przywiązywał się do rzeczy. Pościł, umartwiając się, aby wyzbyć się licznych upodobań. Kierował się wzrokiem wewnętrznym. Widział to, co dotyczy dążeń ducha. Ten wewnętrzny wzrok Piotra Jerzego prowadził go do wielkich wyrzeczeń i poświęceń zwłaszcza wobec osób chorych, ubogich i cierpiących. Był prawdziwym apostołem wśród nędzarzy z przedmieść miasta, w którym żył. Jak tylko mógł, wspomagał biednych. Czynił się odpowiedzialnym za ich los. Zanosił ubogim przeróżne dary, wyszukiwał im pracę, często odwiedzał i pielęgnował chorych, a także własnoręcznie robił im zastrzyki, kiedy nie było pomocy lekarza czy pielęgniarki. Piotr Jerzy ukochał swoich podopiecznych miłością miłosierną, ponieważ w nich właśnie dostrzegał Jezusa cierpiącego. Zanosił biedakom swoje ubrania i oddawał im pieniądze, aby ratować ich godność i wydobyć z życia w niedostatku. Nie poprzestawał na tym, zależało mu na ich rozwoju duchowym. Przekraczał wytyczony dystans w  spotkaniu z ubogim człowiekiem i  naprawdę nie potrafił przejść obojętnie obok cierpiącego, a  przecież był synem senatora i ambasadora Włoch w Berlinie!

Człowiek o nieprzeciętnym formacie duchowym
Jego siostra, Luciana Frassati-Gawrońska, tak mówiła o bracie: „Można było nie doceniać miłości Giorgia względem bliźnich, jego pobożności i  inteligencji, można było nie znać jego zdolności oratorskich, ale jego czystość biła wprost w oczy najbardziej nawet nieuważnego obserwatora. (…) to jego cecha najbardziej widzialna. Cała jego postać była nią nacechowana. Była w nim jakaś trwała i  niezmienna powściągliwość, powściągliwość nie wykluczająca absolutnej swobody, nawet ją w pewnej mierze akcentująca”.
Zauważył święty nasz rodak Jan Paweł II, że młody, gorliwy w czynieniu dobra chłopiec był świadomy swojej odpowiedzialności społecznej za lepszy byt najbiedniejszych. Tych żyjących na marginesie życia, bez pozycji społecznej, bez pracy, bez życiowych perspektyw. Dlatego żywność, leki, ubrania i pieniądze oraz wszelkie paczki z darami były codziennymi prezentami dla nich. Nastały dla młodego studenta ciężkie czasy faszystowskiego reżimu. Kompletnie nie rozumiał kolegów zafascynowanych Mussolinim. Jakże dojrzale się wypowiedział: „Jestem naprawdę rozczarowany haniebną postawą ludowców. Gdzież ich piękny program, gdzież wiara, która ożywiała naszych ludzi? Niestety, kiedy w grę wchodzą światowe honory, ludzie gotowi są deptać własne sumienia”. Tak, Piotr Jerzy był i pozostał człowiekiem honoru. Można mu było zaufać, powierzyć się jego trosce. Bo on opiekował się słabszymi, dając im wsparcie i bezpieczeństwo. Prowadził do Kościoła ok. czterdziestu osób. Był dla nich animatorem jak kapłan i misjonarz. Wydobywał ich z  moralnej, duchowej biedy, zachęcając do spowiedzi i do komunikowania. Często właśnie z podopiecznymi przystępował do tych sakramentów. Była w życiu Piotra Jerzego tajemna miłość do koleżanki i pełne jej wyrzeczenie. Dobrowolne cierpienia i życie pełne ofiary… Heroiczne zwycięstwa.

Frassati odpowiada na wezwanie papieża Franciszka do postawy miłosierdzia w świecie
„Bądźcie miłosierni i zdolni do przebaczenia, nieście pomoc tym, którzy na nią czekają” – takie wezwanie do młodzieży skierował papież Franciszek. „Wybaczajmy i zapominajmy o doznanej krzywdzie; w ten sposób możemy zrozumieć nauczanie Jezusa i być jego uczniami oraz świadkami miłosierdzia” – apelował. „Pamiętajcie, że jeśli w waszym życiu nie ma Jezusa, to tak, jakby nie było zasięgu. Nie można porozmawiać i człowiek zamyka się sam w sobie. Bądźmy zawsze tam, gdzie jest zasięg; w rodzinie, w  parafii, w szkole”. Przepięknie mówi o Bożym miłosierdziu w bulli Misericordiae vultus: „Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. (…) swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga. Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia. Jest ona dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju. Miłosierdzie: to jest słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę. Miłosierdzie: to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie. Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia. Miłosierdzie: to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu. Są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca”. Bóg jest miłością (1  J  4,8.16) – mówi nam Pismo Święte. W osobie Jezusa jest ona widoczna w stosunku do grzeszników, do biednych, wyłączonych, chorych i cierpiących, naznaczona miłosierdziem. Wszystko w  Jezusie mówi nam o miłosierdziu.
Czyż nie tak, jak tego oczekuje papież Franciszek, postępował w swoim życiu bł. Piotr Jerzy? Młody student, zdając już ostatnie swoje egzaminy, miał otrzymać wkrótce upragniony dyplom inżyniera górnictwa… Odszedł nagle 4 lipca Roku Świętego 1925 po sześciu dniach ciężkiej choroby. Zaraził się wirusem Heinego-Medina od kogoś ze swoich podopiecznych. Umierał sam i bohatersko znosił wszystkie cierpienia… W dzień pogrzebu jego rodzice nagle zrozumieli, kim był ich syn – niezliczone tłumy przybyły na jego pogrzeb, żegnano go z żalem i nieustanną modlitwą. Pochowano go w grobie rodzinnym w Pollone. W 1981 r., w związku z procesem beatyfikacyjnym, przeprowadzono ekshumację. Ciało znaleziono nietknięte, „twarz tryskająca młodością i pięknością”. Papież Jan Paweł  II ogłosił go błogosławionym 20 maja 1990 r. Dziś patron młodzieży – Piotr Jerzy Frassati jest wciąż aktualnym i świetlanym przykładem prawego, miłosiernego chrześcijanina.

Mariola Bogumiła Bednarz

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#miłosierdzie #Piotr Jerzy Frassati
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej