Adamski: O sporcie i sprawiedliwości społecznej

2024/09/9
1640 v2
Fot. viarprodesign / Freepik

Minęły wakacje. Jak zwykle, w dzisiejszych czasach nie był to sezon ogórkowy, gdyż gorączka następujących po sobie wydarzeń dotyczyła nie tylko upalnej pogody i spraw politycznych, ale zaskakująco również sportu, utożsamianego powszechnie ze sferą rozrywki.

Opadły już emocje po Mistrzostwach Europy w piłce nożnej w Niemczech, opadło również nieco wzmożenie po burzy, jaką wywołała inscenizacja przygotowana na inaugurację igrzysk olimpijskich w Paryżu. Do tego należy jeszcze dodać zawieszenie i odwieszenie popularnego komentatora telewizyjnego. O wydarzeniach tych wypowiadali się celebryci, politycy oraz duchowni. Padały wielkie słowa oburzenia z jednej strony i usprawiedliwienia z drugiej, co oznaczało, że rozegrała się kolejna bitwa w ramach wojny kultur. W tym wszystkim jakoś zgubiła się sama istota sportu zawodowego. Kiedyś pewien, dziś już nieżyjący prałat powiedział, że nigdy nie ogląda on olimpiady, gdyż dla niego to pogaństwo w najczystszej formie. Tak radykalna postawa została zakomunikowana jeszcze w czasach, kiedy na inauguracji ówczesnych igrzysk nie pokazywano zbyt wielu rzeczy wzbudzających kontrowersje. W dzisiejszych czasach, które (wbrew pozorom) są nadmiernie przemoralizowane, bardzo łatwo kogoś obrazić. Są nawet tacy ludzie, którzy celowo czekają na okazję, żeby ich obrazić tylko po to, by się odgryźć. W tym znaczeniu twórcy inauguracji igrzysk zastosowali klasyczną „teorię wypuszczenia szczura”, aby wszyscy oburzeni mieli o czym mówić przez parę dni, aż do następnego oburzenia. Trywializując myśl starego prałata – jeśli katolicy oglądają pogańską z natury olimpiadę, to co chcieliby widzieć?

Jak już nadmieniono, pod osłoną kurzu wzbudzonego przez owego umykającego szczura, nikną rzeczy istotne. Jeszcze zimą zostałem poproszony o przygotowanie kilku propozycji tematów dla Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, który zaplanowano na wrzesień bieżącego roku. Formuła festiwalu polega na zorganizowanych przez różne uczelnie eventów, głownie w formie spotkań i dyskusji z młodzieżą. Ku mojemu niezadowoleniu „przeszła” tylko jedna moja propozycja, czyli taka, w której czuje się najmniej kompetentny. Chodzi o zestawienie postulatu sprawiedliwości społecznej z zarobkami gwiazd sportu. Nie interesuję się zupełnie sportem zawodowym, z którego żyją choćby telewizyjne i internetowe kanały sportowe (płatne). Dla mnie taki sport mógłby w ogóle nie istnieć, a kiedy pewnego dnia uległby całkowitej zagładzie, to pewno bym tego zupełnie nie zauważył. Uprawiany indywidualnie, dla utrzymania dobrej kondycji fizycznej, sport jak najbardziej godny jest pochwały, sport amatorski dla pasjonatów oczywiście też. Sport zawodowy, na który jest zapotrzebowanie w skali lokalnej, też ma swoją wartość prospołeczną. Sport może służyć jako narzędzie wychowania, o czym świadczy choćby charyzmat salezjański. Istnieje nawet teologia sportu uprawiana w ramach teologii moralnej. Jednak sport gwiazdorski, w którym splata się wielki biznes z wielką polityką, to coś, co wydaje się być wysoce podejrzane. Pamiętam z podręcznika do historii z podstawówki, że nowożytny sport, budzący powszechne zainteresowanie, to wynalazek XIX wieku. Wcześniej uprawianie gier sportowych było domeną jedynie ludzi bogatych. Biedni chłopi pańszczyźniani, pracujący od świtu do zmroku, raczej nie mieli na to zupełnie czasu.

Wraz z powstaniem społeczeństwa masowego powszechne zainteresowanie sportem wyczynowym stało się domeną wielkiej polityki. Hitler przez olimpiadę w Berlinie w 1936 roku chciał chwilowo poprawić wizerunek III Rzeszy na Zachodzie, jedynie po to, aby po jej zakończeniu nakazać przygotowania do wielkiej wojny. Nie bez powodu także niedawne igrzyska w Rosji, czy Chinach zwiastowały wojnę. Przynależność do grupy kibiców, to w społeczeństwie postmodernistycznym ekwiwalent patriotyzmu i zastępcza wojna, w sytuacji, kiedy ta prawdziwa zarezerwowana jest dla zawodowych żołnierzy. Pamiętam z telewizji w PRL komentarz redaktora sportowego Waldemara Krajewskiego (w stanie wojennym występował on w DTV w mundurze lotnika) po zajściach na stadionie Heysel w Brukseli 29.05.1985, w których zginęło 39 osób. Zastanawiał się on, czy gdyby takie zajścia miały miejsce na Stadionie Widzewa w Łodzi, czy Stadionie Śląskim w Chorzowie, to [ówczesne] zachodnie gazety napisałyby z pewnością, że „tam gdzie nie ma Boga jest śmierć”. No cóż... dzisiaj mamy drugi klasyczny mechanizm dźwigni przestawionej w odwrotną stronę.

I w końcu nieco o sprawiedliwości społecznej w kontekście uposażeń gwiazd sportu. Szkoda, że w najnowszym Słowniku katolickiej nauki społecznej przy haśle „zasada sprawiedliwości społecznej” zabrakło wzmianki o „ojcu” pojęcia sprawiedliwości społecznej – ks. Luigim Taparellim (1793-1862). To dzięki niemu pojęcie sprawiedliwości społecznej znalazło się nie tylko w kanonie katolickiej nauki społecznej, ale także we współczesnej myśli politycznej. Mając na uwadze głośne kontrowersje związane z tegorocznymi światowymi imprezami sportowymi może razić brak powszechnej dyskusji na temat, czy państwo (podatnik) powinien w takim stopniu premiować sport zawodowy. Dla przykładu złoty medalista na igrzyskach w Paryżu otrzymał 250 000 zł premii, dwupokojowe mieszkanie (w Warszawie) i voucher na wakacje. Do tego można doliczyć emeryturę olimpijską po 40. roku życia. Są ekonomiści, którzy uważają, że to absurd i państwo powinno bardziej wspierać naukę i innowacyjność niż taki rodzaj sportu. A tak właściwie, to dlaczego oburzają niektórych zarobki w biznesie, czy polityce, a raczej nigdy nie słychać szerokiego oburzenia na zarobki największych gwiazd sportu, które do końca życia nie skonsumują otrzymanych profitów? Czyżby w tym miejscu kłaniał się Thorstein Veblen ze swą teorią klasy próżniaczej?

Ideały oraz realia związane z fenomenem sportu będą tematami spotkań w ramach wrześniowego Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Na szczególną uwagę zasługują spotkania jakie odbędą się na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Oprócz zagadnień związanych z zarobkami gwiazd sportu i sprawiedliwością społeczną, będą poruszane takie tematy jak „sport jako współczesna religia” oraz „nagość w sporcie”. A zatem zapowiada się ciekawie.

 

/mdk

 

ks Krzysztof Adamski

ks. dr Krzysztof Adamski

Wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#sport #sprawiedliwość społeczna #igrzyska olimpijskie #Dolnośląski Festiwal Nauki
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej