Warren Farrell – feminista i twórca ruchów męskich
Druga połowa lat 60. ubiegłego wieku. Warren Farrell przeprowadza się wraz z żoną, Ursulą do Nowego Jorku, gdzie dołącza do Międzynarodowej Organizacji na Rzecz Kobiet. W organizacji feministycznej zajmuje bardzo wysokie stanowiska, aż czterokrotnie zostaje wybrany na jej przewodniczącego w USA. Farrell zostaje ulubieńcem feministek, jak później będzie wspominał: Bez przerwy pytały mnie :"Jak możemy cię sklonować? Na imprezach przyprowadzały mi swoich mężów i instruowały, żebym nauczył ich jak mają się zachowywać”. Farrell rzeczywiście był mężem „jak z bajki”, był kochający i wspierający swoją żonę w karierze matematyczki, pracownicy IBM. Oboje chętnie pozowali do zdjęć, jedno z najbardziej znanych przedstawia patrzące w swoją stronę małżeństwo, na którym Warren zajmuje się przygotowaniem posiłku, a Ursula czyta gazetę, co na tamte, jeszcze silnie patriarchalne, czasy było obrazem rzadkim. Po dziesięciu latach Warren Farrell rozszedł się z żoną. Sam o rozpadzie małżeństwa opowiada w następujący sposób: „Zapytałem jej kiedyś, z jakim mężczyzną by była, gdybym umarł. Odpowiedziała, że obecnie łączy ją jakaś więź z kolegą z pracy. Wtedy wziąłem głęboki oddech.”
Innym razem gdy zapytał ją czy wolałaby charakternego, wysoko postawionego w hierarchii społecznej mężczyznę pod warunkiem, że zostanie w domu, czy równego statusem mężczyznę odpowiedziała, że tego pierwszego, czym miał być głęboko zawiedziony.
Jak sam twierdzi, od rozstania z Ursulą na bazie własnych doświadczeń doszedł do wniosku, że ówczesne społeczeństwo zajmuje się tylko kobietami, powstaje dużo badań i prac naukowych traktujących o tym w jaki sposób są one pokrzywdzone, a nie wspomina się o krzywdzie mężczyzn. Następnie napisał serię książek o ich sytuacji we współczesnym świecie. Tytuły nie pozostawiają złudzenia co do rewizji swoich dotychczasowych poglądów. Tłumacząc literalnie na język polski są to m.in. „Mit męskiej władzy”, czy „Czy feminizm dyskryminuje mężczyzn?”. Dziś uznaje się go za „ojca ruchu mężczyzn”, który od czasu jego pierwszych manifestów ewoluował w różne odłamy od mizoginistycznych po takie, które utożsamiają się z ideą feminizmu.
O ruchu mężczyzn
Czym jest ruch mężczyzn? Pierwsze skojarzenie, które może się z nim wiązać to stowarzyszenia i fundacje walczące o opiekę nad dzieckiem po rozwodach i separacjach. W Polsce działa m.in. Fundacja Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy, Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca i Dziecka, czy Dzielny Tata, które zajmują się takimi problemami od lat. Te organizacje śmiało można zakwalifikować do ruchu mężczyzn, choć poruszają się one w wąskich zagadnieniach. Można postawić tezę, że ruch mężczyzn nie jest czymś zupełnie nowym, bo w życiu społecznym istnieje od dawna.
Od kilku lat na forach internetowych pojawia się zupełnie nowe zjawisko oparte na aksjomatyce demoliberalnej, czy inaczej rzecz nazywając – emancypacyjnej. Zjawisko w zachodnich społeczeństwach naznaczone zostało piętnem faszyzmu, mizoginizmu i wszelakiego zła, choć trzeba uczciwie przyznać, że są to głosy tych samych osób, które zdążyły przyzwyczaić, że faszyzmem nazywają zgoła wszystko co nie zgadza się z przyjętą przez nich wizją świata.
Ruch ten jest zróżnicowany, o ile w Internecie dominują głosy bardzo niechętne kobietom, to co bardziej intelektualne formy ruchu mężczyzn nie sprzeciwiają się nawet feminizmowi trzeciej fali. Tyle by było tytułem wprowadzania odbioru społecznego. Jeśli idzie o konkretniejszą definicję należałoby go zdefiniować jako inicjatywa walki o... równe traktowanie kobiet i mężczyzn. Znajdują bowiem owi mężczyźni dziedziny, w których sami czują się dyskryminowani ze względu na płeć i podnoszą zagadnienia z danych dziedzin do debaty publicznej. Miejsca dyskusji? Głównie online w tzw. manosferze, czyli luźnym zbiorze ruchów męskich, często powiązanych z ruchem alt-right. Pierwotnie najbardziej popularne fora to amerykański reddit, czy polski wykop. Tworzą także strony internetowe i kanały na youtube jak MGTOW (polski MGTOW Polska lub Radio Samiec), fejsbukowe blogi jak Men’s Rights (oraz polski odpowiednik Men’s Rights Polska), czy strony internetowe jak samczeruno.pl i forum braciasamcy.pl. Definicja ruchu wskazywać może na kolejną pretensjonalną grupę społeczną, która szuka powodu dla jakiego miałaby nazywać się uciśnioną. Dopiero po analizie postulatów można dojść do wniosku, że ruch mężczyzn jest odpowiedzią na feminizm. Jest albo anarchistycznym (bo nieformalnym i niehierarchicznym) zrzeszeniem przeciw roszczeniowym postulatom tego środowiska kobiet, które w rzeczywistości zdaje się dyskryminować mężczyzn, albo uzupełnieniem feminizmu w postaci emancypacji mężczyzn, tak jak do tej pory zajmowano się emancypacją kobiet.
Statystyki, o których się nie mówi
W książce „The Boy Crisis” autorstwa Warrena Farrella i Johna Gray’a przeprowadzono badania na temat przedwczesnej śmierci w 20 krajach OECD. Wyniki tych badań są bezwzględne. Autorzy stwierdzają, że „bycie mężczyzną to obecnie największy czynnik ryzyka przedwczesnej śmierci”. Słowo „obecnie” jest tutaj kluczowe, bo mężczyźni do 50. roku życia są dwukrotnie bardziej niż kobiety narażeni na przedwczesną śmierć i jest ona większa niż podczas II wojny światowej.
W kategorii wiekowej 15-19 lat samobójstwa wśród chłopców są niemal czterokrotnie częstsze niż samobójstwa dziewcząt, a pomiędzy 20. a 24. rokiem życia wskaźnik samobójstw w przypadku młodych mężczyzn jest pięcio-, sześciokrotnie wyższy niż wśród kobiet.
Badania pokazują, że ubożsi mężczyźni uważają się za bezwartościowych, czują na sobie większą presję posiadania środków finansowych dających możliwość utrzymania nie tylko siebie ale i całej rodziny. Podczas kryzysu finansowego w badanych krajach na każde 100 samobójczyń przypadało 154 samobójców. W 2015 roku, który zaliczany jest do okresu stabilności finansowej na 100 samobójczyń przypadało już blisko 350 samobójców płci męskiej.
W reakcji na takie statystyki nasuwa się wniosek, że kobiety radzą sobie lepiej ze stresem. Prawdopodobnie tak nie jest. Te same badania pokazują, że w przypadku podobnych warunków stresogennych, np. w wojsku, liczba mężczyzn i kobiet decydujących się na samobójstwo jest zbliżona. Farrell i Gray postawili tezę, że to społeczna rola mężczyzny jest powodem takiego stanu rzeczy. Wpisuje się to oczywiście w lewicową teorię konstruktywizmu społecznego. Autorzy zauważyli, że to co jest szczególnego, w przypadku samobójstw mężczyzn, to rodzaj usprawiedliwienia i sposób samobójstwa, który świetnie jest opisany na przykładzie Brada, uczestnika trzeciej misji w Afganistanie.
Brad wrócił do kraju w 2016 roku z pieniędzmi zapewniającymi jemu i jego rodzinie bezpieczny byt. Podczas wojny został dotknięty zespołem stresu pourazowego (PTSD) i po powrocie nie mógł odnaleźć się zarówno w towarzystwie żony, jak i siebie samego. Przez swoje wybuchy złości odsunął od siebie dzieci. Cała sytuacja sprawiała, że czuł się dla rodziny ciężarem bardziej niż pomocą. Pewnego dnia, gdy znowu puściły mu nerwy, Brad wręczył żonie jej ulubione kwiaty, a dzieciom kupił najnowszy model PlayStation. Pożegnał się z żoną, po czym wsiadł do starszego z dwóch samochodów rodzinnych mówiąc, że wybiera się na zakupy. Popędził krętą szosą i „wypadł” z niej na zakręcie nad krawędzią przepaści. Żona Brada przyznała później, że w momencie pożegnania była świadoma co się za chwilę może stać. Mówiła „gdy puszczały mu nerwy, zwykle mawiał, że nie jest wart więcej niż polisa na życie w postaci męża i ojca”. Upozorował wypadek samobójczy, by rodzina mogła dostać odszkodowanie, gdyż nie traktowano tego jako samobójstwa.
Wnioskując na podstawie przeprowadzonych badań, wymieniony dowód anegdotyczny można przypisać do większości przypadków samobójstw mężczyzn. Zarówno młodsi jak i starsi mężczyźni decydujący się na zakończenie swojego życia bardziej niż o sobie myślą o tym, czy na jego pieniądzach bardziej niż on nie skorzysta rodzina lub najbliżsi. Wielu z nich jest przekonanych, że więcej korzyści przyniosą swojej rodzinie martwi. Z szacunkowych badań Nesse’a wynika, że mężczyźni umierają coraz młodziej.
Analizując powody przedwczesnej śmierci nie sposób nie wspomnieć, że statystycznie codziennie 150 pracowników w USA ginie podczas wykonywania swojego zawodu, a średnio 92% z tych pracowników to mężczyźni.
Nie mówi się także o innym problemie występującym głównie wśród młodych mężczyzn. Autorzy książki zwracają uwagę, że chłopcy i młodzi mężczyźni mają podobny problem związany z presją środowiskową odnośnie ich otyłości lub skłonności do bigoreksji, czyli przesadnego dbania o własny wygląd, jak kobiety. Przytoczony jest przykład Jonathana, którego brat był mistrzem zapasów w szkole średniej. Pewnego razu brat przedstawił Jonathana koledze z drużyny, na co ten miał porównać rodzeństwo do tytułowych bohaterów filmu Bliźniacy z Arnoldem Schwarzeneggerem (zbliżony wyglądem do brata Jonathana) i Danny’ego DeVito (tym miał być Jonathan). Żart długo go prześladował, wiedząc że nie może nadrobić różnicy wzrostu, robił wszystko, by już nigdy nie być postrzegany jak niski słabeusz. Zaczął podnosić ciężary, a w końcu obsesyjnie trenować i przyjmować suplementy. Choć postępy coraz bardziej go zadowalały, wciąż uważał, że nie jest dość silny i zaczął brać sterydy. Wkrótce potem zaczął ich nadużywać.
Bigoreksja ciągnie za sobą również ryzyko popadania w nałogi: alkoholizm i narkotyki, a także coraz częściej uzależnienie od gier komputerowych i wirtualnego świata, który w konsekwencji kończy się w najlepszym przypadku depresją.
Postmodernizm, czyli sfeminizowane i dyskryminujące społeczeństwo?
Od kilku lat zwraca się uwagę na wiele akcji związanych z bulimią i anoreksją wśród dziewczyn i młodych kobiet. W Internecie, a także w tzw. mainstreamowych mediach, było wiele akcji nagłaśniających problem stresu kobiet na punkcie stereotypowych problemów dotyczących przede wszystkim urody. Sugerowano w nich, żeby kobiety nie popadały w kompleksy na punkcie swojego wyglądu, społeczeństwu narzucając retorykę powszechnej akceptacji nieidealnej urody, otyłości i wielu innych stresogennych czynników. Analogicznych inicjatyw nie stosowano w stosunku do męskiego problemu protekcjonizmu wobec najbliższych, stąd zgodnie z wnioskami autorów, może brać się rozwarstwienie w przypadku stresu narzuconego przez „opresyjne społeczeństwo”.
Wymienione problemy to oczywiście nic nowego. Ktoś może słusznie zauważyć, że z pewnym chorobami cywilizacyjnymi zmagamy się jako społeczeństwo i nie ma co „bić piany” nad tym, czy to problemy męskie czy kobiece, jednak nie trudno zauważyć, że obecnie występują one zdecydowanie częściej u mężczyzn. Problemem jest także to, że bardzo często mówi się o problemach kobiet, wage-gapach, parytetach, „kulturze gwałtu”, czy wielu niekiedy absurdalnych roszczeniach, które zwykle nie niosą ze sobą żadnych obowiązków (zgodnie z zasadą gdzie prawo, tam i obowiązek). Milczy się na temat problemów przypisanych do płci męskiej.
Powyższe przykłady a także wiele innych można zdefiniować jako ginocentryzm. Pojęcie to w Polsce jest dosyć mało znane. Najlepiej wytłumaczyć jego definicję prostym przykładem: Na ulicy jakiś mężczyzna szarpie i wyzywa kobietę. Reakcja tłumu? Ludzie stają w obronie kobiety. A teraz odwrotna sytuacja: To kobieta szarpie i wyzywa mężczyznę. Reakcja tłumu? Nikt nie reaguje, a niektórzy nawet uznają, że sytuacja wygląda na komiczną.
Dzieje się tak dlatego, że kobiety postrzega się jako płeć słabszą, a krzywda osób słabszych wywołuje u ludzi silniejszą reakcję. W dodatku mężczyźni mają w naturze odruch chronienia kobiet i dzieci. Ginocentryzm to koncentracja społeczeństwa na płci żeńskiej i umniejszenie wartości mężczyzn i ich życia. Przekłada się to często na lekceważeniu problemów mężczyzn.
Innym przykładem jest informacja o złym zdarzeniu (katastrofie, zamachu, wypadku). Często można usłyszeć wtedy z ust dziennikarza, że „wśród ofiar były kobiety i dzieci”, albo po prostu że zginęło 100 „mieszkańców”, „obywateli”, „ludzi”. Nienaturalne byłoby usłyszeć natomiast, że wśród 100 ofiar zginęło 90 mężczyzn.
Jednak obojętność wobec krzywdy mężczyzn zakodowana jest w naszym DNA. Od zawsze było tak, że najważniejsze były kobiety i dzieci. Geniusz feminizmu polega właśnie na tym, że przeprowadził swoją rewolucję płciową w społeczeństwie zakonserwowanym rolami społecznymi, dlatego nawet nie-feministki i znaczna część mężczyzn przyjmuje narrację ginocentryczną a feministki mogą faworyzować kobiety w nieskończoność.
Często zdarza się z tego powodu, że system gratyfikuje kobiety, a te wykorzystują system. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jest tak gdy słyszy się o fałszywych oskarżeniach o gwałt, które stały się wręcz plagą. Choć składanie fałszywych oskarżeń grozi w Polsce karą grzywny, a nawet pozbawieniem wolności do lat 2, to rzadko kiedy grozi ono rzeczywistymi konsekwencjami. Jednym z głośniejszych ofiar pomówienia był Dawid Stelmach. Dowody zebrane w sprawie przemawiały za pomówieniem, w szczególności badania DNA nasienia na oskarżającej go 16-letniej dziewczynie, które miały być dowodem w sprawie wykazały, że nasienie nie należy do Dawida. Mimo to 27-letni mężczyzna został skazany, a w areszcie popełnił samobójstwo po tym jak najprawdopodobniej znęcali się nad nim współwięźniowie. Podobnie jest z posądzaniem o ojcostwo. Przykładów jest mnóstwo, a najbardziej skrajny przypadek oskarżenia dotyczy 29-letniego Mateusza Śliwy, mężczyzny, który w dzieciństwie przez 10 lat był gwałcony przez niepełnosprawną intelektualnie sąsiadkę. Choć kobieta została skazana za wykorzystywanie go i jego kolegi, to sąd nie tylko zezwolił, by wychowywała 11-letniego już dziś syna, ale nakazał Mateuszowi... płacić alimenty za urodzone w wyniku gwałtu dziecko. Interwencja mediów pomogła nieco nagłośnić sprawę, ale nie rozpoczęła poważnej debaty nad dyskryminującym prawem. Prawo alimentacyjne jest bezwzględne, a sędzinami w tych sprawach bardzo często zostają kobiety (poczucie misji), przez co potęgują niesprawiedliwość niekiedy rujnując życie wielu mężczyznom (egzekwowanie wysokich alimentów nawet w przypadku nieciekawej sytuacji zawodowej jak utrata pracy).
W roku 2016, podczas tzw. czarnych protestów, posłanka Scheuring-Wielgus krzyknęła przez pomyłkę słynne zdanie „Dość dyktatury kobiet!”. Paradoksem jest, że w tym zdaniu nie ma już nic śmiesznego, bo nie tylko nie pracuje się nad poprawą obecnego prawa, ale nad pogłębieniem dyskryminacji mężczyzn. Lewicowe partie w Polsce domagają się zniesienia domniemania niewinności w przypadku tzw. „przemocy na kobietach” (przyp. red. w roku 2020 wprowadzono prawo zniesienia domniemania niewinności wobec członka rodziny mającego dokonać aktu przemocy). Polegać miałoby to na tym, że mężczyzna oskarżony przez kobietę o przemoc z urzędu skazywany byłby na wyrzucenie z domu i izolacje od dzieci, a nawet areszt. Takie prawo istnieje już w Hiszpanii. Przyniósł on już wstępne wnioski: problem z tym kuriozalnym pomysłem jest taki, że kobiety rzadko kiedy decydują się na zgłoszenie na policję rzeczywistego przemocowca, bo się go boją i są od niego uzależnione emocjonalnie. Dużo łatwiej jest zgłosić słabszego mentalnie mężczyznę, który powstrzymuje się od rzeczywistej agresji. W rzeczywistości kobiety wzywają policję w przypadku większej sprzeczki, a mężczyzna nie ma szans się obronić, ponieważ zniesiono domniemanie niewinności.
Przy temacie więziennictwa i prawa należy też wspomnieć, że mężczyźni za identyczne przestępstwa co kobiety dostają niemal zawsze wyższe kary. System zdecydowanie sprzyja kobietom także w kwestii podzielności majątku porozwodowego, czy prawa do dziecka nawet w przypadkach gdy istnieje prawdopodobieństwo, że matka dziecko zaniedbuje. Do tego często zdarza się, że sąd orzeka alimenty nie na dzieci a na samą matkę. Kobiety po prostu są uznawane za lepszą rasę niż mężczyźni.
Sex gap, czyli o nierówności w dostępie do seksu
W przyrodzie istnieje wiele nierówności, poza dochodowymi są to także: dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej, ubezpieczeń społecznych, ale też i w liczbie przyjaciół czy w kwestii… miłości. Miłość, choć w filozofii greckiej występuje w trzech głównych postaciach: agape, philos i eros, to we współczesnym oświeceniowym, wyzwolonym społeczeństwie przede wszystkim łączony jest z tą ostatnią postacią - erosem, czyli pociągiem seksualnym, potrzebą „posiadania” kogoś przy sobie. Eros jest najlepiej z tych trzech pojęć mierzalny, bo można go traktować w kategorii zero-jedynkowej (albo ktoś jest dla kogoś pociągający seksualnie, albo nie jest).
Wskazanie poziomu nierówności w ekonomii i naukach społecznych określa się za pomocą tzw. współczynnika Ginniego, który zawiera się w zakresie 0-1, gdzie 0 jest wartością idealnej równości dochodowej, a jedynka totalną nierównością, gdzie jedna osoba posiada wszystko a reszta nic). Przełożenie tego współczynnika na świat erosa mężczyzn i kobiet podjęła się korporacja zajmująca się aplikacją randkową Hinge. Statystycy pracujący dla Hinge’a wyliczyli, że współczynnik Giniego dla kobiet wynosi 0,32, a dla mężczyzn 0,54. W celu lepszego zobrazowania jaki wynik nam dają te statystyki odnieśmy je do świata gospodarki. Obie płcie to gospodarki jakiegoś państwa. Sytuacja kobiet przypomina gospodarkę, gdzie są biedni (mało atrakcyjne kobiety), klasa średnia (atrakcyjne) i milionerki (wybitnie atrakcyjne), a mężczyźni żyją w świecie złożonym z wysepki mega-miliarderów i oceanu biedaków. Gdyby przyrównać to dosłownie do istniejących krajów to kobiety byłyby Niemcami lub Wielką Brytanią, a mężczyźni byliby Brazylią, w której obok morza slumsów żyją luksusowe wille pojedynczych bogaczy.
Inne badania, tym razem autorstwa Tindera wskazują, że 80% mężczyzn („najbiedniejszych”) rywalizuje o 22% kobiet znajdujących się na dole drabiny, z kolei 78% kobiet (tych „bogatszych”) ścigają się o względy 20% najatrakcyjniejszych mężczyzn. Wynika z tego, że blisko 80% mężczyzn jest uważanych przez kobiety za będących poniżej średniej atrakcyjności! Jeśli przeanalizujemy kulturę monogamiczną wyjdzie na to, że zdecydowana większość kobiet „musi” zadowolić się kimś kogo ma za „niżej przeciętnego”. Konsekwencją takiego stanu rzeczy są następujące: po pierwsze, kobiety przykładają mniejszą wagę do swoich partnerów; po drugie kobiety niezadowolone ze swoich mężów (życiowych partnerów) częściej występują z pozwami o rozwód co potwierdzają statystyki. W kwestii wartościowania partnerów warto dodać, że badania potwierdzają roszczeniową postawę kobiet w Polsce do tego stopnia, że w znacznym stopniu zwykły one uważać, że „mężczyzna zaczyna się od 180cm wzrostu i 6tys. zł. pensji” (cytat z jednego z portali opiniotwórczych), a co jest charakterystycznego dla polskich kobiet chętniejsze są na wybieranie partnera z egzotycznych i zachodnich krajów, ponieważ zdają się oni być dla nich atrakcyjniejsi.
Incele – „faszyzm”, czy konsekwencja aksjologii demoliberalnej?
Jednak ruch mężczyzn to nie tylko statystyki. Od najbardziej teoretycznych i ogólnych rozważań, należałoby w końcu przejść do najjaskrawszej części tego ruchu – inceli. Incel pochodzi z połączenia dwóch angielskich słów involuntary celibates, co tłumacząc na polski znaczy mimowolny celibat. Incele to członkowie internetowej subkultury, którzy definiują siebie jako niezdolnych do podjęcia romantycznego lub seksulnego partnerstwa pomimo chęci. Choć incele występują w charakterze tych samych dogmatów liberalnych, tj. emancypacji wobec opresyjnego społeczeństwa, ich postulaty przez intelektualistów nowolewicowych nazywane są „użalaniem się nad sobą”, „standardowym” rasizmem i faszyzmem, mizoginizmem, a nawet mizantropią, a opis ich działalności internetowej w lewicowo-liberalnej prasie polega na wyciąganiu z kontekstu obraźliwych komentarzy wobec kobiet i kategoryzowanie ich jako nienawistników. Incele charakteryzowani są przez nich jako społeczność konserwatywna, co nie ma w żadnym stopniu pokrycia z rzeczywistością. Incele podobnie jak lewica sugerują bowiem, że rozwiązłość seksualna jest naturalnym zjawiskiem zachodzącym w przyrodzie i uznają, że dystrybucja seksu powinna być sprawiedliwa. Takie postulaty w środowiskach konserwatywnych byłyby absolutnie odrzucone i nie do pogodzenia z wartościowaniem zasad moralnych. Z kolei nietrudno wyobrazić sobie, że w programie co bardziej postępowej partii lewicowej znalazłby się zapis o refundacji seksu dla 80% mężczyzn i 22% kobiet opatrzony podanym wyżej wynikiem badań. Ba! Pomysł usuwania nierówności w dostępie do seksu nie jest czymś nowym nawet w Polsce. W 2013 roku jeden z posłów Ruchu Palikota, Armand Ryfiński, wypowiedział się m.in. w programie Młodzież Kontra, iż jego ugrupowanie popiera pomysł refundowania talonów na prostytutki dla osób chorych i niedołężnych. Jest to więc postulat oparty na aksjologii lewicowego materializmu, bazującego na dogmatach oświeceniowych, w żadnym wypadku konserwatywnych.
Incele to niechciane dziecko aksjologicznego porządku myśli lewicowej – tj. wyzwolenia seksualnego i równej redystrybucji. Dlaczego niechciane?
Na to pytanie można znaleźć wiele odpowiedzi składających się w całość. Głównym czynnikiem jest fakt, że na lewicy honorowe miejsce zajmują już feministki, które nie garną się ochoczo do oddania komuś monopolu na rolę ofiary w opresyjnym społeczeństwie. Pokrewnym czynnikiem jest fakt, że mężczyźni w odbiorze narracji lewicowej kojarzeni są z patriarchatem, więc założenia ideologiczne z gruntu odrzucają ofiarność mężczyzn, którzy mają się jawić jako źródło opresji, nie jego ofiara.
Doskonały dżentelmen, czyli o pionierze prawiczkowych terrorystów
Brak akceptacji społecznej, ale także empatii ze strony współideowego mainstreamu, pcha młodych mężczyzn w kierunku ekstremizmu i terroryzmu.
„Bunt prawiczków” 23 maja 2014 roku rozpoczął 22-letni Elliot Rodger. Był wieczór w Isla Vista, Santa Barbara w Kalifornii kiedy wziął do ręki nóż i dźgnął dwójkę swoich współlokatorów i ich kolegę. Następnie wsiadł do swojego BMW i pojechał do Starbucksa, gdzie zamówił kawę i wysłał wideo zatytułowane „Zemsta” na swój kanał na YouTube, a także e-mail do swojej psychoterapeutki ze swoim 141 stronicowym manifestem o tytule „Mój pokręcony świat” (ang. "My Twisted World"). Psycholog zawiadomiła matkę chłopaka a ta byłego męża. Ojciec Elliota zadzwonił na policję, ale było już za późno. Kilka minut po wysłaniu e-maila zapukał do drzwi żeńskiego akademika w pobliżu Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Nikt mu nie otworzył, więc wyjął pistolet i zaczął strzelać do dziewczyn, które przechodziły w pobliżu. Zabił na miejscu dwie studentki: 19-letnią Veronikę Elizabeth Weiss i 22-letnią Katherine Breann Cooper. Znów wsiadł do BMW i pojechał na Pardall Road, gdzie ostrzelał kawiarnię. Elliot Rodger zastrzelił jeszcze 20-letniego studenta Christophera Rossa Michaels-Martineza. Następnie jadąc pod prąd, taranował pieszych strzelając z Glocka 34 i pistoletu Sig Sauer p226. Na skrzyżowaniu z Sabado Tarde dosięgnął go pocisk miejscowego szeryfa. Przeszedł przez blachy BMW i utknął w lewym biodrze Elliota.
Elliot rozbił się na zaparkowanym, czarnym samochodzie terenowym. Nie czekał na policjantów. Przystawił pistolet do głowy i pociągnął za spust. Tego dnia, oprócz siebie, zabił 6 osób i ranił 14. Elliot – syn hollywoodzkiego reżysera – już wcześniej wysyłał szereg świecących na czerwono sygnałów alarmowych, jak choćby deklaracja „wojny przeciwko kobietom za to, że odmówiły mu seksu”, jednak nikt nie spodziewał się, że może dopuścić się masowego morderstwa. Wspomniany wyżej manifest „Mój pokręcony świat” zawiera opis jego życia, jego relacji z innymi ludźmi, a przede wszystkim z dziewczynami. Film „Zemsta” najdobitniej tłumaczy powód jego działań, poniżej fragment:
„To niesprawiedliwe. Wy, dziewczyny, nigdy nie czułyście do mnie pociągu. Nie wiem, dlaczego wy, dziewczyny, nie czujecie do mnie pociągu, ale ukarzę za to każdą z was. To niesprawiedliwość, zbrodnia, ponieważ nie wiem, dlaczego nic we mnie nie widzicie. Jestem doskonały, a mimo to rzucacie się na tych wszystkich ohydnych facetów zamiast na mnie, doskonałego dżentelmena. Ukarzę was za to… [śmiech]. (…) Dziewczyny, jedyne, czego chciałem, to kochać was i być przez was kochanym. Chciałem mieć dziewczynę. Chciałem seksu. Chciałem miłości, czułości, adoracji. Myślicie, że nie jestem tego wart. To zbrodnia, której nie można wybaczyć. Skoro nie mogę was mieć, dziewczyny, zniszczę was… [śmiech]. Odmówiłyście mi szczęśliwego życia, w zamian ja odmówię życia wam. [śmiech]. Tylko tak jest sprawiedliwie”
Wydawałoby się, że Elliot Rodger to przykład pojedynczy i skrajny, jednomyślnie potępiony przez społeczeństwo. Potępiły go wszystkie główne media w Stanach Zjednoczonych, jednak stał się on idolem młodych mężczyzn na forach dla inceli. Co ważne, Elliot nie zaczął swojego krwawego rajdu ot tak, po prostu. Wcześniej latami uczestniczył już w internetowych dyskusjach społeczności inceli. Jak się miało też niedługo okazać, choć Elliot był pierwszym to nie ostatnim incelem-masowym mordercą. Od masakry w Isla Vista dokonano jeszcze aż sześć zamachów z podobnych powodów do Elliota, niekiedy odwołując się do swojego prekursora w swoich testamentach. Trzy z tych zamachów odbyły się w zeszłym [2018] roku (Parkland w święto zakochanych, Toronto i Tallahassee), a ostatnia w sierpniu tego [2019] roku (Dayton) (przyp. red. tekst powstał w okolicach września 2019r.).
Mężczyźni podążający własną drogą
Jednak ruch mężczyzn to nie tylko młodzi, pogrążeni w ekstremizmie incele. To także mężczyźni po przejściach z kobietami, którzy twierdzą, że idealistyczne podejście do kobiet, do instytucji małżeństwa i roli społecznej mężczyzn krzywdzi ich, więc buntują się przeciw zastanemu porządkowi. Mowa jest o ruchu MGTOW, akronimu słów Men Going Their Own Way (Mężczyzna obierający własną drogę). Czym dokładnie jest ruch MGTOW? Zacznijmy od tego co o ruchu MGTOW napisano w wikipedii (anglojęzycznej, polskojęzycznego odpowiednika pod tym hasłem nie ma).
„MGTOW to antyfeministyczna, głównie internetowa społeczność, która zaleca mężczyznom oddzielenie się od społeczeństwa, które uważają za szkodliwe mężczyznom, a szczególnie unikania małżeństwa i współżycia heteroseksualnego. Społeczność występuje pod postacią stron internetowych i obecności w mediach społecznościowych w ramach tego, co jest szerzej nazywane manosferą. MGTOW dąży do skoncentrowania się na sobie samym, a nie na zmianie status quo poprzez aktywizm i protesty, co dla członków jest odróżnieniem ich od ruchu na rzecz praw mężczyzn”.
MGTOW opowiadają się za męskim separatyzmem, jego wyznawcy wierzą, że społeczeństwo jest okupowane przez feminizm. Uważają, że feminizm uczynił kobiety niebezpiecznymi dla mężczyzn i że samozachowawczość mężczyzn wymaga całkowitego oddzielenia się od kobiet, niezawierania z nimi żadnych relacji. Można wyróżnić różne poziomy zaangażowania MGTOW. Od samej świadomości tego jak funkcjonuje sfeminizowane społeczeństwo czyli przyjęcia „czerwonej pigułki” (zapożyczenie niebieskiej lub czerwonej pigułki z kultowego filmu Matrix), poprzez odrzucanie związków (np. „strajki małżeńskie”), po zaniechanie gospodarcze i społeczne. Społeczność MGTOW uważa, że istnieje systemowa ginocentryczna stronniczość wobec mężczyzn, w tym podwójne standardy w roli płci, uprzedzenia wobec mężczyzn w sądach rodzinnych, brak troski o mężczyzn fałszywie oskarżonych o gwałt i brak konsekwencji dla ich oskarżycieli. Szczególnie w Polsce, gdzie ustawodawstwo jest krzywdzące, podkreśla problemy fałszywych oskarżeń o ojcostwo, które prowadzi do wyłudzenia alimentów. W Polsce, żeby udowodnić ojcostwo należy pobrać próbki ojca, dziecka i… matki, na co ta ostatnia lub prokuratura może nie wyrazić zgody. Mężczyźni zwracają także uwagę na przemoc w rodzinach, przede wszystkim na fakt, że kobiety bardzo często stosują przemoc psychiczną w relacjach, poprzez manipulowanie czy tzw. „ciche dni”. Znęcanie się często bywa odbierane przez społeczeństwo nie tylko jako norma, ale nawet „urok kobiet”.
Forum wsparcia mężczyzn – braciasamcy.pl
Pisząc o polskiej manosferze warto wspomnieć o forum braciasamcy.pl własności Marka Kotońskiego, youtubera (twórca kanału Radio Samiec) i autora kilkunastu książek o relacjach damsko-męskich, w tym m.in. „Kobietopedia”, czy „Co z tymi kobietami”. Forum najlepiej opisuje jego twórca na stronie w dziale Credo:
„Skaleczeni przez kobiety (a raczej fałszywą ich wizję) faceci mogą wejść w naszą grupę, poznać jak wygląda psychologia kobiety, jak wygląda życie. Bez cenzury, politycznej poprawności i ściemniania. Piszemy o mężatkach, dziwkach, narkotykach, bójkach, morderstwach, nienawiści i miłości. Jesteśmy normalnymi facetami, którzy w pojedynkę z tym szaleństwem nie mają szans. Jest u nas cały przekrój społeczeństwa. Są prawnicy, lekarze, architekci, weterynarze, hydraulicy, kierowcy, budowlańcy, bandyci, nożownicy, korwinowcy, lewacy, geje.”
Forum podzielony jest na Lożę Samców i Rezerwat Kobiet. Jak stanowi 11. Punkt jego regulaminu Czynny udział w dyskusjach na Forum mogą brać jedynie mężczyźni, kobiety mogą zamieszczać posty w wydzielonym dziale „Rezerwat”.
Forum skupia ponad 7 tysięcy kont, w tym regularnie korzysta z niego około 500 użytkowników dziennie. O czym piszą forumowicze? Dają sobie porady, rozmawiają o swoich relacjach, seksie, bójkach, pieniądzach, problemach alimentacyjnych, środowiskowych, zdrowotnych i rodzinnych. Pojawiają się czasem zgryźliwe komentarze na temat kobiet, jednak zarówno regulaminowo jak i w praktyce obrażanie jest raczej zabronione i karane dyskusyjną banicją. Forumowicze nie są raczej incelami, choć wielu preferuje związki typu ONS (ang. One Night Stand – „jednorazowe przygody”), LTR (ang. Long-Term Relationship – długotrwały związek) - koniecznie bez małżeństwa, które w ich opinii jest wyłączną korzyścią kobiety a najczęściej dobrowolną samotność.
Wojna płci – koniec czasów
Nowa Lewica w swoich filozoficznych założeniach podważa monogamię jako metodę życia. Dyktowana przez Nową Lewicę idea, która zakłada że nie ma potrzeby utrzymywać systemu monogamicznego doprowadza do nowego porządku. Metoda życia, w której przytłaczająca większość kobiet ma naturalną chęć łączyć się cieleśnie i/lub uczuciowo jedynie z bardzo niewielką liczbą atrakcyjnych mężczyzn i ma do tego prawo nazywa się poligynia. Poligynia towarzyszyła ludzkości przez wieki, ciągle jest obecna wśród niektórych zwierząt, jak np. goryli. Nierówność „dochodów seksualnych” niesie ze sobą konsekwencje gwałtowności, wkraczamy w świat barbarzyńskiej siły fizycznej, w której zwycięża najsilniejszy. Nauka dowiodła, że społeczeństwa monogamiczne są w gruncie rzeczy dużo spokojniejsze niż te, które opierają się na dzikiej walce o zaspokojenie potrzeb seksualnych. Rozważając zmieniające się wzorce kulturowe nie napawa to wszystko, w opinii autora, optymizmem. Zamęt, w którym jednostki nie do końca potrafią identyfikować się z wzorcem społecznym mogą doprowadzić do nieznanych konsekwencji. Skoro ich nie znamy to i nie potrafimy im przeciwdziałać. Od lat konserwatyści powtarzają, że świat nieskończonej emancypacji runie. Jeśli mają rację, to co będzie tego przyczyną? Czy początkiem rewolucji będzie manosfera? Już dzisiaj możemy dostrzeć wśród mężczyzn brak chęci obciążania się małżeństwem, a wśród obu płci w ogóle rodzicielstwem. Warunki, w których mężczyzna w razie problemów raczej na pewno „pójdzie z walizkami” nie sprzyjają rozmnażaniu i odpowiedzialności. W jakim kierunku zmierza świat Zachodu? Dokąd doprowadzi nas społeczna rewolucja?
Artykuł Łukasza Burzyńskiego ukazał się pierwotnie w "Kurierze WNET" w skróconej wersji w numerze 65/2019 pt. „Manosfera – miejsce nowej rewolucji?”.
/łb