
Ten, kto pokłada ufność w dobrach doczesnych, ryzykuje utratę życia wiecznego. Taki wniosek płynie z dzisiejszej Ewangelii. Jezus nie chce wchodzić w ludzkie spory o majątek i rozstrzygać, kto ma rację według ludzkiej sprawiedliwości, ale wskazuje na wyższą zasadę, która odnosi nas do Boga. Tylko ten, kto gromadzi sobie skarby w niebie, inwestuje właściwie. Ziemskie dobra, choćby były najobfitsze, nie są w stanie dodać wartości naszemu życiu doczesnemu, jeśli są nie poddane Bogu. Nie chodzi tutaj o wielkość majątku, ale o niezdrowe przywiązanie do niego.
Przypowieść o człowieku, któremu obrodziła ziemia i zyskał ogromne plony, ukazuje nie tyle fakt, że obfitość jest zła, ani nie udowadnia, że budowanie nowych spichlerzy jest grzeszne, ale stwierdza, że założenie, że te dobra zapewnią mu szczęśliwe i długie życie, jest zupełnie błędne. Od bogacza jeszcze tej nocy zażądano jego duszy. Komu teraz przypadną jego skarby? Przypadną innym, spadkobiercom, ale jemu po drugiej stronie życia na nic się nie przydadzą. Mało tego, mogą stanowić podstawę oskarżenia, że dbał tylko o siebie i nie potrafił dostrzec drugiego człowieka z jego potrzebami.
Życie człowieka nie zależy od jego mienia, ale od czynów dobroci, miłosierdzia i przebaczenia. Przeświadczenie, że bogactwo jest przejawem błogosławieństwa od Boga, a bieda jest konsekwencją braku Jego przychylności, było rozpowszechnione wśród Narodu Wybranego, ale już starotestamentalne pisma proroków i mędrców ukazywały, że takie rozumowanie nie jest właściwe. Zbawienie nie jest niemożliwe dla bogaczy, ale dużo łatwiej im jest popaść w rozmaite pułapki płynące z posiadania wielkiego majątku. Nie zdają się na Boga, ale ufają sam sobie, a to jest samowystarczalność będąca antytezą zbawienia. Człowiek ubogi, to nie tyle ten, co ma mało, ale ten, który wszystko, co posiada i kim jest, ma „u Boga” i w Nim pokłada nadzieję.
Dzisiaj jesteśmy zaproszeni do refleksji nie nad swoim bogactwem czy nędzą, ale nad tym, w kim lub czym pokładamy nadzieję. Czy jej źródłem jest Bóg – dawca życia wiecznego, czy elementy składowe naszego majątku, które w różnych aspektach naszego życia zajmują miejsce Boga i stają się prawdziwymi bożkami, którym oddajemy, czasami nieświadomie, hołd. Chciwość prowadząca do zazdrości i chęci niepohamowanego pomnażania dóbr doczesnych niszczy człowieka, zniewala i jest także źródłem strachu, że możemy to z różnych powodów utracić. Zaufanie Bogu prowadzi do wolności od strachu o przyszłość i do radosnego korzystania z dóbr tego świata wraz z innymi, którzy nas otaczają.
/ab