
Fałszywi prorocy otrzymywali od ludzi wiele pochwał, bo mówili nie to, co pochodzi od Boga i może być wymagające, ale to, co ludzie chcieli usłyszeć. Ludzie wolą słuchać słów gładkich i miłych. Tymczasem Jezus w błogosławieństwach mówi o sprawach bardzo wymagających i trudnych, ale o takich, które uczynią człowieka szczęśliwym i spełnionym.
Jezus mówi o szczęśliwych – błogosławionych, którzy dla świata są zupełnie przegrani. Mówi o cichych, płaczących, smucących się, głodnych i prześladowanych. Do nich ma należeć Królestwo Niebieskie i wielka nagroda w niebie. Tymczasem, kiedy Chrystus wypowiada swoje "biada wam", kieruje je do sytych, bogatych, śmiejących się i chwalonych przez wszystkich. Oni nie odziedziczą Królestwa i stanie się im odwrotnie do tego, co mają teraz. Poszli bowiem za fałszywymi prorokami.
Nic się w tym względzie nie zmieniło, aż po dzisiejsze czasy. My także mamy pokusę ulegania głosom fałszywych proroków i nie są to tylko antykościelni krzykacze, czy idole hedonistycznej kultury, ale nawet osoby wierzące w Chrystusa, czy niejednokrotnie osoby duchowne. Tak, nawet duchowni mogą być fałszywymi prorokami, chcącymi być chwaleni, mówiący o rzeczach banalnych, a ich przekaz grający na emocjach ma być łatwy i przyjemny, ale będący daleko od Ewangelii.
Ewangelia, co widać po błogosławieństwach jezusowych, jest ostra i wymagająca, a miłość Boga skierowana do człowieka w Chrystusie doświadczana jest w wymiarze Krzyża. Kto chce prawdziwie kochać, musi wejść tak jak Jezus na swoją Golgotę i oddać siebie za drugiego człowieka.
/ab