Połoniewicz: Deportacje Polaków w głąb Rosji Sowieckiej w XX wieku

2025/06/27
Pomnik Poleglym i Pomordowanym na Wschodzie 02
Fot. Adrian Grycuk / CC BY-SA 3.0 PL / Wikipedia

W cieniu tegorocznych, znaczących dla Polski i Polaków rocznic, znalazła się jeszcze jedna, o której wypada nam Polakom pamiętać – rocznica związana z zaplanowaną przez sowieckiego okupanta eksterminacją ludności polskiej podczas drugiej wojny światowej. Minęło 85 lat, gdy 10 lutego 1940 roku ruszyła pierwsza spośród czterech, deportacja Polaków w głąb Rosji Sowieckiej w ramach wielkiej deportacji Polaków zamieszkałych dawne Kresy Wschodnie. Druga rozpoczęła się 13 kwietnia 1940 roku. Do trzeciej doszło 29 czerwca 1940 roku, a czwarta, ostatnia, zaczęła się 20 czerwca 1941 roku.

Zazwyczaj o deportacjach ludności cywilnej dokonanych przez Sowietów podczas II wojny światowej mówi się i pisze wspominając pierwszą – 10 lutego, nad pozostałymi najczęściej zapada kurtyna zapomnienia. A każda z nich swym zasięgiem obejmowała inne grupy społeczne. Warto zatem w czerwcu – w roku znaczących rocznic – przypomnieć o trzeciej spośród czterech deportacji – przypadającej 29 czerwca 1940 roku. W kontekście historii złych relacji z Rosją. Nie tylko Sowiecką. Także carską, gdyż Rzeczpospolitą na 123 lata wymazano z mapy Europy. Do 1918 roku. Cztery deportacje nie były bowiem jedynymi deportacjami w głąb „nieludzkiej ziemi” – na Syberię, do Kazachstanu, Jakucji czy w okolice Moskwy. 

Kiedy miała miejsce pierwsza masowa deportacja Polaków w głąb Rosji Sowieckiej w XX wieku?

Pytanie jak najbardziej zasadne. Wyrażam pogląd, iż we współczesnej publicystyce, w informacjach medialnych wokół historii deportacji (w historycznym znaczeniu inaczej: wywózki, przesiedlenia, zesłania z powodów politycznych) Polaków w głąb Rosji Sowieckiej w XX w. od pewnego czasu panuje dość powszechna dowolność. Gdy obecnie jedni mówią o 85. rocznicy „pierwszej masowej deportacji obywateli polskich przez Sowietów”, w tym czasie można usłyszeć o „masowych” deportacjach Polaków w latach 1937-1938, inni sięgają roku 1936, zaś jeszcze inni wskazują na deportacje polskich obywateli z terenów nadgranicznych kilka lat po zamknięciu granicy między Polską a Rosją Sowiecką po traktacie ryskim z 18 marca 1921 r. Wymienione deportacje są określane jako „pierwsza” lub „masowa”. Bywa, że obydwa przymiotniki są używane razem. Skąd taka dowolność? Jak poruszać się w powstałych zawiłościach? Owszem – i tego należy się trzymać – wspomniane tragiczne dla Polaków wydarzenia są faktami historycznymi. Warto jednak zająć się próbą usystematyzowania historycznej wiedzy o eksterminacji Polaków – Kresowian ze strony Rosji Sowieckiej w XX wieku, wyrażającej się licznymi deportacjami trwającymi z przerwami około czterdziestu lat – od końca lat dwudziestych do drugiej połowy lat pięćdziesiątych (1956). Krok po kroku postaramy się wyjaśnić niejasności.

Lata 1940 – 1941

Obydwu wymienionych wyżej przymiotników używa Magdalena Dzienid-Todorczuk z Oddziału IPN w Białymstoku w nadtytule artykułu „Dziesiąty luty będziem pamiętali...”, zamieszczonego w drugim numerze „Magazynu Wileńskiego” z 2020 r. (s. 5). Po czym opisuje cztery etapy wywózek: W latach 1940-1941 Sowieci przeprowadzili cztery masowe wywózki ludności polskiej w głąb ZSRR – na Syberię, do Kazachstanu, za Ural czy do najdalej wysuniętych na północ rejonów Rosji europejskiej. […] Pierwsza wywózka nastąpiła w nocy z 9 na 10 lutego 1940 r. Decyzję o jej przeprowadzeniu Rada Komisarzy Ludowych ZSRR (RKL ZSRR) podjęła już 5 grudnia 1939 r. Na podstawie tego dokumentu deportacja objęła swym zasięgiem zarówno rodziny osadników wojskowych, czyli byłych żołnierzy Wojska Polskiego, którzy za zasługi w walce o niepodległość kraju w czasie I wojny światowej oraz wojny z bolszewikami otrzymali ziemię na Kresach Wschodnich, osadników cywilnych, czyli tych, którzy nabyli na kresach ziemię pochodzącą z parcelacji, jak i leśników.

Decyzję o przeprowadzeniu drugiej fali wysiedleń RKL ZSRR podjęła 2 marca 1940 r. Przeprowadzono ją w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. i wysiedlono głównie rodziny osób przetrzymywanych w obozach jenieckich oraz więzionych i aresztowanych. Głównie były to rodziny ofiar Zbrodni Katyńskiej, przede wszystkim kobiety, dzieci i osoby starsze.

29 czerwca 1940 r. z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej wysiedlono uchodźców z terenów okupowanych przez III Rzeszę, w dużej mierze ludność pochodzenia żydowskiego. Wielu z nich, rozczarowanych warunkami życia pod okupacją sowiecką, zgłosiło chęć powrotu do rodzinnych miejscowości. Tych, których strona niemiecka nie przyjęła, Sowieci wywieźli w głąb ZSRR w trzeciej turze deportacji.

Czwarta – ostatnia – deportacja miała miejsce w maju i czerwcu 1941 r. Wysiedleniu podlegali wówczas przede wszystkim członkowie konspiracji i ich bliscy, rodziny osób rozstrzelanych, aresztowanych na działalność „kontrrewolucyjną” bądź ukrywających się lub zbiegłych pod okupacją niemiecką. Oprócz wyżej wymienionych kategorii osób dokumenty przewidywały także objęcie deportacją innych grup, np. funkcjonariuszy mundurowych (żandarmów, strażników, pracowników policji i więziennictwa różnego szczebla), wysokich urzędników, posiadaczy ziemskich, fabrykantów.

Deportacja ta rozłożona była w czasie. W nocy z 21 na 22 maja 1941 r.  wywieziono obywateli polskich zamieszkałych na terenie Zachodniej Ukrainy, czyli południowo-wschodnich obszarów Rzeczypospolitej, włączonych do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Nocą z 19 na 20 czerwca 1941 r. przystąpiono zaś do wywózki z terenów Zachodniej Białorusi, czyli północno-wschodnich obszarów Rzeczypospolitej włączonych do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Oprócz tych ziem czwarta deportacja objęła także republiki inkorporowane latem 1940 roku do ZSRR: Litwę, Łotwę czy Estonię.

Obecnie historycy przyjmują, iż w latach 1940-1941 w wyniku wspomnianych deportacji w głąb ZSRR trafiło co najmniej 350 tys. obywateli polskich.

Po zakończeniu wojny w 1945 r. okazało się, iż tylko ta grupa Polaków przymusowo przesiedlonych po agresji sowieckiej na Polskę w 1939 r. mogła powrócić do kraju. Przesiedleni Polacy w latach 1936-1937-1938 takiego prawa już nie mieli. Władza sowiecka traktowała ich już jako obywateli ZSRR.

Lata 1937 – 1938

Zanim nadeszły deportacje roku 1940 i 1941, poprzedziły je lata „operacji polskiej” programowo nastawionej na zniszczenie polskości kresowej. Jednej z najbardziej okrutnych zbrodni komunizmu na narodzie polskim. Przewyższającej liczbą ofiary Zbrodni Katyńskiej. Komunistycznego ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności kresowej. Teza o Polakach Kresowiakach jako o „pierwszym narodzie ukaranym” znalazła swoje potwierdzenie w licznych dokumentach. Piszę te słowa z przeświadczeniem, że tragiczny los Polaków pozostałych na nieludzkiej ziemi w wyniku traktatu ryskiego nadal nie jest należycie upamiętniony i że nadal społeczeństwo polskie pozostaje niemal w kompletnej niewiedzy o ich ogromnym dramacie. To biała plama w polskiej historiografii. Nieznana „polska golgota” nie poruszyła dotąd opinii publicznej i nie zajęła poczesnego miejsca w polskim panteonie pamięci narodowej. Ci, co zostali porzuceni i zapomniani haniebnym traktatem przez Polskę po wygranej polsko-bolszewickiej wojnie w 1920 roku, wciąż domagają się godnego upamiętnienia. Rozmiar tragedii, jaka spotkała mieszkańców dawnych Kresów polskich, którzy na swoje nieszczęście nie znaleźli się w granicach II RP po traktacie ryskim, jest niewyobrażalny.

Jednak celem artykułu nie jest omawianie rozmiaru represji antypolskich uznanych za akt polskiej tragedii narodowej. W tym podrozdziale nadal skupiamy się głównie na zsyłkach i deportacjach, tym razem mających miejsce w ramach „operacji polskiej” w latach 1937-1938.

Gdy dogorywały rozwiązane Marchlewszczyzna (wcześniej) i Dzierżyńszczyzna (dwa lata później) – projekty polskich autonomii socjalistycznych, pewne było, że cała populacja polska w Związku Sowieckim została postawiona w sytuacji zakładników ustroju. Każdy Polak czy Polka, każda polska rodzina zmuszona była żyć w ciągłym strachu, każdego dnia obawiać się nocnego pukania do drzwi, każdej nocy być spakowana i gotowa na najgorsze. Ciąg zdarzeń, jaki miał miejsce w latach 1937-1938 polegał na mordowaniu, zamykaniu w łagrach oraz przesiedlaniu. Ludność zamieszkała w polskich autonomiach Marchlewszczyzny (Ukraina) i Dzierżyńszczyzny (Białoruś), ale i z innych rejonów ZSRR, trafiała w wyniku przesiedleń do mroźnej Jakucji, gdzie w zimie temperatura spadała do minus 50 stopni, na stepy Kazachstanu. Posyłano skazanych do obozów ciężkiej pracy przy realizacji 5-letnich planów związanych z uprzemysłowieniem Związku Radzieckiego, przy budowie fabryk, elektrowni wodnych, przy budowie kolei żelaznych, kanałów kopalń. Skazańcy polscy byli zsyłani w bardzo dalekie strony Syberii do ciężkich prac.

Na Ukrainie, w trakcie „operacji kułackiej” prowadzonej równolegle z „operacją polską”, wysiedlano całe rodziny. Odbywały się według sprawdzonych podczas kolektywizacji tradycyjnych zasad „rozkułaczania”. Do wsi polskich wprowadzano oddziały NKWD, a miejscowej ludności na spakowanie się dawano od kilku do kilkunastu godzin. Jednocześnie w wioskach podlegających wysiedleniu pracowały pełniące funkcje sądów doraźnych „Trójki” NKWD. Jak opisuje całą tę operację Nikołaj Iwanow: ich zadaniem było zazwyczaj wyselekcjonowanie według wcześniej przygotowanych spisów mężczyzn potencjalnie zdolnych do czynnego stawiania oporu. Wyroki w ich sprawach zapadały w trybie prawie natychmiastowym, a „zasądzone” kary wahały się od 8 do 10 lat robót przymusowych. Większość jednak skazywano na karę śmierci. Kaźń oskarżonych odbywała się zazwyczaj po kilku dniach, nie pozwalano nawet zwrócić się z apelacją. Na wysiedlenie więc kierowano w takich przypadkach przeważnie kobiety z dziećmi w asyście mężczyzn w starszym wieku[1].

W taki sposób bezpowrotnie opustoszało i już nigdy nie zostało przywróconych do życia wiele chutorów i wsi kresowych.

Podobnie jak na Ukrainie, przeprowadzenie „operacji polskiej” na Białorusi było połączone z masowym wysiedleniem ludności polskiej z rejonów przygranicznych. Związane to było przede wszystkim z budową fortyfikacji i infrastruktury wojskowej na terenach ewentualnej przyszłej wojny polsko-sowieckiej. Rozpoczęto „oczyszczanie” przygranicznego terenu z ludności polskiej. Wysiedlano Polaków zamieszkałych w rejonach sąsiadujących z wojskowymi obiektami o znaczeniu strategicznym. Oczyszczano pas przygraniczny o szerokości do 50 km. Wysiedlenia przekształciły się w prawdziwe polowania na Polaków. Ofiarami tej akcji stawali się przeważnie mężczyźni w sile wieku. Kobiety natomiast, starszych mężczyzn i dzieci wysiedlano. Oddziały NKWD ładowały ich do wagonów. Transporty liczyły po kilkaset osób każdy.

Rok 1936

Wspomniany już został rok 1936. Jak pisze Nikołaj Iwanow w książce pt. Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. Operacja polska 1937-1938[2]: Rok 1936 znamionował sobą kolejny etap polskiego dramatu. 17 stycznia Biuro Polityczne KC WKP(b) w Moskwie pod przewodnictwem Stalina podjęło uchwałę o przesiedleniu 15 tys. rodzin polskich z Ukrainy do Kazachstanu. Nie było to jeszcze wysiedlenie totalne. Do deportacji kwalifikowano następujące kategorie ludności polskiej:

  • „aktyw kościelny”
  • osoby mające związki z konsulatami
  • rodziny osób skazanych za działalność kontrrewolucyjną
  • rodziny mające krewnych za granicą
  • rodziny tzw. „białobandytów”
  • każdego, kto według uznania miejscowego aktywu partyjnego wykazywał wrogą postawę wobec państwa sowieckiego.

Były to na razie represje wyjątkowo „łagodne” w porównaniu z tym, co czekało Polaków w latach „wielkiego terroru”. Każdej wysiedlanej rodzinie dawano dwa tygodnie, aby mogła się spakować. Na dwie rodziny przydzielano jeden wagon bydlęcy, do którego można było zapakować zarówno żywność na pierwsze kilka miesięcy, jak i zwierzęta domowe, a także inwentarz potrzebny do gospodarowania na nowym miejscu. Wysiedlanym kołchoźnikom i gospodarzom indywidualnym przysługiwała nawet rekompensata pieniężna za pozostawiony dobytek życiowy. Każdemu transportowi kolejowemu z przesiedleńcami miał towarzyszyć lekarz, pielęgniarka, a także weterynarz. Dlatego śmiertelność podczas podróży, mimo że trwała ponad dwa tygodnie, nie była wysoka. Natomiast wzrastała ona znacznie po przybyciu na miejsce, kiedy okazywało się, że zamiast obiecywanych ciepłych chat trzeba się urządzać w szczerym polu. Wstrząsający opis pierwszych miesięcy pobytu na zesłaniu zawierają wspomnienia tych, którzy przeżyli i powrócili do Polski.

Nikołaj Iwanow kończy swój wywód: Wysiedlenia miały pozwolić władzom osiągnąć podwójny cel: oczyścić pas przygraniczny z elementu niepewnego i zagospodarować ziemie dziewicze Kazachstanu, gdzie w wyniku kolektywizacji znaczna część miejscowej ludności zmarła z głodu. Deportacje przeprowadzono w dwóch rzutach. Pierwszy w maju 1936 r., zaś drugi – we wrześniu tegoż roku. Ogółem, według Henryka Strońskiego[3], do Kazachstanu przesiedlono około 20 tys. rodzin albo około 100 tys. osób.

Deportacje pierwszej połowy lat trzydziestych

Zanim nastąpiły, wysiedlano już wcześniej Polaków zwłaszcza z terenów przygranicznych z Polską, by uniemożliwić wszelkie kontakty przez granicę i ucieczki do Polski. W odwecie za opór wobec kolektywizacji wysyłano przede wszystkim do łagrów – pisze w artykule Sowieckie represje na Polakach w latach 1920 i 1930 dr Marek Klecel, zamieszczonym w miesięczniku Wiara, Patriotyzm i Sztuka[4].

Marek Klecel pisze dalej, że od 1930 r. zaczęły się pierwsze wysiedlenia na dużą skalę i cytuje wspomnianego wyżej Henryka Strońskiego, pochodzącego z Ukrainy, który podaje, że w latach 1930-1933 z samej Ukrainy wysiedlono około 10 tys. Polaków. Zsyłano ich do łagrów do pracy przy budowie Białomorskiego Kanału na dalekiej północy, do chłodnej i głodnej Karelii, do Miedwieżjegorska.

Umacniający się system sowiecki nie był jeszcze nastawiony na pełną eksterminację ludzi –  konkluduje autor artykułu. Moloch nowego państwa potrzebował przede wszystkim rąk do niewolniczej pracy. System odgórnej władzy i represji przeniósł się już w dolne warstwy społeczeństwa sowieckiego i w pełni zaczął działać, gdy do odgórnej inwigilacji dołączył oddolny donos i denuncjacje, które siały niepewność, strach i przyczyniły się do wewnętrznego rozkładu społeczeństwa. System jednak domykał się, władze miały coraz pełniejszą wiedzę o stanie społeczeństwa, nastrojach i obawach, które, jak tłumaczono w oficjalnych dokumentach, były zawsze wynikiem „kontrrewolucyjnej agitacji”.

Kończy pesymistycznym stwierdzeniem: Czasy były złe, a szły jeszcze gorsze. Nadchodził Wielki Głód, który zdziesiątkował ludność Ukrainy, w tym mniejszość polską, wielkie deportacje do Kazachstanu w połowie lat 1930., wreszcie „Operacja Polska” w latach 1937-1938, która miała zlikwidować wszystkich Polaków w Związku Sowieckim.   

Zakończenie

Jolanta Danak-Gajda w swoim reportażu Inna Syberia opisując wspaniałych ludzi, którzy żyją na Syberii, tak ujmuje sytuację Polaków: wśród nich jest wielu potomków Polaków, bo jak się mówi w Rosji – Syberię zdobywali Kozacy, a cywilizowali Polacy. Mówi się tak, gdyż od początku liczną grupę osadników Syberii stanowili Polacy skazani na zesłanie bądź na katorgę. W czterech wielkich zsyłkach, począwszy od Konfederacji Barskiej po czasy stalinizmu[5]. I z tak postawioną tezą trudno się zgodzić. Być może w sposób nie zamierzony jest niefortunnie sformułowana. Autorkę tekstu trudno posądzać o brak wiedzy. Niemniej jest ona rażąco niepełna, nieścisła, burzy historyczną chronologię zsyłek Polaków na Syberię i koniecznie domaga się uzupełnienia. Słowem – szkodliwa dla porządkowania kolejności deportacji polskiej ludności w XX wieku. Na marginesie można jedynie dodać, że i owszem, zsyłki Polaków następowały po każdym powstaniu zbrojnym, począwszy od Konfederacji Barskiej (XVIII w.), poprzez Insurekcję Kościuszkowską (XVIII w.), Powstanie Listopadowe i Powstanie Styczniowe (XIX w.) Wymienione zsyłki Polaków nie należą jednak do zakresu tematycznego artykułu. Co nie oznacza, ażeby o nich nie pamiętać. Są one dla nas – Polaków ważne, dla mnie szczególnie, bowiem dwóch moich przodków za udział w Powstaniu Styczniowym zostało zesłanych na Syberię, co jestem w stanie udokumentować.

Jak łatwo zauważyć, odwrócona chronologiczna narracja faktów i dat związanych z eksterminacją polskiej ludności pozostałej poza granicami państwa polskiego doprowadza do 18 marca 1921 roku. Jest to data, która dała początek falom deportacji ludności polskiej w głąb Rosji Sowieckiej w XX wieku. Rosjanie, po zamknięciu granicy w 1921 roku w wyniku ustaleń traktatu ryskiego, mogli zrobić z Polakami pozostałymi już na swoim terytorium dosłownie co chcieli. I tak de facto robili. Nikołaj Iwanow w cytowanej książce napisał, że po podpisaniu i ratyfikowaniu traktatu zawartego w Rydze, w kierownictwie Związku Sowieckiego prawie nikt na serio nie traktował zawartych w Rydze i wymienionych w traktacie gwarancji dla Polaków pozostałych na dalszych Kresach, czyli na terenach Polski przedrozbiorowej w granicach z 1772 roku[6]. Rozpoczął się czas „operacji polskich” polegających na masowych zabójstwach, pozbawianiu wolności ze szczególnym udręczeniem i deportacjach osób narodowości polskiej pozostawionej/porzuconej przez nowo powstałe Państwo Polskie na zły los (niestety) na nieludzkiej ziemi po zamknięciu granicy, wyczerpujących – zdaniem IPN – znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Dla Kresowych Polaków nastał czas apokalipsy.

Liczne cytaty zastosowano dla podkreślenia wiarygodności i autentyczności treści przekazu.

Na koniec należy postawić pytanie – czego jeszcze nie wiemy o deportacjach? W zanadrzu pozostawiam mało znane ogółowi wywózki Polaków z terenów „wyzwolonych” przez Armię Czerwoną w 1944 roku i w następnych latach aż do 1956 roku. Warte zauważenia.

 

/mdk

 

[1]    Nikołaj Iwanow, Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. Operacja polska 1937-1938, Znak Horyzont, Kraków 2014, s. 309.

[2]    Nikołaj Iwanow, Zapomniane ludobójstwo...

[3]    Henryk Stroński, Represje stalinizmu wobec ludności polskiej na Ukrainie w l. 1929-1939, s. 204.

[4]    Marek Klecel, Sowieckie represje na Polakach w latach 1920. i 1930., w: Wiara, Patriotyzm i Sztuka, miesięcznik, nr 3 (125), z 23 marca-19 kwietnia 2021 r., s. 115.

[5]    Jolanta Danak-Gajda, Inna Syberia, w: Forum Dziennikarzy, nr 4 (138), z września-października 2020 r., s. 86.

[6]    Nikołaj Iwanow, Zapomniane ludobójstwo…, s. 221.

Zbigniew Poloniewicz 2024 kwadrat

Zbigniew Połoniewicz

Przewodniczący Białostocko-Olsztyńskiego Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Teolog, publicysta. 

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#deportacje #Rosja Sowiecka #deportacje Polaków #Kresy Wschodnie #sybiracy #zesłańcy
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej