
Do mikrofonu w kościele podchodzi pan Marek. Od 33 lat nie pije, pił przez 21 lat. Opowiada o męce człowieka zakompleksionego, słabego, pochodzącego z rodziny z problemem alkoholowym, który bardzo chciał przestać pić, ale nie umiał się wyrwać z nałogu. Mimo miłości do swojej żony i jej miłości do niego ponosił klęskę za klęską. Na świat przyszła czwórka dzieci, a on pił. Przestał cudem. Uzdrowienie przyszło na Jasnej Górze we wspomnienie Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Przestał pić, przestał palić. Uwolnienie poprzedziły tysiące różańców odmówionych w tej intencji przez żonę. W trzeźwości został ojcem jeszcze dwójki dzieci.
Kiedy ocierając łzy, słucham tego świadectwa, uzmysławiam sobie po raz nie wiadomo który jak wiele dobra, jak wiele łask wymodliliśmy z mężem przez lata naszego małżeństwa. Na początku nawet nie umieliśmy się wspólnie modlić – pochodziliśmy z rodzin z odmiennym w tym względzie doświadczeniem, chociaż katolickich. Pierwsze próby były „sztywne”, pełne zawstydzenia. Znajomy ksiądz zapytał nas kiedyś, czy modlimy się przed posiłkami – potwierdziliśmy, a on na to, że to też wspólna modlitwa i to nas bardzo pokrzepiło, uwolniło od poczucia, że zupełnie sobie w tym względzie nie radzimy. Dziś idzie nam znacznie lepiej, a wspólny różaniec to codzienna małżeńska rzeczywistość. Modlitwą obejmujemy to, co dla nas najważniejsze, często trudne, niekiedy tak trudne, że rozwiązania nie widać. Przede wszystkim, w ramach róż różańcowych, modlimy się za siebie nawzajem i za nasze dzieci. Nasza modlitwa wychodzi szerzej – ku sprawom przyjaciół i znajomych, osób poleconych naszej modlitwie, Kościoła, świata. Mamy doświadczenie wspólnie odmawianych nowenn, trwania na adoracji Najświętszego Sakramentu i modlitwy spontanicznej.
Niedawno katolickie media obiegła historia Anny i Cole’a Stevensów, którzy 4 dni po swoim ślubie poprosili Leona XIV o radę w sprawie modlitwy małżeńskiej. Papież odpowiedział im by powoli szukali własnej ścieżki i stylu pasującego do ich duchowości i wspomniał w tym kontekście swoich rodziców: „Moi rodzice przez całe życie codziennie odmawiali różaniec. Zawsze czułem, że zostałem pobłogosławiony ich wzajemną miłością i wiarą w Boga… To coś wspaniałego.” Oprócz innych pięknych lekcji, jakie daje przykład państwa Prevost, mówi on też o ogromnym, czasem niedocenianym przez młodych, zakochanych ludzi potencjale, jaki niesie ze sobą wejście w związek małżeński z osobą wierzącą i praktykującą.
A kiedy wspólne trwanie przed Bogiem jest niemożliwe? Nie można ustawać w modlitwie za męża/żonę. Zostaliśmy sobie nawzajem dani i zadani, a modlitwa, w której zdajemy się na wolę Bożą, nie pozostanie bezowocna. Nie dostaniesz kamienia, gdy prosisz o chleb. Miej ufność.
/mdk