Posłuszeństwo w życiu codziennym

2025/06/9
AdobeStock 473590178
Fot. Adobe Stock

Posłuszeństwo kojarzy nam się często głównie jako jedna ze składowych ślubów osób konsekrowanych, zakonników lub kapłanów – obok ślubów czystości i ubóstwa. Ale czy życie zgodnie z tymi cnotami jest zarezerwowane dla niektórych stanów? A może każdy z nas powinien według nich żyć? Pytanie – jak?

Trzeba przede wszystkim spojrzeć na tę „trójkę” jako na cnoty chrześcijańskie, a nie jako na śluby stanu konsekrowanego. Wtedy możemy, a może nawet powinniśmy wszyscy, niezależnie od stanu, wieku i sytuacji życiowej, wcielać je w życie.

Sprawą oczywistą jest, że cnotę czystości zupełnie inaczej przeżywać będzie siostra zakonna, a inaczej żona. To samo tyczy się ubóstwa – co również dosyć jasne – ale również posłuszeństwa. Ta trzecia cnota jest chyba najcięższa do przyjęcia i do zrozumienia w swojej istocie. Sama wyjeżdżając na wolontariat misyjny składałam takie śluby i wtedy również ślub posłuszeństwa sprawiał mi najwięcej problemów. Miałam jednak wrażenie, że po powrocie z misji temat posłuszeństwa już mnie nie dotyczy. Kwestia posłuszeństwa w małżeństwie jest też w dzisiejszych czasach tematem raczej trudnym do podnoszenia, stąd mój brak refleksji w tym temacie.

Byłam jednak niedawno na rekolekcjach dla małżeństw, które prowadziły siostry ze Wspólnoty Karmel Ducha Świętego (swoją drogą świetne rekolekcjonistki, polecam!). Zostało ze mną wiele przemyśleń, ale jednym chciałabym się podzielić. Siostry mówiły o przeżywaniu posłuszeństwa w naszym codziennym, nie tylko małżeńskim, życiu. Jest nim posłuszeństwo wobec własnego ciała – kiedy choruje, kiedy się starzeje, kiedy potrzebuje odpocząć. Jest nim również posłuszeństwo wobec sytuacji, nawet najtrudniejszej, w jakiej się znajdujemy – czy dotyczy ona pracy, jakichś relacji, sfery rodzicielskiej, ekonomicznej. I to posłuszeństwo to postawa akceptacji, ale nie na zasadzie zaakceptowania beznadziejności sytuacji, ale przyjęcia rzeczywistości z pokorą i ufnością. Pokorą – że nie wszystko może być dla mnie obecnie jasne; że mogę nie widzieć dobra, jakie wyniknie z takiej sytuacji; że posiadanie ograniczeń jest naturalne. Ufnością – że Bóg chce dla nas wyłącznie dobra, że jest nieskończenie dobry i hojny w rozdawaniu swoich łask, a trudności i przeszkody życiowe nie są jego „testem” na naszą wiarę. Zło i trudności istnieją, ale pytanie, w jaki sposób przeżyjemy daną sytuację – czerpiąc z łaski i ufając w bliskość oraz nieskończoną dobroć Boga, czy zamartwiając się i denerwując na niesprawiedliwość.

Wybór należy do nas.

 

/ab

CCH 6750 kwadrat

Aleksandra Bilicka

Dziennikarz i kulturoznawca. Redaktor portalu e-civitas.pl, sekretarz redakcji kwartalnika Civitas Christiana.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#posłuszeństwo #cnota #kobieta #kobiece tematy #starość #choroba #trudne czasy
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej