W zeszłą sobotę (tj. 1.04.2023 r.) Arcybiskup Metropolita Wrocławski Józef Kupny ogłosił, w trakcie mszy z okazji 40. rocznicy swoich święceń, rozpoczęcie prac nad Synodem diecezjalnym, który ma się zacząć jesienią br. To przełomowe wydarzenie dla lokalnego Kościoła, gdyż ostatni miał miejsce ponad trzydzieści lat temu, a proponowane wówczas rozwiązania są niewystarczające wobec aktualnych wyzwań.
Współcześnie przed oczami wierzących z całego świata rysują się trzy obrazy Synodu. Pierwszy sprzed paru lat to amazoński, który miał dokonać przełomowych, kontr-doktrynalnych zmian między innymi w celibacie kapłańskim. Inny obraz daje Droga Synodalna za zachodnią granicą, która odbierana jest jako niosąca zagrożenie dla jedności Kościoła. Wreszcie trzecia to Synod o synodalności zwołany przez Ojca Świętego dla katolików z całego świata, jednak idea, jaką kierują się prace Synodu diecezjalnego, jest zupełnie inna od podanych przykładów.
Inicjatywa, o której mowa w tytule, nie jest żadnym tworzeniem nowej doktryny w Kościele, nie jest też próbą wyróżnienia się na tle innych diecezji, ale jest wyrazem troski Pasterza o powierzoną Mu trzodę oraz głębokiego zaufania Bogu przez Arcybiskupa, iż lud, z którym wspólnie kroczy, w braterskim obradowaniu może przynieść narzędzia konieczne do odnowy życia Kościoła wrocławskiego. Synod światowy wypracował pewne narzędzia mogące przysłużyć się pracom na poziomie lokalnym, nawet już wstępnie zarysował poszczególne obszary, którymi mogą zająć się tworzące się właśnie komisje presynodalne.
Wyjaśnienie synodalności w paru akapitach jest zdecydowanie niemożliwe, jednak warto zarysować kilka wątków. Przede wszystkim należy zajrzeć do źródła, czyli samego Boga w Trójcy, gdzie wszystkie osoby kierują się jedną wolą. Tak cały Kościół, kierując się wolą zbliżenia do Stwórcy, w miłości rozmawia o rozwiązaniach, które ku Niemu będą kierować. Również w Piśmie Świętym znajdziemy parę fragmentów dotyczących tego tematu, popatrzmy na teoretycznie dwa skrajne, ale wyrażające jedną prawdę. Z jednej strony pokierujmy swe oczy na Jeremiasza, proroka prześladowanego, który jako jednostka zdawałoby się nie ma żadnej szansy na zrozumienie wobec grupy o innym zdaniu, jednakże niezłomnie głosi wszystko to, co Bóg chce przekazać przez jego usta. Drugi obraz, zaczerpnięty z Dziejów Apostolskich, to pierwszy sobór w historii Kościoła, kiedy to na wspólnym zgromadzeniu ustalono porządek życia pierwszych wspólnot. Oba te spojrzenia służą wskazaniu, że dostęp do prawdy jest powszechny, więc należy dokonywać jej konfrontacji w dialogu, żadna bowiem grupa nie powinna sobie jej uzurpować bezpodstawnie.
Omijając nieco wątek historyczności synodalności, który ma przecież dwa tysiące lat, warto zwrócić się ku nieco bardziej współczesnemu spojrzeniu, czyli filozofii dialogu. Można rzec, że synod jest żywym przykładem wykorzystania pewnych założeń owego nurtu, gdyż głęboko czerpie, a czasem nawet sam daje, rozwiązania dla tej koncepcji. Każda osoba zgromadzona na zebraniu synodalnym jest inna, tę oczywistość jako prymarną trzeba uwypuklić. Każdemu też zależy na Kościele, a zatem jeden cel zespala różne wizje. Wobec tego pośród gąszczu idei trzeba wytworzyć zupełnie nową rzeczywistość, przez wybranie najlepszych rozwiązań (przede wszystkim duszpasterskich). Chociaż dysputuje się nawet na tematy urzędowe, to z całą pewnością warto przytoczyć pewną myśl ks. Grzywocza, iż zarówno prawo kanoniczne jak i kuria, zostały powołane, aby ostatecznie zbliżać do Boga.
Nie należy się też obawiać jakiegoś zeświecczenia Kościoła (chociaż bardziej powinniśmy bać się klerykalizacji), gdyż Synod jest (aż i zaledwie) ciałem doradczym dla biskupa, który to ostatecznie decyduje przy pomocy Ducha Świętego i w swej mądrości, co należy przyjąć, co przetestować, a co odrzucić. Podobnie i Objawienie w całej pełni zawarte jest w Piśmie Świętym, więc usankcjonowane jest to, iż dogmatów Kościół wrocławski nie zmieni. Zresztą teologia akademicka nie jest jakimś naczelnym tematem synodów diecezjalnych.
Jest jednak jedna rzecz, której można się obawiać - oporu do zmian wynikającego z braku zaufania. Ten brak otwartości może się okazać jedynym utrudnieniem w recepcji postanowień synodalnych, a przecież zamysłem jest pomoc w krzewieniu i utrzymywaniu ludzi przy wierze. Towarzyszmy zatem swą modlitwą Kościołowi wrocławskiemu, bowiem postanowienia tego synodu, mogą wytworzyć takie narzędzia, z których skorzystają inne diecezje.
/ab