Tomasz Nakielski: Strefa wolna od Chrystusa, czyli wbrew pozorom felieton wakacyjny

2021/07/9
AdobeStock 3910438821
Źródło: Adobe Stock

Muszę się do czegoś przyznać. Lubię wymyślać tytuły – do swoich i nie swoich tekstów. Jednak tym razem frazę „strefa wolna od Chrystusa” zapożyczyłem od ks. prof. Roberta Skrzypczaka. Miałem wielką duchową i intelektualną przyjemność wysłuchać podczas Mszy w mojej parafii homilię głoszoną przez wspomnianego kapłana. Ks. prof. wychodząc od rozważań dotyczących obrazów z Ewangelii św. Marka o Chrystusie, którego nie przyjęło rodzinne miasto, przeszedł do obserwacji współczesnego świata.

Jak zapewne zauważyliśmy, dziś modne są „strefy wolne od czegoś”. Np. w Europie, ale również w Polsce hotele i restauracje wolne od… dzieci – wprost z naklejkami na oknach „children free” albo reklamujące się w sposób zakamuflowany. Ekolodzy postulują o powstawanie stref wolnych od plastiku. Ostatnio usłyszałem,  że w Warszawie jest jedno osiedle, a drugie w trakcie budowy, gdzie mieszkają tylko ludzie wierzący. „Osiedle dedykowane rodzinom, które łączą wspólne wartości i chęć budowania rodziny oraz jej otoczenia na trwałym fundamencie, jakim jest wiara w Boga” – czytamy w prospekcie reklamującym. Na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem interesująco. Można bowiem zrozumieć, że ludzie chcą mieć wokół siebie osoby o tym samym światopoglądzie i wierze. Tylko gdzie nasz obowiązek apostolski?! Dziś, kiedy tak bardzo potrzeba odważnego świadectwa wiary, zamykamy się w wieczerniku, z którego nie zakładamy wyjść? Dziś, kiedy widzi się pioruny na szybach domów, tęczowe flagi zwisające na balkonach – każde świadectwa, choćby litery C+M+B na drzwiach są po prostu bezcenne. Czy będzie przesadne nazwanie takiego osiedla: „strefą wolną od tych, których w sposób szczególny powinniśmy ewangelizować”? Jezus, gdy nawiedził swoje rodzinne miasto spotkał się z takim niedowiarstwem i szyderstwami, że ze smutkiem to miejsce opuścił – strefę wolną od Chrystusa!

Od jakiegoś czasu można zaobserwować, że największą troską elit i różnorodnych środowisk współczesnego świata jest zbudowanie właśnie jednej wielkiej strefy wolnej od Chrystusa. Ks. prof. Skrzypczak przypomniał, jak w ostatnich stuleciach zmieniała się ideologiczna narracja, za którą szło tworzenie stref wolnych – najpierw od Kościoła, potem od Boga (na rzecz osobistych bogów), by skończyć na „strefach wolnych od Chrystusa”. Czasem robi się to w sposób zakamuflowany, ale bardzo skuteczny, bo przez dokumenty, które przygotowują grunt pod zmiany prawne. Przykładem jest przyjęcie przez Parlament Europejski tzw. raportu Maticia, w którym m.in. prezentuje się aborcję jako prawo człowieka, zgłasza postulat o ograniczenie wolności sumienia i wprowadzenie zakazu krytyki ideologicznej koncepcji „praw seksualnych”. Innym razem robi się to w sposób krzykliwy, obrażając uczucia religijne osób wierzących. Kiedy z wielkim smutkiem patrzyłem na przedstawicieli ruchu LGBT tańczących w Poznaniu z - chciałoby się powiedzieć – dziką radością poloneza o g. 21.37, z hasłami antykościelnymi na ustach, myślałem, że chyba te zachowania może wyjaśnić jedynie egzorcysta.

O ile środowiska ateistyczne, neomarksistowskie, lewicowo-liberalne można w jakimś stopniu zrozumieć, że Chrystusa, który jest wielkim krzykiem zagłuszonego sumienia, największą przeszkodą w tworzeniu „nowego ateistycznego świata”, próbują w jakiś sposób rugować z życia osobistego i społecznego, to trudno jest zaakceptować, kiedy środowiska katolickie czy katolicy jako jednostki, zachowują się w pewnym sensie podobnie. Trzeba bowiem to określenie rozumieć nie tylko dosłownie, ale również w wymiarze metaforycznym. Każda zgoda czy bierność środowisk katolickich na szeroko rozumiane desakralizowanie sfery publicznej,  to tworzenie „stref wolnych od Chrystusa”. Każde zamknięcie się grup, ruchów czy stowarzyszeń katolickich w swojej wygodnej skorupce, bez prób podejmowania wysiłku apostolskiego „na zewnątrz”, to tworzenie „stref wolnych od Chrystusa”. Każde spłycenie swojej wiary przez poszczególnych katolików, sprowadzenie jej do powierzchownej obrzędowości, zostawianej w kościelnej kruchcie jak zapomnianą parasolkę, to tworzenie „stref wolnych od Chrystusa”!

Warto o tym pamiętać, odnosząc się do własnego życia. Kiedy znowu będę modlił się do Boga jako, bardziej kategorii filozoficznej, niż Osoby, która mnie kocha, to muszę baczyć czy przypadkiem nie buduję w swoim życiu duchowym tytułowej strefy. Jako członek tak bliskiego mojemu sercu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” jestem szczególnie zobowiązany do dawania świadectwa swej wiary, ale też nadziei, kiedy wiara gaśnie czy miłości nawet wtedy, gdy „zawodzi” wiara i nadzieja. W ostatnim pandemicznym czasie próbuję prowadzić ewangelizację w sferze, w której w okresie kwarantann i lockdownów przebywamy, czyli internecie. Kiedy świadectwa docierają do kilkunastu tysięcy osób i dostaje się wiadomości zwrotne, jak bardzo jest to potrzebne, to daje to apostolską i „civitasowską” satysfakcję. Aby jednak nie obrosnąć w piórka, potrzebne są trudności. Kiedy doświadcza się przykrych słów, pomówień, obelg czy zachowań od środowisk czy osób wrogich Kościołowi, ale przecież także od osób ze środowisk katolickich, to tylko jedno jest pocieszeniem: „mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12,10).

Tyle o wymiarze indywidualnym. Swoją pracę powinny wykonywać również środowiska odwołujące się do wiary i katolicyzmu. Bez należytej głębokiej formacji, bez odważnego dawania świadectwa w wymiarze zewnętrznym, bez wspólnotowego wspierania się w apostolstwie, można niepostrzeżenie stać się „strefą wolną od Chrystusa” – mimo różnych pięknych nazw i programów.

Ponieważ trochę niebezpiecznie wzrósł felietonowy poziom patosu, na koniec wyjaśnienie dlaczego w tytule jest słowo „wakacyjny”. Otóż pomyślałem, że to nie przypadek, że tą inspirującą homilię ks. prof. Skrzypczaka usłyszałem na początku wakacji i sezonu urlopowego. Myślę, że jest to dobry czas dla każdego z nas, by budować w sobie i na zewnątrz „strefę obecności Chrystusa”. To głębsze przeżycie niż zwykle niedzielnej Eucharystii, to nawiedzenie jakiegoś pobliskiego sanktuarium, to medytacja na szczycie górskim czy morskim brzegu, to świadectwo przeżegnania się podczas mijania Kościoła, nawet jeśli w tym czasie będą przechodzić ludzie, którzy być może nas wyśmieją lub wezmą za dziwaków, a może nawet zostaniemy obrażeni. A może właśnie się nawrócą…

/mwż

Tomasz Nakielski

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#strefa wolna do Chrystusa #duty free #children free #ewangelizacja #świadectwo #strefa wolna #wakacje
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej