Zanotowane: Kierunek co najmniej nietypowy

2025/07/8
304c2e07 974a 4d6b 93d6 14ee49e2a0c4
Fot. Krzysztof Niemczyk

Za każdym razem, kiedy opowiadam o jednej ze swoich podróżniczych pasji, spotykam się z całą gamą reakcji. Z jednej strony nie dziwie się tym, którzy patrzą nawet z lekkim przerażeniem, z drugiej zaś jest to część życia każdego z nas. Chodzi bowiem o cmentarze. Gdziekolwiek na świecie jestem, zawsze szukam sposobności, aby udać się na lokalne miejsce pochówku zmarłych, oczywiście zachowując wszelkie standardy ubiorem i zachowaniem.

Skąd ta pasja? Ciężko powiedzieć, kiedy zacząłem się interesować tym tematem. Wiadomo, że często w programach wycieczek są Powązki, cmentarz Orląt Lwowskich czy katakumby w Rzymie, ale zawsze traktowane są jako część opowieści historycznej, a będąc w grupie z przewodnikiem i audioguidem w uszach, raczej ciężko wychwycić to, co w tych miejscach jest wyjątkowego. Oczywistym jest, że jadąc na wakacje raczej chcemy żyć pełnią życia, cieszyć się każdym zachodem słońca i oddychać ciepłym powietrzem czując nadmorską bryzę. Niektórzy wieczorem siądą z lampką wina na tarasie, inni dadzą się ponieść miastu, więc może odwiedzenie cmentarza nie być czymś zachęcającym.

A jednak, do tego poczucia „pełni życia” warto dołączyć refleksję o jego końcu, właśnie pośród tych, nad którymi wznoszą się zdobne krzyże, gdzie panuje cisza, która przemawia. Jak pisała Szymborska: Nie ma takiego życia, które by choć przez chwile nie było nieśmiertelne. Jednak to poczucie potrzebuje znaku sprzeciwu, by przypadkiem w tej pewności nie pominąć rzeczywistości przemijania. Cmentarze to również miejsca wybitnie socjologiczne, to tam z epitafiów można wyciągnąć myśl danej epoki, jak również współczesne spojrzenie na ten temat. To tam wielkie tradycje architektoniczne dostrzega się w mini wydaniach, a jednocześnie monumentalne budowle, świadczące o majętności i sławie osoby, zderzają się z jej końcem, z tym, że dawna sława dziś pokryta jest zaroślami.

Jeden z pierwszych cmentarzy, jaki odwiedziłem, jest wiedeński. Podstawowym celem wówczas była chęć zobaczenie grobu Mozarta, jednak o wiele bardziej zachwyciła mnie monumentalna kaplica pośród pola skromnych nagrobków. To tam bije zegar, gdzie zamiast tradycyjnych dwunastu liczb wskazujących godziny, wskazówki idą po sformułowaniu „Tempus fugit” - czas ucieka. A jeszcze bardziej wymowny jest obraz w prezbiterium, gdzie Chrystus siedzący na tronie przygarnia do siebie strudzonego drogą wędrowca, który dotarł do kresu swego życia. Natomiast po jego prawej i lewej stronie stoją aniołowie - u stóp jednego jest klepsydra i czaszka, a drugi wita fundatorów tej świątyni. Nad nimi roztacza się Sąd Ostateczny, gdzie ludzie dzieleni są na zbawionych i, znacznie większą rzeszę, potępionych, a wszystko to wieńczy napis zaczerpnięty z Ewangelii Jana: Ja jestem Zmartwychwstanie i Życie.

Pozostając wciąż w Europie, warto wspomnieć o wątku greckim, gdzie duże znaczenie ma klimat. Cmentarz ateński jest niczym alejki starożytnej Grecji, gdyż wiele nagrobków pozostaje w stylu architektonicznym regionu, gdzie rzeźby i kolumny, nawet bóstw mitycznych, przeplatają się z prawosławnymi krzyżami. Jednakże zaledwie ci bogatsi pozostają w swych kryptach, biedni z czasem stają się wyłącznie numerem skrzynki. Ze względu na fakt, że jest to teren skalisty i suchy, utrudniony jest proces rozkładu ciała, więc zmarli trafiają „do ziemi” zaledwie na dwa lata, aby później ich szczątki trafiły do skrzyni zalanej czerwonym winem, a potem do hali na półkę.

Tam, gdzie panują wielkie trzy religie monoteistyczne: chrześcijaństwo, judaizm i islam, cmentarze bywają zbliżone wyglądem. Dlatego zarówno w Afryce, jak i w katolickiej parafii na Bali, pola nagrobków są podobne, oczywiście nieco różnią się stylem wykonania, ale myśl jest jednakowa. Jednakże będąc na Bali miałem możliwość z daleka zaobserwować pochówek oparty o lokalną myśl religijną, nasiąkniętą animizmem, gdzie dokonano kremacji, jednak nie w specjalistycznym piecu, a na zwykłym stosie z drewna. Ta rajska wyspa turystyczna, chociaż przez nas kojarzona raczej z plażami i masażem, jest właściwie jednym wielkim cmentarzem. Ponieważ przy każdym domu, a nawet na terenie kurortu, są ołtarzyki poświęcone zmarłym przodkom. Idąc ulicą można się czasem potknąć o dziwny koszyk z liścia bananowca, w którym jest kadzidełko - to również niejednokrotnie jest ofiara dla osoby, która zmarła w miejscu, przez które przechodzimy.

Z kolei największy grób, jaki widziałem, znajduje się w stolicy Dominikany. Ustawiono tam monumentalne mauzoleum Krzysztofa Kolumba, gdyż uważa się, że w tym miejscu spoczywają jego doczesne szczątki. Nawiasem mówiąc, Kolumb ma trzy groby i od wieków toczy się spór, gdzie tak na prawdę jest pochowany i czy w ogóle istniał.

Maria Janion w książce Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi zawarła definicję romantyka:

Świat marzenia, wyobraźni, świat czucia – to dla romantyka również świat w pełni realny. Człowiek romantyczny w odróżnieniu od oświeceniowego, mówiąc skrótowo, nie jest maszyną. Jest czujący, przeżywający, marzący, śniący.

A chodzi o kontekst dziedzictwa myśli i świadomości przemijania. Zatem jeżeli w naszych wojażach, mniejszych i większych, chcemy poznać świat bliżej, niż przez kurort all inclusive, w którym nawet w biednej Afryce będziemy mieli jedzenia i różnej maści napojów pod dostatkiem, to warto udać się także na miejsce, gdzie życie przypomina o swej kruchości. Gdzie bogaty spoczywa obok swojego sługi, a wrogowie już nie toczą sporów.

 

/ab

Krzysztof Niemczyk v2

Krzysztof Niemczyk

Finalista Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Członek Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Kleryk seminarium we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#podróż #podróże #cmentarze #pochówek #turystyka #Zanotowane
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej