Przy okazji wojny na Ukrainie wypływają różne zagadnienia związane z polityką wewnątrzrosyjską. Jednym z nich jest kwestia działalności szefa Republiki Czeczeńskiej, bo takim tytułem się posługuje, Ramzana Kadyrowa, identyfikowanego przez nasze, i chyba ogólnie zachodnie media, raczej negatywnie.
Działalność jego oddziałów zbrojnych wzbudza wiele kontrowersji. Mimo bardzo hałaśliwych deklaracji frontowe osiągnięcia Czeczeńców chyba raczej nie tworzą jakiejś długiej listy. Jeśli coś o nich słychać to przede wszystkim dzięki aktywności Kadyrowa w mediach społecznościowych oraz zarzutach, iż jego ludzie stanowią coś w rodzaju oddziałów zaporowych, nie pozwalających żołnierzom rosyjskim na odwroty czy ucieczki z linii frontu. Podobno mają się oni dopuszczać mordów na defetystach. Nie wiem czy działalność taka, albo sam strach Rosjan, że coś takiego naprawdę ma miejsce, dodaje im ducha bojowego. W tej kwestii można mieć wątpliwości.
Pomijając jak bardzo kuriozalnym na tą chwilę sojusznikiem prezydenta Putina jest czeczeński przywódca, udało mu się jedno: kwestia czeczeńska wypłynęła na forum międzynarodowe. Jeśli coś raz zostanie umiędzynarodowione, to nie tak łatwo jest to zamieść pod tak zwany dywan.
Po pierwsze górale północnokaukascy zawsze cenili sobie wolność. W historii ostatnich kilkuset lat walczyli z imperium osmańskim, które narzuciło im islam, ale zdaje się nigdy nie podbiło. Potem przyszła carska Rosja, która stopniowo opanowała cały obszar północnych stoków Kaukazu, a nawet przebiła się przez te góry, ale utrzymywanie jakiej takiej władzy nad tym terenem wiele ją kosztowało. Sowieci, również nie budzili zaufania góralskich społeczności, stąd też chętnie przystały one na kolaborację z hitlerowskimi Niemcami, za co po 1944 roku spadły na nie represje, zresztą przyjmujące cechy odpowiedzialności zbiorowej. Polityka sowiecka względem Czeczenów zelżała po śmierci Stalina. Chruszczow nawet przywrócił im, i im podobnym, autonomię, jednak niechęci Rosjan do nich, zresztą odwzajemnionej, to nie zlikwidowało, stąd po 1989 roku Czeczeni rozpoczęli działania zmierzające do uzyskania pełnej niepodległości. Pewnym symbolem lat 90-tych jest przywódca tego ludu Dżochar Dudajew. Straty jakich Rosja doznała w trakcie interwencji w Czeczenii w latach 90-tych były dla tego kraju dotkliwe. Sam Dudajew zginął w roku 1996.
Kadyrow w pierwszej wojnie czeczeńskiej walczył przeciwko Rosjanom, a w drugiej po ich stronie, zresztą jego ojciec Achmat wzywał swego czasu do tego by Czeczeni zabijali tylu Rosjan ilu zdołają. Nie będę tu szczegółowo opisywał wolt starszego z Kadyrowów, w każdym razie w 2000 roku stanął on na czele prorosyjskiej administracji Republiki Czeczeńskiej, a syn, w skrócie mówiąc, był u jego boku. Już wtedy zasłynął z okrutnego sposobu budowania zaplecza politycznego ojcu. Po jego śmierci w 2004 roku, przejął władzę i zdaje się, że rządzi krajem żelazną ręką. Na zewnątrz prowadzi politykę, która wydaje się być skrajnie serwilistyczna względem prezydenta Putina, ale jak się temu bliżej przyjrzeć to może się okazać, że za ta postawą kryje się budowa islamskiej tożsamości ludów północnego Kaukazu, która prędzej czy później może się Rosjanom wymknąć spod kontroli. Co wtedy? Granie ta kartą może się dla nich okazać na dłuższą metę całkowicie nieopłacalne. Czy tak będzie? Zobaczymy. W każdym razie warto będzie się temu przyglądać.
/mdk