
Pan w dzisiejszej Ewangelii stawia przed nami wysokie wymagania moralne. Mamy kochać. Kochać nie tylko tych, którzy są dla nas przyjaźni i uprzejmi, ale także tych, którzy nas skrzywdzili, a nawet tych, którzy nas prześladują. Zwykła ludzka sprawiedliwość nie ma tutaj żadnego zastosowania. Bóg bowiem pragnie, abyśmy byli świadkami Jego miłości wobec grzesznych i złych.
Nasza gotowość do przebaczania ma wynikać z faktu, że Bóg przebaczył również nam i oczekuje, że i my będziemy czynić podobnie. To daje nam zasługę na życie wieczne i jednocześnie zapewnia spokój ducha. Zostajemy bowiem uwolnieni od chęci zemsty i odwetu. Nadstawić drugi policzek wbrew temu, jak może to wyglądać z zewnątrz, nie jest oznaką słabości i lęku, ale jest oznaką męstwa. Chroni nas przed nienawiścią, która zawsze niszczy tego, kto nie przebacza.
Miara, którą oceniamy ludzi, ma być obfita i łaskawa. Mamy nie sądzić innych, ani ich nie potępiać. Wtedy i nas Bóg nie będzie sądził ani potępiał, a miara, którą nam odmierzą, będzie dla nas korzystna. Trudne te zadania, ale są zupełnie wykonalne, miłosierdzie bowiem zawsze odnosi zwycięstwo nad sądem. Toteż bądźmy miłosierni i nie dajmy się zwieść pokusie pseudosprawiedliwości, gdzie króluje zasada - odpłacaj pięknym za nadobne. Nie rozwiązuje to żadnego z problemów, a jedynie napędza spiralę zła.
/ab