V Niedziela wielkanocna: Znak rozpoznawczy

2025/05/17
AdobeStock 1373403705
Fot. Adobe Stock

Ostatnia wieczerza, podczas której Jezus umywa uczniom nogi na znak, że im służy i ich miłuje, stanowi jasną wskazówkę, aby przesłanie tego gestu zastosowali oni pomiędzy sobą i wobec innych ludzi. To znak miłości ofiarnej i w pełni oddanej w służbie drugiemu człowiekowi na wzór Pana. Ma to być niejako znak rozpoznawczy uczniów Chrystusa, że przynależą do Niego. Uczniów jezusowych rozpoznaje się zatem po miłości, która jest uniżona, otwarta, przyciągająca i w zasadzie bezwarunkowa.

Jezus mówi chwilę wcześniej, zaraz kiedy Judasz opuścił salę, że oto teraz jest otoczony chwałą, a w Nim i Bóg jest otoczony chwałą. W połączeniu tego stwierdzenia ze słowami o wzajemnej miłości i służbie, możemy wnioskować, że prawdziwa cześć i chwała, którą człowiek może oddawać Bogu, wynika z ofiarnej miłości pomiędzy ludźmi na wzór Chrystusa. Jest to miłość wyjątkowa, która nikogo nie wyklucza. Mało tego, ona nie czeka na zaproszenie – uczeń Jezusa kocha jako pierwszy, nie czeka, aby odwzajemnić czyjąś miłość. Kocha pomimo grzechów, słabości, wad i nienawiść przezwycięża ciągłą gotowością do przebaczania.

W wypowiedzi Jezusa kryje się jedno zagadkowe zdanie – "Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami". Jak to? Trzy lata wspólnej wędrówki, głoszenia Ewangelii, obserwowania znaków i cudów oraz doświadczania bliskości Pana to mało? Okazuje się, że jednak mało. Doskonalenie się w miłości potrzebuje czasu, a czasami potężnego wstrząsu. Wystarczy wspomnieć, jak po ludzku myśleli uczniowie Chrystusa, kiedy domagali się ognia z nieba, kiedy ludzie, którym głoszono Dobrą Nowinę nie chcieli się nawrócić, kiedy też Piotr mieczem i agresją reaguje na próbę pojmania Jezusa, albo kiedy już po zmartwychwstaniu uczniowie dopytują się, kiedy zostanie przywrócone Królestwo Izraela, mając na myśli ziemskie i doczesne królestwo, a nie to, o którym nauczał Pan.

Wydarzeniem zwrotnym w rozumieniu miłości ofiarnej i służebnej stało się ukrzyżowanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, ale prawdziwe zrozumienie tej kwestii przyniesie dopiero zesłanie Ducha Świętego, który apostołów umocni do mężnego wyznawania wiary i do postępowania zgodnie z głoszonymi przez Jezusa zasadami, na czele z przykazaniem miłości Boga i bliźniego.

Dziś jesteśmy wezwani do wejrzenia w głąb samych siebie i do refleksji, czy mam czytelny i rozpoznawalny znak przynależności do Pana? Czy miłość kieruje moim życiem? Czy jestem gotowy służyć, szczególnie ludziom trudnym, którzy mnie odrzucają, oskarżają, czy wyrządzają mi krzywdę? Taka miłość to trudna sprawa, do niej się dojrzewa dłużej lub krócej, ale jest ona niezbędna. Można w pewnym sensie powiedzieć, że całe życie będzie drogą wzrastania w miłości. Ten wzrost będzie tym szybszy i owocniejszy, im bardziej moje serce i umysł pozostaną otwarte na działanie łaski, a życie duchowe nie będzie tylko uczestnictwem w świętych czynnościach liturgicznych i sakramentalnych, ale realizowaniem w życiu tego, co one w istocie oznaczają.

 

/ab

stepien

Ks. Piotr Stępień COr

Kapłan z Kongregacji Św. Filipa Neri w Tomaszowie Mazowieckim. Od 1998r. związany ze środowiskiem Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Z wykształcenia dogmatyk, z zamiłowania duszpasterz młodzieży.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Ewangelia #umycie nóg #Pismo Święte #słowo na niedzielę #komentarz do Ewangelii #niedziela #miłość do Bliźniego #miłość #Jezus
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej